Koniec biegania? Czy to może być coś groźnego?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 09 lut 2013, 11:42
- Życiówka na 10k: 45,27
- Życiówka w maratonie: brak
Witam, Przemek 33 lata Kielce. Biegam 14. miesiąc. 179 cm, 82 kg. Minus 16 kg w rok.
Działam niejako w desperacji, dlatego uciekam się do grzebania w necie zanim dowiem się konkretów od lekarza, niemniej jednak będę bardzo wdzięczny za radę/wymianę doświadczeń:
Podaję link do mojego profilu w endomondo |( http://www.endomondo.com/profile/3417033 ) jeśli ktoś chciałby zerknąć na mój staż, wyniki, rodzaj treningów. Trenuję ostatnie dużo - w styczniu 260 km w 4xtydz. sesjach. Zawsze biegam na tętnie ponad 160. Cel: maraton krakowski. nie mam na koncie dystansów ponad 22 km. Kilka razy pobiegłem półmaraton. Ostatni 7 dni temu. I z rekordem oraz na zakresie ok. 170-175 uderzeń na całym odcinku. I tu się zaczęło: na dwudziestym kilometrze zwolniłem bo dziwnie się poczułem. Coś jakby nogi z waty i mrowienie twarzy. Zerkam na pulsometr a tu 170, 172, 175. Stanąłem a puls dalej na 180. Czułem jakbym odpływał. Parę wdechów i tętno zaczęło spadać. Zeszło do wartości zwyczajowych. Przy ok 140 kontynuowałem pozostały 1 km. Rozeszło się po kościach. Nie byłoby problemu gdyby nie wczorajszy, pierwszy od tej próby trening (po 5 dniach). Biegłem asekuracyjnie by wybadać czy to był wypadek, może strzał adrenaliny który wyskoczył ze strachu a nie nieprawidłowości kardio. No i znów to samo. Po 10 km które przebiegłem ok 155-160 zwolniłem i znów podobne zjawisko. Identyczne skoki do równego 180. Znów pól minuty i spadło. Ruszyłem dalej. Z górki nawet spadało poniżej 140 więc postanowiłem zrobić kilka 30 sekundówek. Po czterech dobiegłem do ulicy i zmuszony stanąć na pasach znów to samo. I znów ze 160 na 180 i dziwne uczucie jakbym odpływał. Zero bólu, zero duszności, zero poza wskazaniami pulsometra i czuciu walenia serca oraz tego stanu mrowienia twarzy dłoni i nóg. Przemaszerowałem pół kilometra ale ciągle to raz spadało raz wracało. Albo się sam tak ze strachu nakręcałem albo coś sobie zrobiłem?. Po dwóch godz poszedłem do przychodni. Ciśnienie idealne, puls juz w okolicach 80-90 rytm osłuchowo ok, EKG z cechami przeciążenia i przerostu prawej komory (to samo maiłem na EKG 12 lat temu na studiach - idento interpretacja internisty). skierowanie do kardiologa z sugestią wykonania Echa. I teraz stres: czy to może być coś poważnego? Czy to koniec biegania? Czego się spodziewać – jakiej diagnozy? Czy jest opcja, że to tylko przeciążenie w wyniku ciężkiego stycznia i szybkiego połmaratonu? Może ktoś miał podobne przygody? Nadmieniam, że nie wspomagałem się nigdy niczym niedozwolonym i nie stosuję suplementów a trening na siłowni robię 2x w tygodniu ale na zasadzie rekreacji.
Z góry dziękuję za odzew i pozdrawiam.
Działam niejako w desperacji, dlatego uciekam się do grzebania w necie zanim dowiem się konkretów od lekarza, niemniej jednak będę bardzo wdzięczny za radę/wymianę doświadczeń:
Podaję link do mojego profilu w endomondo |( http://www.endomondo.com/profile/3417033 ) jeśli ktoś chciałby zerknąć na mój staż, wyniki, rodzaj treningów. Trenuję ostatnie dużo - w styczniu 260 km w 4xtydz. sesjach. Zawsze biegam na tętnie ponad 160. Cel: maraton krakowski. nie mam na koncie dystansów ponad 22 km. Kilka razy pobiegłem półmaraton. Ostatni 7 dni temu. I z rekordem oraz na zakresie ok. 170-175 uderzeń na całym odcinku. I tu się zaczęło: na dwudziestym kilometrze zwolniłem bo dziwnie się poczułem. Coś jakby nogi z waty i mrowienie twarzy. Zerkam na pulsometr a tu 170, 172, 175. Stanąłem a puls dalej na 180. Czułem jakbym odpływał. Parę wdechów i tętno zaczęło spadać. Zeszło do wartości zwyczajowych. Przy ok 140 kontynuowałem pozostały 1 km. Rozeszło się po kościach. Nie byłoby problemu gdyby nie wczorajszy, pierwszy od tej próby trening (po 5 dniach). Biegłem asekuracyjnie by wybadać czy to był wypadek, może strzał adrenaliny który wyskoczył ze strachu a nie nieprawidłowości kardio. No i znów to samo. Po 10 km które przebiegłem ok 155-160 zwolniłem i znów podobne zjawisko. Identyczne skoki do równego 180. Znów pól minuty i spadło. Ruszyłem dalej. Z górki nawet spadało poniżej 140 więc postanowiłem zrobić kilka 30 sekundówek. Po czterech dobiegłem do ulicy i zmuszony stanąć na pasach znów to samo. I znów ze 160 na 180 i dziwne uczucie jakbym odpływał. Zero bólu, zero duszności, zero poza wskazaniami pulsometra i czuciu walenia serca oraz tego stanu mrowienia twarzy dłoni i nóg. Przemaszerowałem pół kilometra ale ciągle to raz spadało raz wracało. Albo się sam tak ze strachu nakręcałem albo coś sobie zrobiłem?. Po dwóch godz poszedłem do przychodni. Ciśnienie idealne, puls juz w okolicach 80-90 rytm osłuchowo ok, EKG z cechami przeciążenia i przerostu prawej komory (to samo maiłem na EKG 12 lat temu na studiach - idento interpretacja internisty). skierowanie do kardiologa z sugestią wykonania Echa. I teraz stres: czy to może być coś poważnego? Czy to koniec biegania? Czego się spodziewać – jakiej diagnozy? Czy jest opcja, że to tylko przeciążenie w wyniku ciężkiego stycznia i szybkiego połmaratonu? Może ktoś miał podobne przygody? Nadmieniam, że nie wspomagałem się nigdy niczym niedozwolonym i nie stosuję suplementów a trening na siłowni robię 2x w tygodniu ale na zasadzie rekreacji.
Z góry dziękuję za odzew i pozdrawiam.
- moonfall84
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 372
- Rejestracja: 23 paź 2012, 14:39
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zbąszynek
Zrób kompleks badań bo z tym nie ma żartów. Być może jesteś po prostu przemęczony?Nikt z nas nie postawi Ci diagnozy. Głową do góry!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Najpierw badania. Krew, ekg wysiłkowe, echo. Jak wszystko będzie ok to wg mnie albo przetrenowanie albo stres, czasami nerwy tak wpływają na puls i ciśnienie (uczucie lęku, nerwowość itp.), często pomaga dołączenie do diety magnezu, który uspokaja i wycisza. W sumie wg mnie to każdy biegacz powinien magnez łykać bo reguluje wiele czynności w tym prace serca a picie dużej ilości wody + wysiłek fizyczny + stres = wysokie niedobory tego pierwiastka.PrzemoCK pisze:Witam, Przemek 33 lata Kielce. Biegam 14. miesiąc. 179 cm, 82 kg. Minus 16 kg w rok.
Działam niejako w desperacji, dlatego uciekam się do grzebania w necie zanim dowiem się konkretów od lekarza, niemniej jednak będę bardzo wdzięczny za radę/wymianę doświadczeń:
Podaję link do mojego profilu w endomondo |( http://www.endomondo.com/profile/3417033 ) jeśli ktoś chciałby zerknąć na mój staż, wyniki, rodzaj treningów. Trenuję ostatnie dużo - w styczniu 260 km w 4xtydz. sesjach. Zawsze biegam na tętnie ponad 160. Cel: maraton krakowski. nie mam na koncie dystansów ponad 22 km. Kilka razy pobiegłem półmaraton. Ostatni 7 dni temu. I z rekordem oraz na zakresie ok. 170-175 uderzeń na całym odcinku. I tu się zaczęło: na dwudziestym kilometrze zwolniłem bo dziwnie się poczułem. Coś jakby nogi z waty i mrowienie twarzy. Zerkam na pulsometr a tu 170, 172, 175. Stanąłem a puls dalej na 180. Czułem jakbym odpływał. Parę wdechów i tętno zaczęło spadać. Zeszło do wartości zwyczajowych. Przy ok 140 kontynuowałem pozostały 1 km. Rozeszło się po kościach. Nie byłoby problemu gdyby nie wczorajszy, pierwszy od tej próby trening (po 5 dniach). Biegłem asekuracyjnie by wybadać czy to był wypadek, może strzał adrenaliny który wyskoczył ze strachu a nie nieprawidłowości kardio. No i znów to samo. Po 10 km które przebiegłem ok 155-160 zwolniłem i znów podobne zjawisko. Identyczne skoki do równego 180. Znów pól minuty i spadło. Ruszyłem dalej. Z górki nawet spadało poniżej 140 więc postanowiłem zrobić kilka 30 sekundówek. Po czterech dobiegłem do ulicy i zmuszony stanąć na pasach znów to samo. I znów ze 160 na 180 i dziwne uczucie jakbym odpływał. Zero bólu, zero duszności, zero poza wskazaniami pulsometra i czuciu walenia serca oraz tego stanu mrowienia twarzy dłoni i nóg. Przemaszerowałem pół kilometra ale ciągle to raz spadało raz wracało. Albo się sam tak ze strachu nakręcałem albo coś sobie zrobiłem?. Po dwóch godz poszedłem do przychodni. Ciśnienie idealne, puls juz w okolicach 80-90 rytm osłuchowo ok, EKG z cechami przeciążenia i przerostu prawej komory (to samo maiłem na EKG 12 lat temu na studiach - idento interpretacja internisty). skierowanie do kardiologa z sugestią wykonania Echa. I teraz stres: czy to może być coś poważnego? Czy to koniec biegania? Czego się spodziewać – jakiej diagnozy? Czy jest opcja, że to tylko przeciążenie w wyniku ciężkiego stycznia i szybkiego połmaratonu? Może ktoś miał podobne przygody? Nadmieniam, że nie wspomagałem się nigdy niczym niedozwolonym i nie stosuję suplementów a trening na siłowni robię 2x w tygodniu ale na zasadzie rekreacji.
Z góry dziękuję za odzew i pozdrawiam.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Taak, a filiżanka kawy wypłukuje cały magnez z organizmu. Tak mi kiedyś lekarz powiedział, powaga!
Nie ma niedoborów na diecie choć trochę zbliżonej do zdrowej. Chyba że ktoś się żywi makaronem z cukrem i chińskimi zupkami
.
Ale faktycznie sprawa kolegi jest poważna i nie ma tu co gdybać, bo to może być wszystko, od nerwicy po arytmię. Tylko badania, im bardziej kompleksowe tym lepiej.

Nie ma niedoborów na diecie choć trochę zbliżonej do zdrowej. Chyba że ktoś się żywi makaronem z cukrem i chińskimi zupkami

Ale faktycznie sprawa kolegi jest poważna i nie ma tu co gdybać, bo to może być wszystko, od nerwicy po arytmię. Tylko badania, im bardziej kompleksowe tym lepiej.
The faster you are, the slower life goes by.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Taak a później Ci na "zdrowej diecie" dostają dożylnio magnez bo przecież nie jedli zupek chińskich i makaronu z cukrem i w ogóle tacy wysportowani, a nerwów uspokoić nie mogą.klosiu pisze:Taak, a filiżanka kawy wypłukuje cały magnez z organizmu. Tak mi kiedyś lekarz powiedział, powaga!![]()
Nie ma niedoborów na diecie choć trochę zbliżonej do zdrowej. Chyba że ktoś się żywi makaronem z cukrem i chińskimi zupkami.
Ale faktycznie sprawa kolegi jest poważna i nie ma tu co gdybać, bo to może być wszystko, od nerwicy po arytmię. Tylko badania, im bardziej kompleksowe tym lepiej.
Uwierz mi że są i to czasami tak duże, że jedynie magnez podany dożylnio pomaga.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 09 lut 2013, 11:42
- Życiówka na 10k: 45,27
- Życiówka w maratonie: brak
Wielkie dzięki! już mam poumawiane wizyty. Każdy jednak z kim rozmawiam, choć trochę "obyty" w temacie skłania się ku wypłukaniu i niedoborom elektrolitowym. Zobaczymy... pozdro
- Stary Koń
- Wyga
- Posty: 107
- Rejestracja: 08 kwie 2012, 11:16
- Życiówka na 10k: 53,16
- Życiówka w maratonie: brak
Skoro wskazaniom pulsometru towarzyszą określone (opisane) objawy- to znaczy, że to nie pulsometr fiksuje a serce.
Internet to takie miejsce, że jak wyskoczy ci krosta i wpiszesz np "czerwona krosta" to po trzech godzinach googlania dochodzisz do wniosku, że nic tylko jechać nad morze, iść na plażę i przyzwyczajać się do piachu....
W twoim wypadku jednak nie jest to takie bez sensu!
Piszesz, że 12 lat temu stwierdzono u ciebie przerost lewej komory serca! I co? Starałeś się wyjaśnić dlaczego? Miałeś na to dwanaście lat. Chociaż wtedy miałeś 21 lat a ten wiek ma swoje prawa
Czy znajomi, których spotkałeś zapewniali cię również, że ten przerost lewej komory to z braków magnezu i "wypłukania".
W twoim wypadku zdecydowanie lekarz!
Limit szczęścia już wyczerpałeś- zbastuj albo nad morze!
Internet to takie miejsce, że jak wyskoczy ci krosta i wpiszesz np "czerwona krosta" to po trzech godzinach googlania dochodzisz do wniosku, że nic tylko jechać nad morze, iść na plażę i przyzwyczajać się do piachu....
W twoim wypadku jednak nie jest to takie bez sensu!
Piszesz, że 12 lat temu stwierdzono u ciebie przerost lewej komory serca! I co? Starałeś się wyjaśnić dlaczego? Miałeś na to dwanaście lat. Chociaż wtedy miałeś 21 lat a ten wiek ma swoje prawa

Czy znajomi, których spotkałeś zapewniali cię również, że ten przerost lewej komory to z braków magnezu i "wypłukania".
W twoim wypadku zdecydowanie lekarz!
Limit szczęścia już wyczerpałeś- zbastuj albo nad morze!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 09 lut 2013, 11:42
- Życiówka na 10k: 45,27
- Życiówka w maratonie: brak
Stary Koń pisze:Skoro wskazaniom pulsometru towarzyszą określone (opisane) objawy- to znaczy, że to nie pulsometr fiksuje a serce.
Internet to takie miejsce, że jak wyskoczy ci krosta i wpiszesz np "czerwona krosta" to po trzech godzinach googlania dochodzisz do wniosku, że nic tylko jechać nad morze, iść na plażę i przyzwyczajać się do piachu....
W twoim wypadku jednak nie jest to takie bez sensu!
Piszesz, że 12 lat temu stwierdzono u ciebie przerost lewej komory serca! I co? Starałeś się wyjaśnić dlaczego? Miałeś na to dwanaście lat. Chociaż wtedy miałeś 21 lat a ten wiek ma swoje prawa![]()
Czy znajomi, których spotkałeś zapewniali cię również, że ten przerost lewej komory to z braków magnezu i "wypłukania".
W twoim wypadku zdecydowanie lekarz!
Limit szczęścia już wyczerpałeś- zbastuj albo nad morze!
Ala ja pisałem o prawej komorze - wynik przerostu to adaptacja na siłownię, zresztą to tylko "zapis" EKG. I taka była diagnoza internisty. Nic o lewej.... A prawa i tak nie ma związku z bieganiem, chyba że się mylę? Pozdro
PS Dziś rano, wypoczęty po przespanej nocce, siedząc wygodnie w fotelu przed kompem miałem podobny "atak". Plus trzęsące ręce. Odruchowo złapałem się za przegub i na stoper. Podskoczyło z 60 na 90 uderzeń. Podobnie jak trakcie biegania, tyle ze tam wartości były wyższe bo i wysiłek zwyczajowy jak podczas treningu. W sumie to mnie pocieszyło, że nie miało dziś związku z aktywnością.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
a takgocu pisze:Mar.co pisze: dożylnio
Uwierz mi że są i to czasami tak duże, że jedynie magnez podany dożylnio pomaga.
A jak to jest "dożylnio"?))
http://pl.wikipedia.org/wiki/Iniekcja_do%C5%BCylna

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 685
- Rejestracja: 17 lis 2012, 17:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Bardzo często stosowany w napadach nerwicy, spowodowanej między innymi niedoborem magnezu, wywołanym np. zbyt radykalną dietą.koziczek1 pisze:Magnez podany dożylnio? :P To musi być juz bardzo źle :p
Poniżej ciekawy atrykuł prof. dr hab. Alfreda Graczyka. Polecam.
http://www.ptmag.pl/pl/32073/0/Magnez-krol_zycia.html
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Stary Koń pisze: Internet to takie miejsce, że jak wyskoczy ci krosta i wpiszesz np "czerwona krosta" to po trzech godzinach googlania dochodzisz do wniosku, że nic tylko jechać nad morze, iść na plażę i przyzwyczajać się do piachu....
Dobre


-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 21 lut 2013, 12:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
z jednej storny owszem, internet może przerazic, a z drugiej czasm dobrze spytać praktyków i osóby siedzace w temacie (jak tu, na forum), bo na przykład nie ma możliwości szybko skontaktować się z lekarzem znającym się w temacie biegania...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 763
- Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie rozpoznałbyś sarkazmu nawet gdyby wyskoczył z krzaków i ugryzł cię w tyłek.
Podpowiadam zatem, jak krowie na rowie: "dożylnie".