Maraton z minimalnym przygotowaniem
-
- Stary Wyga
- Posty: 164
- Rejestracja: 02 lis 2009, 10:02
- Życiówka na 10k: 45,32
- Życiówka w maratonie: 3.51.20
- Lokalizacja: z lasu
Witam mam podobny problem.Tylko że ja przygotowywałem się do OMW ,jesienią ukończyłem w Poznaniu w 4.01 i miałem zamiar złamać 4 h w OWM. PMW również pobiegłem jako etap przygotowań z czasem 1.46 (K-50+) tydzień po zrobiłem 33km .Za kolejny tydzień miało być kolejne na 23 lub 27km ale w sobotę mnie zmogła choroba (nic poważnego stan pod gorączkowy katar i bul zatok.)więc odpuściłem sobie te 23km . Nie biegam piąty dzień by nie pogorszyć .Dodam że zimę biegałem bez problemów od 01.01.2013 do 30.03 2013 miałem wybiegane na treningach około 500km. A teraz siedzę na huśtawce i pobiegnę nie pobiegnę o wyniku już nie marzę. Znając siebie nie poddam się ale nie za wszelką cenę. Kowalem swego losu każdy bywa sam .Powodzenia.
biegam sobie i już
-
- Wyga
- Posty: 124
- Rejestracja: 13 sie 2009, 10:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:49:05
wydaje mi się, że skoro biegałeś juz wybiegania rzędu 33 km to nie powinieneś mieć problemów ze złamaniem 4h. A jeśli jeszcze w okresie przygotowań do PMW miałeś kilka wybiegań > 20 km to nie widzę obaw. Oby choroba ustąpiła, bo chory bym nie ryzykował 42 km. Ja z 1:44 w połowce zrobiłem 3-4 tygodnie później 3:49, więc da siętolek pisze:Witam mam podobny problem.Tylko że ja przygotowywałem się do OMW ,jesienią ukończyłem w Poznaniu w 4.01 i miałem zamiar złamać 4 h w OWM. PMW również pobiegłem jako etap przygotowań z czasem 1.46 (K-50+) tydzień po zrobiłem 33km .Za kolejny tydzień miało być kolejne na 23 lub 27km ale w sobotę mnie zmogła choroba (nic poważnego stan pod gorączkowy katar i bul zatok.)więc odpuściłem sobie te 23km . Nie biegam piąty dzień by nie pogorszyć .Dodam że zimę biegałem bez problemów od 01.01.2013 do 30.03 2013 miałem wybiegane na treningach około 500km. A teraz siedzę na huśtawce i pobiegnę nie pobiegnę o wyniku już nie marzę. Znając siebie nie poddam się ale nie za wszelką cenę. Kowalem swego losu każdy bywa sam .Powodzenia.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Jeżeli naprawdę uczciwie trenowałeś to w zasadzie na 10 dni przed startem powinieneś już być w 100% przygotowany. Niech tylko ustąpi choroba i wg mnie możesz startować.tolek pisze:Witam mam podobny problem.Tylko że ja przygotowywałem się do OMW ,jesienią ukończyłem w Poznaniu w 4.01 i miałem zamiar złamać 4 h w OWM. PMW również pobiegłem jako etap przygotowań z czasem 1.46 (K-50+) tydzień po zrobiłem 33km .Za kolejny tydzień miało być kolejne na 23 lub 27km ale w sobotę mnie zmogła choroba (nic poważnego stan pod gorączkowy katar i bul zatok.)więc odpuściłem sobie te 23km . Nie biegam piąty dzień by nie pogorszyć .Dodam że zimę biegałem bez problemów od 01.01.2013 do 30.03 2013 miałem wybiegane na treningach około 500km. A teraz siedzę na huśtawce i pobiegnę nie pobiegnę o wyniku już nie marzę. Znając siebie nie poddam się ale nie za wszelką cenę. Kowalem swego losu każdy bywa sam .Powodzenia.
Aczkolwiek 500 kilometrów podczas przygotowań do maratonu to chyba niespecjalnie dużo. Zakładając, że tak jak napisałeś zrobiłeś ten kilometraż od początku roku daje to jakieś ok. 38 kilometrów tygodniowo. Czy to niezbyt mało jak na maraton? Ok, nie każdy musi mieć takie zboczenie na punkcie wybieganych kilometrów jak ja (w tym roku już ponad 1,5 tysiąca), ale wg mnie minimum te 5 dyszek w tygodniu warto zrobić

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 06 maja 2011, 11:44
- Życiówka w maratonie: 2:50:09
- Lokalizacja: Warszawa
Mały, Ty faktycznie tych km trzaskasz konkretnie. Średnia ok. 100 tygodniowo - imponujące:)
38 średnio tygodniowo wydaje się faktycznie mało, ale rozumiem, że pierwsze tygodnie mniej, a potem luty marzec już trochę więcej.
Pamiętam, że przed pierwszym swoim maratonem biegałem maksymalnie 60 (4xtyg.), ale zazwyczaj trochę mniej. Średnio ok. 45-50. I chyba rozpocząłem w końcówce stycznia biegać, a debiut miał miejsce na koniec kwietnia. Długie wybieganie robiłem maksymalnie 25km (teraz wydaje się to śmiesznie mało) i to się trochę zemściło na trasie.
Pzdr,
P.
38 średnio tygodniowo wydaje się faktycznie mało, ale rozumiem, że pierwsze tygodnie mniej, a potem luty marzec już trochę więcej.
Pamiętam, że przed pierwszym swoim maratonem biegałem maksymalnie 60 (4xtyg.), ale zazwyczaj trochę mniej. Średnio ok. 45-50. I chyba rozpocząłem w końcówce stycznia biegać, a debiut miał miejsce na koniec kwietnia. Długie wybieganie robiłem maksymalnie 25km (teraz wydaje się to śmiesznie mało) i to się trochę zemściło na trasie.
Pzdr,
P.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 617
- Rejestracja: 11 sty 2012, 19:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: mazowsze
Duza ilosc kilometrow to nie jest zbyt dobry wyznacznik jakosci treningu. Lepiej przebiec mniej a madrze niz duzo bez ladu i skladu. O jakosci i przydatnosci treningu nie swiadcza poprawa wynikow, badz ich ut a nie tyrzymanie na wysokim poziomie, a nie to ze ktos duzo biega.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
No niby kilometraż o niczym nie świadczy, ale swoje trzeba przebiec
Średnia 38 km w tygodniu to moim zdaniem bardzo mało. Jeżeli weźmie się pod uwagę, ze długie wybiegania to przeważnie 20-30 km, to co pozostaje? Zaledwie kilka/kilkanaście kilometrów, a gdzie miejsce na biegi ciągłe, jakąś siłę biegową, rozbiegania
?
4:00 w maratonie to już dosyć przyzwoity wynik i moim zdaniem takie minimum to powinno być te 50-60 km przebiegniętych w tygodniu. W każdym razie jeżeli biegałeś w miare regularnie i udawało Ci się robić długie wybiegania powyżej 30 km, to myśle, że nawet to przeziębienie nie będzie aż tak znaczące, o ile nie przerodzi się w coś poważniejszego


4:00 w maratonie to już dosyć przyzwoity wynik i moim zdaniem takie minimum to powinno być te 50-60 km przebiegniętych w tygodniu. W każdym razie jeżeli biegałeś w miare regularnie i udawało Ci się robić długie wybiegania powyżej 30 km, to myśle, że nawet to przeziębienie nie będzie aż tak znaczące, o ile nie przerodzi się w coś poważniejszego

Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Wszystko zależy od danego biegacza. Ja robiąc średnio 40-50 km tygodniowo plus co dwa miesiące 50km na orientację nabiegałem 3:19, a dopiero w ostatnich trzech miesiącach przekraczałem 200 km miesięcznie.
-
- Stary Wyga
- Posty: 164
- Rejestracja: 02 lis 2009, 10:02
- Życiówka na 10k: 45,32
- Życiówka w maratonie: 3.51.20
- Lokalizacja: z lasu
Dzięki za słowa otuchy .Nie wiem czy zauważyliście ale nie należę do młodego pokolenia( M50+).130 km styczeń 170 luty i 200 w marcu, podobne przebiegi miałem przed jesiennym maratonem 4h 01.Biegam 3-4 x w tygodniu .
Ostatnio zmieniony 12 kwie 2013, 08:05 przez tolek, łącznie zmieniany 1 raz.
biegam sobie i już
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Chyba raczej M50
Wiek zasadniczo raczej nie wpływa na zmniejszenie kilometrażu, co najwyżej zredukowanie liczby mocniejszych treningów

Wiek zasadniczo raczej nie wpływa na zmniejszenie kilometrażu, co najwyżej zredukowanie liczby mocniejszych treningów

Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie w tym rzecz, nie mam żadnego interesu, ani moja samoocena też nie ma, w tym, żebyś był niedzielnym biegaczem. Chodzi bardziej o to, że jeśli przyjmiemy słuszne założenie, że każde warunki są dobre do biegania, to między zimą a latem nie ma żadnej różnicy. Po co więc opuszczać całe lato? Przy powyższym założeniu ktoś, kto nie biega w lecie jest tak samo niedzielny (co jeszcze nie oznacza, ze jest niedzielny w rzeczy samej), jak ktoś, kto nie biega w zimie.piotrek90 pisze: No jeśli nie dostrzegasz pewnej subtelnej ale jednak różnicy między bieganiem latem a zimną, to cóż.. niech Ci będzie na zdrowie że jestem
Ja po prostu chcę "zmusić" Cię poprzez grę na ambicji do wyjścia na zewnątrz, nawet w lecie, nie miej mi tego za złe.

"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Bieganie latem i zimą to dwie inne historie, ale sezonowość to sezonowość. Mówiąc na kogoś sezonowiec (w odniesieniu do biegacza) nie chodzi, że nie biega zimą. Równie dobrze może to być każda inna pora roku. Przecież chodzi o to, że odpuszcza, kiedy cała reszta biegapiotrek90 pisze: No jeśli nie dostrzegasz pewnej subtelnej ale jednak różnicy między bieganiem latem a zimną, to cóż.. niech Ci będzie na zdrowie że jestem

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Moim zdaniem zima jest korzystniejszym okresem do biegania, a jedyną przeszkodą jest tak naprawde tylko śnieg, no i może krótszy dzień, przez co trudniej trenować w lesie. Latem z kolei są upały, które mogą prowadzić nie tylko do odwodnienia, ale i udaru słonecznego.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- Samuel--
- Wyga
- Posty: 85
- Rejestracja: 25 lut 2013, 20:01
- Życiówka na 10k: 50:48
- Życiówka w maratonie: 4:19:24
- Lokalizacja: Marysin, near Warsaw, Poland
- Kontakt:
No to latem biegasz wcześnie rano, kiedy jest troche chłodniej. Mniej ludzi na drogach, powietrze czystsze, a po treningu od razu jesteś obudzony i gotowy do walki 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
To jest opcja dla osób, które zaczynają pracę nieco później np o 8 czy 10, bo jeżeli byłaby to godzina 6 rano, to wtedy trzeba byłoby wyruszyć o 3 w nocy 

Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.