rubin - SOG-U 2019 < 24h
Moderator: infernal
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
o nartach na forum narciarskim, więc napiszę, że dzisiaj Dolina Chochołowska biegiem /no ... prawie /
mąż z dziećmi odstawili mnie na parking przy wejściu do Parku Tatrzańskiego i pojechali a ja ... zaczęłam się zastanawiać nad swoją głupotą; ale trudno, zostałam, więc trzeba sobie radzić ...; jakiś banknot w kieszeni, w drugiej aparat i batonik i w drogę:
z Polany Biały Potok do schroniska na Polanie Chochołowskiej było 7,14 km, niestety cały czas pod górę - miejscami wyślizganą drogą, razem jakieś 237 m przewyższenia; ciągłym biegiem trudno to nazwać ale drogę przewidzianą na 3 godzinny spacer pokonałam w 55 minut;
na górze, w schronisku - herbatka z cytryną + chleb z dżemem /jak ja dawno czegoś takiego nie jadłam ... ale za to jak mi smakowało /; jak tylko ciuchy wyschły na grzejniku zabrałam się z powrotem - czyli kolejne 7,14 km , tym razem 237 m w dół - co za rozkosz , tempo również nie powalało - ale nie to było dziś najważniejsze wyszło jakieś 44 minuty, czyli 6:14
na dole, szczęśliwie - zanim zaczęłam marznąć pojawił się bus, który zawiózł mnie do Zakopanego - ciuchy na przebranie przecież zostawiłam w aucie
fajnie było
mąż z dziećmi odstawili mnie na parking przy wejściu do Parku Tatrzańskiego i pojechali a ja ... zaczęłam się zastanawiać nad swoją głupotą; ale trudno, zostałam, więc trzeba sobie radzić ...; jakiś banknot w kieszeni, w drugiej aparat i batonik i w drogę:
z Polany Biały Potok do schroniska na Polanie Chochołowskiej było 7,14 km, niestety cały czas pod górę - miejscami wyślizganą drogą, razem jakieś 237 m przewyższenia; ciągłym biegiem trudno to nazwać ale drogę przewidzianą na 3 godzinny spacer pokonałam w 55 minut;
na górze, w schronisku - herbatka z cytryną + chleb z dżemem /jak ja dawno czegoś takiego nie jadłam ... ale za to jak mi smakowało /; jak tylko ciuchy wyschły na grzejniku zabrałam się z powrotem - czyli kolejne 7,14 km , tym razem 237 m w dół - co za rozkosz , tempo również nie powalało - ale nie to było dziś najważniejsze wyszło jakieś 44 minuty, czyli 6:14
na dole, szczęśliwie - zanim zaczęłam marznąć pojawił się bus, który zawiózł mnie do Zakopanego - ciuchy na przebranie przecież zostawiłam w aucie
fajnie było
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
poniedziałek, 18 lutego
ponadplanowo - bo w poniedziałki zwykle wolne - rozruch po nartach, czyli spokojny krótki bieg a na koniec rytmy; razem wyszło 6,54 km średnio po 6:24, rytmów było sztuk 5 albo 6 /nie pamiętam/ po 50 m. na bardzo krótkiej przerwie /też chyba 50 m/ bo po prostu nie zdążyłam się zmęczyć;
bardzo lekkie nogi dziś miałam, nie wiem, czy to dlatego, że w ubiegłym tygodniu 2x mniej biegania niż zwykle - i po prostu porządnie wypoczęły sobie - czy też wprost przeciwnie - hasanie po tatrzańskich dolinach i nartowanie - wzmocniło; może jedno i drugie - nieważne, mam jednak nadzieję, że zostanie tak na dłużej
ponadplanowo - bo w poniedziałki zwykle wolne - rozruch po nartach, czyli spokojny krótki bieg a na koniec rytmy; razem wyszło 6,54 km średnio po 6:24, rytmów było sztuk 5 albo 6 /nie pamiętam/ po 50 m. na bardzo krótkiej przerwie /też chyba 50 m/ bo po prostu nie zdążyłam się zmęczyć;
bardzo lekkie nogi dziś miałam, nie wiem, czy to dlatego, że w ubiegłym tygodniu 2x mniej biegania niż zwykle - i po prostu porządnie wypoczęły sobie - czy też wprost przeciwnie - hasanie po tatrzańskich dolinach i nartowanie - wzmocniło; może jedno i drugie - nieważne, mam jednak nadzieję, że zostanie tak na dłużej
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 19 lutego
5,52 km po 6:14
w zasadzie to nie ma o czym pisać; do popołudnia, zanim mogłam wyjść z domu - puchu napadało tyle, że ciężko było się w tym poruszać; plan miałam by trochę szybkiego poćwiczyć, ale wymiękłam i nawiałam zaraz po 5 kilometrowej rozgrzewce; nawet podbiegając pod chochołowską tak się nie zmęczyłam jak wczoraj; nic nie odśnieżone, a nie chciało mi się dłużej biegać bocianim krokiem ;
przekroczyłam wczoraj kolejną barierę - tętno z wczorajszego treningu do 198 doszło /wprawdzie na podbiegu, ale w moim zacnym wieku to jakiś kosmos jest, bo przecież tempo w zasadzie spacerowe/
5,52 km po 6:14
w zasadzie to nie ma o czym pisać; do popołudnia, zanim mogłam wyjść z domu - puchu napadało tyle, że ciężko było się w tym poruszać; plan miałam by trochę szybkiego poćwiczyć, ale wymiękłam i nawiałam zaraz po 5 kilometrowej rozgrzewce; nawet podbiegając pod chochołowską tak się nie zmęczyłam jak wczoraj; nic nie odśnieżone, a nie chciało mi się dłużej biegać bocianim krokiem ;
przekroczyłam wczoraj kolejną barierę - tętno z wczorajszego treningu do 198 doszło /wprawdzie na podbiegu, ale w moim zacnym wieku to jakiś kosmos jest, bo przecież tempo w zasadzie spacerowe/
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
czwartek, 21 lutego
wiadomo, że z zabieganymi i wiadomo, że trasą wokół JG; nowość to to, że było nas tylko ośmioro, bo reszta pobiegła poniewierać się gdzieś po krzakach, rowach i pagórach;
wszystkiego wyszło 13,3 km, czyli 2 pętle po 5 + dotrucht do domu; całość śr. po 6:26
umęczyłam się dziś okrutnie; kasza na całej trasie pod nogami to nic; pierwsze okrążenie leciałam na zadyszce, już miałam nawet postanowione, że na 6 kmie skręcam do domu, żeby się nie katować, ale akurat wtedy odpuściło i dość luźno pobiegłam jednak do końca, chociaż o 1,5 kg odparowana
wiadomo, że z zabieganymi i wiadomo, że trasą wokół JG; nowość to to, że było nas tylko ośmioro, bo reszta pobiegła poniewierać się gdzieś po krzakach, rowach i pagórach;
wszystkiego wyszło 13,3 km, czyli 2 pętle po 5 + dotrucht do domu; całość śr. po 6:26
umęczyłam się dziś okrutnie; kasza na całej trasie pod nogami to nic; pierwsze okrążenie leciałam na zadyszce, już miałam nawet postanowione, że na 6 kmie skręcam do domu, żeby się nie katować, ale akurat wtedy odpuściło i dość luźno pobiegłam jednak do końca, chociaż o 1,5 kg odparowana
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 23 lutego
z względu na ostatnie problemy z pikawką trochę pozmieniałam w dzisiejszym planie i zamiast szybszych akcentów - luźny i baaardzo spokojny bieg - wszystko po to by dać sercu odpocząć, ale też nie za bardzo ;
razem wyszło 20,03 km, śr. po 7:01 z hr 175 - co dla mnie oznacza poziom absolutnie kowersacyjny /serio/;
śnieżyca okropna - gęsty i mokry śnieg a do tego silny wiatr; dobrze, że nie zmrożony - bo wtedy przy tym wietrze to nie dałoby się oczu otworzyć
trasa: trochę lasku, nasypy /obwodnicę nam budują/ trochę łąkami, nawet kawałek ulicznych klimatów; pod nogami było wszystko: ubity śnieg, świeży i głęboki śnieg, błoto a chwilami czarny asfalt; polubiłam quady - bo bez ich śladów ciężko byłoby się miejscami przedrzeć;
bardzo fajna wycieczka - grubo ponad 2 godziny w biegu - ale nie nudziło mi się - pewnie dlatego, że biegałam którędy chciałam - i nie musiałam pamiętać trasy /jak to jeszcze niedawno bywało/, pewne też dlatego, że koledzy z linkin park ciągle grali mi do ucha
można się pochwalić ?
http://www.endomondo.com/workouts/161564519/7291043#
z względu na ostatnie problemy z pikawką trochę pozmieniałam w dzisiejszym planie i zamiast szybszych akcentów - luźny i baaardzo spokojny bieg - wszystko po to by dać sercu odpocząć, ale też nie za bardzo ;
razem wyszło 20,03 km, śr. po 7:01 z hr 175 - co dla mnie oznacza poziom absolutnie kowersacyjny /serio/;
śnieżyca okropna - gęsty i mokry śnieg a do tego silny wiatr; dobrze, że nie zmrożony - bo wtedy przy tym wietrze to nie dałoby się oczu otworzyć
trasa: trochę lasku, nasypy /obwodnicę nam budują/ trochę łąkami, nawet kawałek ulicznych klimatów; pod nogami było wszystko: ubity śnieg, świeży i głęboki śnieg, błoto a chwilami czarny asfalt; polubiłam quady - bo bez ich śladów ciężko byłoby się miejscami przedrzeć;
bardzo fajna wycieczka - grubo ponad 2 godziny w biegu - ale nie nudziło mi się - pewnie dlatego, że biegałam którędy chciałam - i nie musiałam pamiętać trasy /jak to jeszcze niedawno bywało/, pewne też dlatego, że koledzy z linkin park ciągle grali mi do ucha
można się pochwalić ?
http://www.endomondo.com/workouts/161564519/7291043#
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 26 lutego
trzeci dzień z rzędu biegane na spokojnie, bo przecież trochę odpoczynku się należało ; wyszlo 7,89 km po 6:21; śr hr 178, czyli jako tako, zwłaszcza, że zdarzały się lekkie podbiegi
trzeci dzień z rzędu biegane na spokojnie, bo przecież trochę odpoczynku się należało ; wyszlo 7,89 km po 6:21; śr hr 178, czyli jako tako, zwłaszcza, że zdarzały się lekkie podbiegi
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
środa, 27 lutego
15 minut rozgrzewki, 3*8min/3min spaceru dla odpoczynku; miałam biec na tzw. samopoczucie ok. 85 %; na ekranie zegarka ustawiłam widok śr. tempa, więc nie denerwowały mnie wskazania hr; samopoczucie bdb
1 / Warm Up 2.18 km 15:01 6:53 min/km 167 steps/min 138 cal 157 bpm
2 / Interval 1.54 km 08:01 5:11 min/km 172 steps/min 105 cal 188 bpm
3 / Interval 0.33 km 03:01 9:07 min/km 125 steps/min 18 cal 171 bpm
4 / Interval 1.49 km 08:01 5:22 min/km 171 steps/min 109 cal 189 bpm
5 / Interval 0.31 km 03:01 9:45 min/km 119 steps/min 18 cal 166 bpm
6 / Interval 1.51 km 08:01 5:18 min/km 172 steps/min 108 cal 188 bpm
7 / Cool Down 2.28 km 15:51 6:57 min/km 159 steps/min 188 cal 187 bpm
15 minut rozgrzewki, 3*8min/3min spaceru dla odpoczynku; miałam biec na tzw. samopoczucie ok. 85 %; na ekranie zegarka ustawiłam widok śr. tempa, więc nie denerwowały mnie wskazania hr; samopoczucie bdb
1 / Warm Up 2.18 km 15:01 6:53 min/km 167 steps/min 138 cal 157 bpm
2 / Interval 1.54 km 08:01 5:11 min/km 172 steps/min 105 cal 188 bpm
3 / Interval 0.33 km 03:01 9:07 min/km 125 steps/min 18 cal 171 bpm
4 / Interval 1.49 km 08:01 5:22 min/km 171 steps/min 109 cal 189 bpm
5 / Interval 0.31 km 03:01 9:45 min/km 119 steps/min 18 cal 166 bpm
6 / Interval 1.51 km 08:01 5:18 min/km 172 steps/min 108 cal 188 bpm
7 / Cool Down 2.28 km 15:51 6:57 min/km 159 steps/min 188 cal 187 bpm
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
czwartek, 28 lutego .... jak ten czas leci )))
a ponieważ czwartek - to wiadomo ...
tyle, że tylko jedna pętla; za to dobiegłam na miejsce startu a nie dojechałam /taka rozgrzewka/; powrót - tradycyjnie już z buta;
wyszło więc tak: rozgrzewkowy dobieg to 3,38 km po 6:30; pętla na tracie VBC z kla zabiegani.częstochowa to 5,03 km po podobno 5.43; no i dotrucht do domu to 3 km po 6:20; tętno było )))
pętelka
http://www.endomondo.com/workouts/162966737/7291043
a ponieważ czwartek - to wiadomo ...
tyle, że tylko jedna pętla; za to dobiegłam na miejsce startu a nie dojechałam /taka rozgrzewka/; powrót - tradycyjnie już z buta;
wyszło więc tak: rozgrzewkowy dobieg to 3,38 km po 6:30; pętla na tracie VBC z kla zabiegani.częstochowa to 5,03 km po podobno 5.43; no i dotrucht do domu to 3 km po 6:20; tętno było )))
pętelka
http://www.endomondo.com/workouts/162966737/7291043
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 2 marca
rozgrzewka 4,53 km po 6:12; stadion: 4x200/200; 2x1000; 2X400/400 i do domu ledwo włócząc nogami jakieś 2 km prawie, że spacerem
międzyczasy 4:43/6:10, 4:26/6:29, 4:43/6:48, 4:30/6:07, 4:52/10:53 , 5:01/9:05, 4:40/8:02, 5:13/...
do kitu .. nie miem utrzymać równego tempa, po prostu nie umiem ...
rozgrzewka 4,53 km po 6:12; stadion: 4x200/200; 2x1000; 2X400/400 i do domu ledwo włócząc nogami jakieś 2 km prawie, że spacerem
międzyczasy 4:43/6:10, 4:26/6:29, 4:43/6:48, 4:30/6:07, 4:52/10:53 , 5:01/9:05, 4:40/8:02, 5:13/...
do kitu .. nie miem utrzymać równego tempa, po prostu nie umiem ...
Ostatnio zmieniony 23 mar 2013, 23:51 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
niedziela, 3 marca
po wczorajszym stadionie rano czułam resztki zmęczenia, a więc na dzisiaj
plan: 14 km bardzo spokojnego biegu; przez pierwsze 6-7 kmów drętwo jakoś i bez wyrazu, dopiero na 8 poczułam, że cokolwiek ode mnie zależy, niestety nie na długo, bo na 11 - kiedy już prawie koniec było widać - nagle stop ; zabolało w kolanie - co kilka kroków, czasem co krok kłujący ból w okolicach rzepki i z tyłu w zgięciu kolana; szkoda, bo to akurat nawrotka była i miało być z górki i z wiatrem ; no ale jak tak - marszem do domu wróciłam, troszkę przy tym zmarzłam bo wiało okrutnie; w marszu nic nie bolało ale próby truchtu się nie udawały;
wszystkiego wyszło 10,72 po 6:33; w lesie kawałkami ładne suche ścieżki, lecz większość to resztki rozabranego śniegu i błoto, ślisko było więc wygramoliłam się na chodniki, tym bardziej, że zaliczyłam jeden solidny i soczysty ślizg ;
po wczorajszym stadionie rano czułam resztki zmęczenia, a więc na dzisiaj
plan: 14 km bardzo spokojnego biegu; przez pierwsze 6-7 kmów drętwo jakoś i bez wyrazu, dopiero na 8 poczułam, że cokolwiek ode mnie zależy, niestety nie na długo, bo na 11 - kiedy już prawie koniec było widać - nagle stop ; zabolało w kolanie - co kilka kroków, czasem co krok kłujący ból w okolicach rzepki i z tyłu w zgięciu kolana; szkoda, bo to akurat nawrotka była i miało być z górki i z wiatrem ; no ale jak tak - marszem do domu wróciłam, troszkę przy tym zmarzłam bo wiało okrutnie; w marszu nic nie bolało ale próby truchtu się nie udawały;
wszystkiego wyszło 10,72 po 6:33; w lesie kawałkami ładne suche ścieżki, lecz większość to resztki rozabranego śniegu i błoto, ślisko było więc wygramoliłam się na chodniki, tym bardziej, że zaliczyłam jeden solidny i soczysty ślizg ;
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
środa, 6 marca
piękny słoneczny dzień, coraz dłużej jasno a ja i tak po zmroku ... ale dzisiaj celowo - pod osłoną nocy trudniej się pokpić i w razie czego mniejszy wstyd pieszo wracać ; tak więc najpierw mały rekonesans ok. 2 km - pod tytułem "uda się, czy się nie uda"; nie podam tempa, bo się wstydzę, ale nie o to tu chodziło; udało się bez bólu, aczkolwiek z dziwnym uczuciem niestabilności w kolanie; a ponieważ do odważnych itd. więc ostrożnie 8:03 km po 6:14 dziurawą jak chrząstka w ostatnim stadium chondromolacji drogą asfaltową; uff poszło, nie bolało a im dłużej - tym bardziej zapominałam utykać, na koniec to już całkiem na luzie i bez stresa ; aż bym nawet dłużej pobiegała, ale czasem trzeba być rozsądnym; jutro też jest przecież dzień )))
ale dzisiaj ciepły był wieczór, bluza i cieniutka koszulka - to i tak było za wiele ...
piękny słoneczny dzień, coraz dłużej jasno a ja i tak po zmroku ... ale dzisiaj celowo - pod osłoną nocy trudniej się pokpić i w razie czego mniejszy wstyd pieszo wracać ; tak więc najpierw mały rekonesans ok. 2 km - pod tytułem "uda się, czy się nie uda"; nie podam tempa, bo się wstydzę, ale nie o to tu chodziło; udało się bez bólu, aczkolwiek z dziwnym uczuciem niestabilności w kolanie; a ponieważ do odważnych itd. więc ostrożnie 8:03 km po 6:14 dziurawą jak chrząstka w ostatnim stadium chondromolacji drogą asfaltową; uff poszło, nie bolało a im dłużej - tym bardziej zapominałam utykać, na koniec to już całkiem na luzie i bez stresa ; aż bym nawet dłużej pobiegała, ale czasem trzeba być rozsądnym; jutro też jest przecież dzień )))
ale dzisiaj ciepły był wieczór, bluza i cieniutka koszulka - to i tak było za wiele ...
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
sobota, 9 marca : )))
troszkę się w tym tygodniu pobijałam, po części - by dać nodze odpocząć, po części - urodziny męża były więc wiadomo ...
zgodnie z planem: 20 minut rozgrzewkowego truchtu, parę chwil na rozciąganie /tu się przyłożyłam jak nigdy wcześniej chyba .../ 4x po 8 minut na ok. 2 min. przerwach, miało być po ok. 5:30, wyszło tak: 5:07, 5:23, 5:10, 5:20; te nieparzyste trochę oszukane - bo lekko z górki...
troszkę się w tym tygodniu pobijałam, po części - by dać nodze odpocząć, po części - urodziny męża były więc wiadomo ...
zgodnie z planem: 20 minut rozgrzewkowego truchtu, parę chwil na rozciąganie /tu się przyłożyłam jak nigdy wcześniej chyba .../ 4x po 8 minut na ok. 2 min. przerwach, miało być po ok. 5:30, wyszło tak: 5:07, 5:23, 5:10, 5:20; te nieparzyste trochę oszukane - bo lekko z górki...
Ostatnio zmieniony 23 mar 2013, 23:43 przez rubin, łącznie zmieniany 1 raz.
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
niedziela, 10 marca
10,81 po 6:31
wieczorem, bo do 15stej w pracy, potem goście i tak jakoś dzień popłynął nie wiadomo kiedy, nawet teraz nie mam chwili spokoju i dlatego posta niniejszego piszę już od jakichś 40-stu minut;
nie bardzo jak było biegać po lesie, bo nawet z czołówką to sama jednak się boję - tak więc azymut moje miasto - i tu błąd proszę państwa, straszny smog, zupełnie nie było czym oddychać; tak więc dziś na bezdechu prawie; jedyny plus dodatni to to, że jednak ładne to miasto się robi i jest na co popatrzeć
planowałam, żeby po wczorajszym treningu jakiś dłuższy bieg a bardzo spokojny sobie zafundować, ale nijak mi to poszło; spokojnie może było, ale z tą długością ... nie bardzo dziś mi się chciało, a nawet bardzo mi się nie chciało; zbyt męczący tydzień, praca, niedospanie, chwilowa awaria kolana - zrobiły swoje; nie ma więc co piłować na siłę ...
tętno jak zwykle było, może nawet ciutkę niższe niż zazwyczaj, ale było
10,81 po 6:31
wieczorem, bo do 15stej w pracy, potem goście i tak jakoś dzień popłynął nie wiadomo kiedy, nawet teraz nie mam chwili spokoju i dlatego posta niniejszego piszę już od jakichś 40-stu minut;
nie bardzo jak było biegać po lesie, bo nawet z czołówką to sama jednak się boję - tak więc azymut moje miasto - i tu błąd proszę państwa, straszny smog, zupełnie nie było czym oddychać; tak więc dziś na bezdechu prawie; jedyny plus dodatni to to, że jednak ładne to miasto się robi i jest na co popatrzeć
planowałam, żeby po wczorajszym treningu jakiś dłuższy bieg a bardzo spokojny sobie zafundować, ale nijak mi to poszło; spokojnie może było, ale z tą długością ... nie bardzo dziś mi się chciało, a nawet bardzo mi się nie chciało; zbyt męczący tydzień, praca, niedospanie, chwilowa awaria kolana - zrobiły swoje; nie ma więc co piłować na siłę ...
tętno jak zwykle było, może nawet ciutkę niższe niż zazwyczaj, ale było
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wtorek, 12 marca
pierwszy raz zdarzyło mi się, że rozgrzewka trwała dłużej, niż część zasadnicza trenigu ; ale skoro tak miało być to co ja na to poradzę
w ogóle wszystko dzisiaj było na opak: z rozgrzewki wyszedł mi bieg z narastającą prędkością; ZB zaczęłam zdecydowanie za mocno, więc kolejne "minutówki" coraz słabiej a trucht na schłodzenie zakończyłam z tętnem wyższym niż jak go zaczynałam ...
w czasie ZB zadzwonił tel. ; umowę mamy taką, że jak biegam - to dzwonią tylko w b. ważnych sprawach, a więc ... mąż postanowił koniecznie uzgodnić ze mną listę zakupów ... normalnie przez chwilę czułam się potrzebna
w skrócie szło tak: rozgrzewka 4 km po 6:19; ZB 3,47 km śr. 5:49; schłodzenie 1 km człapania
międzyczasy: 4:09; 4:27; 4:45:; 4:37; 4:57; 4:43; 4:39; 4:51; 4:55; 4:53
pierwszy raz zdarzyło mi się, że rozgrzewka trwała dłużej, niż część zasadnicza trenigu ; ale skoro tak miało być to co ja na to poradzę
w ogóle wszystko dzisiaj było na opak: z rozgrzewki wyszedł mi bieg z narastającą prędkością; ZB zaczęłam zdecydowanie za mocno, więc kolejne "minutówki" coraz słabiej a trucht na schłodzenie zakończyłam z tętnem wyższym niż jak go zaczynałam ...
w czasie ZB zadzwonił tel. ; umowę mamy taką, że jak biegam - to dzwonią tylko w b. ważnych sprawach, a więc ... mąż postanowił koniecznie uzgodnić ze mną listę zakupów ... normalnie przez chwilę czułam się potrzebna
w skrócie szło tak: rozgrzewka 4 km po 6:19; ZB 3,47 km śr. 5:49; schłodzenie 1 km człapania
międzyczasy: 4:09; 4:27; 4:45:; 4:37; 4:57; 4:43; 4:39; 4:51; 4:55; 4:53