Jeff Galloway - marszobieg

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
ArchieP
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 1
Rejestracja: 22 kwie 2013, 21:45
Życiówka na 10k: 39:43
Życiówka w maratonie: 3:08:43

Nieprzeczytany post

Witam Was wszystkich,
Czytam to forum i zastanawiam sie skąd sie to bierze? Przeciez bieganie ma wlasnie zblizac nas do siebie, emanowac pozytywną energią. Najbardziej demokratyczny sport na swiecie !!!
Dlaczego tyle agresji w Waszych wypowiedziach?
Wiecie co lubie najbardziej w startach na roznych dystansach? To ze obok mnie na starcie jestesmy wszyscy równi !!! Lekarz, kierowca, prawniczka, sprzataczka, mlodzi, starzy. Kazdy biegnie dla siebie w taki sposob jak potrafi. Kazdy z nas walczy tak naprawde tylko ze sobą samym. Reszta nam tylko towarzyszy.
Nigdy nie bede sie smial z ludzi ktorzy dobiegaja ostatni. Na tym forum wygląda, ze w tym gronie trzeba byc odważnym by biec na koncu ;-). Kazdy szybszy, lepszy od drugiego. Na dodatek sprawniejszy i oczywiscie mądrzejszy.

Pytania pomocnicze:
Skąd wiecie, ze Fidypides tylko biegl, a nie robil krotkich przerw na szybki marsz?
A wiecie, ze nie przebiegł dystansu 42km195m tylko 40 km?

A co sie tyczy Gallowaya ..... I tych którzy krytykują jego metodę.....

Czy ktorys z Was ma życiówkę w Maratonie 2:16?
Czy ktoryś z Was przebiegł ponad 150 Maratonów?
Czy ktorys z Was biega ponad 50 lat?
Czy ktorys z Was jest Olimpijczykiem?

Jezeli choć na jedno pytanie udzielicie odpowiedzi twierdzącej uważam, ze mozecie podjąć konstruktywną dyskusje na temat tej metody.

A teraz jezeli chodzi o wyniki przy zastosowaniu tej metody. Niedalej jak wczoraj bieglem z moim kolegą maraton crossowy. Zawsze mielismy porównywalne wyniki a wczoraj kolega zastosowal tą metodę i mnie wyprzedził o 12 minut i 42 sekundy!!! Jakkolwiek bym oceniał, zwalał na warunki atmosferyczne i uksztaltowanie terenu, on przybiegl szybciej !!! Musze powiedziec, ze to dziala !!!

Zyczę Wszystkim wielkich sukcesów biegowych przy zastosowaniu przez Was wybranej metody! Możecie także mnie też wyprzedzić ;-).


Pamietajcie, Maraton uczy pokory. Niezapominajcie o tym. Zobaczcie na Orlen Warsaw Maraton ... Czy wszyscy faworyci ukonczyli bieg?

Zycze wielkiej radosci z biegania i łamania kolejnych życiowek !!!
Pozdrawiam serdecznie
archie
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

ArchieP pisze:Witam Was wszystkich,
Czytam to forum i zastanawiam sie skąd sie to bierze? Przeciez bieganie ma wlasnie zblizac nas do siebie, emanowac pozytywną energią. Najbardziej demokratyczny sport na swiecie !!!
Dlaczego tyle agresji w Waszych wypowiedziach?
Jak to dlaczego?
Ktoś mknie jak wicher biegiem do mety, a tam się dowiaduje, że jakiś bezczelny Galloway'owiec "przyszedł" przed nim... :hejhej:
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

mój kolega, z życiówką 2:40, przebiegniętymi maratonami, sraratonami i innymi, weteran licznych wojen, najczęsciej barowych co prawda, do tego z tradycjami rodzinnymi (tego się nie kwestionuje!), otóż on twierdzi, że szlug i potańcówa na koncercie cygańskich punków jest najlepszym taperingiem jaki można sobie zafundować.

jeżeli nie masz życiówki na poziomie przynajmniej 2:35, milcz.

a teraz serio: nie trzeba być muzykiem by recenzować płyty i nie trzeba być biegaczem by móc konstruktywnie dyskutować o metodzie. z innej strony: własne osiągnięcia sportowe niekoniecznie przekładają się na bycie później trenerem, o czym dośc boleśnie prekonuje się nasza kadra, niech im będzie, piłkarska.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zgadzam się, sport ma łączyć, a nie dzielić. Z drugiej strony jednak forum jest od dyskusji i każdy ma prawo wyrazić własną opinię - niektórzy może jednak rzeczywiście zbyt dosadnych słów używają :usmiech:
ArchieP pisze: Pytania pomocnicze:
Skąd wiecie, ze Fidypides tylko biegl, a nie robil krotkich przerw na szybki marsz?
Tego nie wiemy, ale przyjęło się, że maraton to konkurencja biegowa :usmiech:
ArchieP pisze:A wiecie, ze nie przebiegł dystansu 42km195m tylko 40 km?
Różne wersje słyszałem. Podobno odległość między obydwoma miastami to 42 km, a wcześniej po prostu tylko biegano 40 km - pewnie dla "ułatwienia sobie życia" :usmiech:
Zresztą to i tak nie ma znaczenia w tej dyskusji, od prawie 100 lat oficjalnie przyjmuje się, że maraton to 42,195 km.

ArchieP pisze:A co sie tyczy Gallowaya ..... I tych którzy krytykują jego metodę.....

Czy ktorys z Was ma życiówkę w Maratonie 2:16?
Czy ktoryś z Was przebiegł ponad 150 Maratonów?
Czy ktorys z Was biega ponad 50 lat?
Czy ktorys z Was jest Olimpijczykiem?
Jezeli choć na jedno pytanie udzielicie odpowiedzi twierdzącej uważam, ze mozecie podjąć konstruktywną dyskusje na temat tej metody.
Wyszło na to, że tak naprawdę dyskutować na temat metody Gallowaya może Henryk Szost, pozostała czołówka polskich maratończyków i ewentualnie jacyś bardzo zaprawieni w bojach biegacze :usmiech:

Cały problem polega na tym, czy osoba, która wystartowała na dystansie 42,195 km i pokonała go metodą Gallowaya, może powiedzieć, że przebiegła maraton? :niewiem:
Moim zdaniem równie dobrze można byłoby powiedzieć: "Przeszedłem 50 km, ale na odcinku 20 km podrzucił mnie samochód". Dla mnie to jest taka sama sprzeczność :usmiech: W pierwszym przypadku, jeżeli ktoś przemaszerował powiedzmy 5 km, to nie przebiegł maratonu, tylko 37 km. W drugim przypadku osoba nie przeszła 50 km, tylko 30.
Analogicznie twierdze, że nie przebiegłem maratonu, mimo że w nim startowałem i dotarłem do mety. Co z tego, skoro kilka kilometrów byłem zmuszony iść?
Reasumując, moim zdaniem przebiec maraton to znaczy pokonać go w całości biegiem (pomijam wypadki losowe - typu toaleta, rozwiązana sznurówka czy wzięcie kubka z wodą).
ArchieP pisze:Zobaczcie na Orlen Warsaw Maraton ... Czy wszyscy faworyci ukonczyli bieg?
Zawodowcy to jest inna para kaloszy. Oni walczą o pieniądze, sponsorów, prestiż itd. Jeżeli ktoś z nich czuje, że to nie jest jego dzień, rywale są za silni itp, to po prostu schodzi z trasy po iluś kilometrach, żeby zaoszczędzić siły i powalczyć powiedzmy za 2-3 tygodnie w innym biegu. My (amatorzy) walczymy o życiówki, oni walczą o swoje utrzymanie, w takim wypadku po prostu trzeba kalkulować :oczko:
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Awatar użytkownika
Darek80
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 24 mar 2012, 10:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adrian26 pisze:Moim zdaniem równie dobrze można byłoby powiedzieć: "Przeszedłem 50 km, ale na odcinku 20 km podrzucił mnie samochód". Dla mnie to jest taka sama sprzeczność :usmiech: W pierwszym przypadku, jeżeli ktoś przemaszerował powiedzmy 5 km, to nie przebiegł maratonu, tylko 37 km. W drugim przypadku osoba nie przeszła 50 km, tylko 30.
Ech, ta analogia jest zupełnie bez sensu.
W pokonaniu maratonu czy jakiegokolwiek innego dystansu chodzi o zrobienie tego własnymi siłami.
Ergo, możesz przeczołgać się, przejść, przebiec, przeturlać się a nawet skakać na jednej nodze o ile zrobisz to bez pomocy zewnętrznej.

Jeśli podrzucił Cię samochód to nie pokonałeś dystansu siłą własnego organizmu.
Tak samo jeśli wsiadłeś do tramwaju albo na rower.

Ps. Ja sam nie praktykuję Gallowaya ale uważam, że odsądzanie od czci i wiary osób które to robią jest nie na miejscu. :ojnie:
To dla mnie wygląda na próbę pokazania, że jest się kimś lepszym... nie o to chodzi w bieganiu :ojnie:
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

a ja myślalem, że w zawodach biegowych bo tym są biegi maratońskie o których rozmawiamy, chodzi właśnie o to by pokazać, że się jest lepszym. pewnie dlatego ten co najlepiej pokazuje dostaje nagrodę.

naprawdę, każdy ma prawo by postrzegać bieganie po swojemu. również ściganci, rywalizatorzy i biegowi fundamentaliści. mają tez prawo moim zdaniem, choć sam tego nie robię (przynajmniej nie głośno), drzeć lacha z gelołejowcow.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Darek80
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 49
Rejestracja: 24 mar 2012, 10:21
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pokazać ze się jest lepszym biegaczem - owszem!
Ale Wy mam wrażenie uważacie się wrecz za lepszych ludzi.
Twój argument o wysmiewaniu się tego dowodzi.

Rozumiem, ze idąc tym tokiem rozumowania wysmiewasz się na mecie biegu z każdego który był od Ciebie gorszy? A nawet jeśli nie głośno to w duchu sobie myślisz "ha ha i kto jest de besciak, cioty"?

Cóż trudno z taka postawa polemizować.
Chyba zatraciles się w rywalizacji...

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
MikeWeidenbaum
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1132
Rejestracja: 23 mar 2013, 21:24
Życiówka na 10k: 36:27
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Istnieje jakiś odnotowany "rekordowy" czas pokonania maratonu Gallowayem? Pytam z czystej ciekawości, na Gallowaya nie zamierzam się przerzucać, ale zastanawiam się gdzie mniej więcej leży granica, do jakiego czasu w ogóle opłaca się rozważać między biegiem a marszobiegiem?. I chodzi mi rzecz jasna, o typowego Gallowaya, nie że ktoś biegł na 2:50, na 41km chwycił go ból w lewych uchu to chwilę pomaszerował i dobiegł w 3:00 :bum: :bum:
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

A Filipides już nie żyje?
MikeWeidenbaum pisze:Istnieje jakiś odnotowany "rekordowy" czas pokonania maratonu Gallowayem?
W jednej ze swoich książek Galloway podaje, do którego czasu ktoś tam biegał tą metodą i się poprawił. Z kontekstu wynikało mi, że powyżej tej granicy chyba przerwy już za bardzo spowalniają żeby dało się sumarycznie biec szybciej.
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

ArchieP pisze: Czy ktorys z Was ma życiówkę w Maratonie 2:16?
Czy ktoryś z Was przebiegł ponad 150 Maratonów?
Czy ktorys z Was biega ponad 50 lat?
Czy ktorys z Was jest Olimpijczykiem?

To jak tylko tak krótko:

Czy Galloway ustanowił tą życiówkę swoją metodą?
Czy Galloway przebiegł ponad 150 Maratonów swoją metodą?
Czy Galloway biega ponad 50 lat swoją metodą?
Czy Galloway został Olimpijczykiem, dzięki bieganiu swoją metodą?
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

Qba Krause pisze:a ja myślalem, że w zawodach biegowych bo tym są biegi maratońskie o których rozmawiamy, chodzi właśnie o to by pokazać, że się jest lepszym. pewnie dlatego ten co najlepiej pokazuje dostaje nagrodę.
Jasne. Tyle, że pokazuje to swoim czasem i tylko czas jest wyznacznikiem jego możliwości. Technika biegowa w przypadku amatorów (przynajmniej ich części) to rzecz względna.
Co można powiedzieć o zawodniku, który pięknie przebiegł cały dystans (na śródstopiu) ale dotarł do mety po Galloway'owcu i drze gębę, że to nie fair? Moim zdaniem to śmieszne, by nie powiedzieć żałosne.
Jak dotarł przed nim... to co mu zależy jaką techniką biegł/szedł gość za nim? Wszak udowodnił kto lepszy (i jaka technika).

Mnie to obojętne czy ktoś startujący ze mną w zawodach stosuje technikę Gallowaya czy nie. Jego sprawa.
MikeWeidenbaum pisze:Istnieje jakiś odnotowany "rekordowy" czas pokonania maratonu Gallowayem?
Nie wiem czy to rekord. Możliwe, że był ktoś lepszy ale ten wynik znalazłem.
Fabian Roncero zrobił kilka przerw marszowych podczas swojego zwycięskiego biegu w maratonie w Rotterdamie w 1998 roku Ukończył go w czasie 02:07:26.
Galloway pisze: Jeden z moich podopiecznych „metodą Gallowaya" pokonał maraton w 2:28.00.
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ja proponuję napisać regulamin maratończyka, który w definicji będzie dopuszczał przerwy na sikanie i jedzenie (z limitem czasu, na toi tojach damy duże elektroniczne zegary ile kto siedzi w środku), i do tego ew. 2 karne przystanki na skurcze mięśni. Długość dopuszczalnych przerw na sikanie należy uzależnić od średniej prędkości. W pozostałych krokach bezwzględnie musi być faza lotu. Każdy kto to spełni na mecie będzie musiał powiedzieć głośno: "amen".
Ostatnio zmieniony 23 kwie 2013, 08:58 przez infomsp, łącznie zmieniany 1 raz.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Darek80 pisze: Ech, ta analogia jest zupełnie bez sensu.
W pokonaniu maratonu czy jakiegokolwiek innego dystansu chodzi o zrobienie tego własnymi siłami.
Ergo, możesz przeczołgać się, przejść, przebiec, przeturlać się a nawet skakać na jednej nodze o ile zrobisz to bez pomocy zewnętrznej.
Właśnie nie do końca bez sensu :usmiech: Ta analogia pokazuje, że nie pokonałeś dystansu tak jak powiedziałeś "jednym sposobem" (przebiegłem maraton), nie ważne czy ktoś Ci pomógł czy skorzystałeś z innej możliwości, której dają Ci Twoje nogi. Jeżeli startujesz w maratonie metodą Gallowaya, to nie przebiegłeś całego dystansu, bo część przemaszerowałeś. Dlatego właśnie uważam, że nie przebiegłeś maratonu, tylko pokonałeś go marszobiegiem - bądźmy po prostu precyzyjni :usmiech:

Darek80 pisze:Jeśli podrzucił Cię samochód to nie pokonałeś dystansu siłą własnego organizmu.
Tak samo jeśli wsiadłeś do tramwaju albo na rower.
Nie rozumiemy się. Nie twierdzę, że osoba stosująca metodę Gallowaya nie pokonała dystansu maratońskiego siłą własnego organizmu, bo byłaby to nieprawda. Pokonała jak najbardziej, tylko że nie przebiegła maratonu, a pokonała go marszobiegiem - moim zdaniem jest to różnica :usmiech:

Darek80 pisze:Ps. Ja sam nie praktykuję Gallowaya ale uważam, że odsądzanie od czci i wiary osób które to robią jest nie na miejscu. :ojnie:
To dla mnie wygląda na próbę pokazania, że jest się kimś lepszym... nie o to chodzi w bieganiu :ojnie:
Nie podchodźmy tak do tego. To jest zwykła dyskusja. W każdym razie nadal uważam, że metoda Gallowaya to droga na skróty. Zresztą przykłady same o tym świadczą. Całkiem niedawno ktoś napisał tu na forum mniej więcej tak: "nie czuję się przygotowany do maratonu, może spróbuję zastosować metodę Gallowaya". Ta metoda może rzeczywiście daje większą szansę początkującym biegaczom na uzyskanie lepszego wyniku na mecie, ale myśle, że każdy z nas jest w stanie przebiec maraton bez przechodzenia w marsz po odpowiednim przygotowaniu, potrzeba tylko CIERPLIWOŚCI :usmiech:
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Fabian Roncero zrobił kilka przerw marszowych podczas swojego zwycięskiego biegu w maratonie w Rotterdamie w 1998 roku Ukończył go w czasie 02:07:26.
Niewiarygodne właśnie obejrzałem link z tego biegu i wynika że gościu 10 min przed metą zatrzymał się i zrobił kilka skłonów po czym ruszył dalej - wyraźnie widać w pierwszych krokach brak fazy lotu. Szok, że taki doświadczony biegacz a nie wiedział co robi. Ewidentnie nie przebiegł całości - gdyby chociaż zamarkował, że poprawia sznurowadło to byłby usprawiedliwiony - wystarczyłoby lekkie muśniecie sznurówki - ewidentnie u niego zaćmienie umysłu że o tym nie pomyślał. A tak to równie dobrze mógł podjechać samochodem - ehh szkoda go. Rok później startował w mistrzostwach świata i DNF - widać sędziowie już byli wyczuleni na te jego skłony.
Awatar użytkownika
Iwan
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1161
Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

axell pisze: A tak to równie dobrze mógł podjechać samochodem - ehh szkoda go.
Po pierwsze, to "szkoda" tych super-biegaczy, których pokonał idący (momentami) zawodnik.
Po drugie pokonał dystans na własnych nogach i o własnych siłach w zgodzie z regulaminem zawodów. Co ma do tego samochód?
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.
ODPOWIEDZ