30.01.2013
dzis bieganie. mialo byc dluzej, ok 2.5h. wiedzialem jaka bedzie pogoda wiec zalozylem ze polece wczesnie - gotowy bylem juz o ok 9. na zewnatrz leje deszcz, mam zle przeczucia, zastanawiam sie nawet czy jest JAKIKOLWIEK sens leciec w gory w taka pogode, boje sie ze bedzie ciapa i skonczy sie na tym ze wroce po godzinie do domu - opcja byloby pobieganie silowych interwalow po asfalcie... ale jednak ryzykuje bieg zielonym na turbacz a potem sie zobaczy. na dole nad wyraz twardo - dopadalo jakies 3cm sniegu - nie przeszkadza on a bardzo zwieksza przyczepnosc, wiec na poczatek robie mocna 10 min tempowke

potem niestety jest coraz gorzej - z wysokoscia sniegu coraz wiecej, mysle ze gora napadalo ok 10 cm, ale na polanach pozawiewane do nawet 20. nie ma sladu, ja przecieram. ponownie raz w tym sezonie drenowanie sily na takich podbiegach, tetno momentami szaleje

na turbacz jak na te warunki dobry czas, na gorze nie odpoczywam (wieje i zamiec sniezna !) tylko od razu zbiegam - wybor pada na zbieg zoltym (a potem sie zobaczy) - na zoltym na szczescie rano przejechal skuter a ze bylo cieplo dosc fajnie siadlo i w miare dalo sie po tym biec. przeszkadza potworny wiatr i snieg... nie tyle snieg co takie cudo z lodowych igielek - malofajne - dobrze ze mialem windbreakera z kapturem bo inaczej napewnobym tam nie zbiegl

mijam krzyze, zbiegam jeszcze 1km i szalona decyzja - wracam zoltym z powrotem do zielonego (mial byc dlugi trening

) - skuter nie skuter ale ciezko to idzie, staram sie leciec rowno i nie szarpac, rowne tetno. po dobiegu do zielonego okazuje sie ze snieg zaczal juz nasiakac woda, noga wpada gdzieniegdzie a jak nie wpada to lapie dziwne poslizgi (te kilka cm sniegu teraz zaczelo dzialac odwrotnie niz 1.5h wczesniej) - tempo wiec nie wyscigowe. na dole dokladam sobie z 80m w pionie, podbiegam na wyciag narciarski dluga polana od tylu i zbiegam do auta razem z narciarzami
podsumowujac - hardcor(n)e. ale raz na jakis czas lubie takie wariactwo. trening nie wyszedl w koncu tak dlugi jak chcialem, ale i tak jestem zadowolony ze sie udal w takim stopniu, bo balem sie nie uda.
19.4 km
835 up
2.06 h
6.32 /km
http://app.strava.com/activities/39149628