Jak dla mnie limit w maratonie powinien wynosić 3:30 a co do Korzeniowskiego to raczej nie ma co o tym dyskutować bo ile jest osób potrafiących chodzić tak szybko ? Co do marszobiegu to według mnie powinna to być osobna kategoria z innymi limitami i po problemie. Biegacze startowali by w biegu a inni w marszobiegu. Można by było najpierw puszczać biegaczy a po nich "spacerowiczów"maly89 pisze:Niektórzy szybciej maszerują niż inni biegają :D Taki Korzeniowski nie biegał, a chodził i 50 kilometrów pokonywał w 3:36:03 :Dbjj pisze:Jak dla mnie limity czasowe powinny być takie żeby nie można było sobie pozwolić na regularne maszerowanie i po problemie. Przynajmniej wiadomo by było ,że ludzie startujący są przygotowani i nie ma przypadkowych osób chcących zaliczyć maraton "na sztukę" byle się pochwalić przed kimś kto nie ma o tym pojęcia
Więc jakie tu niby limity ustalić, żeby wyeliminować chodziarzy? :D
Jeff Galloway - marszobieg
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:16
- Życiówka na 10k: 00:49:23
- Życiówka w maratonie: brak
Już rozwijam. Ktoś kto ukończył maraton marszobiegiem to odpowiednik mnie. Ja również "ukończyłem 180 kg" tak jak on ukończył maraton w 4:15 ale nijak się to ma do podniesienia za 1 podejściem 130kg bądź ukończenia maratonu w 4:30 biegiem ciągłym(pomijam tutaj przerwę na kubek wody).Nobby pisze:Mógłbyś to rozwinąć? Bo tutaj chyba wszystko sprowadza się do definicji słowa "lepszy"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:16
- Życiówka na 10k: 00:49:23
- Życiówka w maratonie: brak
Już rozwijam. Ktoś kto ukończył maraton marszobiegiem to odpowiednik mnie. Ja również sumarycznie "ukończyłem 180 kg" tak jak on ukończył maraton w 4:15 ale nijak się to ma do podniesienia za 1 podejściem 130kg bądź ukończenia maratonu w 4:30 biegiem ciągłym(pomijam tutaj przerwę na kubek wody).maly89 pisze:Mógłbyś to rozwinąć? Bo tutaj chyba wszystko sprowadza się do definicji słowa "lepszy"
Wybraliby lepszy czas bo za tym idzie większa wygrana a bieganie dla elity to zawód (chcesz zarabiać jak najwięcej). Według mnie z czysto sportowego punktu widzenia bieg ciągły stoi wyżej niż marszobieg. Więcej wysiłku trzeba włożyć aby to osiągnąć.marbej pisze:Spytaj się elity walczącej o pudło co by wybrali Niech no zgadnę: wybrali uzyskanie jak najlepszego czasu?
Edit: Coś pomieszałem z cytowaniem. Gdyby ktoś władny mógł usunąć poprzedni post byłbym wdzięczny:-)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 631
- Rejestracja: 05 mar 2012, 10:00
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wroclaw
Lepszego definiuja przepisy danej konkurencji. Regulamin decyduje czy wygrywa ten ktory podniosl sumarycznie najwiecej kilogramow w kilku powtorzeniach (2x90 kg) czy ten ktory podniosl najwiecej kilogramow w jednym wicisnieciu (1x130kg).
Jesli zach chodzi o maratony czy tez inne biegi, to wyzej w klasyfikacji (czyli lepszy) jest ten ktory predzej dotrze na mete. Nie ma tam nic o tym czy ma isc czy tez biec ... wiec nie ma co kombinowac .
Niech kazdy biega/chodzi jak chce. Nie rozumiem waszych dyskusji. Co Was to obchodzi jak biegaja/chodza inni i czy sie przy tym nazywaja maratonczykami czy tez nie ? To przeciez ich sprawa.
Moje osobiste doswiadczenie z ostatniego polmaratonu jest takie, ze jak na 18-19 km na ostatnim podbiegu bylo juz ciezko i zobaczylem przy punkcie z woda jak wiele osob idzie, to takze naszla mnie chec przejscia w marsz, i to zrobilem. Ale po ulamku sekundy przyszla mysl " ej ! co ty robisz ! do roboty !" i zaraz znow zaczalem biec.
Jesli zach chodzi o maratony czy tez inne biegi, to wyzej w klasyfikacji (czyli lepszy) jest ten ktory predzej dotrze na mete. Nie ma tam nic o tym czy ma isc czy tez biec ... wiec nie ma co kombinowac .
Niech kazdy biega/chodzi jak chce. Nie rozumiem waszych dyskusji. Co Was to obchodzi jak biegaja/chodza inni i czy sie przy tym nazywaja maratonczykami czy tez nie ? To przeciez ich sprawa.
Moje osobiste doswiadczenie z ostatniego polmaratonu jest takie, ze jak na 18-19 km na ostatnim podbiegu bylo juz ciezko i zobaczylem przy punkcie z woda jak wiele osob idzie, to takze naszla mnie chec przejscia w marsz, i to zrobilem. Ale po ulamku sekundy przyszla mysl " ej ! co ty robisz ! do roboty !" i zaraz znow zaczalem biec.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:16
- Życiówka na 10k: 00:49:23
- Życiówka w maratonie: brak
Nieprawda. Zawsze lepszym będzie ten, który podnosi najwięcej za 1 podejściem. Gdyby dać mu drugie to sumarycznie miałby 260 itd.saper pisze:Lepszego definiuja przepisy danej konkurencji. Regulamin decyduje czy wygrywa ten ktory podniosl sumarycznie najwiecej kilogramow w kilku powtorzeniach (2x90 kg) czy ten ktory podniosl najwiecej kilogramow w jednym wicisnieciu (1x130kg).
Analogicznie lepszym będzie ten kto przebiegnie dalej/szybciej bez przerw na odpoczynek.
Żeby było jasne to uważam marszobieg za świetny środek treningowy i fatalny sposób współzawodnictwa w zawodach biegowych. Według mnie każdy kto jest w stanie ukończyć marszobiegiem maraton przy odrobinę gorszym czasie zrobiłby to samo biegiem ciągłym.
Nie odmawiam Galołejowcom prawa do nazywania się maratończykami bo maraton ukończyli. Nie są po prostu lepszymi sportowcami od tych, którzy ukończyli go biegiem ciągłym pomimo uzyskania gorszego czasu (tu też do pewnego momentu. Potrzebne byłyby wyliczenia jak czas marszobiegu przełożyłby się na czas biegu).
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
A widziałeś kiedykolwiek kogoś z elity stosujacego metodę Gallowaya ? Ja nigdy i podejrzewam, że nigdy też nie zobacze, więc gdyby ona rzeczywiście była taka rewelacyjna, to dlaczego nikt z czołówki jej nie stosuje ? Teraz weźmy mój przykład, czyli przeciętnego biegacza. Moje czasy z 10 km i półmaratonu wskazują, że mam realną szansę złamania 3h w maratonie. Zejście poniżej tej granicy oznacza średnie tempo 4:13/km. Ok, w chwili obecnej jestem sobie w stanie to wyobrazić, bo na treningach bez problemu na tej prędkości przebiegam około 15 km. Gdybym miał na maratonie stosować metodę Gallowaya, to musiałbym odcinki biegowe pokonywać w znacznie szybszym tempie niż 4:00/km (bo na marszu znacznie bym tracił). Przyjmijmy nawet, że byłoby to tempo 3:50 km, które jest moim tempem startowym obecnie na 10 km. Mniej więcej w tym tempie pokonuje też "kilometrówki". Ok, na treningu zrobie ich 8-12, ale w maratonie musiałoby ich być ponad 30, co dla mnie byłoby nie do pomyślenia Powiem więcej. W ostatnim tygodniu zrobiłem bieg ciągły o długości 15 km ze średnią prędkością 4:14 i 8 kilometrówek w tempie 3:55-4:00/km. W drugim przypadku był silniejszy wiatr. Wiesz który trening mnie bardziej zmęczył ? Ten drugi. A robiłem przerwy 3 minutowe w truchcie pomiędzy poszczególnymi odcinkami. Czy wypocząłbym na przerwach półminutowych albo minutowych pomiędzy nimi. NA PEWNO NIE....Wniosek może być tylko jeden. Metoda Gallowaya jest dobra wyłącznie dla biegaczy, których tempo biegu jest niewiele wyższe od tempa marszu. Wiadomo, że bieg jest trudniejszy, dlatego w ich przypadku przejście w marsz jest w miare opłacalne z punktu widzenia energetycznego, bo bieg staje się opłacalny dopiero przy prędkości bodajże 8,5 km/h. Reasumując to wszystko, moim zdaniem ludzie wybierając metodę Gallowaya są tak naprawde nieprzygotowani jeszcze do ciągłego biegu.marbej pisze:Spytaj się elity walczącej o pudło co by wybrali Niech no zgadnę: wybrali uzyskanie jak najlepszego czasu?Adrian26 pisze:Pytanie tylko czy zależy nam wyłącznie na uzyskaniu jak najlepszego czasu, czy chcemy przebiec cały dystans
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Poczytaj najpierw o metodzie Gallowaya, dowiedz się czegoś, sam spróbuj, a dopiero potem zabieraj czas na forumAdrian26 pisze:A widziałeś kiedykolwiek kogoś z elity stosujacego metodę Gallowaya ? Ja nigdy i podejrzewam, że nigdy też nie zobacze, więc gdyby ona rzeczywiście była taka rewelacyjna, to dlaczego nikt z czołówki jej nie stosuje ?
Przy tempach jakie osiąga elita marszobiegiem już nie wyrobi takiego czasu na mecie.
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Jak żeś to wyliczył mistrzu?Adrian26 pisze:w maratonie musiałoby ich być ponad 30
I super, tyle, że... nie jest to marszobieg, a tym bardziej metoda Gallowaya :DAdrian26 pisze:A robiłem przerwy 3 minutowe w truchcie pomiędzy poszczególnymi odcinkami.
Widzisz, nawet nie wiesz podstaw, a tyle się rozpisujesz :D
Na prawdę usiądź spokojnie z książką Gallowaya, przetestuj na sobie i wróć porozmawiać
Będziesz chciał skorzystać to skorzystasz. Nie będziesz chciał też dobrze, ale co Ci w głowie zostanie to Twoje.
Nie będziesz potem głupot wypisywać, o truchtaniu w przerwach, w 30-stu powtórzeniach, itd. itd. itd.
Zawsze będziesz mógł biegać tylko biegiem ciągłym jeśli to Twój cel i zawsze będziesz mógł poprawiać innych, którym się
wydaje, że wiedzą co to Galloway Zdobędziesz dodatkową wiedzę biegową. Będziesz większym fachowcem od biegania
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
"Mistrzu" przeczytaj jeszcze raz ze zrozumieniem co napisałem w dwóch ostatnich postach...marbej pisze:I super, tyle, że... nie jest to marszobieg, a tym bardziej metoda Gallowaya :D
Widzisz, nawet nie wiesz podstaw, a tyle się rozpisujesz :D
A gdzie ja napisałem, że w tej metodzie trzeba truchtać w przerwach ? Prosze, nie wciskaj mi rzeczy, których nie napisałem.marbej pisze: Nie będziesz potem głupot wypisywać, o truchtaniu w przerwach, w 30-stu powtórzeniach, itd. itd. itd.
Więc teraz, jako biegacz biegacza proszę Cię, abyś, jako osoba, która zaznajomiła się z metodą Gallowaya(zakładam po Twoich wpisach, że książke przeczytałeś) napisał mi w jaki sposób miałbym tą metodą złamać 3h w maratonie Prosiłbym Cię o napisanie ile minut biegu i w jakim tempie miałbym przeplatać marszem, czyli jak mógłbym wykorzystać tą metodę w swoim przypadku.
Podobnie jak biegacze, których tempo startowe jest znacznie szybsze od tempa marszu...marbej pisze:Przy tempach jakie osiąga elita marszobiegiem już nie wyrobi takiego czasu na mecie.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13612
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
No pewnie... Moja zona ma zawsze recje! Zawsze!marbej pisze:W stopce masz napisane: "Nie masz pojecia o treningu... powiedziala do mnie zona. "Rolli pisze:Fajna dyskusja...
Fajnie poczytac, jak tlumacza sie niektorzy, jak im sie nie chce odpowiednio trenowac do biegowego maratonu. I jak za kazdym razem wyliczaja: "a on pil wode w marszu"
Retorycznie na piatke!
Bigowo na niedostateczny...
Może miała rację?
Widzisz jak to łatwo coś głupiego palnąć? Skąd wiesz, że osoby chcące pokonać dany dystans marszobiegiem nie chcą trenować? Pleciesz dyrdymały kolego
Dobra, nie odpowiadaj, bo odbiegamy od tematu i niepotrzebnie zaśmiecamy to forum jałową dyskusją
Mam ciekawsze rzeczy do robienia jak chociażby przygotować mapę 3D Chudego Wawrzyńca
--
Pozdrawiam,
Marcin
Juz widzialem kilkanascie takich dyskusji, gdzie zle przygotowani biegacze za wszelka cene probuja bronic tak szlachetnego okreslenia jakim jest "MARATONCZYK"
To mi zawsze przypomina "Idola"... jak jakis podlotek wychodzi na scene, nie probuje cos spiewac, a braki w tekscie retuszuje z "lalalala"... i na koniec jest obrazony ze wszyscy sie z niego nabijaja.
Niech kazdy biegnie jak chce, idzie, skraca, bieze doping, lub wezmie po drodze taxi... Ale niech nie oczekuje, ze wszyscy beda z tego powodu bic brawo.
Jeszcze jedna drobnostka ale zmieniajaca spojzenie na takie zawody: celem maratonu nie jest pokonanie 42195m... nie... celem jest przebiegniecie tego dystansu w okreslonym czasie. Tu sie liczy tylko czas biegu. Ten dystans jest z gory okreslony.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 513
- Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Rolli - najlepiej zapytaj żony co myśli o tym co napisałeś.Rolli pisze:
No pewnie... Moja zona ma zawsze recje! Zawsze!
[...]
Niech kazdy biegnie jak chce, idzie, skraca, bieze doping, lub wezmie po drodze taxi... Ale niech nie oczekuje, ze wszyscy beda z tego powodu bic brawo.
Chciałem ostrzej zareagować ale Ty porównując ludzi biegnących schematem Gallowaya do jawnych oszustów skracających dystans czy koksujących sam sobie wystawiłeś odpowiednia ocenę i dodatkowy komentarz jest już niepotrzebny.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13612
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Kolego... mam nadzieje ze znasz roznice miedzy porownaniem a wyliczaniem.axell pisze:Rolli - najlepiej zapytaj żony co myśli o tym co napisałeś.Rolli pisze:
No pewnie... Moja zona ma zawsze recje! Zawsze!
[...]
Niech kazdy biegnie jak chce, idzie, skraca, bieze doping, lub wezmie po drodze taxi... Ale niech nie oczekuje, ze wszyscy beda z tego powodu bic brawo.
Chciałem ostrzej zareagować ale Ty porównując ludzi biegnących schematem Gallowaya do jawnych oszustów skracających dystans czy koksujących sam sobie wystawiłeś odpowiednia ocenę i dodatkowy komentarz jest już niepotrzebny.
A dlatego wyliczone w jednym zdaniu, bo wszyscy tacy dziwni "maratonczycy" spotkaja sie juz w warszywie na lini startu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Czy jakiś zwolennik metody Gallowaya albo przynajmniej posiadacz książki mógłby napisać w jaki sposób osoba chcąca złamać 3h w maratonie miałaby zróżnicować odcinki biegowe i marszowe - ładnie prosze
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Do wszystkich Galołeji itp. fajny cytat gościa który przebiegł maraton Dębno. Podpisuje się pod nim.
"...najbardziej boję się takiego dnia - pod warunkiem, że będzie mi się chciało jeszcze biegać - że będę miał ileś tam lat i nie będę miał już zdrowia, żeby przebiec cały maraton od startu do mety nawet w 6 godzin! ...mogę przybiegać ostatni, mogę być jeszcze nie raz dyskwalifikowany, ale maraton ma dla mnie tylko wtedy sens - gdy jestem w stanie biec non-stop od startu do mety! zaliczanie maratonów marszobiegiem to dla mnie jakieś nieporozumienie i na pewno nie mój styl! ) ...albo to ja pokonuje maraton, albo to maraton pokonuje mnie!"
"...najbardziej boję się takiego dnia - pod warunkiem, że będzie mi się chciało jeszcze biegać - że będę miał ileś tam lat i nie będę miał już zdrowia, żeby przebiec cały maraton od startu do mety nawet w 6 godzin! ...mogę przybiegać ostatni, mogę być jeszcze nie raz dyskwalifikowany, ale maraton ma dla mnie tylko wtedy sens - gdy jestem w stanie biec non-stop od startu do mety! zaliczanie maratonów marszobiegiem to dla mnie jakieś nieporozumienie i na pewno nie mój styl! ) ...albo to ja pokonuje maraton, albo to maraton pokonuje mnie!"