Czas nadrobić zaległości... .
Piątek
Wieczorna walka z białym żywiołem zastąpiła trening typowo biegowy. Ale, co najważniejsze - spociłem się

.
Sobota
Kolejny raz ten sam błąd. Nie znalazłem siły, by ruszyć się rano, harmonogram dnia mocno napięty.
Za karę - wyszedłem ok. 20.
Biegaliśmy z Bazylem (pies) po lodzie i pagórkach. W ciągu dnia było słońce, jak wróciliśmy termometr pokazał -14 stopni.
Nabiegaliśmy 13,072km, oczywiście bardzo wolno... .
Niedziela
Piękna słoneczna, ale mroźna pogoda. Rano (5:30) złapałem najniższą temperaturę tej zimy, -23 stopnie.
Chciałem, by biegać po jak najlepszej nawierzchni i najbardziej płaskiej trasie.
Wyszło 31,380 km, średnie tempo 6min. /km. Były kilometry biegane po asfalcie, było też chodzenie po kopnym śniegu... . Najwolniejszy km 8'20", najszybszy (ostatni) 4'47". Przewyższenie +- 850m (nie tak płasko

)
Podsumowując tydzień - nie było źle. Myślę, że przy moim poziomie, trybie życia, 5 mądrych treningów tygodniowo jest optymalne. Chciałbym więcej, ale czuję, że brakło by czasu na regenerację... .
Wpadło przy 5 treningach ponad 84 km.
Miłego dnia i tygodnia wszystkim życzę. Realizacji planów

.