Chudnięcie a kalorie - zagadka.

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
mary
Wyga
Wyga
Posty: 150
Rejestracja: 06 sie 2012, 13:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Wątek czysto teoretyczny, tak się ostatnio zastanawiam i może ktoś mi wyjaśni jak to działa. W skrócie jest tak - przyjmujesz więcej kcal niż potrzebujesz - tyjesz, przyjmujesz w sam raz - trzymasz wagę, przyjmujesz za mało - chudniesz. A co z człowiekiem, który przyjmuje w sam raz i biega? Teoretycznie bilans wychodzi mu na 0, więc nie powinien chudnąć. Ale przecież podczas biegania spala tłuszcz, więc nawet jeśli przed i po bieganiu wyjdzie na 0, to w trakcie biegania jakiś tłuszcz spali, więc powinien chudnąć pomimo braku ujemnego bilansu?
New Balance but biegowy
montalb
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 223
Rejestracja: 04 kwie 2013, 17:12
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mary pisze: [...] może ktoś mi wyjaśni jak to działa [...] przecież podczas biegania spala tłuszcz, więc nawet jeśli przed i po bieganiu wyjdzie na 0, to w trakcie biegania jakiś tłuszcz spali, więc powinien chudnąć pomimo braku ujemnego bilansu?
Mary, pytasz serio czy się wygłupiasz? :ble:

Załóżmy, że moje zapotrzebowanie energetyczne wynosi przy siedzącym trybie życia około 2400 kcal na dobę. Postanowiłem DODATKOWO pobiegać pół godziny. Podczas tej pół godziny taki facet jak ja spali jakieś 500 kcal. I teraz, żeby mieć zerowy bilans, muszę dodać te 500 kcal do 2400 kcal. Jeśli nie dodam, to jestem te 500 kcal na minusie.

W wersji dla purystów: nie jestem 500 kcal na minusie, bo siedząc przez te pół godziny też bym spalał kalorie. Upraszczająco przyjmijmy, że spaliłbym 50 kcal (2400 / 24h / 2). Jestem 450 kcal na minusie.

Wow, aż zgłodniałem. Mam nadzieję Mary, że nic nie pokręciłem. Pozdrawiam Krakówek!

montalb (w drodze do lodówki)
BYĆ JAK MEL GIBSON W "CZEGO PRAGNĄ KOBIETY"
Awatar użytkownika
mungo
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 576
Rejestracja: 12 lip 2012, 22:21
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 3:23:50
Lokalizacja: Jastarnia
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Chyba nie o to Mary chodziło. Tak mi się wydaje przynajmniej. Już po dodaniu tych 500 kcal w Twoim przypadku, gdy wychodzi bilans zerowy przy 2900 kcal, to czy pomijając zapotrzebowanie kaloryczne i skupiając się tylko na spalaniu tłuszczów, człowiek chudnie czy nie? O to chodziło?
thomekh
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1337
Rejestracja: 10 cze 2009, 16:59
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To jest bardzo dobrze pytanie skoro na biegu spalasz tłuszcz a bilans kaloryczny dzienny wychodzi ci na 0. Chudniesz czy nie?
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Jeśli bilans jest zero to nie chudniesz bo tłuszcz, który spaliłeś za chwilę znów uzupełnisz ze spożytego pokarmu.
Awatar użytkownika
mary
Wyga
Wyga
Posty: 150
Rejestracja: 06 sie 2012, 13:36
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Tak, chodziło o to co napisał Mungo - jeśli dodasz te 500 spalonych kalorii do zapotrzebowania, to wychodzisz na zero. Axell - na logikę masz rację, bilans zerowy to nie chudniesz. Ale skąd nowy tłuszcz przy bilansie zerowym? Przecież przy zerowym nic nie powinno się odkładać, wszystko powinno zostać zużyte - dlatego własnie zerowy. Ale nie przyrasta, ani nie spada. Ale jednak podczas biegu tłuszcz spalasz. Potem przyjmujesz tyle kcal ile potrzebujesz, więc tłuszczu nie uzupełniasz, bo energię zużywasz na bieżąco.
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

mary pisze:Tak, chodziło o to co napisał Mungo - jeśli dodasz te 500 spalonych kalorii do zapotrzebowania, to wychodzisz na zero. Axell - na logikę masz rację, bilans zerowy to nie chudniesz. Ale skąd nowy tłuszcz przy bilansie zerowym? Przecież przy zerowym nic nie powinno się odkładać, wszystko powinno zostać zużyte - dlatego własnie zerowy. Ale nie przyrasta, ani nie spada. Ale jednak podczas biegu tłuszcz spalasz. Potem przyjmujesz tyle kcal ile potrzebujesz, więc tłuszczu nie uzupełniasz, bo energię zużywasz na bieżąco.
Skąd nowy tłuszcz - akurat tłuszcz to organizm bardzo łatwo sobie umie zsyntetyzować z węglowodanów. Skoro w czasie biegania spalisz przykłądowe 500kcal z nadmiarowego tłuszczu - to nie powinieneś tych 500 uzupełnić - bo jak je wrzucisz to organizm sprawdzi poziom glikogenu w wątrobie i mięśniach zobaczy że ma zasobniki pełne - to nadmiarowe 500kcal w tłuszcz przerobi i odłoży spowrotem tam skąd wcześniej go zabrał.
Awatar użytkownika
malvina-pe.pl
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 217
Rejestracja: 08 lut 2013, 20:17
Życiówka na 10k: 00:46:40
Życiówka w maratonie: 03:55:47
Kontakt:

Nieprzeczytany post

axell pisze:
mary pisze:Tak, chodziło o to co napisał Mungo - jeśli dodasz te 500 spalonych kalorii do zapotrzebowania, to wychodzisz na zero. Axell - na logikę masz rację, bilans zerowy to nie chudniesz. Ale skąd nowy tłuszcz przy bilansie zerowym? Przecież przy zerowym nic nie powinno się odkładać, wszystko powinno zostać zużyte - dlatego własnie zerowy. Ale nie przyrasta, ani nie spada. Ale jednak podczas biegu tłuszcz spalasz. Potem przyjmujesz tyle kcal ile potrzebujesz, więc tłuszczu nie uzupełniasz, bo energię zużywasz na bieżąco.
Skąd nowy tłuszcz - akurat tłuszcz to organizm bardzo łatwo sobie umie zsyntetyzować z węglowodanów. Skoro w czasie biegania spalisz przykłądowe 500kcal z nadmiarowego tłuszczu - to nie powinieneś tych 500 uzupełnić - bo jak je wrzucisz to organizm sprawdzi poziom glikogenu w wątrobie i mięśniach zobaczy że ma zasobniki pełne - to nadmiarowe 500kcal w tłuszcz przerobi i odłoży spowrotem tam skąd wcześniej go zabrał.
No właśnie nie, bo musi uzupełnić zapotrzebowanie organizmu na węglowodany - energię w czystej postaci. Jeśli po biegu zjesz talerz makaronu z pomidorami i np. tuńczykiem, gdzie zawartość tłuszczu wynosi może 0,5 g, to te wszystkie węgle z posiłku pójdą na uzupełnienie zużytej energii, wychodzisz na zero i nic ci się nie powinno odkładać.
Awatar użytkownika
Bylon
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1613
Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Odpowiedź jest bardzo prosta - bilans kaloryczny to bzdura, bo uwzględnia tylko jeden czynnik, co nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Bylon oczywiście że jest coś takiego jak bilans kaloryczny i to czysta matematyka.
Jakiż to tylko jeden czynnik uwzględnia ?
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

No jak to jaki? Wyłącznie ilość kalorii przyjmowanych i spalanych.
A każdy zna ludzi którzy mogą jeść ile chcą i nie tyją, albo grubych mimo że permanentnie się odchudzają.
A skoro coś działa tylko "z grubsza" i "nie zawsze" to nie jest to żadna czysta matematyka, tylko błędna teoria.
Prawidłowo skonstruowana teoria działa zawsze.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

malvina-pe.pl pisze:
axell pisze:
mary pisze:Tak, chodziło o to co napisał Mungo - jeśli dodasz te 500 spalonych kalorii do zapotrzebowania, to wychodzisz na zero. Axell - na logikę masz rację, bilans zerowy to nie chudniesz. Ale skąd nowy tłuszcz przy bilansie zerowym? Przecież przy zerowym nic nie powinno się odkładać, wszystko powinno zostać zużyte - dlatego własnie zerowy. Ale nie przyrasta, ani nie spada. Ale jednak podczas biegu tłuszcz spalasz. Potem przyjmujesz tyle kcal ile potrzebujesz, więc tłuszczu nie uzupełniasz, bo energię zużywasz na bieżąco.
Skąd nowy tłuszcz - akurat tłuszcz to organizm bardzo łatwo sobie umie zsyntetyzować z węglowodanów. Skoro w czasie biegania spalisz przykłądowe 500kcal z nadmiarowego tłuszczu - to nie powinieneś tych 500 uzupełnić - bo jak je wrzucisz to organizm sprawdzi poziom glikogenu w wątrobie i mięśniach zobaczy że ma zasobniki pełne - to nadmiarowe 500kcal w tłuszcz przerobi i odłoży spowrotem tam skąd wcześniej go zabrał.
No właśnie nie, bo musi uzupełnić zapotrzebowanie organizmu na węglowodany - energię w czystej postaci. Jeśli po biegu zjesz talerz makaronu z pomidorami i np. tuńczykiem, gdzie zawartość tłuszczu wynosi może 0,5 g, to te wszystkie węgle z posiłku pójdą na uzupełnienie zużytej energii, wychodzisz na zero i nic ci się nie powinno odkładać.
Nie całkiem. Duży węglowodanowy posiłek zawsze odłoży tłuszcz. Synteza glikogenu trwa dłużej niż trawienie węgli, więc glukozę trzeba gdzieś usunąć - idzie w tłuszcz, żeby stężenie we krwi nie rosło powyżej pewnej wartości.
Zresztą, każdy posiłek odkłada tłuszcz, to rzecz naturalna. To nie jest tak, że pod koniec dnia organizm sobie oblicza ile ma naddatku i przerzuca go do magazynu ;). Z posiłku organizm prawie zawsze dostaje więcej kalorii niż aktualnie potrzebuje, więc przekształca je w tłuszcz. Cały wic polega na tym, żeby wydostać z komórek ten tłuszcz gdy jest potrzebny.
I dlatego właśnie ludzie jedzący dużo węglowodanów tyją - nie dlatego że odkładają tłuszcz po posiłku, bo to robi każdy, tylko dlatego, że przez wysoki poziom insuliny nie mogą w razie potrzeby tego tłuszczu wydostać z komórek tłuszczowych.
Dlatego są częściej głodni i to uczucie głodu jest silniejsze niż u człowieka który je mniejszą ilość węglowodanów. A tłuszcz się gromadzi.
The faster you are, the slower life goes by.
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Imaraton pisze:Bylon oczywiście że jest coś takiego jak bilans kaloryczny i to czysta matematyka.
Matematyka powiadasz ? A wiesz ze w matematyce okrag potrafi byc kwadratem ? Podobnie wyglada sprawa z bilansem.
Awatar użytkownika
WojtekM
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1991
Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radzionków

Nieprzeczytany post

klosiu pisze: I dlatego właśnie ludzie jedzący dużo węglowodanów tyją
oj, gdybyś wiedział ile ja jem węglowodanów. i jakoś sobie daję radę. bmi zupełnie przyzwoite.
ludzie są różni.
Go Hard Or Go Home
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

No są tacy ludzie, co nie znaczy że to jest zdrowe.
Różne tkanki najczęściej stają się insulinooporne w różnym tempie, najszybciej wątroba, później mięśnie, a tkanka tłuszczowa często w ogóle nie zwiększa odporności na insulinę. Tacy ludzie tyją najbardziej od węgli, bo ilość insuliny działająca na mięśnie i wątrobę prawie uniemożliwia uwalnianie tłuszczu z komórek tłuszczowych.
U niektórych tkanka tłuszczowa staje się insulinooporna w takim samym tempie jak mięśnie - to są właśnie ludzie mogący jeść co chcą i nie tyjący, bo ich tkanka tłuszczowa uwalnia tłuszcz mimo podwyższonej insuliny. Ale i tak występują u nich następstwa wysokiej insuliny typu nadciśnienie, arterioskleroza i podwyższone trójglicerydy.
Jest jeszcze możliwość że po prostu przepalasz na treningu wszystkie zjedzone węgle - tak też może być :).
The faster you are, the slower life goes by.
ODPOWIEDZ