Witam Was

Jestem tutaj nowy, ale jak zauważyłem, wiele wiecie o chondromalacji (czy chondromolacji? już nie wiem jaka jest prawidłowa nazwa).
Mój problem rozpoczął się w związku ze służbą wojskową. Prze wojskiem (szkoła średnia) dużo jeździłem na rowerze. Cieszyłem się dobrą kondycją i nie narzekałem na bóle stawów ani nic w tym stylu. We wrześniu 07 rozpocząłem służbę w Warszawie, niestety rower poszedł w odstawkę, gdyż nie było na sport czasu ani miejsca. Zaczęło się bieganie. Zaprawy poranne po 3km bez adekwatnej rozgrzewki - nie było na to czasu. Nie wiem, czy wiecie jak to jest, pobudka i za 4 min na dole.. Nic mi nie dolegało. Często biegaliśmy wokół poligonu po żwirze i trawie. Czasem po błotku.
W styczniu 08 przeniosłem się do Wrocławia. Tam zauważyłem, iż wielu kolegów i koleżanek narzeka na bóle kolan i nosi opaski uciskowe. Mówili mi, że też mogę mieć problemy z kolanami. Oczywiście ich dotąd nie miałem, więc zbagatelizowałem... Jak się okazało, cała trasa "Porannego Rozruchu Fizycznego" prowadziła 3 km po asfalcie. Skutki pojawiły się już w marcu. Podczas popołudniowego biegu nagle poczułem mocne ukłucie w środku prawego kolana, bliżej wewnętrznej strony. Bardzo zabolało, jak wbicie igły :/ Lekarz pierwszego kontaktu jak to w WP jest zalecił KETANOL i inne tego typu głupoty. Ból przeszedł po 2 dniach. 3 dnia myślałem już że będzie dobrze, ale... kolano zaczęło strzelać przy zginaniu. I bolało, gdy próbowałem pełnego zgięcia. Nie dało się. Wizyta u ortopedy była dla mnie nieciekawa. Zlecił RTG i powiedział, że RTG jest w porządku. Zrobił badania organoleptyczne - ponaciskał z boków rzepki, u góry, potem przycisnął nad rzepką i kazał napiąć udo. Znów ten sam ostry ból. Powiedział, iż z całą pewnością to zmiany chondromalacyjne. Byłem w szoku, a on na to, że mam się nie przejmować, gdyż wielu ludzi z tym żyje, a kolano będzie sobie strzelać. Co do służby wojskowej - otwarcie powiedział, że to moja decyzja, ale kolano mogę sobie wykończyć w ten sposób doszczętnie. Przypisał maść ORTHOLAN i lek ARTHRYL do rozpuszczania w wodzie. Co dalej?
Złożyłem wniosek o skierowanie do TWKL. Na komisji lekarz wypisał w decyzji kat. B12 i diagnozę "cechy zmian chondromalacyjnych chrząski udowo-rzepkowej stawu kolanowego". Więc jak się domyślacie odejście do cywila. Wyszedłem w lipcu. Wcześniej (maj) na przepustce sprowadziłem rower do Katowic (tu mieszkam). Zauważyłem, że czułem się o niebo lepiej, gdy trochę pojeździłem. Rozgrzane i nasmarowane kolano po jeździe do końca dnia w ogóle nie strzelało. Lekarz coś tam bąknął wcześniej, że rower to dobry pomysł, bo rozruszam kolano bez dużego obciążenia.
We wrześniu zauważyłem, iż kolano mogę zginać już bez bólu. Niestety, nie da się nogi zgiąć do samego pośladka. -brakuje może 2cm od pięty. Nie chcę zginać na 'chama' do końca, bo czuję jakiś opór w kolanie. W czerwcu jeszcze nie mogłem np. przyklęknąć na prawe kolano. Co ważne- w sierpniu odremontowałem rower. Zacząłem jeździć już w 2 tygonie po wyjściu z wojska-ponieważ zauważyłem, iż na rowerze w ogóle nie bolą mnie kolana ani nie strzelają w trakcie ruchu. Bardzo dużo jeździłem, ok. 4500 km do dzisiaj od początku sierpnia. Jeżdżę do dziś prawie co dziennie, nadal bez problemów. Czyżby był jakiś związek roweru z poprawą?
Słyszałem opinie ludzi, że to wina biegania po betonie. W pewnym sensie mogłoby to tłumaczyć tak liczne urazy kolan wśród kolegów. Na porządku dziennym były też bóle przedniej części piszczeli, ale mnie rzadko bolały. Co by tu jeszcze podać z ważnych informacji - od stycznia do okresu o którym mowa przybrałem trochę masy. Przed wojskiem byłem chudziutki, ale od przeniesienia do Wrocławia zacząłem uczęszczać na siłownię. Zastanawiałem się, czy również przyrost masy może mieć coś z tym wspólnego.
Jeśli chodzi o leki - Arthryl się skończył, bo więcej przypisane nie miałem, ortholan przestałem używać gdzieś tak we wrześniu - zauważyłeam, iż gorzej się czuję z kolanem po nim. Po glukozaminie również działy mi się 'dziwne rzeczy' w kolanie. Do ortopedy kolejki są masakryczne, więc do dziś w sumie się nie dostałem. Póki co funkcjonuję normalnie. Mogę normalnie chodzić, nawet jak gdzieś podbiegnę kawałek nic mnie nie boli. Jedyne, co mnie niepokoi, to że kolano głośno strzela. Co jakiś czas jakby 'drażni', tak po prostu czuję dyskomfort mały. Napinam mieśnie ud (przedni, czworogłowy?) i zginam nogę w kolanie o 90'. Strzela. I jakiś czas mam spokój. Zauważyłem, że gdy nie doprowadzam nogi do pełnego wyprostu, to nie strzela. Tylko po chodzeniu.
Czemu teraz opisuję to wszystko -
chciałbym poznać wasze opinie. Zadnie. Jakieś refleksje... Czy jednak da się jakoś pozbyć tego strzelania? Czy dobrze, że nie smaruje niczym kolana? Czy jest jakiś oczywisty związek z jazdą na rowerze i poprawą? - coś czytałem o nieprawidłowej 'trakcji' rzepki w rowku czy coś... Czy jest jakiś związek z stopniem rozwoju mięśni ud i chonromo(a)lacją - również coś wyczytałem, o ćwiczeniach mięśnia czworogłowego i niby to w jakiś sposób ma pomóc. Dodam, iż mięśnie nóg mam z przyczyny kolarstwa całkiem nieźle rozbudowane -czy może dla tego mnie przestało boleć?
Wybaczcie, mam mnóstwo pytań. Ekspertyza typu 'a będzie strzelać niech pan sobie żyje i się nie przejmuje mnie nie zadowala:( '
Bardzo proszę o pomoc i wasze wypowiedzi

Pozdrawiam gorąco i życzę wszystkim dużo zdrowia
