ZACZYNAM ....z niczym;)
Moderator: beata
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1427
- Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ja ostatnio ogólnie mam nastrój na bieganie, więc dylematy "nie chce mi sie" mnie nie dotyczą. Natomiast czesto organizacyjnie daję ciała i zwyczajnie rozne rzeczy mi sie komplikują i nie udaje mi sie wyjść, albo musze strasznie sie nakombinować, aby wszystko zgrac i wyjsc biegac. To mnie wkurza strasznie. I jak sie tak wkurze i okazuje sie, ze moje bieganie w danym dniu robi sie z lekka skomplikowane logistycznie, to odpuszczam, o ile wiem, że nastepnego dnia bedzie latwiej. A ostatnio to przeszlam samą siebie, bo aby zaliczyc trening wyszlam biegac o 8 rano, bez sniadania, podczas gdy ja normalnie o takiej porze slabo funkcjonuję (jestem typową sową). Nie byłam zbyt szczesliwa na początku, dopiero w drugiej polowie jakoś się rozruszałam i przekonałam, że nie jest tak źle
- Wilma
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 562
- Rejestracja: 21 maja 2009, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
franklina, a właśnie miałam pytać czy jednak wyszłaś
Ale nie przejmuj się, następnym razem już tego błędu nie popełnisz.
Tak przy okazji, to ja się już przekonałam, że biegania nie przekłada się na kolejny dzień z bardzo prostego powodu. Następnego dnia może się totalnie załamać pogoda więc jak mam warunki to biegam. Albo będę musiała gdzieś po pracy iść i cała logistyka padnie. Także franki, z bieganiem jak z całym życiem - "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
Ale nie przejmuj się, następnym razem już tego błędu nie popełnisz.
Tak przy okazji, to ja się już przekonałam, że biegania nie przekłada się na kolejny dzień z bardzo prostego powodu. Następnego dnia może się totalnie załamać pogoda więc jak mam warunki to biegam. Albo będę musiała gdzieś po pracy iść i cała logistyka padnie. Także franki, z bieganiem jak z całym życiem - "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie..."
o
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
franklina pisze:wilma-teraz przynajmniej wiem co miałas na mysli piszac o poczuciu winy srednio sie teraz czuje.Nie lepiej -bynajmniej teraz u nas pada to staram sie sobie wmówić ze moze i nawet dobrze,ale...FUCK mogłam pobiec!!!!Chociazby krócej ale WYJSĆ z domu tym bardziej ze jutro planuje z kolezanką piwko po pracy...echh...dupa blada po całosci
No nic-dalam ciała ale w sobote sie poprawie mam nadzieje
Ale weź przestań.
Ja tez sobie wczoraj odpuściłąm i co z tego?
Na Olimpiadę się nei wybieram, jeszcze się nabiegam.
Jesteśmy z mężem tak przemieleni i przeżuci przez ostatni miesiąc w pracy (jakis dziki szał + nerwówa) że ostatnio po obiedzie zwyczajnie padamy jak muchy i śpimy, potem troche połazimy po domu, i znów śpimy już do rana.
Wczoraj to juz małam taki zjazd formy, że dziecko mnie ledwo dobudziło żeby je na zajęcia dodatkowe zawieźć, a na zewnątrz ohydny wizg wiatru.
Po co się katować jak akurat trafi się taki dzień? Nawet aqaaerobik sobie wczoraj odpuściłam, bo na samą myśl o wejściu do zimnej wody aż mnie wzdrygało.
Zresztą- jak człowiek podpoczywa to czasami ma potem zwyżkę formy i chęci.
Wczoraj odespałąm, dzis się zupełnie inaczej czuję. Bo wczoraj przy snaidaniu prawie usnęłam na stole. :-0
- polcia2000
- Stary Wyga
- Posty: 179
- Rejestracja: 07 gru 2011, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
"Wilma"] - Tak przy okazji, to ja się już przekonałam, że biegania nie przekłada się na kolejny dzień z bardzo prostego powodu. Następnego dnia może się totalnie załamać pogoda więc jak mam warunki to biegam. Albo będę musiała gdzieś po pracy iść i cała logistyka padnie. Także franki, z bieganiem jak z całym życiem - "Chwytaj dzień, bo przecież nikt się nie dowie, jaką nam przyszłość zgotują bogowie...
Ot i prawdę Wilma rzekła jak się ma coś działać to tu i teraz bo plany mogą się pokrzyzować w każdej chwili - szczególnie te odległe
A swoją drogą to mamy marzec to mnie nastawia i optymistycznie do wszystkiego
Ot i prawdę Wilma rzekła jak się ma coś działać to tu i teraz bo plany mogą się pokrzyzować w każdej chwili - szczególnie te odległe
A swoją drogą to mamy marzec to mnie nastawia i optymistycznie do wszystkiego
"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku"
- polcia2000
- Stary Wyga
- Posty: 179
- Rejestracja: 07 gru 2011, 13:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czemu od razu katować? trening ma być przyjemnością a nie mordęgącava pisze:Po co się katować jak akurat trafi się taki dzień? Nawet aqaaerobik sobie wczoraj odpuściłam, bo na samą myśl o wejściu do zimnej wody aż mnie wzdrygało.
"Nawet najdłuższa podróż zaczyna się od jednego kroku"
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dlatego właśnie czasami należy humanitarnie sobie odpuścić, żeby się nie katować w imię idei.polcia2000 pisze:Czemu od razu katować? trening ma być przyjemnością a nie mordęgącava pisze:Po co się katować jak akurat trafi się taki dzień? Nawet aqaaerobik sobie wczoraj odpuściłam, bo na samą myśl o wejściu do zimnej wody aż mnie wzdrygało.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
franklina pisze:a mi znowu wywaliło posta
nie pisze juz!!!!!!!!!!!!!!!!!!! buuuuuuuuuuuu
No napisz. Nie leń się.
I tak masz tyły, Matka Założycielka a nas tyle olewa i nic nie pisze całymi dniami.
A jak już z łaski napisze to wysyła w kosmos.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Jeśli to jest czasami to ok, niestety u większości najpierw jest tak, że czasami sobie odpuszczamy, później czasami wychodzimy na trening, a na koniec czasami wspominamy jak to było w czasach jak biegaliśmycava pisze:Dlatego właśnie czasami należy humanitarnie sobie odpuścić, żeby się nie katować w imię idei.polcia2000 pisze:Czemu od razu katować? trening ma być przyjemnością a nie mordęgącava pisze:Po co się katować jak akurat trafi się taki dzień? Nawet aqaaerobik sobie wczoraj odpuściłam, bo na samą myśl o wejściu do zimnej wody aż mnie wzdrygało.
Aczkolwiek wszystko zależy od człowieka. Ja np. nie potrafię sobie odpuścić, czuję się z tym źle i nawet jak początkowo nie mam ochoty na trening to wychodzę, bo wiem, że endorfiny pomogą Aczkolwiek na niektórych takie odpuszczenie czasami może mieć o wiele lepszy wpływ i to rozumiem.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale może to jest sygnał, ze akurat ten sport (w tym przypadku bieganie, skoro to bieganie.pl) to nie jest "nasz" sport i zamiast ubolewać nad faktem, jak to było jak biegaliśmy, warto pomyśleć co tak naprawdę lubimy robić.maly89 pisze: Jeśli to jest czasami to ok, niestety u większości najpierw jest tak, że czasami sobie odpuszczamy, później czasami wychodzimy na trening, a na koniec czasami wspominamy jak to było w czasach jak biegaliśmy
Aczkolwiek wszystko zależy od człowieka. Ja np. nie potrafię sobie odpuścić, czuję się z tym źle i nawet jak początkowo nie mam ochoty na trening to wychodzę, bo wiem, że endorfiny pomogą Aczkolwiek na niektórych takie odpuszczenie czasami może mieć o wiele lepszy wpływ i to rozumiem.
Bo jak coś naprawdę lubimy, to po prostu robimy to bez względu na przerwy i wracamy po przerwach bez problemu.
Ja np. wiem, że jazda na rowerze , chociaż jak jadę to jest fajnie i nawet lubię, nie jest z jakiegoś powodu "moim sportem" .
Natomiast jeździectwo- nawet jak wpadały mi np 2-3 tygodniowe przerwy z powodów różnych (wyjazdy/choroba moja lub konia) to jest sport, do którego nawet teraz wróciłabym w 5 minut gdybym miała możliwość kontynuowania go na zadowalającym mnie poziomie. (niestety nie mam takiej mozliwości z wielu powodów)
I np. zaobserwowałam, ze takie przerwy na ogół wywoływały bardzo duży skok umiejętności - to sport bardzo techniczny i olbrzymią prace musi zrobić głowa, żeby ciało umiało. Czasami coś tłukłam na treningach do obrzydzenia i dalej wychodziło jak starej torbie. Po przerwie, siadałam i... umiałam.
Czasami głowa nie nadąża za ciałem.
A czasami, człowiek po prostu jest zmęczony psychicznie i fizycznie choć niby czuje się dobrze.
Najlepszy (najszybszy i jeden z najprzyjemniejszych) biegów jakie mi się zdarzyły do tej pory, to był pierwszy bieg po 1,5 tygodnia przerwy na leczenie Achillesów.
-
- Wyga
- Posty: 80
- Rejestracja: 27 paź 2012, 16:50
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cava, bardzo mądrze napisane.
Każdy sport ma inną specyfikę. Ja też jestem jak wiesz, jeździec w stanie (tymczasowego) spoczynku. Już prawie rok nie siedziałam na żadnym koniu (poważna choroba mojego własnego, nadal sie leczymy), ale wciąż mówię o sobie per jeździec i w ten sposób siebie postrzegam. Biegam za to bez większych przerw już 15. miesiąc i nadal nie jestem pewna czy mogę nazwać siebie biegaczem. 2-3 dni przerwy to straszne wyrzuty sumienia. Latem 3 tygodnie leczyłam ścięgno i czułam jakbym zaczynała od zera...
Tak idąc Twoim tropem sobie myślę, że jak po 1,5 roku wreszcie wsiądę na mojego Rudego to zacznę piruety pykać (a tak btw, jeździłaś skoki czy ujeżdżenie?)
Każdy sport ma inną specyfikę. Ja też jestem jak wiesz, jeździec w stanie (tymczasowego) spoczynku. Już prawie rok nie siedziałam na żadnym koniu (poważna choroba mojego własnego, nadal sie leczymy), ale wciąż mówię o sobie per jeździec i w ten sposób siebie postrzegam. Biegam za to bez większych przerw już 15. miesiąc i nadal nie jestem pewna czy mogę nazwać siebie biegaczem. 2-3 dni przerwy to straszne wyrzuty sumienia. Latem 3 tygodnie leczyłam ścięgno i czułam jakbym zaczynała od zera...
Tak idąc Twoim tropem sobie myślę, że jak po 1,5 roku wreszcie wsiądę na mojego Rudego to zacznę piruety pykać (a tak btw, jeździłaś skoki czy ujeżdżenie?)
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie zdziwię się, jak pykniecie piruet jak tylko odrobicie równowagę. :Dven. pisze:Cava, bardzo mądrze napisane.
Każdy sport ma inną specyfikę. Ja też jestem jak wiesz, jeździec w stanie (tymczasowego) spoczynku. Już prawie rok nie siedziałam na żadnym koniu (poważna choroba mojego własnego, nadal sie leczymy), ale wciąż mówię o sobie per jeździec i w ten sposób siebie postrzegam. Biegam za to bez większych przerw już 15. miesiąc i nadal nie jestem pewna czy mogę nazwać siebie biegaczem. 2-3 dni przerwy to straszne wyrzuty sumienia. Latem 3 tygodnie leczyłam ścięgno i czułam jakbym zaczynała od zera...
Tak idąc Twoim tropem sobie myślę, że jak po 1,5 roku wreszcie wsiądę na mojego Rudego to zacznę piruety pykać (a tak btw, jeździłaś skoki czy ujeżdżenie?)
Tak że wiesz - bądź czujna i gotowa.
Ja celowałam w ujeżdżenie, ale moja guru , była WKKWistka była bezlitosna i musieliśmy wszytko bo przecież liczy się tylko WKKW
Ja też wciąż siebie postrzegam jako jeźdźca, choć już koło 3 lat nie siedziałam w siodle i pewnie bym musiała od nowa się wielu rzeczy uczyć tak naprawdę, zanim bym dobiła do stanu w jakim przerwałam.
A przecież od ponad 2 lat chodzę na basen, i kiedyś chodziłam parę lat na Tai-chi, to w głowie jestem jeźdźcem.
- franklina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1395
- Rejestracja: 09 gru 2012, 21:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: planowana na 2015 r!
no wiec pisalam z rana ze dziekuje cavie za wsparcie i zrozumienie-chociaz jedna tak czy siak mam wyrzuty sumienia,tym bardziej ze dzsiaj tez nic nie dobiłam na kilometrażu bo poszłam z koleżanką na grzane piffko troche sie odchamiłam a jutro po WIELKIM SOBOTNIM sprzataniu kiedy Młody ze Starym pojadą do cioteczki-wbije sie w dres i wio mimo ze katar mam
ale ogólnie rzecz biorac to chyba sie juz przesilenie wiosenne zaczyna,prawda?taka zamulona jestem...senna...zdechła...
ale ogólnie rzecz biorac to chyba sie juz przesilenie wiosenne zaczyna,prawda?taka zamulona jestem...senna...zdechła...