Dawno nie pisałem... Czasu brak :p
Za mną pierwszy oficjalny bieg

Do tego z całkiem przyzwoitym wynikiem. Ale po kolei...
W czwartek miałem biegać.. nie udało się. Za to w piątek nadrobiłem, trasa 5 z hakiem pokonana na spokojnie, momentem nawet marszując. Plan na 8 Półmaraton Warszawski zakładał oszczędzanie energii przed niedzielą.
Zakładał oczywiście o wiele więcej

Zbilansowanie w diecie wprowadziłem już w piątek, odstawiając tłuste i słodkie rzeczy. W sobotę rosół z makaronem na kolację, wcześniej nic ciężkiego... grzechem były lody, ale cóż... nie mogłem się powstrzymać

W niedzielę rano dwie bułki z miodem, tyle aby być nasyconym, a jednocześnie czuć lekkość w żołądku. Słowem: żywieniowo idealnie mi się udało.
Sam bieg postanowiłem przetrwać bez spiny. Ogółem miałem wielkie obawy, czy w ogóle dam radę pokonać taki dystans... Do tej pory najdłuższe wybieganie miało u mnie niecałe 14 km... I na końcu niemal gryzłem ziemię, co zresztą wyżej opisałem :D
Zakładałem więc epizody marszowe (obowiązkowo przy wodopojach) i ogólne stałe tempo bez patrzenia na innych i sprowokowania się do rywalizacji.
Słowem - równe oddawanie energii przez cały dystans/czas. Obstawiłem zająca na 2:20 z domysłem, że spadnę po drodze na 2:30 wskutek wodopojów. I taki wynik chciałem realnie uzyskać.
Osobnym powodem do niepokojów była pogoda. Zapowiadano nawet -15 w dzień, a sobotni poranek nie nastawał optymizmem (u mnie -10). Problemem był u mnie strój, którego na takie temperatury po prostu nie mam... (bieg przy -5/-7 okupiłem wyziębieniem i bólami mięśni, niezbyt uciążliwymi ale jednak :/). Na szczęście w sobotę wieczorem zapowiadano zachmurzenie i coś w okolicach -4, czyli to do czego byłem przyzwyczajony.
Prognoza ta na szczęście się sprawdziła. I w niedzielę stanąłem na linii startu...
Od początku było dobrze, gdyż bardzo szybko stwierdziłem, że tempo 2:20 mnie zwyczajnie męczy... Więc przyśpieszyłem do swego i generalnie bardzo równo przebiegłem cały dystans (GPS pokazywał przy kilku kilometrach tempo równe co do sekundy). Pierwsze kilometry przebiegłem bez większego trudu, kontrolując się, aby w szale wyprzedzania (ah.. uruchomiła się rywalizacja) nie zużyć za wiele energii. Po drodze kibicowała mi rodzinka, więc moc była. Przy pierwszym wodopoju zwolniłem dosłownie na chwilę, aby wypić spokojnie z kubeczka i ruszyłem z kopyta dalej.
Nieco mina mi zelżała, kiedy wbiegliśmy na wisłostradę... Tzn. na początku było dobrze i z zadowoleniem pobiłem swój mały rekord - 10 km ciągłego biegu

przy kolejnym wodopoju zwolniłem już na nieco dłużej, aby rozluźnić mięśnie i uspokoić oddech. Powiem, że te 7 km po prostej skutecznie wchodziło na psychikę. Nie mogłem się doczekać, aż skręcimy.
Kolejny wodopój również przemaszerowałem, nawet ciut dłużej niż zakładałem. Potem aż do podbiegu na 15km było równe tempo.
Sam podbieg niestety gdzieś w 1/3 skutecznie mnie przyhamował: przeszedłem w marsz. Energicznie, starając się angażować dotychczas nieużywane grupy mięśnie, wdrapałem się na górkę i aż do wodopoju równy bieg. Gdzieś na tym podbiegu dogonił mnie zając 2:20 ale za górką znów go wyprzedziłem.
Ogółem byłem zadowolony, zwłaszcza, że czułem jeszcze zapas mocy w nogach. Mina mi trochę zrzedła przy ostatnim wodopoju, przed mostem. Wyprzedził mnie zając, a ja poczułem mały kryzys. Mały, bo odbiłem sobie zaraz na moście i już do końca 2:20 nie widziałem
Ostatnie kilometry były ciężkie, ale widziałem, że nie mogę się zatrzymać.
Sam bieg ukończyłem z czasem netto 2:16:36, na ostatnich metrach pozwalając sobie na finisz kenijskim tempem
Ogółem jak na pierwszy półmaraton i przygotowania opisywane na tym blogu... jestem zadowolony
Bieg kosztował mnie duuużego pęcherza na prawej stopie, który jeszcze się nie zagoił :/
Oprócz tego jako chyba jedyny wywaliłem się w drodze na start... rozwalając boleśnie łokieć i lekko tłucząc udo. Śmiałem się przed startem, że ból łokcia skutecznie odwróci uwagę o bólu nóg.
I tak było
Ten tydzień odpoczywam

Jutro mam ochotę pobiegać, ale zapewne pęcherz jeszcze nie zniknie... Zapisałem się na 10 km przy Orlen WM i I Półmaraton Białegostoku

Treningów ciąg dalszy nastąpi
