Strasb - w pogoni za formą
Moderator: infernal
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Podsumowanie tygodnia 21 - 27.01.2013
Ilość treningów: 3
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden na nartach biegowych)
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 2
Plan w większości wykonany, choć z przewagą nart biegowych, od poniedziałku będzie odwilż, trzeba było korzystać. Czwarty trening wypadł, bo czasem trzeba sobie dać trochę luzu i czasu na inne aspekty życia.
Ilość treningów: 3
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden na nartach biegowych)
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 2
Plan w większości wykonany, choć z przewagą nart biegowych, od poniedziałku będzie odwilż, trzeba było korzystać. Czwarty trening wypadł, bo czasem trzeba sobie dać trochę luzu i czasu na inne aspekty życia.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Już w niedzielę wieczór w sumie czułam, że się zaczyna.
Tak - jestem znów chora. Tzn. najgorzej było w poniedziałek i wtorek (który zostałam w domu). Wczoraj i dziś zdecydowanie lepiej. Wczoraj nawet się powspinaliśmy lekko, ale bieganie na razie odpuszczam. W poniedziałek byłam strasznie wkurzona, teraz już się pogodziłam.
Środa 31/01/2013
Wspinaczka 2.5h

Środa 31/01/2013
Wspinaczka 2.5h
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Sobota 02/02/2013
Rozmyślałam długo, na co by sobie już w ten weekend pozwolić, a co jeszcze może odłożyć, a skończyło się tak, że po zwykłych sobotnich sprawunkach (no może w wersji bonusowej trochę) poszliśmy się powspinać i po powrocie byłam tak zmęczona, że na nic więcej się nie decyduję. Dylemat siłka czy świeże powietrze się zdeaktualizował.
Wspinaczka 3-4h
Rozmyślałam długo, na co by sobie już w ten weekend pozwolić, a co jeszcze może odłożyć, a skończyło się tak, że po zwykłych sobotnich sprawunkach (no może w wersji bonusowej trochę) poszliśmy się powspinać i po powrocie byłam tak zmęczona, że na nic więcej się nie decyduję. Dylemat siłka czy świeże powietrze się zdeaktualizował.
Wspinaczka 3-4h
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Niedziela 03/02/2013
Biegówki 2h
Przepowiadacze mieli rację - piękna dziś była pogoda w górach. Wybraliśmy się w okolice Chateaux d'Oex, gdzie był ostatni dzień Festiwalu Balonów na Gorące Powietrze. Plan był taki, że pomachamy sobie nogami, a przy okazji będzie oglądać balony. W sumie wyszło tak, że najwięcej balonów (w różnych ciekawych kształtach) to widzieliśmy podczas dojazdu samochodem na miejsce, a ścieżka do biegówek długo wiodła w lesie i widoków nie było za dużo. Cały zeszły tydzień była odwilż więc i kawałki z błotem się trafiły, i maszynowy ślad często się urywał. Nie było to aż takim problemem na początek, bo się okazało, że jedziemy trasą naszej majowej wędrówki, nie groziło nam pogubienie się. Gdy szlak pieszy jednak odbił było gorzej, ślad się urywał a przed nami asfaltowa droga a wokół zaśnieżone łąki. Stoimy, dumamy, a tu tuż przed naszym nosem siada balon! Pierwszy raz widzieliśmy lądowanie z tak bliska, pozdrowiliśmy się z załogą, a potem pokrążyliśmy trochę po tych łąkach, bo gdzie niegdzie trochę tyczek znaczących trasę było widać. Fajna zabawa w takim puchu na pagórkach, ładniej można by powiedzieć, że uprawialiśmy narciarstwo telematkowe. Zawróciliśmy, gdy zorientowaliśmy się, że wkraczamy coraz dalej na wielkie bajoro po roztopach, ścięte lekko lodem i przysypane symbolicznie wczorajszym śniegiem. Na morsowanie nie mieliśmy ochoty.
W drodze powrotnej pyknęłam sobie słit focię. Muszę przyznać, że zeszłotygodniowa praktyka w Chalet a Gobet nie poszła na marne, np. na jednym zjeździe z prześwitującym błotem mąż leżał 4 razy na jakiś 10 metrach, a ja zeszłam do parteru jedynie na samym początku jak podejście było na tyle strome, że się zsuwałam w dół, nawet idąc jodełką. A pan małżonek nawet tam dał rady podejść w śladach - mam za twarde narty?
Biegówki 2h
Przepowiadacze mieli rację - piękna dziś była pogoda w górach. Wybraliśmy się w okolice Chateaux d'Oex, gdzie był ostatni dzień Festiwalu Balonów na Gorące Powietrze. Plan był taki, że pomachamy sobie nogami, a przy okazji będzie oglądać balony. W sumie wyszło tak, że najwięcej balonów (w różnych ciekawych kształtach) to widzieliśmy podczas dojazdu samochodem na miejsce, a ścieżka do biegówek długo wiodła w lesie i widoków nie było za dużo. Cały zeszły tydzień była odwilż więc i kawałki z błotem się trafiły, i maszynowy ślad często się urywał. Nie było to aż takim problemem na początek, bo się okazało, że jedziemy trasą naszej majowej wędrówki, nie groziło nam pogubienie się. Gdy szlak pieszy jednak odbił było gorzej, ślad się urywał a przed nami asfaltowa droga a wokół zaśnieżone łąki. Stoimy, dumamy, a tu tuż przed naszym nosem siada balon! Pierwszy raz widzieliśmy lądowanie z tak bliska, pozdrowiliśmy się z załogą, a potem pokrążyliśmy trochę po tych łąkach, bo gdzie niegdzie trochę tyczek znaczących trasę było widać. Fajna zabawa w takim puchu na pagórkach, ładniej można by powiedzieć, że uprawialiśmy narciarstwo telematkowe. Zawróciliśmy, gdy zorientowaliśmy się, że wkraczamy coraz dalej na wielkie bajoro po roztopach, ścięte lekko lodem i przysypane symbolicznie wczorajszym śniegiem. Na morsowanie nie mieliśmy ochoty.

- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Jak to z balonem było:







No i słit focia:


No i słit focia:
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Podsumowanie tygodnia 28 - 03.02.2013
Ilość treningów: 1
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: -
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 2
Jak na tydzień chorobowy, to i tak mogło być gorzej.
Ilość treningów: 1

Kilometraż: ?
Biegi spokojne: -
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 2
Jak na tydzień chorobowy, to i tak mogło być gorzej.

- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Poniedziałek 04/02/2013
Wspinaczka 2h30
Niewyspana byłam bo do późna w nocy kończyłam slajdy na seminarium, więc rozkręcałam się powoli, ale jak już weszłam na wyższe obroty to padły dwie nowe drogi, w tym jedna (kolejne 6a!), nad którą intensywnie pracowałam od 2-3 sesji. Dziś rano nieźle w ramionach łupało, ale jaka to satysfakcja widzieć niepodważalnie przyrost techniki i siły. No naprawdę zaczyna być widać, że sobie radzę lepiej niż kompetnie początkujący.
W tym często również panowie dysponujący znacznie większym zasięgiem i brutalną siłą. 
Wspinaczka 2h30
Niewyspana byłam bo do późna w nocy kończyłam slajdy na seminarium, więc rozkręcałam się powoli, ale jak już weszłam na wyższe obroty to padły dwie nowe drogi, w tym jedna (kolejne 6a!), nad którą intensywnie pracowałam od 2-3 sesji. Dziś rano nieźle w ramionach łupało, ale jaka to satysfakcja widzieć niepodważalnie przyrost techniki i siły. No naprawdę zaczyna być widać, że sobie radzę lepiej niż kompetnie początkujący.


- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Wtorek 05/02/2013
1h05' easy, buty SKORA FORM
Pogoda nieźle pod psem, nawet burza po południu była, ale jak się umówiło na wspólne bieganie, to nie było zmiłuj. I dobrze. W sumie dawno nie biegałam, byłam ciekawa jak kondycja. Przez korki byłam spóźniona, więc ma początek szaleńczy zbieg nad jezioro, potem dreptanie wzdłuż jeziora wspólnie, a na koniec wbieg aż pod dworzec. Nawet pod górę nawijałam, nie zorientowałam się, kiedy ponad godzina minęła. Ubierałam się w biegu i nie miałam czasu za bardzo myśleć nad kompozycją stroju, ale jakoś sięgnęłam po wiatrówkę zamiast bluzy i był to super wybór, dziś w gazecie czytałam, że podmuchy wiatru były do 90km/h, fale jeziora się przelewały na bulwar, ale mieliśmy dobry rytm i nas nie ochlapało. Po treningu miałam wielką satysfakcję, solidna praca wykonana i to jeszcze w taką pogodę.
1h05' easy, buty SKORA FORM
Pogoda nieźle pod psem, nawet burza po południu była, ale jak się umówiło na wspólne bieganie, to nie było zmiłuj. I dobrze. W sumie dawno nie biegałam, byłam ciekawa jak kondycja. Przez korki byłam spóźniona, więc ma początek szaleńczy zbieg nad jezioro, potem dreptanie wzdłuż jeziora wspólnie, a na koniec wbieg aż pod dworzec. Nawet pod górę nawijałam, nie zorientowałam się, kiedy ponad godzina minęła. Ubierałam się w biegu i nie miałam czasu za bardzo myśleć nad kompozycją stroju, ale jakoś sięgnęłam po wiatrówkę zamiast bluzy i był to super wybór, dziś w gazecie czytałam, że podmuchy wiatru były do 90km/h, fale jeziora się przelewały na bulwar, ale mieliśmy dobry rytm i nas nie ochlapało. Po treningu miałam wielką satysfakcję, solidna praca wykonana i to jeszcze w taką pogodę.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Środa 06/02/2013
51'E w tym przebieżki 6x25s, buty SKORA FORM
Pogoda się zmieniała jak w kalejdoskopie, słońce/śnieżyca/deszcz/chmury przedziwne. Miałam ciuszki biegowe w pracy, ale nastawiałam się raczej na bieganie wieczorem. Niewiele przed wyjściem napotkałam koleżankę doktorantkę już wracającą z treningu mimo że sypało. Moje lenistwo popłaciło, bo jak się z domu na trening wyszykowałam, to już nie padało.
Szybciutko się okazało, że nogi jednak jeszcze dobrze pamiętają wczorajszy trening, ale trzymałam się założenia, że nie ma za wolnego easy.
Przebieżki biegło się fajnie, przerwy około 45'' w marszu. Programując garmina zostawiłam sobie nawet 2' na przerwy, ale nie potrzebowałam aż tyle. Niestety dziad garmin policzył i tak po 2 minuty - dodał mi prawie 10 minut do treningu, ale zanim się na dobre dumna zrobiłam, to już się zorientowałam w błędzie. 
51'E w tym przebieżki 6x25s, buty SKORA FORM
Pogoda się zmieniała jak w kalejdoskopie, słońce/śnieżyca/deszcz/chmury przedziwne. Miałam ciuszki biegowe w pracy, ale nastawiałam się raczej na bieganie wieczorem. Niewiele przed wyjściem napotkałam koleżankę doktorantkę już wracającą z treningu mimo że sypało. Moje lenistwo popłaciło, bo jak się z domu na trening wyszykowałam, to już nie padało.



- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Właśnie napisałam, że mam spore zaległości, a brak motywacji do ich uzupełnienia, po czym jednak sporo wklikałam. I oczywiście zjadło.
Czwartek 07/02/2013
Wspinaczka 3h
Nie pamiętam, co dokładnie robiliśmy, na koniec koleżanka poleciała z dość wysoka i to nam się dobrze wryło w pamięć.
Piątek 08/02/2013
Snowboard - cały dzień
Nowy resort - Crans Montana. Świetne warunki śniegowe, nie najgorsza pogoda tylko ziiiimno. Objechaliśmy większość terenu, na koniec puchu poza trasą też nieco skosztowałam.
Sobota 08/02/2013
Snowboard - cały dzień
Rano jeździliśmy z grupą, więc było szybciej niż zwykle, nawet niezgorzej dawałam radę. Po obiedzie objechaliśmy niezaliczone wcześniej czarne trasy i trasy nieratrakowane. Udało się też wjechać na wreszcie otwartą Plaine Morte, nie przestraszyliśmy się ostrzeżeń o odczuwalnej temperaturze -30 stopni - i dobrze, bo były przesadzone. W każdym razie było nie zimniej niż gdzie indziej.
Niedziela 09/02/2013
Biegówki - 3h
Pogoda piękna - słońce, błękitne niebo, tylko straszyli jakimiś -15 stopniami. Nic to, ruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Na początek spokojnie, jednak wysokość 1500 m n.p.m. daje się odczuć. Pierwsza pętla na polu golfowym taka średnio ciekawa, potem bardzo przyjemny przejazd przez las. Następnie skręciliśmy na jednokierunkową pętlę leśną, były dzikie zjazdy z zakrętami, mnie się udało uniknąć hamowania w zaspie, ale strachu się autentycznie najadłam. Potem na podejściu zaliczyłam jedyną tego dnia acz soczystą glebę - narty ześlizgnęły mi się do tyłu w torach, a w efekcie kończyny zaplątały. Końcówka na kolejnym polu golfowym, w pełnym słońcu. Ja dopiero wtedy poczułam, że mogłabym biec i biec, ale czas było kończyć. Termometr w samochodzie (jak ten już raczył zapalić) wskazał -9 stopni - byli w niezłym szoku. Zrobiliśmy tego dnia około 15km - tempo baardzo powolne, ale był to w zasadzie spacer.
Wspinaczka - 2.5h?
Niełatwo było się zmotywować, ale przekonała mnie idea kompletnej laby w poniedziałek. Z początku słabo, potem nawet się rozkręciłam.

Czwartek 07/02/2013
Wspinaczka 3h
Nie pamiętam, co dokładnie robiliśmy, na koniec koleżanka poleciała z dość wysoka i to nam się dobrze wryło w pamięć.
Piątek 08/02/2013
Snowboard - cały dzień
Nowy resort - Crans Montana. Świetne warunki śniegowe, nie najgorsza pogoda tylko ziiiimno. Objechaliśmy większość terenu, na koniec puchu poza trasą też nieco skosztowałam.
Sobota 08/02/2013
Snowboard - cały dzień
Rano jeździliśmy z grupą, więc było szybciej niż zwykle, nawet niezgorzej dawałam radę. Po obiedzie objechaliśmy niezaliczone wcześniej czarne trasy i trasy nieratrakowane. Udało się też wjechać na wreszcie otwartą Plaine Morte, nie przestraszyliśmy się ostrzeżeń o odczuwalnej temperaturze -30 stopni - i dobrze, bo były przesadzone. W każdym razie było nie zimniej niż gdzie indziej.

Niedziela 09/02/2013
Biegówki - 3h
Pogoda piękna - słońce, błękitne niebo, tylko straszyli jakimiś -15 stopniami. Nic to, ruszyliśmy zaraz po śniadaniu. Na początek spokojnie, jednak wysokość 1500 m n.p.m. daje się odczuć. Pierwsza pętla na polu golfowym taka średnio ciekawa, potem bardzo przyjemny przejazd przez las. Następnie skręciliśmy na jednokierunkową pętlę leśną, były dzikie zjazdy z zakrętami, mnie się udało uniknąć hamowania w zaspie, ale strachu się autentycznie najadłam. Potem na podejściu zaliczyłam jedyną tego dnia acz soczystą glebę - narty ześlizgnęły mi się do tyłu w torach, a w efekcie kończyny zaplątały. Końcówka na kolejnym polu golfowym, w pełnym słońcu. Ja dopiero wtedy poczułam, że mogłabym biec i biec, ale czas było kończyć. Termometr w samochodzie (jak ten już raczył zapalić) wskazał -9 stopni - byli w niezłym szoku. Zrobiliśmy tego dnia około 15km - tempo baardzo powolne, ale był to w zasadzie spacer.
Wspinaczka - 2.5h?
Niełatwo było się zmotywować, ale przekonała mnie idea kompletnej laby w poniedziałek. Z początku słabo, potem nawet się rozkręciłam.
Ostatnio zmieniony 12 lut 2013, 18:41 przez strasb, łącznie zmieniany 1 raz.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Podsumowanie tygodnia 04 - 10.02.2013
Ilość treningów: 3
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden z przebieżkami)
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 3; snowboard 2 dni
Przyszła zima i nad jezioro, Lozanna zasypana konkretnie. Wczoraj planowane wolne, a dziś mniej planowane, ale najzwyczajniej ochoty zero. Zato śmigam zaraz do kina.
Ilość treningów: 3
Kilometraż: ?
Biegi spokojne: 2 (w tym jeden z przebieżkami)
Wybieganie: 1 (narty biegowe)
Pozostała aktywność: wspinaczka x 3; snowboard 2 dni
Przyszła zima i nad jezioro, Lozanna zasypana konkretnie. Wczoraj planowane wolne, a dziś mniej planowane, ale najzwyczajniej ochoty zero. Zato śmigam zaraz do kina.

- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Środa 13/02/2013
Easy, easy 54'30'', buty Evo
Niewiele brakowało, a tego wpisu by nie było. Miałam ciuchy do biegania w pracy, ale biegać nie poszłam, umówiłam się, że wyjdę wieczorem z panem małżonkiem. Ale jak maszerowałam z auta do domu to tak jakoś przenikliwie zimno było...I w sumie żołądek z głodu protestował już czas dłuższy. Weszłam do domu i zapytałam - "to co, idziemy biegać?" - będąc pewną, że padnie odpowiedź: "nie" - bo późno, zimno etc. A tu masz Ci los - dobra, idziemy. Jeszcze chwilę pomarudziliśmu ale koniec końców wyszliśmy poszurać na dwie pary Evo na bezskarpetnych stopach.
Wyszuraliśmy w sumie dosyć długi trening i prądu nie odcięło pomimo głodu - tylko, że kiedyś jak byliśmy w pełni formy, to przebiegliśmy tę samą trasę 10 minut krócej. 
Easy, easy 54'30'', buty Evo
Niewiele brakowało, a tego wpisu by nie było. Miałam ciuchy do biegania w pracy, ale biegać nie poszłam, umówiłam się, że wyjdę wieczorem z panem małżonkiem. Ale jak maszerowałam z auta do domu to tak jakoś przenikliwie zimno było...I w sumie żołądek z głodu protestował już czas dłuższy. Weszłam do domu i zapytałam - "to co, idziemy biegać?" - będąc pewną, że padnie odpowiedź: "nie" - bo późno, zimno etc. A tu masz Ci los - dobra, idziemy. Jeszcze chwilę pomarudziliśmu ale koniec końców wyszliśmy poszurać na dwie pary Evo na bezskarpetnych stopach.


- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Czwartek 14/02/2013
Wspinaczka 3h
Na początek szło fajnie, kolejne 6a w zasadzie padło, a potem uciskał mnie but, bolało kolano i na koniec całkiem z sił opadłam.
Wspinaczka 3h
Na początek szło fajnie, kolejne 6a w zasadzie padło, a potem uciskał mnie but, bolało kolano i na koniec całkiem z sił opadłam.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Piątek 15/02/2013
51'E w tym przebieżki: 1x120 kroków (pomyłkowo) + 4x 90 kroków, buty Evo
Wieczorne człapanie z mężem, pamiętam tylko tyle, że było zdecydowanie cieplej niż w środę. I może jeszcze to, że się obawiałam, jak to będzie z 10 minutowym podbiegiem po przebieżkach, a tymczasem po pierwszym małym kryzysie wzięłam drugi oddech i wyprzedziłam pana małżonka.
51'E w tym przebieżki: 1x120 kroków (pomyłkowo) + 4x 90 kroków, buty Evo
Wieczorne człapanie z mężem, pamiętam tylko tyle, że było zdecydowanie cieplej niż w środę. I może jeszcze to, że się obawiałam, jak to będzie z 10 minutowym podbiegiem po przebieżkach, a tymczasem po pierwszym małym kryzysie wzięłam drugi oddech i wyprzedziłam pana małżonka.
- strasb
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4779
- Rejestracja: 01 sie 2010, 11:25
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lozanna
Sobota 16/02/2013
Biegówki 14km
Po piątkowym ciepłym wieczorze niespodziewanie mroźna noc i rześki poranek. Wybraliśmy się do Les Rasses w Jurze, bo chodzi mi po głowie taki pomysł wystartowania w zawodach w marcu. I to było rozpoznanie trasy. Tylko jakoś pojechaliśmy ją w odwrotną stronę, niemniej starałam się ją analizować w takim kierunku, jak się biegnie na zawodach. Nie ma ostrych podbiegów, tzn. takich na których moje kiepsko trzymające narty pewnie by się ślizgały, aczkolwiek długi podbiegów nie brakuje. Ogólnie zawody będą rozgrywane na trasie oznaczonej tam w dolinie jak najtrudniejsza. Faktycznie nieźle faluje, ale trudny technicznie będzie chyba tylko jeden zjazd. Niemniej co do startu wciąż się waham. Wczoraj jakoś nastrój był bardziej na spacer niż na bieganie i człapaliśmy sobie (z przerwami) te 14km prawie 3h. Obawiam się też nieco poruszania w większej grupie przy mojej jeszcze często chwiejnej kontroli nart. I czy będzie miejsce na hamowanie pługiem na ostrzejszych zjazdach? Ech dylamety...
Wspinaczka 3h
Na początek godzina z instruktorem dla dopracowania asekuracji przy wspinaczce z aseluracją dolną, jako asekurujący sprawdzam się dobrze, jedyne, z czym miałam problem to dobrowolny upadek.
Biegówki 14km
Po piątkowym ciepłym wieczorze niespodziewanie mroźna noc i rześki poranek. Wybraliśmy się do Les Rasses w Jurze, bo chodzi mi po głowie taki pomysł wystartowania w zawodach w marcu. I to było rozpoznanie trasy. Tylko jakoś pojechaliśmy ją w odwrotną stronę, niemniej starałam się ją analizować w takim kierunku, jak się biegnie na zawodach. Nie ma ostrych podbiegów, tzn. takich na których moje kiepsko trzymające narty pewnie by się ślizgały, aczkolwiek długi podbiegów nie brakuje. Ogólnie zawody będą rozgrywane na trasie oznaczonej tam w dolinie jak najtrudniejsza. Faktycznie nieźle faluje, ale trudny technicznie będzie chyba tylko jeden zjazd. Niemniej co do startu wciąż się waham. Wczoraj jakoś nastrój był bardziej na spacer niż na bieganie i człapaliśmy sobie (z przerwami) te 14km prawie 3h. Obawiam się też nieco poruszania w większej grupie przy mojej jeszcze często chwiejnej kontroli nart. I czy będzie miejsce na hamowanie pługiem na ostrzejszych zjazdach? Ech dylamety...
Wspinaczka 3h
Na początek godzina z instruktorem dla dopracowania asekuracji przy wspinaczce z aseluracją dolną, jako asekurujący sprawdzam się dobrze, jedyne, z czym miałam problem to dobrowolny upadek.
