Qba Krause pisze:wózkarz w tym przypadku powinien ominąć grupę z prawej strony, jeśli zależało mu bardziej na wzięciu napoju lub zwolnić i wziąć napój kiedy już biegaczki pobiegną dalej.
czy to byłoby sprawiedliwe? nie. czy mógłby czuć się pokrzywdzony? tak. czy miałby prawo być wściekły na organizatorów? oczywiście. ale to właśnie byłoby rozsądne, porządne i właściwe. to co zrobił, choćby było usprawiedliwione przez pryzmat rywalizacji i praw z wniesienia opłaty startowej, po ludzku było głupie.
porównanie do autostrady oraz zawodów na bieżni jest chybione, ponieważ:
- na autostradzie nie ma pieszych, wszyscy jadą samochodami, przepisy są jasno określone, jest kilka pasów ruchu,
- na bieżni wszyscy biorą udział w jednej rywalizacji, w zasady i dobrą praktykę wpisane jest by zawodnicy dublowani ustępowali toru.
porównanie do ruchu drogowego jest uzasadnione ponieważ bardzo łatwo przez analogię pokazać rozważaną sytuację: jedzie autem, zbliżając się do przejścia dla pieszych. na przejście wchodzi pieszy, ty masz zielone światło, on czerwone. czy masz prawo przejazdu? tak. czy pieszy powinien się znaleźć na przejściu w tym momencie? nie. czy możesz w niego wjechać? nie.
i tak samo było na maratonie, z tą różnicą, że biegaczki również miały zielone światło i żadnego obowiązku rozglądania się.
oczywiście winę ponosi organizator za dopuszczenie do powstania niebezpiecznej sytuacji. ale wózkarz mógł zachować się tak by uniknąć kolizji. biegaczka nie. ona niewinna. on głupi.
oczywiście nie powinno dojść do tej sytuacji, pisałem o tym w samej relacji więc odpuść sobie ten pomysł z wyścigiem maluchów z bolidami.
gdyby kierowca podczas wyścigu MÓGŁ uniknąć kolizji a jednak licząc na szczęście spowodował wypadek, obarczono by go winą, i słusznie.
i żadna rywalizacja, zmęczenie, adrenalina, ferwor walki nie daje ci prawa do robienia krzywdy drugiemu człowiekowi.
przede wszystkim wózkarz nie "wyrządził krzywdy" - tak samo biegacza wyrządziła krzywdę jemu jak i on jej. o wyrządzeniu krzywdy można mówić przy zachowaniu łamiącym przepisy i ogólnie przyjęte reguły (brak jednoznacznych tutaj, choć zasady ogólnoprzyjęte na zawodach są takie, że puszcza się szybszego, a nie zwalnia bo ktoś jest wolniejszy; wyprzedza się lewą stroną) bądź w przypadku intencjonalnego czynu, tutaj tego stwierdzić nie można (no chyba, że ktoś twierdzi, że wózkarz wjechał w zawodniczkę złośliwe i to był właśnie jego cel...)
na zawodach lekkoatletycznych, na bieżni zasady dotyczące dublowania są TAKIE same jak na asfalcie. czy uznałbyś mnie za głupiego, gdybym we wspomnianej dąbrowie wpadł na zawodnika z kijkami, dlatego że ten wykonałby gwałtowny ruch w moją stronę?
czy zawodniczka biegowa dublując zawodników biegowych (na zasadzie "gdyby londyn miał 2 pętle") wpadłaby na kolesia z tempem 6:30 byłaby głupia?
czy gdyby faceci dogonili słabnące zawodniczki z elity i któraś z nich wpadłaby pod nogi biegnącemu znacznie szybciej zawodnikowi elity - też byłaby wina tylko i wyłącznie jego? bo nie przewidział, że ta może tak zrobić?
i właśnie dlatego że na autostradzie nie ma pieszych, tylko pojazdy względnie podobne to autostrada jest lepszym porównaniem niż ruch miejski. dlaczego?
na autostradzie są: samochody, motocykle, ciężarówki, autobusy. samochody szybkie i wolne. KAŻDY ma OBOWIĄZEK sprawdzić co się dzieje za nim przed zmianą pasa (taki sam obowiązek miała biegaczka tutaj, szczególnie widząc że lewą stroną jadą wózki - co widać na filmiku ten z kraksy jechał kilka metrów za innym wózkiem). ona była wolnym samochodem osobowym, i wskoczyła pod jadący znacznie szybciej inny samochód. nieważna jest ich masa, jadąc powinni uważać dokładnie tak samo na to się dzieje w koło (limuzyna mercedesa ważąca 2.5 tony nie będzie winna wypadkowi, jeżeli pod jej rozpędzone koła nagle z pasa obok wjedzie tico, tylko dlatego, że limuzyna jest większa). i właśnie wolniejszy patrzy na szybszego.
Twoja analogia niby i jest dobra, tylko nie bierzesz pod uwagę tego, że wymieniony przez Ciebie pieszy nie wchodzi sobie na to przejście, tylko w przypadku, który miał miejsce tutaj wskakuje na przejście pod koła rozpędzonego samochodu. ponadto nie robi tego w mieście tylko na drodze szybkiego ruchu.
A nawet nie jest to do końca pieszy, tylko rowerzysta, który nie korzysta z przejścia, tylko jedzie drogą i bez znaku skręca pakując się pod koła samochodu, bo mu się przypomina, że on tu skręca.
poza tym - nawet w ruchu miejskim - jeżeli pieszy gwałtownie wkroczy na ulicę to wypadek jest jego winą, jeżeli jest to przejście to wina będzie (z reguły) podzielona między samochód i pieszego (z reguły ale też nie zawsze).
i Twoje rozwiązanie dyskryminuje zawodnika na wózku - każe mu przegrać zawody (m.in. z innymi zawodnikami, ale być może i ze sobą - nie robiąc wyniku, po który przyjechał), bo akurat ktoś sobie tutaj biega...
więc jest ono złe - i wybacz, ale bzdurne jest tłumaczenie kto na kogo ma uważać i kto jest większy, a kto mniejszy, każdy powinien uważać tak samo i patrzeć co robi. wózkarz jechał jak wszyscy inni wózkarze, biegaczka widziała co się dzieje, więc powinna była zerknąć za ramię, wskakując w ten sposób jakby pieszy idący poboczem wskoczył na środek drogi - i miał pretensje o samochód, że tamtędy jechał. czy uważam, że był to błąd z jej strony? taki sam jak błąd wózkarza, że nie wziął poprawki na to, co może się stać, chociaż - nie mam pewności - wygląda na to, że i tak jechał wolniej niż średnia prędkość na trasie - nie wygląda mi to na 35-40km/h, niestety prędkość ciężko określić na podstawie filmu. ale można przypuszczać, że znacznie zwolnił (ponadto jadąc pełną prędkością nie byłby w stanie pewnie chwycić nawet napoju, co też daje prawo przypuszczać, że wyhamował)
poza tym - nie wjechał w tę biegaczkę mając choćby kawałek na wyhamowanie - nawet 50cm nie miał - zawodniczka właściwie skoczyła mu na wózek. to wózkarz był tam bez szans na reakcję i przy takim zachowaniu biegaczki gdyby biegła tam inna osoba również mogło by dojść do kraksy.
co innego by było, gdyby wózkarz wjechał rozpędzony w grupę biegnących jednostajnie zawodniczek, co innego sytuacja tutaj.