szymon - 37:xx na 10k na pełnym luzie
Moderator: infernal
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
22 I
2 km E
15x100m R przerwa 100m w marszu
2 km E
Z samego rana w zaśnieżonym parku. Dystans na oko, ale stadion zasypany całkowicie. Zresztą na stadionie oprócz 400 metrów reszta też jest na oko...
Planowałem machnąć 25 powtórzeń, ale nie wyrobiłem się z czasem.
24 I
8,7 E (5:17)
Już we wtorek czułem się słabo. Zżarłem lekarstwa, odpuściłem trening w środę i dzisiaj postanowiłem sprawdzić co i jak. To nie był dobry pomysł.
Trochę się wkurzałem, że drugi raz w ciągu 30 dni choruję, ale co zrobić? Taka karma. Idę pod koc i postaram się wykurować.
Kolejny słaby tydzień jeśli chodzi o kilometraż...
2 km E
15x100m R przerwa 100m w marszu
2 km E
Z samego rana w zaśnieżonym parku. Dystans na oko, ale stadion zasypany całkowicie. Zresztą na stadionie oprócz 400 metrów reszta też jest na oko...
Planowałem machnąć 25 powtórzeń, ale nie wyrobiłem się z czasem.
24 I
8,7 E (5:17)
Już we wtorek czułem się słabo. Zżarłem lekarstwa, odpuściłem trening w środę i dzisiaj postanowiłem sprawdzić co i jak. To nie był dobry pomysł.
Trochę się wkurzałem, że drugi raz w ciągu 30 dni choruję, ale co zrobić? Taka karma. Idę pod koc i postaram się wykurować.
Kolejny słaby tydzień jeśli chodzi o kilometraż...
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
29 I
1,5 E
4x1000m I przerwa 3'
2 E
Powrót po chorobie. Słabe samopoczucie i fatalna pogoda. W założeniu miało być pięć powtórzeń, ale zrezygnowałem, bo nie chciałem przegiąć od razu po przerwie. Tempo tabelkowe interwałów to 3:37, ale miałem zamiaru od razu tak mocno piłować. Wyszło 3:44, 3:37, 3:44 i 3:41.
30 I
1,5 E
3x1,7 km T przerwa 1'
1,5 E
Park przy Arenie płynął, więc nie zostało mi nic innego, jak robienie kółek wokół samej hali. Trzy serie po cztery okrążenia. Tym razem było zbyt szybko: 3:53, 3:52, 3:54/km.
31 I
9 E (5:12)
Dzisiaj delikatne rozbieganie. Mięśnie trochę obolałe po dwóch akcentach i wieczornym treningu, ale piękna wiosenna pogoda pozwoliła zapomnieć o troskach. Na nogach zenki.
1,5 E
4x1000m I przerwa 3'
2 E
Powrót po chorobie. Słabe samopoczucie i fatalna pogoda. W założeniu miało być pięć powtórzeń, ale zrezygnowałem, bo nie chciałem przegiąć od razu po przerwie. Tempo tabelkowe interwałów to 3:37, ale miałem zamiaru od razu tak mocno piłować. Wyszło 3:44, 3:37, 3:44 i 3:41.
30 I
1,5 E
3x1,7 km T przerwa 1'
1,5 E
Park przy Arenie płynął, więc nie zostało mi nic innego, jak robienie kółek wokół samej hali. Trzy serie po cztery okrążenia. Tym razem było zbyt szybko: 3:53, 3:52, 3:54/km.
31 I
9 E (5:12)
Dzisiaj delikatne rozbieganie. Mięśnie trochę obolałe po dwóch akcentach i wieczornym treningu, ale piękna wiosenna pogoda pozwoliła zapomnieć o troskach. Na nogach zenki.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
2 II
2 E
12x200m p' 200m (marsz/trucht)
4 E
Chciałem pojechać na Maltę na trening zimowego BBLu, ale nie wyrobiłbym się niestety. Za tydzień dotrę.
Tymczasem zafundowałem sobie w prezencie na urodziny bardzo przyjemny trening, który w dodatku ładnie wygląda rozpisany. Czasy poszczególnych odcinków: 37, 40, 38, 38, 38, 37, 37, 36, 36, 36, 35, 33. Spisałem ze stopera, bo urzekła mnie ich harmonia Ostatnie powtórzenie pociągnąłem mocno, ale pozostałe z zapasem i luźno. Zwracałem uwagę na miednicę, kolana, ręce.
Wracając zaszedłem do Biedronki po pakiet papieru toaletowego i truchtem wróciłem do domu. Gdybym w kalamburach miał pokazać hasło "biegunka" zrobiłbym to właśnie tak.
2 E
12x200m p' 200m (marsz/trucht)
4 E
Chciałem pojechać na Maltę na trening zimowego BBLu, ale nie wyrobiłbym się niestety. Za tydzień dotrę.
Tymczasem zafundowałem sobie w prezencie na urodziny bardzo przyjemny trening, który w dodatku ładnie wygląda rozpisany. Czasy poszczególnych odcinków: 37, 40, 38, 38, 38, 37, 37, 36, 36, 36, 35, 33. Spisałem ze stopera, bo urzekła mnie ich harmonia Ostatnie powtórzenie pociągnąłem mocno, ale pozostałe z zapasem i luźno. Zwracałem uwagę na miednicę, kolana, ręce.
Wracając zaszedłem do Biedronki po pakiet papieru toaletowego i truchtem wróciłem do domu. Gdybym w kalamburach miał pokazać hasło "biegunka" zrobiłbym to właśnie tak.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
4 II
12,6 E (5:07)
Niedzielę zrobiłem sobie regeneracyjną, dlatego dziś wyjątkowo biegany poniedziałek. Nie chciało mi się kręcić wokół Areny, więc pobiegłem nad Rusałkę, zrobiłem kółko i wróciłem. Tempo umiarkowane, ale nie chciałem zmęczyć się przed akcentami jutro i pojutrze.
Z ciekawostek - zenki na mokrym śniegu (nad Rusałką w paru miejscach trzeba było biec po białym) zachowują się całkiem spoko. Pewnie nic szybszego nie dałoby rady zrobić, ale i tak jest nieźle.
12,6 E (5:07)
Niedzielę zrobiłem sobie regeneracyjną, dlatego dziś wyjątkowo biegany poniedziałek. Nie chciało mi się kręcić wokół Areny, więc pobiegłem nad Rusałkę, zrobiłem kółko i wróciłem. Tempo umiarkowane, ale nie chciałem zmęczyć się przed akcentami jutro i pojutrze.
Z ciekawostek - zenki na mokrym śniegu (nad Rusałką w paru miejscach trzeba było biec po białym) zachowują się całkiem spoko. Pewnie nic szybszego nie dałoby rady zrobić, ale i tak jest nieźle.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
5 II
2 E
2x 1200m I p'3'
4 E
No tak. Miało być 5x1200 I (czyli po 3:38/km). Pierwsze zrobiłem za szybko. Drugie piłowałem już na bardzo dużej intensywności a wyszło za wolno. Odpuściłem i pobiegłem sobie wolne wytruchtanie na stadionie, które nazwałem "kółkami hańby" Miałem czas, żeby przemyśleć co i jak. W poprzedniej fazie repsy wchodziły lekko we wtorek na zmęczeniu po wieczornym treningu w poniedziałek. Z interwałami chyba tak się po prostu nie da. Oprócz zmęczenia porywisty wiatr. Niby co na jednej prostej powiał w mordę, to oddał na drugiej w plecy, ale uczucie było zupełnie inne.
Od przyszłego tygodnia będę biegał sobie interwały w środy.
Trochę poderwało moje morale, ale nie ma co narzekać. Przynajmniej pogoda była śliczna i bieżnia w bardzo dobrym stanie
2 E
2x 1200m I p'3'
4 E
No tak. Miało być 5x1200 I (czyli po 3:38/km). Pierwsze zrobiłem za szybko. Drugie piłowałem już na bardzo dużej intensywności a wyszło za wolno. Odpuściłem i pobiegłem sobie wolne wytruchtanie na stadionie, które nazwałem "kółkami hańby" Miałem czas, żeby przemyśleć co i jak. W poprzedniej fazie repsy wchodziły lekko we wtorek na zmęczeniu po wieczornym treningu w poniedziałek. Z interwałami chyba tak się po prostu nie da. Oprócz zmęczenia porywisty wiatr. Niby co na jednej prostej powiał w mordę, to oddał na drugiej w plecy, ale uczucie było zupełnie inne.
Od przyszłego tygodnia będę biegał sobie interwały w środy.
Trochę poderwało moje morale, ale nie ma co narzekać. Przynajmniej pogoda była śliczna i bieżnia w bardzo dobrym stanie
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
2 km E
5 km T - 19:35 (3:55/km)
2 km E
Może nie jakoś super lekko, ale dość swobodnie wszedł mi ten trening, szczególnie w porównaniu z wczorajszym. Wychodzi na to, że największe braki mam w adaptacji do wysiłku maksymalnego, bo z tempo runem i repsami nie mam problemów, a na interwałach umieram. Mam nadzieję, że dość szybko wrócę do poziomu z jesieni.
Myślałem też sobie dzisiaj o sile biegowej. Na razie nie robię oddzielnych jednostek i zadowalam się ogólnorozwojówką w postaci judo dwa razy w tygodniu. Czas to zmienić i dodać chociaż porę podbiegów do jednego easy.
Trochę bardziej optymistycznie myślę o GP w sobotę.
5 km T - 19:35 (3:55/km)
2 km E
Może nie jakoś super lekko, ale dość swobodnie wszedł mi ten trening, szczególnie w porównaniu z wczorajszym. Wychodzi na to, że największe braki mam w adaptacji do wysiłku maksymalnego, bo z tempo runem i repsami nie mam problemów, a na interwałach umieram. Mam nadzieję, że dość szybko wrócę do poziomu z jesieni.
Myślałem też sobie dzisiaj o sile biegowej. Na razie nie robię oddzielnych jednostek i zadowalam się ogólnorozwojówką w postaci judo dwa razy w tygodniu. Czas to zmienić i dodać chociaż porę podbiegów do jednego easy.
Trochę bardziej optymistycznie myślę o GP w sobotę.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
7 II
7,7 E
10x100m podbiegi
1 E
W standardową ósemkę z kawałkiem wplotłem dzisiaj dziesięć podbiegów. Na dużym luzie, bez mierzenia czasu, za to z dbałością o detale, takie jak wysoko uniesione kolano, trzymanie miednicy, praca rąk. Wyszły dynamicznie i lekko, czyli tak jak powinno być.
Nie wiem w jakim tempie biegłem easy, bo zapomniałem włączyć stopera
Jutro relaks. W sobotę GP.
7,7 E
10x100m podbiegi
1 E
W standardową ósemkę z kawałkiem wplotłem dzisiaj dziesięć podbiegów. Na dużym luzie, bez mierzenia czasu, za to z dbałością o detale, takie jak wysoko uniesione kolano, trzymanie miednicy, praca rąk. Wyszły dynamicznie i lekko, czyli tak jak powinno być.
Nie wiem w jakim tempie biegłem easy, bo zapomniałem włączyć stopera
Jutro relaks. W sobotę GP.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
9 II
GP, 4 bieg
5 km - 18:26
Piękna pogoda, wspaniała atmosfera, czego chcieć więcej? Kolejne 7 sekund urwane z życiówki. Tym razem byłem na trasie sam ze sobą - nikogo nie starałem się gonić, przed nikim nie uciekałem. Jestem bardzo zadowolony, bo powoli idę w dobrym kierunku. Poza tym tradycyjnie, im lepszy czas, tym gorsze miejsce
Za tydzień przełaje w Lasku Marceliński a wcześniej może wreszcie uda mi się zrobić porządne interwały. Byle tylko nie spadł śnieg w Poznaniu.
GP, 4 bieg
5 km - 18:26
Piękna pogoda, wspaniała atmosfera, czego chcieć więcej? Kolejne 7 sekund urwane z życiówki. Tym razem byłem na trasie sam ze sobą - nikogo nie starałem się gonić, przed nikim nie uciekałem. Jestem bardzo zadowolony, bo powoli idę w dobrym kierunku. Poza tym tradycyjnie, im lepszy czas, tym gorsze miejsce
Za tydzień przełaje w Lasku Marceliński a wcześniej może wreszcie uda mi się zrobić porządne interwały. Byle tylko nie spadł śnieg w Poznaniu.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
10 II
8,7 E (4:52/km)
11 II
2 E
5x1000m I p' 3 min
2 E
Wczoraj spokojne rozbieganie.
Dzisiaj fatum interwałów ciąg dalszy. Jak zwykle jest masa rzeczy, na które mógłbym próbować zwalić, ale nie w tym rzecz. Trochę wiało, ale bez przesady. Bieżnia w paskudnym stanie - nierówne, zamarznięte, twarde błoto. Tylko że jakoś udało mi się wyznaczyć w miarę komfortową ścieżkę, więc nie miało to większego wpływu.
Tabelkowe tempo - 3:37/km. Moje czasy: 3:42, 3:47, 3:48, 3:45, 3:45. Czyli szybciej przebiegłem w sobotę całą piątkę na przełajach, niż dzisiaj pięć odcinków na stadionie z przerwami. Muszę przyznać, że po drugim powtórzeniu chciałem znów przerwać trening. Doszedłem jednak do wniosku, że tu chodzi o pracę na określonej intensywności, a nie o konkretne prędkości. Mam nadzieję, że z czasem uda mi się dobić do tego, niezbyt wygórowanego przecież, poziomu jakim jest 3:37.
Coraz bardziej też ciekawi mnie ta anomalia. Bez problemu utrzymuję tempo progowe przez 20 minut klasycznego tempo run (3:57/km). Na repsach prawie zawsze wychodzi mi szybciej niż powinno, choć nie patrzę na zegarek i skupiam się na technice. Od listopada o ponad 10 sekund poprawiłem życiówkę na 5 km na trasie GP. Może nie jest to jakiś skok formy, ale też przecież nie regres. Dlaczego akurat interwały wychodzą mi tak wolno...?
Po trzecim powtórzeniu zaczęła pobolewać łydka. Póki była ciepła niespecjalnie przeszkadzała. Teraz boli cały czas. Mam nadzieję, że to tylko lekkie naciągnięcie i pojutrze będzie w porządku.
Jutro przerwa.
8,7 E (4:52/km)
11 II
2 E
5x1000m I p' 3 min
2 E
Wczoraj spokojne rozbieganie.
Dzisiaj fatum interwałów ciąg dalszy. Jak zwykle jest masa rzeczy, na które mógłbym próbować zwalić, ale nie w tym rzecz. Trochę wiało, ale bez przesady. Bieżnia w paskudnym stanie - nierówne, zamarznięte, twarde błoto. Tylko że jakoś udało mi się wyznaczyć w miarę komfortową ścieżkę, więc nie miało to większego wpływu.
Tabelkowe tempo - 3:37/km. Moje czasy: 3:42, 3:47, 3:48, 3:45, 3:45. Czyli szybciej przebiegłem w sobotę całą piątkę na przełajach, niż dzisiaj pięć odcinków na stadionie z przerwami. Muszę przyznać, że po drugim powtórzeniu chciałem znów przerwać trening. Doszedłem jednak do wniosku, że tu chodzi o pracę na określonej intensywności, a nie o konkretne prędkości. Mam nadzieję, że z czasem uda mi się dobić do tego, niezbyt wygórowanego przecież, poziomu jakim jest 3:37.
Coraz bardziej też ciekawi mnie ta anomalia. Bez problemu utrzymuję tempo progowe przez 20 minut klasycznego tempo run (3:57/km). Na repsach prawie zawsze wychodzi mi szybciej niż powinno, choć nie patrzę na zegarek i skupiam się na technice. Od listopada o ponad 10 sekund poprawiłem życiówkę na 5 km na trasie GP. Może nie jest to jakiś skok formy, ale też przecież nie regres. Dlaczego akurat interwały wychodzą mi tak wolno...?
Po trzecim powtórzeniu zaczęła pobolewać łydka. Póki była ciepła niespecjalnie przeszkadzała. Teraz boli cały czas. Mam nadzieję, że to tylko lekkie naciągnięcie i pojutrze będzie w porządku.
Jutro przerwa.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Noga trochę pobolewa. Staram się ją rozmasować kijkiem i zobaczymy co z tego będzie. W górach znów nie pobiegałem a i jutrzejszy start stoi pod znakiem zapytania.
W razie czego dalej relaks i zmiana planów. Najwyżej szczyt formy przyjdzie później, nie ma biedy.
W razie czego dalej relaks i zmiana planów. Najwyżej szczyt formy przyjdzie później, nie ma biedy.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Zostałem w domu. Sam siebie nie podejrzewałem o tak racjonalne podejście. Dzisiaj mogłem zdobyć pierwszy w karierze plastikowy pucharek zapewniając sobie trzecie miejsce w kategorii wiekowej w cyklu. Ostatni bieg 14 kwietnia, więc jeszcze nic straconego. Poza tym z pewnym dystansem odnoszę się do nagród w kategoriach, tym bardziej za przeciętne rezultaty
Robię na pewno tydzień przerwy, a prawdopodobnie dwa. W tym czasie tylko judo (ale delikatnie), potem ewentualnie rower. Masaże lodem, maści przeciwzapalne, delikatne rozluźnienie kijkiem. Może uda się wrócić na 5 III na finał cyklu GP, ale muszę się czuć całkowicie zdrowy. Dalszych planów nie snuję.
Z tyłu głowy mam ostatnią dłuższą przerwę, która z planowanego tygodnia-dwóch przeciągnęła się do roku. Dlatego nie napalam się i spokojnie podchodzę do tematu. Najważniejsze to się wyleczyć. I nie za bardzo przybrać na masie przy okazji
Robię na pewno tydzień przerwy, a prawdopodobnie dwa. W tym czasie tylko judo (ale delikatnie), potem ewentualnie rower. Masaże lodem, maści przeciwzapalne, delikatne rozluźnienie kijkiem. Może uda się wrócić na 5 III na finał cyklu GP, ale muszę się czuć całkowicie zdrowy. Dalszych planów nie snuję.
Z tyłu głowy mam ostatnią dłuższą przerwę, która z planowanego tygodnia-dwóch przeciągnęła się do roku. Dlatego nie napalam się i spokojnie podchodzę do tematu. Najważniejsze to się wyleczyć. I nie za bardzo przybrać na masie przy okazji
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Po dwóch tygodniach przerwy nic mnie już nie bolało. Wczoraj raz mocniej stanąłem i łydka zabolała tak samo jak na początku. Czyli wszystko zaczynam od nowa.
Na GP na pewno nie pobiegnę. Maniacką odpuszczę na 99%. Na pewno nie jadę też do Łodzi.
Już nie łudzę się, że na wiosnę cokolwiek nabiegam. Będzie super móc po prostu wrócić do treningów. Tak czy siak robię sobie roztrenowanie, jak się wyleczę to będę ewentualnie myślał o planach na sezon.
Na GP na pewno nie pobiegnę. Maniacką odpuszczę na 99%. Na pewno nie jadę też do Łodzi.
Już nie łudzę się, że na wiosnę cokolwiek nabiegam. Będzie super móc po prostu wrócić do treningów. Tak czy siak robię sobie roztrenowanie, jak się wyleczę to będę ewentualnie myślał o planach na sezon.
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Powoli wracam do biegania.
Jakoś nie miałem ostatnio szczęścia i regularnie obijałem się na judo, zazwyczaj o własne kończyny. No nic, dzięki temu musiałem przedłużyć przerwę i dałem łydce więcej czasu na rekonwalescencję. Od niedzieli truchtam sobie po 30 minut.
W sobotę mam zamiar wystartować na luzie w Maniackiej. Miałem odpuścić, ale no bez przesady. Łydka nie boli, a nie zawsze muszę walczyć o życiówkę. Biegowe święto, trzeba się weselić!
Mój marcowy trening wyglądał mniej więcej tak:
5 III - 30'E
10 III - 35'E
11 III - 35'E + przebieżki 4x70m
12 III - 35'E
13 III - 35'E
Tempa około 5:00-5:30. Trochę przy tym męczyłem. Po takich obciążeniach dam sobie pewnie ze dwa dni odpoczynku przed startem Na wyostrzenie
Jakoś nie miałem ostatnio szczęścia i regularnie obijałem się na judo, zazwyczaj o własne kończyny. No nic, dzięki temu musiałem przedłużyć przerwę i dałem łydce więcej czasu na rekonwalescencję. Od niedzieli truchtam sobie po 30 minut.
W sobotę mam zamiar wystartować na luzie w Maniackiej. Miałem odpuścić, ale no bez przesady. Łydka nie boli, a nie zawsze muszę walczyć o życiówkę. Biegowe święto, trzeba się weselić!
Mój marcowy trening wyglądał mniej więcej tak:
5 III - 30'E
10 III - 35'E
11 III - 35'E + przebieżki 4x70m
12 III - 35'E
13 III - 35'E
Tempa około 5:00-5:30. Trochę przy tym męczyłem. Po takich obciążeniach dam sobie pewnie ze dwa dni odpoczynku przed startem Na wyostrzenie
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
Maniacka Dziesiątka
10 km - 40:00
Kapitalna impreza.
Przede wszystkim gdzie się człowiek nie obejrzał, wszędzie znajomi. Wydaje się, że 2500 biegaczy to tłum, a jednak udało się wzajemnie odnaleźć. Mocna ekipa z BBL i z forum. Po biegu zaginąłem w akcji i nie udało mi się spotkać ze wszystkimi na "after party", czego żałuję. No nic - next time.
Przyjechałem niezbyt wcześnie, bo numer odebrałem już wczoraj. Specjalnie po drodze pojechałem sobie na rowerze po ostatnich trzech kilometrach trasy, żeby sprawdzić, czy na pewno nie uda się pobiec w zenkach. Nie było szans. Za to zaświadczam, że było posypane piaskiem Na miejscu spotkałem gife, który pomagał kachicie poradzić sobie z agrafkami. Zaraz pojawił się mimik, ale jakoś pogubiliśmy się przed rozgrzewką. Po biegu mieliśmy okazję trochę pogadać. Potruchtałem z kolegami z BBL i ustawiłem się w strefie, obok cichego
Na sam bieg nie można chyba narzekać. Płaska trasa, słaby wiatr, słoneczko. Na tych trzech ośnieżonych kilometrach straciłem może z 15-20 s. Super. Poleciałem swoje i muszę przyznać, że ten rezultat sporo mnie kosztował. Na pewno bardziej się namęczyłem, niż na życiówkę jesienią
Dla mnie to świetny prognostyk jeśli chodzi o powrót do biegania. Forma szybko wraca, więc jeśli nie przeszarżuję, za półtora miesiąca powinienem być na poziomie z listopada.
W najbliższym czasie planuję starty na krótsze dystanse. Dyszka pewnie latem jakoś. Jeszcze zobaczymy
Super było poznać na żywo biegaczy i biegaczki z forum, których blogi śledzi się na co dzień w sieci! Pozdrawiam Was serdecznie!
- szymon_szym
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1763
- Rejestracja: 25 maja 2010, 15:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: 3:52:14
18 III
9 km E (~5:10/km)
Spokojnie, powolutku. Nogi jeszcze zmęczone po sobocie. Dostały w kość (a raczej w mięśnie) w twardych butach. Teraz dużo rozciągania i maltretowanie kijkiem. Do końca tygodnia na spokojnie.
Coś tej wiosny nie widać.
9 km E (~5:10/km)
Spokojnie, powolutku. Nogi jeszcze zmęczone po sobocie. Dostały w kość (a raczej w mięśnie) w twardych butach. Teraz dużo rozciągania i maltretowanie kijkiem. Do końca tygodnia na spokojnie.
Coś tej wiosny nie widać.