mszary pisze:biegacz-amator z dużą (powiedzmy) wagą, kiedy pyta w sklepie o jakieś drugie buty do biegania - proponują mu Adidas Salvation 3 za cenę 669 zł
Pewnie wyglądasz na prezesa. Ubierz się w jakieś tańsze łachmany i powinno pomóc :]
mszary pisze:
i zauważyłem, że dziwną politykę. Buty w kolorze X (najczęściej ciemniejszym) potrafią być nawet 50% droższe od butów białych albo w jaśniejszych kolorach.
To elementarne, drogi Watsonie. Buty białe i jasne przeznaczone są dla pospólstwa i dresiarzy, a takie bardziej bordowe i czarne to synonim luxusu i extrawagancji :]
Gdy na rzyci zgolę włoski, jestem piękny, jestem boski!
kateglory pisze: jak ktoś biega od środstopia to nie ma co patrzeć na boosty (chyba że lubi jechać na wstecznym). Ktoś próbował w nich podskoczyć? Czy tylko ja mam wrażenie że w nich się nie da?
kolega biega w nich ładnie na śródstopiu - podskoczyć też sie w nich da
kateglory pisze: jak ktoś biega od środstopia to nie ma co patrzeć na boosty (chyba że lubi jechać na wstecznym). Ktoś próbował w nich podskoczyć? Czy tylko ja mam wrażenie że w nich się nie da?
kolega biega w nich ładnie na śródstopiu - podskoczyć też sie w nich da
to szczerze jestem zdziwiona, że je wybrał... (ja czułam nienaturalną różnicę- moja opinia) no ale powtózę się "kto co lubi"
Dobry technicznie ruch nie zależy od rodzaju buta w jakim się biega. Ten brak zależności jaskrawo widać też w przypadku naiwnej wiary, gdy ktoś wyobraża sobie, że zakładając wygodne, miękkie i lekkie buciki od razu zacznie biegać lepiej technicznie.
yacool pisze:Dobry technicznie ruch nie zależy od rodzaju buta w jakim się biega. Ten brak zależności jaskrawo widać też w przypadku naiwnej wiary, gdy ktoś wyobraża sobie, że zakładając wygodne, miękkie i lekkie buciki od razu zacznie biegać lepiej technicznie.
wydaje mi się po prostu, że te buty wymuszają ruch od pięty... dlatego mi sie nie podobają
Powtórzę jeszcze raz: dobrze technicznie biegający zawodnik pobiegnie dobrze technicznie również w boostach. A żeby decydować się na dłuższe starty, to najpierw trzeba but obiegać. Dotyczy to także boosta.
Czy według ciebie miarą do oceny obuwia jest zrobienie w nim życiówki?
Nie no skąd. Pytam z ciekawości (bo przecież mają być rewolucyjne). W sklepie rozmawiałam z gościem, który je testuje i odradzał je jako buty na półmaraton...(stąd pytanie o dystanse)
A same buty raczej oceniam po tym czy są dla mnie wygodne (do boostów pewnie musiałabym sie przyzwyczaić bo sa specyficznie wyprofilowane). Kiedyś to i w trampkahc biegałam więc zgodzę się z Tobą że but aż tak ważny nei jest. Ale skoro może nam pomóc (dlaczego nie skorzystać) skoro może zaszkodzić (po co korzystać?)
Dobrze technicznie można we wszystkim (zgadzam się)- tylko że nie wiele osób biega dobrze technicznie. Techniki trzeba się uczyć. A jak but reklamowany jest jako dla biegających od pięty (to techniki od śródstopia raczej w nich nie poprawię - tak sobie myślę gdy myślę o sobie)
Nie hejtuję, jestem po prostu ciekawa - gdybym poczuła się w nich jak w niebie to pewnie bym kupiła :D
problem yacool z Tobą jest taki, że rzutujesz profesjonalistów na totalnych amatorów, moim zdaniem bez sensu. owszem, zawodowiec może biegać poprawnie we wszystkim. amator też, pod warunkiem wielu ćwiczeń.
ale uwierz mi, mam z tym do czynienia na co dzień, ktoś kto przesiada się z butów tradycyjnych na lekkie elastyczne z małym dropem, OD RAZU zaczyna biec z lepszą techniką. nie jest to z miejsca ideał, ale różnica jest zasadnicza.
Takie rzutowanie daje punkt odniesienia i pozwala chociażby polemizować ze stereotypami myślowymi.
Natomiast OD RAZU nie oznacza, że już przez cały czas. Problem z Tobą jest taki, że ty z kolei za bardzo wierzysz w dropy. Jakbyś zapominał o pracy nad samym sobą , w moich oczach dewaluując jej znaczenie, bo przypisując część efektów, według mnie nadmierną, właśnie miękkim butom.
Proszę zatem o odpowiedź: po co tuning? Po co w klinice utniesz każdemu pacjentowi?... Z Twoich wypowiedzi wynika, że niczym w ostatnim Superwizjerze - pacjent zdrowy, ale wałek na operacji trzeba zrobić... Ja tego nie kumam. Wyciąłem sobie buty, biega mi się w nich rewelacyjnie - w sposób nieosiągalny dla żelazek (wychodzi na to, że moja nowa "technika" jest ch*owa, bo zmieniła się pod niskiego buta). Cały czas piszesz, że grunt to technika. Ale jeśli technika jest mistrzowska, to cięty but niepotrzebny (załączone filmy). Po co więc ciąć? W końcu nie przeszkadzają w poprawnej technice, ten boost mistrzowi też zatem nie przeszkodzi, dlaczego zatem Hailemu głupio - co widać na prezentacji? Piszesz: w stajni adasia brak dobrego konia - równocześnie chcesz ciąć nowego araba - chociaż nic to nie zmieni w poprawnej technice... bo w adasiu da się biegać dobrze (załączone filmy)... this is madness... czy przypadkiem sam się nie zakręciłeś?
Nody, to może wydawać się istotnie dziwne na pierwszy rzut oka.
Posłużę się przykładem, żeby nieco wyjaśnić moje pozornie sprzeczne poglądy.
Zawodnik zakładając boosta, czuje się w nim komfortowo przez pierwsze 5 km. Jednak w miarę narastania kilometrów zaczyna go obcierać achilles. W trakcie biegu to nie problem, ale po biegu już tak. Następnego dnia trudno będzie zmusić się do ponownego założenia boosta, bo w takim przypadku zacznie się już kombinowanie jakby tu uniknąć nieprzyjemnego kontaktu achillesa z usztywnieniem z tyłu buta. To nie jest coś wymyślonego na potrzebę chwili. To przykład z życia wzięty. Tu aż prosi się żeby powycinać co nieco w booście dla zwiększenia komfortu, ale nie dla poprawy techniki biegu.
Funkcją buta nie ma być pomaganie lecz nie przeszkadzanie w czymkolwiek.
Rewelacyjne odczucia po przesiadce z żelazka na coś lekkiego i miękkiego, albo stuningowanego, są jedynie wrażeniami dotyczącymi komfortu, a nie techniki. To czy ktoś zmienił swój ruch biegowy naprawdę można ocenić tylko na zmęczeniu. Najlepszym przykładem na to jest właśnie Qba, który na zmęczeniu nie panuje nad swoim ruchem wracając do starych przyruchów i nie zapobiegnie temu ani mały drop, ani lekkość, ani elastyczność buta.