Moim zdaniem najgorsza impreza, w której biegłem, a były to w Warszawie 3 półmaratony, maraton i trzy 10km.
Po pierwsze, samochód zaparkowałem o 9, jak się okazało później było to na trasie biegu

. Chcąc wyjechać musiałem czekać na lukę wśród biegaczy, co było niekomfortowe zarówno dla mnie jak i dla nich. Od samego rana droga to powinna być nieprzejezdna.
Po drugie, beznadziejna koszulka. O ile motyw jest ciekawey to kolor już nie. Rok temu granatowa koszulka była super, do dzisiaj chętnie w niej chodzę. Czerwona koszulka z maratonu była słaba, ale teraz jest jeszcze gorzej.
Po trzecie, na mecie robiło się wąskie gardło i żeby przejść potrzebowałem 10 minut. Jaka była pogoda wiemy wszyscy.
Po czwarte, motyw medalu jest prawie identyczny jak dwa lata temu. Może szczegół, ale kolejny mały kamyczek do ogródka.
Po piąte, chciałbym żeby za rok trasa była trochę bardziej zróżnicowana. Można by pomyśleć o biegu na dwa mosty jak dwa lata temu, a następnie zahaczeniu trochę Pragi.
Edit: A i po szóste bardzo ważne. Przed samą metą zatrudnili jakichś dziadków, którzy z milicyjnym zacięciem sprawdzali kto ma numerek. To było żenujące. Co sobie mieli pomyśleć obcokrajowcy, którzy nic nie rozumiejąc zostali zaatakowani przez takiego dziadzię, krzyczącego "A GDZIE NUMER?".