Witajcie. Przez miesiąc nic nie pisałem - nie bardzo czułem potrzebę. Co najlepsze to nie trenowałem, tak jak powinienem, to znaczy chyba aż za bardzo zapamiętałem sobie radę mihumora żeby nie przesadzać drastycznie z kilometrażem i nie celowo, ale biegałem mniej niż powinienem. Dodatkowo łączyłem i cały czas łącze bieganie z treningami na hali. Starałem się też pobiegać czasami coś szybciej, ostatnio miałem nawet okazji "poszaleć" na bieżni. Element treningu który jako jedyny nie był odpuszczany to niedzielne wybiegania. Choć zdarzyło się że był robiony nie do końca prawidłowo - za szybko, albo że byłem lekko zakwaszony przed wybieganiem. Ogólnie impet spadł, choć wszystko trzyma się kupy.
Przyznam się Wam. Nieregularność km, była spowodowana konkursem endomondo, ale dosyć szybko uświadomiłem sobie że moje cele są zupełnie rozbieżne niż gromadzenie 150km /tydz. W dodatku dosyć mocno zaburzało to moje predyspozycje szybkościowe, co zauważyłem na treningach piłkarskich. Więc poukładałem sobie to i zrezygnowałem z trzaskania km na rzecz treningu z większym polem na regeneracje.
Na Półmaraton Marzanny nie byłem najlepiej przygotowany - to jest ogólne stwierdzenie. Nawet ostatni weekend, to była katorga ( sobota 4km przełaje i umieranie + niedziela 30km - dużo dużo za szybko). Od czwartku pobolewała mnie kostka. Okey, nie okazało się to kluczowe.
W powyższym poście miałem wiele wątpliwości co do tempa, taktyki na półmaraton.
Pomocne tutaj okazały się jak zwykle rady mihumora:
- co do Marzanny to proponuję ci polecieć do 15km równym tempem na ok 1.40 a potem ciśniesz ile w fabryce zostanie, to dobry test możliwości, nie spalisz startu a sprawdzenie możliwości przyspieszenia na końcówce pokaże gdzie jesteś i na ile możesz liczyć w maratonie.
Tyle że nie posłuchałem rady

Tak naprawdę, to wiedziałem że właśnie taką taktyką chce pobiec. Początek spokojnie. Później na ile będę miał w sobie mocy Ustawiony byłem w sektorze <bagatela> 1:30-1:15. Ale tak naprawdę spodziewałem się optymistycznego 1:35-1:40. Krótka lekka rozgrzewka. Dobra decyzja ażeby ograniczyć się jedynie do bluzy i...
start!
Rozglądam się lewo...prawo...
Gdzie by się tu podczepić ???
Znalazłem dwóch dosyć młodych gości biegnących razem. Okazało się że nie mogłem trafić lepiej...
Z tego miejsca wielkie dzięki. Biegłem schowany z tyłu na lekkich nogach. Tyle że zamiast 4:50 to 4:20.
4:20
4:20
4:15
4:15
4:15
Niewiarygodnie równo pokazywał mi watch.
Czułem się dobrze.
Baloniki z przodu jakieś 200m przed nami.
Ciągle kogoś wyprzedzamy.
Po 5 km 00:21:38 / 227 miejsce
dalej
4:14
4:08
4:10
Po 10 km 00:42:46 / 179 miejsce
Baloniki zbliżyły się na odległość 20 metrów, a jeden z panów osłabł. I teraz decyzja czy lecieć z mocniejszym, z balonikami czy ze słabszym.
Chciałem pośrodku, ale jak miało się okazać, każda z tych opcji okazała się dla mnie zbyt wolna.
14km przy wawelu gps pokazał 4:02! Pomyślałem WOW!
Endomorfiny podziałały, świadomość bycia przed 1:30 dodawały skrzydeł.
Po 15 km 01:03:28 / 139 m
trzymałem tempo
Po 18 km 01:14:03 / 123 m
błonia szły w okolicach 4:00/km
ostatni km poniżej 3:45 i...
01:27:52 / 109 miejsce
Jak na debiut to jestem bardzo zadowolony, przecież w styczniu zrobiłem swoje pierwsze 21km w życiu.
Teraz 5 tygodni do CM. Przy czym planuje dosyć mocne 2 tyg jeszcze i powoli schodzenie do lenistwa ...
Tylko czy teraz naprawdę chce pobiec to 3:30 ?
Eeee chyba chciałbym coś mnie sobie wyznaczyć....
Pozdrawiam