Witam, może to zabrzmi dziwnie , ale jak w temacie: nie potrafię się zmusić, żeby biegać wolniej. Zauważyłam, że gdy przyspieszę dużo łatwiej biega mi się na śródstopiu i nie bolą mnie piszczele - moja zmora. Gdy tylko zaczynam zwalniać, jakoś automatycznie zaczynam biegać z pięty, bo inna technika wydaje się nienaturalna do truchcików. I wtedy bęc! 10 minut i zaczynają mnie piszczele boleć ! Sprawdzone wielokrotnie - nie zmyślam! Problem polega na tym, nie biegam praktycznie żadnych dłuższych wybiegań. Marzy mi się przebec kiedyś 1,5-2 h bez zatrzymania, ale przyznaję, że w takim tempie nie daję rady. Godzinę lub troszkę więcej wyciskam maksymalnie .
Moje pytanie brzmi - co robię źle? Bo coś na pewno pochrzaniłam po drodze do celu. Może jakoś się przemóc, zbiegać wolno tylko z górki (albo pod górkę), a może jakieś specjalne ćwiczenia na te nieszczęsne piszczele? Robiłam te podane na forum, ale jw.- gdy truchtam nawet one nie pomagają.
Wiem, wiem...jestem dziwna. Jeśli nikt nie potrafi mi pomóc to trudno. Ale wolałam zapytać. A nuż jakiś forumowicz miał podobną sytuacje.
Pozdrawiam i dzięki za wyrozumiałość:)
Jak biegać wolniej ;)
Moderator: beata
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Rozumiem Cię, bo na początku prawie ryczałam ze łości, biegając wolniej, wg wskazówek garmina.
Po prostu zaczęłam robic jakiś plan i tam były biegi na 75% tętna- ustaliłam sobie, że u mnie to powinna być średnia z biegu koło 140-145. Bez garmina- jest to bieg który nie powoduje nie tylko zadyszki ale nawet pogłębionego oddechu- bo okreslenie "tempo konwersacyjne" tak naprawde mało mówi. Wiele osób leci daleko już powyżej tempa konwersacyjnego, a oszukują same siebie wpierając, że mogż swobodnie mówić. Mówić- nie znaczy"swobodnie mówić" ))
ma nie być pogłębionego oddechu i ma być przeświadczenie że nawet ślimak by nas wyprzedził- to jest tempo konwersacyjne.
jak? po prostu.
Zęby w ścianę i robisz co zaplanowałaś.
Nie umiesz wolniej ze śródstopia, to zaciskasz zęby i się uczysz aż się nauczysz, naet jakby to miało trwac rok, 5, 10 lat
Innej rady nie ma.
Natomiast jest bonus. Biegajac wolniej, budujesz wydolnośc i na zawodach zaczynasz biegać duzo szybciej niż byś się po sobie spodziewała.
Napierjąc na codzień dla idei i pod hasłem "bo ja nie umiem bo jestem dziwna"- do niczego nie dojdziesz. Co najwyżej kontuzję załapiesz.
Po prostu zaczęłam robic jakiś plan i tam były biegi na 75% tętna- ustaliłam sobie, że u mnie to powinna być średnia z biegu koło 140-145. Bez garmina- jest to bieg który nie powoduje nie tylko zadyszki ale nawet pogłębionego oddechu- bo okreslenie "tempo konwersacyjne" tak naprawde mało mówi. Wiele osób leci daleko już powyżej tempa konwersacyjnego, a oszukują same siebie wpierając, że mogż swobodnie mówić. Mówić- nie znaczy"swobodnie mówić" ))
ma nie być pogłębionego oddechu i ma być przeświadczenie że nawet ślimak by nas wyprzedził- to jest tempo konwersacyjne.
jak? po prostu.
Zęby w ścianę i robisz co zaplanowałaś.
Nie umiesz wolniej ze śródstopia, to zaciskasz zęby i się uczysz aż się nauczysz, naet jakby to miało trwac rok, 5, 10 lat
Innej rady nie ma.
Natomiast jest bonus. Biegajac wolniej, budujesz wydolnośc i na zawodach zaczynasz biegać duzo szybciej niż byś się po sobie spodziewała.
Napierjąc na codzień dla idei i pod hasłem "bo ja nie umiem bo jestem dziwna"- do niczego nie dojdziesz. Co najwyżej kontuzję załapiesz.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Odnośnie bólu piszczeli i walki z nimi polecam poczytać:camaieu89 pisze:10 minut i zaczynają mnie piszczele boleć ! Sprawdzone wielokrotnie - nie zmyślam! Problem polega na tym, nie biegam praktycznie żadnych dłuższych wybiegań. Marzy mi się przebec kiedyś 1,5-2 h bez zatrzymania, ale przyznaję, że w takim tempie nie daję rady. Godzinę lub troszkę więcej wyciskam maksymalnie .
http://www.bieganie.pl/?cat=25&id=939&show=1
Aczkolwiek wiele osób mówi, że bieganie ze śródstopia jest poprawne w przeciwieństwie do biegani z pięty. Osobiście biegam z pięty i dobrze mi z tym. Niemniej ostatnio spróbowałem pokonać parę kilometrów ze śródstopia. Było ok, ale w porównaniu do biegania z pięty - zwolniłem. Także wydaje mi się, że można biegać wolno i z pięty i ze śródstopia - poćwicz. Nawet jak będzie Ci się wydawać, że biegniesz nienaturalnie, głupio wyglądasz i cokolwiek innego nie zaprzestawaj tego. Możesz też spróbować od czasu do czasu polatać na boso.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale zaczynasz biec wolniej bo z pięty czy zaczynasz biec z pięty bo wolniej? To pierwsze nie za bardzo dziwi chyba?camaieu89 pisze:Witam, może to zabrzmi dziwnie , ale jak w temacie: nie potrafię się zmusić, żeby biegać wolniej. Zauważyłam, że gdy przyspieszę dużo łatwiej biega mi się na śródstopiu i nie bolą mnie piszczele - moja zmora. Gdy tylko zaczynam zwalniać, jakoś automatycznie zaczynam biegać z pięty, bo inna technika wydaje się nienaturalna do truchcików. I wtedy bęc! 10 minut i zaczynają mnie piszczele boleć !
....a może jakieś specjalne ćwiczenia na te nieszczęsne piszczele? Robiłam te podane na forum, ale jw.- gdy truchtam nawet one nie pomagają.
Specjalne ćwiczenia? Czyli tak: zaczynasz biec z pięty, ciało protestuje i daje sygnał, że cuś jest nie tak... a Ty to chcesz wyłączyć? Moja ulubiona motoryzacyjna paralela: czy jak Ci się w samochodzie zapali lampka ciśnienia oleju to czy Twoim pierwszym i jedynym pomysłem będzie wyciągnięcie bezpiecznika, żeby przestała świecić?
Żeby wolniej ale wciąż na śródstopiu: może spróbuj przypilnować aby kolana były zgięte. Wtedy trudniej uderzyć z pięty i trudniej wyciągnąć nogę dalej przed ciało. Tylko kadencji nie zwalniaj za bardzo.
P.S. Rozumiem i mam nadzieję, że "na śródstopiu" to u Ciebie termin-skrót oznaczający kompleks postawy i zachowań biomechanicznych całego ciała, a nie tylko stawianie stopy? Bo jeśli nie to może o to - nomen omen - biega?
- malvina-pe.pl
- Stary Wyga
- Posty: 217
- Rejestracja: 08 lut 2013, 20:17
- Życiówka na 10k: 00:46:40
- Życiówka w maratonie: 03:55:47
- Kontakt:
Może włącz sobie jakieś ballady na mp3 Zauważyłam, że kiedy biegnę z muzyką, mimowolnie dostosowuję tempo do rytmu. Albo kurs nauki jakiegoś języka, gdzie musisz się skupić na maksa. Tyllko wtedy może być problem za skupieniem się na biegu
-
- Dyskutant
- Posty: 48
- Rejestracja: 20 mar 2012, 07:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A wiesz, że tak zrobiłam. Możecie się śmiać , słuchałam m.in. piosenek Jamesa Blunta Heh... Cel uświęca środki. Zazwyczaj słucham punka albo punk-rocka, więc rzeczywiście automatycznie przyspieszalam. W kazdym razie przebiegłam ślimaczym tempem 15 km! Dla maratończyków być może to mało, dla mnie bardzo dużo i jestem przeszczęśliwa Poza tym nie jestem aż tak wykończona, żeby nie móc się ruszać, a to dobry znać...aha... i przyznaję, że na początku rzeczywiscie strasznie mnie irytowało to tempo, ale skupiłam się na stawianiu nóg i powtarzałam mantrę, że "mądrzy ludzie na forum kazali biegać wolno". Podziałało
- Provitamina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1070
- Rejestracja: 04 sty 2013, 11:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: śląsk
camaieu89 czyli jak się chce, to można Wystarczy się skupić i od początku zacząć spokojnie i wolno. I pod żadnym pozorem się nie spieszyć
Life is short... running makes it seem longer.
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo
Mój blog
Popiszmy, czyli komentarze do bloga
=========
-----
Moje endo