Co prawda to nie mój pierwszy post na forum ( bo drugi ) ale pierwszy dłuższy, opisowy więc wypadało by przywitać grono forumowe co tym samym czynię.
Trapiony myślami pozbycia się balastu, powrócenia do sportowego trybu życia trafiłem w końcu na to forum.
Mój skrócony odpis:
Wiek: 31
Płeć: M
Wzrost: 182
Waga: 118 (o zgrozo)
Od małego byłem bardzo ruchliwy, grałem w piłkę na podwórku, w szkole, w wolnej chwili, amatorsko w klubie i tak do 20 roku życia ale w związku z problemami z przyrostem mięśni do rzepki w kolanach musiałem przerwać. Skończyła się szkoła zaczęła się praca, szybko siedząca, i zaczęło rosnąć aż doszło do tych moich ok 115-118 kg. Grywałem już tylko okazjonalnie. Kilka lat spędziłem na siłowni, później trochę boksu, później biegania (max 5-6 km) i tak do 2008, ale ostatnio zastygłem, biegam tylko za dziećmi jak mi gdzieś zwieją

Próbowałem też kiedyś tam nieporadnie schudnąć ale dieta ŻP i głodówki szybko mnie zniechęciły. Kilka dni czytałem różne strony, poradniki fora i kilka przypadków dało mi solidnego kopa do wzięcia się w garść (mały - respect).
Od poniedziałku wróciłem do diety i ruchu, na razie plan 6 tygodniowy czyli zaczynam od marszobiegów. Wiem że przy mojej wadze powinienem może najpierw sporo zejść ale ja się kurcze nie czuje na swoją wagę. Fakt kondycji brak ale ciało swoje przez wiele lat biegało, nie zapomniałem jak to się robi, gdy ostatnio biegałem za piłką też nie czułem się jak biegające sadło. Gdy ktoś próbując zgadnąć moją wagę dowiaduje się że dobijam do 120 to nie wierzy

Jako zaś że piszę w dziale dieta moje większe rozterki tyczą się diety.
Przez wiele ostatnich lat bardzo rzadko jadałem śniadania w tygodniu. Często moim pierwszym posiłkiem był obiad, później jakiś chlebek na podwieczorek no i kolacja obowiązkowa, często gdy siedziałem do późna to i druga wpadła. Urządziłem sobie niezłą masakrę.
Kalkulator powiada iż mój BMR wynosi niecałe 2400 kalorii
Jak rozumiem dobrze żeby dieta była w miarę optymalna nie mogę przesadzić z zejściem poniżej tej sumy, ale układając sobie tak dietę w/g wielu różnych pomysłów dobijam w okolice 1600-1800 kalorii i od poniedziałku nie głoduję, naprawdę czuję się dobrze. Czy tyle kalorii wystarczy mi i pomoże schodzić z wagi?
Moja dieta wygląda mniej więcej tak:
Śniadanie (6:00):
- owsianka(50-70 g płatków + 300 ml mleka) z łyżeczką dżemu + kilka startych orzechów laskowych + 100 g serka wiejskiego lub twarożku
albo
- jajecznica 3 jajka, albo jajko na miękko (generalnie jakaś postać jajka) + bułka (ciemna z ziarnem)
II Śniadanie (10:00):
- jakieś warzywko (marchewka gotowana, seler tarty, etc)
przekąska (13:00):
- owoc (jabłko, mandarynka, banan, itp)
obiad (15:30):
- tu co żona zmajstruje (minus: kartofle, ryż, kasza, sos, tłuszcz), czyli np kotlet (schab, pierś, mielony), surówka, buraki lub kapusta gotowana, czasem zamiast mięsa rybka, gdy dla reszty domowników są dania dla mnie niepożądane (makarony, naleśniki, placki itp) to sam sobie na szybko usmażę np pierś bez panierki dodam jakichś "warzyw na patelnie" parowanych i coś w ten deseń
trening (17:00) co drugi dzień, na razie marszobiegi, ociepli się to dojdzie rower
kolacja (19:00):
- jakiś serek wiejski lub twaróg lub jajko na miękko (ok 200 g)
Tak mniej więcej póki co przedstawia się moje podejście do diety. Czuję się dobrze, nie odczuwam głodu (no może rano jak wstanę to już tęsknię do śniadania). Po przeczytaniu kilku takich zestawów innych użytkowników różnych portali wydaje mi się że jest nie najgorzej ale jak mawiają dobre jest wrogiem lepszego. Nie wiem też czy ilościowo (kalorycznie) jest wystarczająco bo to w sumie zejście o 600-800 kcal to nie za dużo i zamiast schodzić systematycznie z wagą zatrzymam się w miejscu.
Za wszelkie uwagi, czy wytknięcia z góry dziękuję, przyjmę na klatę i do przodu. Życzę sobie wytrwałości a wam miłego dnia i wiele przyjemności z przebytych kilometrów
pozdrawiam
Sebastian