Jeff Galloway - marszobieg
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 560
- Rejestracja: 12 maja 2012, 19:39
- Życiówka na 10k: 35:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kuj-Pom
Jak dla mnie limity czasowe powinny być takie żeby nie można było sobie pozwolić na regularne maszerowanie i po problemie. Przynajmniej wiadomo by było ,że ludzie startujący są przygotowani i nie ma przypadkowych osób chcących zaliczyć maraton "na sztukę" byle się pochwalić przed kimś kto nie ma o tym pojęcia
5km-16:48
10km - 35:46
10km - 35:46
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Moim zdaniem na jak najszybszym przebiegnięciu danego dystansumarbej pisze: Może inaczej Krótkie pytanie: na czym polegają zawody biegowe?
Zobacz jak to wygląda dla przykładu w chodziarstwie. Tam bodajże trzy "biegowe" kroki i dyskwalifikacja.marbej pisze:Na jak najszybszym dotarciu do mety, prawda? W jaki sposób to zrobisz to już Twoja sprawa. I tyle
W żadnym regulaminie nie ma, że całą trasę musisz pokonać biegiem.
Owszem bieg jest teoretycznie szybszym sposobem na przemieszczanie się, ale jak widzisz w niektórych konkurencjach większą uwagę przywiązuje się do sposobu pokonywania trasy W bieganiu tego nie ma, zresztą trudno byłoby nawet egzekwować przepis, aby cały dystans pokonac w biegu. Jest to nierealne nie tylko ze względu na liczbę uczestników, ale i choćby punkty żywieniowe, przy których czasami niestety trzeba się zatrzymać, aby skorzystać z napoju.
To nie są puste frazesy. O ile szybciej jesteś w stanie biec metodą Gallowaya, w porównaniu do biegu ciągłego ? Podejrzewam, że niewiele, skoro miałbyś zaledwie koło 30 sekund czy minuty na odpoczynek pomiędzy "seriami biegowymi". Przygotowany zawodnik do maratonu jest w stanie go przebiec w 2 zakresie tętna. Jeżeli jest się w miare wytrenowanym to wtedy jest ono w miare znośne. W metodzie Gallowaya, aby była ona opłacalna musiałbyś wskakiwać na co najmniej 3 zakres. Te przeliczenia dotyczą wytrenowanych zawodników. Wiem, że są osoby, których tempo biegu jest niewiele wyższe od tempa marszu. Wtedy może i metoda Gallowaya się opłaca. W każdym razie to i tak wskazuje na to, że osoba taka nie jest odpowiednio wytrenowana do maratońskich startów Ja sobie nie wyobrażam, żebym w trakcie zawodów miał myśleć o tym, kiedy mam przejść w marsz, kiedy biec itp Takie kalkulacje zepsułyby mi tylko przyjemność samego startumarbej pisze:Nie powtarzaj tu pustych frazesów, że jeśli ktoś się decyduje na marszobieg, to nie jest przygotowany, że za wcześnie na dany dystans itd.. Zapewniam Cię, że jest przygotowany
Zostawmy może ultramaratony, indian, UTMB itp, bo w porównaniu do maratonów to są naprawde skrajne przypadki
Być może, ale to wszystko zależy od przygotowania Sa osoby, które już w połowie maratonu przechodzą w marsz, więc w ich sytuacji mogłoby się to "kalkulować"marbej pisze:Zapewniam Cię, że wielu forumowych "mistrzów" gdyby pobiegło marszobiegiem zrobiłoby krótszy czas.
Po raz drugi odpowiem na Twoje pytanie: Zawody biegowe z założenia powinny być pokonywane w biegu, a że nie ma wpisu w regulaminie o zakazu przejścia w marsz to już inna sprawa
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Niektórzy szybciej maszerują niż inni biegają :D Taki Korzeniowski nie biegał, a chodził i 50 kilometrów pokonywał w 3:36:03 :Dbjj pisze:Jak dla mnie limity czasowe powinny być takie żeby nie można było sobie pozwolić na regularne maszerowanie i po problemie. Przynajmniej wiadomo by było ,że ludzie startujący są przygotowani i nie ma przypadkowych osób chcących zaliczyć maraton "na sztukę" byle się pochwalić przed kimś kto nie ma o tym pojęcia
Więc jakie tu niby limity ustalić, żeby wyeliminować chodziarzy? :D
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Marbej, czytałem kilka artykułów na ten temat Książki nie miałem w rękach, ale jeżeli nadarzy się okazja, to postaram się przeczytać. W każdym razie próbować na pewno nie będę, bo według mnie byłoby to "cofanie się w rozwoju biegowym"
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13612
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Fajna dyskusja...
Fajnie poczytac, jak tlumacza sie niektorzy, jak im sie nie chce odpowiednio trenowac do biegowego maratonu. I jak za kazdym razem wyliczaja: "a on pil wode w marszu"
Retorycznie na piatke!
Bigowo na niedostateczny...
Fajnie poczytac, jak tlumacza sie niektorzy, jak im sie nie chce odpowiednio trenowac do biegowego maratonu. I jak za kazdym razem wyliczaja: "a on pil wode w marszu"
Retorycznie na piatke!
Bigowo na niedostateczny...
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
W stopce masz napisane: "Nie masz pojecia o treningu... powiedziala do mnie zona. "Rolli pisze:Fajna dyskusja...
Fajnie poczytac, jak tlumacza sie niektorzy, jak im sie nie chce odpowiednio trenowac do biegowego maratonu. I jak za kazdym razem wyliczaja: "a on pil wode w marszu"
Retorycznie na piatke!
Bigowo na niedostateczny...
Może miała rację?
Widzisz jak to łatwo coś głupiego palnąć? Skąd wiesz, że osoby chcące pokonać dany dystans marszobiegiem nie chcą trenować? Pleciesz dyrdymały kolego
Dobra, nie odpowiadaj, bo odbiegamy od tematu i niepotrzebnie zaśmiecamy to forum jałową dyskusją
Mam ciekawsze rzeczy do robienia jak chociażby przygotować mapę 3D Chudego Wawrzyńca
--
Pozdrawiam,
Marcin
- PanTalon
- Stary Wyga
- Posty: 249
- Rejestracja: 12 sty 2011, 11:57
- Życiówka na 10k: 45:36
- Życiówka w maratonie: 03:58
- Lokalizacja: Warszawa - Grochów
Retorycznie na piatke!
Bigowo na niedostateczny...[/quote]
a w jakiej skali?
W skali Rolliego czy jakieś innej?
Bigowo na niedostateczny...[/quote]
a w jakiej skali?
W skali Rolliego czy jakieś innej?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Chłopacy, ale odpowiedźcie teraz Wy na pytanie. Czy osoba, która w biegu maratońskim przebiegła powiedzmy 35 km i przeszła 7 km, może z czystym sercem powiedzieć, że przebiegła maraton? Moim zdaniem ona go nie przebiegła, tylko pokonała go marszobiegiem. Równie dobrze można byłoby cały maraton pokonać w marszu i zmieścić się jeszcze w limicie czasu. Czy taka osoba też mogłaby się czuć wtedy maratończykiem?
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Jak najbardziej, również ultramaratończykiem jeśli ukończy ultramaraton w przewidzianym limicie czasuAdrian26 pisze:Chłopacy, ale odpowiedźcie teraz Wy na pytanie. Czy osoba, która w biegu maratońskim przebiegła powiedzmy 35 km i przeszła 7 km, może z czystym sercem powiedzieć, że przebiegła maraton? Moim zdaniem ona go nie przebiegła, tylko pokonała go marszobiegiem. Równie dobrze można byłoby cały maraton pokonać w marszu i zmieścić się jeszcze w limicie czasu. Czy taka osoba też mogłaby się czuć wtedy maratończykiem?
Nie będzie maratończykiem i ultramaratończykiem dla kogoś kto założył sobie pokonanie całego dystansu tylko biegiem.
Przecież to proste
To, że na maratonie limit czasu to 6:00 lub nawet 6:30 to jakaś paranoja moim zdaniem.
Powinno być 5:00 lub nawet 4:30.
Nazwa "zawody biegowe" po prostu wprowadzają w błąd sugerując, że to ma być tylko bieg na całej długości trasy.
A przecież nie chodzi o bieg non stop, tylko o pokonanie trasy w jak najkrótszym czasie Co tu tłumaczyć?
Zakładasz się z kolegą kto z Was prędzej będzie na mecie, czy kto z Was przebiegnie cały dystans?
Można i tak i tak. Wszystko jest dla ludzi Wygrywa jednak ten kto pierwszy przekroczy linię mety - to też przecież proste jest do zrozumienia
Możesz pokonywać biegiem ciągłym maraton np. ze średnim tempem 5:30/km. Nikt Ci tego nie zabrania. Pozwól innym pokonywać maraton marszobiegiem ze średnim tempem 4:50/km
Pokonałeś biegiem ciągłym maraton w 4:30, a ktoś marszobiegiem w 4:15. Kto jest lepszy? Już znudziło mi się pisać, że: przecież to proste
Powodzenia na biegowych trasach. Skończmy już tą pustą dyskusję. Niech każdy pokonuje maraton i inne dystanse tak jak chce, byle o własnych siłach, na własnych nogach i bez skracania trasy.
PS: i jeszcze jedno. Ktoś kto zaczyna np. na maratonie maszerować po np. 30km nie powinien się brać za ten dystans tylko lepiej się przygotować na następny raz (przy okazji wyjaśnię, że to nie jest Galloway). Ktoś kto przez pierwsze 30km marszobiega, przez 10 ostatnich km już tylko biegnie wie co robi i jest świetnie przygotowany (to jest Galloway)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 513
- Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Nie popadajmy w paranoję - cały czas mówimy o amatorskim bieganiu gdzie dla zdecydowanej większości uczestników bieganie jest jest poza pracą i rodziną kolejna aktywnością. A zawody na których startują ludzie to masowe biegi gdzie większość się zmaga z olbrzymim wysiłkiem.
Jeśli ktoś z premedytacją biegnie metodą Gallowaya - czyli czyli planuje od samego początku, że do 30km po każdym przebytym 1,5km robi 30s przerwy - nie różni się niczym od człowieka, który sobie zaplanował, że po każdych 5km robi sobie przerwę na wypicie kupka wody.
Natomiast jeśli ktoś zaplanował przebiegniecie od początku do końca maraton i na 35km opada z sił i resztę dystansu idzie - to już raczej mówienie o przebiegnięciu już jest pewnym nadużyciem - ale nadal prawdą jest że ukończył maraton tylko w gorszym stylu. Jednak stylu nikt tu nie ocenia i ma niewielkie znaczenie - najważniejszy jest czas. Bo idąc tym tropem za chwilę będą głosy że jak nie przebiegł ktoś w czasie poniżej 3h to nie przebiegł tylko przetruchtał - bo żeby przebiec to trzeba całą trasę w 2 zakresie inaczej to jest lamerstwo w końcu to są zawody biegowe a nie zawody w truchtaniu czy jogingu. No i oczywiście jeśli czyjeś tempo w 2 zakresie starczy na 3:05 to znaczy że jest źle wytrenowany za niska prędkość i nie powinien biegać maratonów. A w sumie jak się dobrze zastanowić to są wyznaczone limity olimpijskie - uznajmy że jeśli ktoś ich nie spełnia to nie jest żaden maratończyk niech lepiej siądzie przed tv i sączy sobie przygryzając chipsami a bieganiem niech się zajmie garstka zawodowców.
Jeśli ktoś z premedytacją biegnie metodą Gallowaya - czyli czyli planuje od samego początku, że do 30km po każdym przebytym 1,5km robi 30s przerwy - nie różni się niczym od człowieka, który sobie zaplanował, że po każdych 5km robi sobie przerwę na wypicie kupka wody.
Natomiast jeśli ktoś zaplanował przebiegniecie od początku do końca maraton i na 35km opada z sił i resztę dystansu idzie - to już raczej mówienie o przebiegnięciu już jest pewnym nadużyciem - ale nadal prawdą jest że ukończył maraton tylko w gorszym stylu. Jednak stylu nikt tu nie ocenia i ma niewielkie znaczenie - najważniejszy jest czas. Bo idąc tym tropem za chwilę będą głosy że jak nie przebiegł ktoś w czasie poniżej 3h to nie przebiegł tylko przetruchtał - bo żeby przebiec to trzeba całą trasę w 2 zakresie inaczej to jest lamerstwo w końcu to są zawody biegowe a nie zawody w truchtaniu czy jogingu. No i oczywiście jeśli czyjeś tempo w 2 zakresie starczy na 3:05 to znaczy że jest źle wytrenowany za niska prędkość i nie powinien biegać maratonów. A w sumie jak się dobrze zastanowić to są wyznaczone limity olimpijskie - uznajmy że jeśli ktoś ich nie spełnia to nie jest żaden maratończyk niech lepiej siądzie przed tv i sączy sobie przygryzając chipsami a bieganiem niech się zajmie garstka zawodowców.
-
- Wyga
- Posty: 93
- Rejestracja: 27 sty 2012, 11:25
- Życiówka na 10k: 50:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Świetny post z jedną małą uwagą: 1,5km biegu i 30sek marszu to duże uogólnienie metody Gallowaya Stosunek czasu marszu do biegu zależy od tempa jakim będziemy dany dystans pokonywać. Wszystko to jednak zależy od naszego wytrenowania. Wszystkich zainteresowanych po szczegóły odsyłam do książek Gallowaya. Nie do artykułówaxell pisze:Nie popadajmy w paranoję - cały czas mówimy o amatorskim bieganiu gdzie dla zdecydowanej większości uczestników bieganie jest jest poza pracą i rodziną kolejna aktywnością. A zawody na których startują ludzie to masowe biegi gdzie większość się zmaga z olbrzymim wysiłkiem.
Jeśli ktoś z premedytacją biegnie metodą Gallowaya - czyli czyli planuje od samego początku, że do 30km po każdym przebytym 1,5km robi 30s przerwy - nie różni się niczym od człowieka, który sobie zaplanował, że po każdych 5km robi sobie przerwę na wypicie kupka wody.
Natomiast jeśli ktoś zaplanował przebiegniecie od początku do końca maraton i na 35km opada z sił i resztę dystansu idzie - to już raczej mówienie o przebiegnięciu już jest pewnym nadużyciem - ale nadal prawdą jest że ukończył maraton tylko w gorszym stylu. Jednak stylu nikt tu nie ocenia i ma niewielkie znaczenie - najważniejszy jest czas. Bo idąc tym tropem za chwilę będą głosy że jak nie przebiegł ktoś w czasie poniżej 3h to nie przebiegł tylko przetruchtał - bo żeby przebiec to trzeba całą trasę w 2 zakresie inaczej to jest lamerstwo w końcu to są zawody biegowe a nie zawody w truchtaniu czy jogingu. No i oczywiście jeśli czyjeś tempo w 2 zakresie starczy na 3:05 to znaczy że jest źle wytrenowany za niska prędkość i nie powinien biegać maratonów. A w sumie jak się dobrze zastanowić to są wyznaczone limity olimpijskie - uznajmy że jeśli ktoś ich nie spełnia to nie jest żaden maratończyk niech lepiej siądzie przed tv i sączy sobie przygryzając chipsami a bieganiem niech się zajmie garstka zawodowców.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 14
- Rejestracja: 28 lis 2012, 10:16
- Życiówka na 10k: 00:49:23
- Życiówka w maratonie: brak
Bardzo proste.marbej pisze:Pokonałeś biegiem ciągłym maraton w 4:30, a ktoś marszobiegiem w 4:15. Kto jest lepszy? Już znudziło mi się pisać, że: przecież to proste
Obaj Ukończyli maraton i obaj są maratończykami ale moim zdaniem lepszym jest ten, który zrobił to biegiem ciągłym mimo uzyskania gorszego czasu.
Przykład z innego podwórka. Na sztandze podniosę 90kg. To mój max, ale jak odpocznę ze 2-3 minuty mogę to powtórzyć. W sumie daje to 180kg. W żadnym wypadku nie uznam się za silniejszego/lepszego w podnoszeniu ciężarów od kogoś kto wypchnie 170 kg za jednym podejściem. Nawet jeśli byłoby to 130 kg to i tak byłby ode mnie lepszy.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Jak dla mnie to trochę sobie zaprzeczyłeś.Nobby pisze:Bardzo proste.marbej pisze:Pokonałeś biegiem ciągłym maraton w 4:30, a ktoś marszobiegiem w 4:15. Kto jest lepszy? Już znudziło mi się pisać, że: przecież to proste
Obaj Ukończyli maraton i obaj są maratończykami ale moim zdaniem lepszym jest ten, który zrobił to biegiem ciągłym mimo uzyskania gorszego czasu.
Przykład z innego podwórka. Na sztandze podniosę 90kg. To mój max, ale jak odpocznę ze 2-3 minuty mogę to powtórzyć. W żadnym wypadku nie uznam się za silniejszego/lepszego w podnoszeniu ciężarów od kogoś kto wypchnie 180 kg. Nawet jeśli byłoby to 130 kg to i tak byłby ode mnie lepszy.
Ktoś wypchnął więcej to znaczy, że jest od Ciebie silniejszy (czyt. lepszy) - z tym się zgadzasz
Ktoś ukończył przed Tobą maraton (nawet marszobiegiem) to znaczy, że jest od Ciebie szybszy (czyt. lepszy) - z tym się nie zgadzasz
Mógłbyś to rozwinąć? Bo tutaj chyba wszystko sprowadza się do definicji słowa "lepszy"
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1971
- Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
- Życiówka na 10k: 38:14
- Życiówka w maratonie: 2:57:08
- Kontakt:
Wg definicji:marbej pisze: Nazwa "zawody biegowe" po prostu wprowadzają w błąd sugerując, że to ma być tylko bieg na całej długości trasy.
A przecież nie chodzi o bieg non stop, tylko o pokonanie trasy w jak najkrótszym czasie Co tu tłumaczyć?
On pobiegł, a nie pomaszerował - ten bieg ma w końcu jakąś tradycję W historii maratonu stosowano różne triki typu podjeżdżanie samochodem, rowerem itp. Wszystko to tak naprawdę moim zdaniem zmierzało do szukania ułatwień, podobnie jest teraz stosowanie metody Gallowaya. Zauważ czyje treningi bazują głównie na marszobiegach (świadomie, bądź nie) - POCZĄTKUJĄCYCH Jest to na pewno łatwiejsze, niż bieg ciągły. Pytanie tylko czy zależy nam wyłącznie na uzyskaniu jak najlepszego czasu, czy chcemy przebiec cały dystans, co jest założeniem maratonu jako konkurencji biegowej. Osobiście wolałbym przebiec maraton w 4,5 h, niż pokonać go marszobiegiem w 4h.wikipedia pisze: Bieg maratoński – bieg na dystansie 42 km 195 metrów.(...)Bieg ten stał się podstawą romantycznych historii, według których posłaniec Filippides pobiegł do Aten, by obwieścić zwycięstwo i poinformować Ateńczyków, że płynie ku nim flota perska.
Z dwojga złego chyba bardziej zależałoby mi na ciągłości biegu. Piszesz o wygrywaniu, ale co to jest za wygrywanie ? Walka o miejsce w środku stawki. Gdybyśmy walczyli o naprawde duże pieniądze i moje utrzymanie by od tego zależało i co najmniej prawdopodobne, metoda Gallowaya dawałaby mi większe szanse na sukces, to wtedy można by było się zastanowić nad sensem jej zastosowania. Zresztą w przypadku najlepszych metoda Gallowaya nie miałaby sensu. Wyobrażasz sobie, żeby stosował ja ktoś, kto walczy o pobicie rekordu świata albo choćby o zwycięstwo w maratonie ?marbej pisze:Zakładasz się z kolegą kto z Was prędzej będzie na mecie, czy kto z Was przebiegnie cały dystans?
Można i tak i tak. Wszystko jest dla ludzi Wygrywa jednak ten kto pierwszy przekroczy linię mety - to też przecież proste jest do zrozumienia
Możesz pokonywać biegiem ciągłym maraton np. ze średnim tempem 5:30/km. Nikt Ci tego nie zabrania. Pozwól innym pokonywać maraton marszobiegiem ze średnim tempem 4:50/km
W moim przypadku na pewno metody Gallowaya nawet próbować nie będe. Wolę ryzykować przebiegnięcie całego dystansu i ponieść porażkę, niż z góry zakładać, że będe szedł.
Ja trenuje bieganie, a nie marszobiegi
Z założeń samej konkurencji ja, bo przebiegłem cały dystans Już Ci pisałem, że takie porównywanie czasów nie ma sensu, zbyt wiele czynników się na to składa Ja się z nim bezpośrednio nie ścigam. Czy to ma jakieś znaczenie czy zajme będe 100. czy 500.? Na zwycięstwo w biegu, ani nawet w swojej kategorii wiekowej nie mam szans, podobnie jak 99% stawki zawodników.marbej pisze:Pokonałeś biegiem ciągłym maraton w 4:30, a ktoś marszobiegiem w 4:15. Kto jest lepszy? Już znudziło mi się pisać, że: przecież to proste
No dokładnie Mnie średnio interesuje kto jak pokonuje maraton (o ile nie skraca trasy, stosuje doping itp), bardziej chodziło mi o ogólną dyskusję na temat stosowania tej metodymarbej pisze: Niech każdy pokonuje maraton i inne dystanse tak jak chce, byle o własnych siłach, na własnych nogach i bez skracania trasy.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.