wysokowęglowodanowa czy wysokotłuszczowa ?
- Deck
- Ekspert/Fizjologia
- Posty: 1269
- Rejestracja: 20 cze 2002, 12:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
pojawia sie jeszcze jedna sprawa, mianowicie czy oplaca sie stosowac suplementy zawierajace lipidy przed lub podczas treningu czy zawodow, taki isostar z tluszczami.
Okazuje sie, ze szybkosc przyswajania lipidow zalezy od dlugosci lancuch kwasu tluszczowego, ale generalnie z badan wynika, ze nie jest to dobry pomysl. Konkluzje doswiadczen sa nastepujace:
- lipidy dlugolancuchowe wchlaniaja sie dlugo (ok.4h) a dodatkowo uposledzaja wchlanianie innych substancji z ukladu pokarmowego (np.weglowodanow) co jest zdecydowanie niekorzystne
- lipidy srednio i krotkolancuchowe wchlaniaja sie szybciej i szybciej moga byc wykorzystane przez organizm, jednak aby wystapilo zjawisko oszczedzania glikogenu, to trzeba ich podac dosc duzo, a to niestety powoduje problemy zoladkowe.
Z badan wynika rowniez, ze krotkie (do 7 dni), jak i dluzsze stosowanie diety bogatotluszczowej nie poprawia czasu wykonywania wysilku do odmowy, a w wiekszosci wypadkow czas ten ulegal pogorszeniu. Odbywalo sie to przy wysilku o intensywnosci 65%VO2max, a wiec niby w strefie wybitnie "tluszczowej" pod wzgledem energetyki.
Okazuje sie, ze szybkosc przyswajania lipidow zalezy od dlugosci lancuch kwasu tluszczowego, ale generalnie z badan wynika, ze nie jest to dobry pomysl. Konkluzje doswiadczen sa nastepujace:
- lipidy dlugolancuchowe wchlaniaja sie dlugo (ok.4h) a dodatkowo uposledzaja wchlanianie innych substancji z ukladu pokarmowego (np.weglowodanow) co jest zdecydowanie niekorzystne
- lipidy srednio i krotkolancuchowe wchlaniaja sie szybciej i szybciej moga byc wykorzystane przez organizm, jednak aby wystapilo zjawisko oszczedzania glikogenu, to trzeba ich podac dosc duzo, a to niestety powoduje problemy zoladkowe.
Z badan wynika rowniez, ze krotkie (do 7 dni), jak i dluzsze stosowanie diety bogatotluszczowej nie poprawia czasu wykonywania wysilku do odmowy, a w wiekszosci wypadkow czas ten ulegal pogorszeniu. Odbywalo sie to przy wysilku o intensywnosci 65%VO2max, a wiec niby w strefie wybitnie "tluszczowej" pod wzgledem energetyki.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 11 sty 2003, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Z tego co piszesz (i co także mi wiadomo),
przeprowadzone eksperymenty miały najczęściej dość wybiórczy charakter i zwykle dotyczyły bardzo precyzyjnie (i specyficznie) sformułowanej tezy badawczej
oraz zawierały mało parametrów zmiennych.
Wiadomo - są to badania skomplikowane i czasochłonne, na nieznanym gruncie fizjologii, obarczone możliwością wystąpienia wielu błędów o ukrytym charakterze,
(a znacznej istotności) wpływających na wynik.
Niewykluczone (ze wzgledu na złożoność zagadnienia),
że na wyniki eksperymentów wpływ mogła mieć także
metoda badań oraz przyjęte założenia i parametry (jw.)
Bezpośrednie porównanie obydwu diet wg prostego schematu badawczego rzeczywiście skłania raczej ku stwierdzeniu, że "generalnie" tłuszcze w sporcie "raczej"
nie mogą być bezpośrednim źródłem energii
- jako efektywne odżywianie startowe lub treningowe.
Natomiast, być może, jakaś bardziej wyrafinowana
żywieniowa procedura treningowo-startowa mogłaby
podnieść możliwości wysiłkowe organizmu,
poprzez "manipulacje" na mechanizmach biochemiczno-fizjologicznych.
Zawodowcy raczej nie będą ryzykować,
ale może ktoś zauważył "na sobie" (jeśli ten temat jest mu nieobcy praktycznie)
jakieś zmiany przystosowawcze (i pozytywne rezultaty zmienności odżywiania),
które mogłyby skierować naszą dyskusję w kierunku analizy jakiegoś przypadku ?
Ja opisałem w jednym z poprzednich maili,
co zauważyłem u siebie na skutek czasowej zmiany diet.

przeprowadzone eksperymenty miały najczęściej dość wybiórczy charakter i zwykle dotyczyły bardzo precyzyjnie (i specyficznie) sformułowanej tezy badawczej
oraz zawierały mało parametrów zmiennych.
Wiadomo - są to badania skomplikowane i czasochłonne, na nieznanym gruncie fizjologii, obarczone możliwością wystąpienia wielu błędów o ukrytym charakterze,
(a znacznej istotności) wpływających na wynik.
Niewykluczone (ze wzgledu na złożoność zagadnienia),
że na wyniki eksperymentów wpływ mogła mieć także
metoda badań oraz przyjęte założenia i parametry (jw.)
Bezpośrednie porównanie obydwu diet wg prostego schematu badawczego rzeczywiście skłania raczej ku stwierdzeniu, że "generalnie" tłuszcze w sporcie "raczej"
nie mogą być bezpośrednim źródłem energii
- jako efektywne odżywianie startowe lub treningowe.
Natomiast, być może, jakaś bardziej wyrafinowana
żywieniowa procedura treningowo-startowa mogłaby
podnieść możliwości wysiłkowe organizmu,
poprzez "manipulacje" na mechanizmach biochemiczno-fizjologicznych.
Zawodowcy raczej nie będą ryzykować,
ale może ktoś zauważył "na sobie" (jeśli ten temat jest mu nieobcy praktycznie)
jakieś zmiany przystosowawcze (i pozytywne rezultaty zmienności odżywiania),
które mogłyby skierować naszą dyskusję w kierunku analizy jakiegoś przypadku ?
Ja opisałem w jednym z poprzednich maili,
co zauważyłem u siebie na skutek czasowej zmiany diet.

Krzysztof
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zrobiła sie dyskysja naukowo-praktyczna. Mam kilka swoich przemysleń mniej czy wiecej do niej wnoszących.
1. zakładająć że dieta nazwijmy ją wysokotłuczowa coś daje to sie pojawia pytanie zakładajac ze będzie sie człówiek tak odżywiał to jka odżywiać sie podczas samego startu czyb treningu gdy trwa on 2-3-4 godziny. Czy robić tak ze cały czas podczas jedzenia głównych pozatreningowych posiłków stosować dietę wysokotłuszczową a podczas samego treningu klasycznie węglowodany złozone czy też podczas tługotrwałego treningu stosować bułkę z golonka jako posiłek typowo wysokotłuszczowy. Na forum www.sfd.pl o treningu siłowym spotkałem sie z wypowiedziami kulturystów n adosć zaawansowanych poziomach którzy przez dosć długiokres stosowali sdietę kwaśniewskiego podczas robienia rzeżby i uzyskiwali efekt bardoz mocno odtłuszczonych mieśni. Osoby stosujące dietę kwaśniewskiego zauważają u siebie naturalny spadek wagi, ciekawe jka by to wyglądało przy osobach trenujących sporty wytrzymałosciowe gdzie zapotrzebowanie energetyczne jest duzó wiekszę. Zakładajać że wyglądało by to podobnie to efekt naturalnego spadku wagi byłby super. Wniosek jka ktoś cch ebyć wycieniowany i chodzić po górkach jak dziki to niech je golonkę. Kto wie moze coś w tym jest. Ale cały czas intryguje mnie to zakładajać że dieta wysokotłuszczowa poprawia sprawnosć przemian energetycznych worganizmie - to jka odżywiać sie podczas startu, treningu czy też wysokotłuszczowo czy klasycznie: banany, bułka z dzemem, rodzynki itd. Kolega Krzysztof pisał że gdzies wyczytał żę dieta wysokotłuczowa podnosi próg beztlenowy czyli co organizm dłużej ciągnie na przemianiach tlenowych i pózniej moze uruchomić przemiany betlenowe czyli występuje poprawa sprawnosći przemina tlenowych bo sa bardizej wydajne. Czyli jesli dobrz erozumuję taka dieta powinna być bardziej przydatn apodczas wysiłków parogodzinnych a nie krótszych jak tu koledzy pisali wtemacie informacji że podnosi sie próg beztlenowy. Bo dla mnie jeśli podnosi sie próg beztlenowy to znaczy że organizm moze dłużej ciągnac na przemianach tlenowych czyli zę te przemiany sa bardziej sprawne energetycznie. Nie wiem czy ja żle rozumuje czy koledzy. Wiec prosze o wyjasnie czy polemikę.
pozdrawiam Tompoz
1. zakładająć że dieta nazwijmy ją wysokotłuczowa coś daje to sie pojawia pytanie zakładajac ze będzie sie człówiek tak odżywiał to jka odżywiać sie podczas samego startu czyb treningu gdy trwa on 2-3-4 godziny. Czy robić tak ze cały czas podczas jedzenia głównych pozatreningowych posiłków stosować dietę wysokotłuszczową a podczas samego treningu klasycznie węglowodany złozone czy też podczas tługotrwałego treningu stosować bułkę z golonka jako posiłek typowo wysokotłuszczowy. Na forum www.sfd.pl o treningu siłowym spotkałem sie z wypowiedziami kulturystów n adosć zaawansowanych poziomach którzy przez dosć długiokres stosowali sdietę kwaśniewskiego podczas robienia rzeżby i uzyskiwali efekt bardoz mocno odtłuszczonych mieśni. Osoby stosujące dietę kwaśniewskiego zauważają u siebie naturalny spadek wagi, ciekawe jka by to wyglądało przy osobach trenujących sporty wytrzymałosciowe gdzie zapotrzebowanie energetyczne jest duzó wiekszę. Zakładajać że wyglądało by to podobnie to efekt naturalnego spadku wagi byłby super. Wniosek jka ktoś cch ebyć wycieniowany i chodzić po górkach jak dziki to niech je golonkę. Kto wie moze coś w tym jest. Ale cały czas intryguje mnie to zakładajać że dieta wysokotłuszczowa poprawia sprawnosć przemian energetycznych worganizmie - to jka odżywiać sie podczas startu, treningu czy też wysokotłuszczowo czy klasycznie: banany, bułka z dzemem, rodzynki itd. Kolega Krzysztof pisał że gdzies wyczytał żę dieta wysokotłuczowa podnosi próg beztlenowy czyli co organizm dłużej ciągnie na przemianiach tlenowych i pózniej moze uruchomić przemiany betlenowe czyli występuje poprawa sprawnosći przemina tlenowych bo sa bardizej wydajne. Czyli jesli dobrz erozumuję taka dieta powinna być bardziej przydatn apodczas wysiłków parogodzinnych a nie krótszych jak tu koledzy pisali wtemacie informacji że podnosi sie próg beztlenowy. Bo dla mnie jeśli podnosi sie próg beztlenowy to znaczy że organizm moze dłużej ciągnac na przemianach tlenowych czyli zę te przemiany sa bardziej sprawne energetycznie. Nie wiem czy ja żle rozumuje czy koledzy. Wiec prosze o wyjasnie czy polemikę.
pozdrawiam Tompoz
Tompoz
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 11 sty 2003, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ad. co jeść, kiedy i ile - o tym właśnie dyskutujemy.
Jeszcze raz zwracam uwagę : przysłowiowa "golonka" jest tutaj tylko symbolem - żołądek sportowca nie może być tak obciążony. Chodzi o dietę w której źródłem energii dla organizmu są tłuszcze, a nie węglowodany i równocześnie sytuację, w której organizm jest w stanie lipolizy (uzyskanej przez brak dostarczania węglowodanów), czyli "przerabia" własny (albo szerzej - także dostarczony) tłuszcz, aby zapewnić sobie energię.
Ad. Progi.
Trochę to tak i nie tak.
Oczywiście mowa tutaj o wysiłkach wytrzymałościowych,
czyli biegi długodystansowe, maratony, kolarstwo.
W zasadzie o wszystkim, co trwa dłużej niż (teoretycznie) kilka minut,
a praktycznie 1-5 godz.
O sportach siłowych i szybkościowych tutaj nie mówimy,
ale nie dlatego że ich nie lubimy
, tylko dlatego,
że opisywane zjawiska w zasadzie nie mają tam miejsca.
Przez Twoje błędy literowe w pisaniu trochę trudno zrozumieć o co Tobie chodzi,
ale postaram się w skrócie. (Szczegóły w książkach o fizjologii wysiłku).
Organizm dość płynnie przechodzi poprzez wszystkie fazy przemian - to o czym mówimy jest tylko modelem teoretycznym. Dla wysiłku steady-state (ustabilizowanego) o określonym natężeniu i opisywanego najprościej w % HR max, w zależności od tej wartości w danym momencie przeważa jedna lub inna przemiana,
ale każda w jakimś procencie jest obecna.
Na to nakłada się (z upływem czasu wysiłku) ubytek glikogenu, narastanie poziomu wydzielonego kwasu mlekowego i ok. 745 innych czasami nie mniej ważnych czynników
. Są to zależności silnie nieliniowe, wzajemnie skorelowane, wieloparametrowe i do tego dokładnie niezbadane.
Stąd taki kłopot co z tym zrobić !
Tak więc nie jest to po prostu tak, że najpierw biegniesz (jedziesz) na glikogenie,
a potem na tłuszczach, czy odwrotnie.
Trudno określić "tak ogólnie" czy spalanie tłuszczów jest bardziej sprawne energetycznie, bo musimy określić względem jakiego parametru. Na pewno względem masy substratu - tak, ale już np. transfer tego nośnika energii do komórek jest istotnie wolniejszy niż źródeł węglowodanowych, czyli - nie.
Podniesienie progu beztlenowego nie oznacza,
że mówimy o wysiłkach beztlenowych, krótkotrwałych -
niczego takiego nikt ni napisał i nie należy tego mylić.
To określenie mówi raczej, że w organiźmie przy wykonywaniu takiej samej pracy zewnętrznej następuje mniejsze zakwaszenie organizmu, czyli, że praca może być kontynuowana w lepszych warunkach dłużej lub, że jej wartość może być wyższa.
Jeszcze raz zwracam uwagę : przysłowiowa "golonka" jest tutaj tylko symbolem - żołądek sportowca nie może być tak obciążony. Chodzi o dietę w której źródłem energii dla organizmu są tłuszcze, a nie węglowodany i równocześnie sytuację, w której organizm jest w stanie lipolizy (uzyskanej przez brak dostarczania węglowodanów), czyli "przerabia" własny (albo szerzej - także dostarczony) tłuszcz, aby zapewnić sobie energię.
Ad. Progi.
Trochę to tak i nie tak.
Oczywiście mowa tutaj o wysiłkach wytrzymałościowych,
czyli biegi długodystansowe, maratony, kolarstwo.
W zasadzie o wszystkim, co trwa dłużej niż (teoretycznie) kilka minut,
a praktycznie 1-5 godz.
O sportach siłowych i szybkościowych tutaj nie mówimy,
ale nie dlatego że ich nie lubimy

że opisywane zjawiska w zasadzie nie mają tam miejsca.
Przez Twoje błędy literowe w pisaniu trochę trudno zrozumieć o co Tobie chodzi,
ale postaram się w skrócie. (Szczegóły w książkach o fizjologii wysiłku).
Organizm dość płynnie przechodzi poprzez wszystkie fazy przemian - to o czym mówimy jest tylko modelem teoretycznym. Dla wysiłku steady-state (ustabilizowanego) o określonym natężeniu i opisywanego najprościej w % HR max, w zależności od tej wartości w danym momencie przeważa jedna lub inna przemiana,
ale każda w jakimś procencie jest obecna.
Na to nakłada się (z upływem czasu wysiłku) ubytek glikogenu, narastanie poziomu wydzielonego kwasu mlekowego i ok. 745 innych czasami nie mniej ważnych czynników

Stąd taki kłopot co z tym zrobić !
Tak więc nie jest to po prostu tak, że najpierw biegniesz (jedziesz) na glikogenie,
a potem na tłuszczach, czy odwrotnie.
Trudno określić "tak ogólnie" czy spalanie tłuszczów jest bardziej sprawne energetycznie, bo musimy określić względem jakiego parametru. Na pewno względem masy substratu - tak, ale już np. transfer tego nośnika energii do komórek jest istotnie wolniejszy niż źródeł węglowodanowych, czyli - nie.
Podniesienie progu beztlenowego nie oznacza,
że mówimy o wysiłkach beztlenowych, krótkotrwałych -
niczego takiego nikt ni napisał i nie należy tego mylić.
To określenie mówi raczej, że w organiźmie przy wykonywaniu takiej samej pracy zewnętrznej następuje mniejsze zakwaszenie organizmu, czyli, że praca może być kontynuowana w lepszych warunkach dłużej lub, że jej wartość może być wyższa.
Krzysztof
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2698
- Rejestracja: 14 sty 2003, 12:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
kolega Krzysztof mnie nie zrozumiał ja nie mówiłem o wysiłkach krótkich takie sformułowanie nie padło uważąm ż epodniesienie progu beztlenowego świadczy o wzroście sprawnośći procesów tlenowych a polega to n atym że organizm moze dłużej i na większychtętnach realizować wysiłek i że na ten wysiłek wystarcza energia zprocesów tlenowcy i właczanie sie procesów beztlenowych jest pózniej i w mniejszych zakresie.
Pisząć o tej golonce używałem tego słowa w tym kontekscie jak kolega. A co do literówek to przepraszam zwrócę na to uwagę.
Tompoz
Pisząć o tej golonce używałem tego słowa w tym kontekscie jak kolega. A co do literówek to przepraszam zwrócę na to uwagę.
Tompoz
Tompoz
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Rzeczywiście dyskusja robi się nieco zawiła,bez konkretnych wyników i konkluzji.
Ja sam nie chcę takich wyciągać,bo nie jestem dietetykiem.
Napiszę jednak po swojemu jak się do tego odnoszę:
1. Okres roztrenowania - dieta wszystko i do bólu
2. Okres wprowadzający - dieta wszystko ale często i mało
3. Okres objętościowy ( zima ) - dieta tłuszczowa- największy kilometraż,ale małe prędkości,systematyczne podnoszenie progu tlenowego
4. Okres przygotowania specjalnego (wiosna-lato ) - naturalnie zmniejszenie ilości tłuszczy w zamian za węglowodany złożone ( mąki,kasze,makarony )
Jedyne co się nie zmienia przez caly rok to ilość i skład jakościowy białka,czyli podstawa mięso,jajka,nabiał.
Reasumując - dieta wysokotłuszczowa jest idealna w okresie zimowym, co nie jest żadnym odkryciem. Zwiększa się wydatek energetyczny organizmu związany z oddawaniem ciepła w niższych temperaturach.
Moja własna teoria- właśnie w zimie jest okazja do nauczenia organizmu do pracy na energii pochodzącej z tłuszczów. Dzięki niższej temperaturze zmuszamy mięśnie do spalania tłuszczu. Doskonalenie tych przemian daje efekty w okresie startowym gdzie robimy doładowanie weglowodanami,przy okazji robienia szybkości ( często trening powyżej progu,czyli większy udział weglowodanów ).
Moim zdaniem dieta wysokotłuszczowa jest idealna dla sportowców trenujących dyscypiliny wytrzymałościowe,ale w odniesieniu do konkretnych okresów treningowych. W cyklu rocznym dieta powinna być dostosowana do rodzaju,wielkości obciążenia treningowego i ogólnie cyklu biologicznego człowieka.
NIE WIĘC CO KOMBINOWAĆ.TRZEBA JEŚĆ WSZYSTKO NA CO SIE MA OCHOTĘ I DUŻO SIĘ RUSZAĆ.
Ja sam nie chcę takich wyciągać,bo nie jestem dietetykiem.
Napiszę jednak po swojemu jak się do tego odnoszę:
1. Okres roztrenowania - dieta wszystko i do bólu
2. Okres wprowadzający - dieta wszystko ale często i mało
3. Okres objętościowy ( zima ) - dieta tłuszczowa- największy kilometraż,ale małe prędkości,systematyczne podnoszenie progu tlenowego
4. Okres przygotowania specjalnego (wiosna-lato ) - naturalnie zmniejszenie ilości tłuszczy w zamian za węglowodany złożone ( mąki,kasze,makarony )
Jedyne co się nie zmienia przez caly rok to ilość i skład jakościowy białka,czyli podstawa mięso,jajka,nabiał.
Reasumując - dieta wysokotłuszczowa jest idealna w okresie zimowym, co nie jest żadnym odkryciem. Zwiększa się wydatek energetyczny organizmu związany z oddawaniem ciepła w niższych temperaturach.
Moja własna teoria- właśnie w zimie jest okazja do nauczenia organizmu do pracy na energii pochodzącej z tłuszczów. Dzięki niższej temperaturze zmuszamy mięśnie do spalania tłuszczu. Doskonalenie tych przemian daje efekty w okresie startowym gdzie robimy doładowanie weglowodanami,przy okazji robienia szybkości ( często trening powyżej progu,czyli większy udział weglowodanów ).
Moim zdaniem dieta wysokotłuszczowa jest idealna dla sportowców trenujących dyscypiliny wytrzymałościowe,ale w odniesieniu do konkretnych okresów treningowych. W cyklu rocznym dieta powinna być dostosowana do rodzaju,wielkości obciążenia treningowego i ogólnie cyklu biologicznego człowieka.
NIE WIĘC CO KOMBINOWAĆ.TRZEBA JEŚĆ WSZYSTKO NA CO SIE MA OCHOTĘ I DUŻO SIĘ RUSZAĆ.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 11 sty 2003, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć Irko S,
dziękujemy za próbę dokonania pewnych podsumowań,
jednakże nasza dyskusja ma charakter otwarty
- raczej "akademicki" w dobrym tego słowa znaczeniu.
Chcemy znaleźć informacje oraz porównać różne poglądy i doświadczenia
w sposób umożliwiający osobom czytającym forum
wyrobienie sobie własnego zdania na ten temat.
Później, ktoś z nas - może zaufać sformułowanym wnioskom
i spróbować w praktyce je wykorzystać.
Dyskusja na razie wcale nie robi się zawiła, po prostu ustalamy pewne fakty, nomenklaturę i stan wiedzy w naszym temacie.
Zagadnienia biochemii i fizjologii rzeczywiście nie są proste i wymagana jest : po pierwsze - podstawowa, gruntowna wiedza, aby zrozumieć omawiane zagadnienia, a następnie - dość szerokie spojrzenie, aby wyrwać się z ustalonych i być może wcale nie najbardziej optymalnych dla nas
schematów żywieniowych i zasad treningowych.
Niezrozumenie przez niektórych (nie bierz tego do siebie) gości forum
istoty poruszanych problemów wcale nie oznacza, że dyskusja jest niepotrzebna czy bezsensowna.
Właśnie po to istnieje forum, żeby porównać swoje doświadczenia,
podzielić się wiedzą czy podyskutować.
Jeśli ktoś nie chce w tym wątku uczestniczyć lub jest zniecierpliwiony
- po prostu nie musi
.
Merytorycznie :
Twoje sugestie 1-4 są oparte raczej na zdroworozsądkowym tradycyjnym podejściu i nie odnoszą się do precyzyjnego monitorowania treningu i diety.
Bo cóż oznaczają stwierdzenia "dieta wszystko i do bólu" lub "naturalne zmniejszenie .... " itd.
Z takimi stwierdzeniami trudno dyskutować, bo nie ma tutaj żadnej bazy do dyskusji. Równie dobrze można by napisać książkę "Jak jeść i trenować ?" zawierającą jedno zdanie "Jedz i trenuj".
My próbujemy rozpatrzeć problem bardziej szczegółowo
i dlatego pojawia się tyle problemów.
Dalej :
Także sądzę, że dieta wysokotłuszczowa jest dobra w okresie zimowym,
ale zupełnie z innych powodów - statystycznie pomaga utrzymać wagę
i kształtuje lipolizę. A na zwiększenie wydatku energetycznego organizmu w zimie akurat bardziej przydałyby się węglowodany (czyli akurat odwrotnie), bo zapewniają "szybką" i "łatwą" do zgromadzenia (szczególnie w postaci zbędnego nam tłuszczu) energię.
Nie mylmy dwóch linii wykorzystania tłuszczów :
(o czym precyzyjnie napisał Deck
a) tłuszczu zapasowego i tkankowego oraz
b) tłuszczu dostarczanego z pożywieniem.
Ładowanie węglowodanami nie następuje "przy okazji robienia prędkości",
tylko musi być świadomą procedurą treningową lub przedstartową.
Ładowanie CHO ma poza tym bardzo krótkotrwały charakter.
Całkowicie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem,
że dieta wysokotłuszczowa (a raczej niskowęglowodanowa) ma istotne zalety szczególnie (ale nie tylko) dla osób trenujących sporty wytrzymałościowe,
co wcześniej już w zasadzie uzgodniliśmy.
Problem w tym, czy powinna ją charakteryzować zmienność w czasie
i jakie zalecenia ilościowe spełniałyby najlepiej potrzeby sportowców.
Dalsze stwierdzenia są prawdziwe, ale ogólnikowe.
Natomiast ostateczny wniosek jest naprawdę genialny w swojej prostocie
i byłby absolutnie prawdziwy,
gdyby dawał w praktyce najlepsze "globalne" rezultaty.
A tak po prostu nie jest
.
I właśnie na tym polega rozwój cywilizacji, że ludzie próbują zajmować się
coraz bardziej szczegółowymi problemami.
dziękujemy za próbę dokonania pewnych podsumowań,
jednakże nasza dyskusja ma charakter otwarty
- raczej "akademicki" w dobrym tego słowa znaczeniu.
Chcemy znaleźć informacje oraz porównać różne poglądy i doświadczenia
w sposób umożliwiający osobom czytającym forum
wyrobienie sobie własnego zdania na ten temat.
Później, ktoś z nas - może zaufać sformułowanym wnioskom
i spróbować w praktyce je wykorzystać.
Dyskusja na razie wcale nie robi się zawiła, po prostu ustalamy pewne fakty, nomenklaturę i stan wiedzy w naszym temacie.
Zagadnienia biochemii i fizjologii rzeczywiście nie są proste i wymagana jest : po pierwsze - podstawowa, gruntowna wiedza, aby zrozumieć omawiane zagadnienia, a następnie - dość szerokie spojrzenie, aby wyrwać się z ustalonych i być może wcale nie najbardziej optymalnych dla nas
schematów żywieniowych i zasad treningowych.
Niezrozumenie przez niektórych (nie bierz tego do siebie) gości forum
istoty poruszanych problemów wcale nie oznacza, że dyskusja jest niepotrzebna czy bezsensowna.
Właśnie po to istnieje forum, żeby porównać swoje doświadczenia,
podzielić się wiedzą czy podyskutować.
Jeśli ktoś nie chce w tym wątku uczestniczyć lub jest zniecierpliwiony
- po prostu nie musi

Merytorycznie :
Twoje sugestie 1-4 są oparte raczej na zdroworozsądkowym tradycyjnym podejściu i nie odnoszą się do precyzyjnego monitorowania treningu i diety.
Bo cóż oznaczają stwierdzenia "dieta wszystko i do bólu" lub "naturalne zmniejszenie .... " itd.
Z takimi stwierdzeniami trudno dyskutować, bo nie ma tutaj żadnej bazy do dyskusji. Równie dobrze można by napisać książkę "Jak jeść i trenować ?" zawierającą jedno zdanie "Jedz i trenuj".
My próbujemy rozpatrzeć problem bardziej szczegółowo
i dlatego pojawia się tyle problemów.
Dalej :
Także sądzę, że dieta wysokotłuszczowa jest dobra w okresie zimowym,
ale zupełnie z innych powodów - statystycznie pomaga utrzymać wagę
i kształtuje lipolizę. A na zwiększenie wydatku energetycznego organizmu w zimie akurat bardziej przydałyby się węglowodany (czyli akurat odwrotnie), bo zapewniają "szybką" i "łatwą" do zgromadzenia (szczególnie w postaci zbędnego nam tłuszczu) energię.
Nie mylmy dwóch linii wykorzystania tłuszczów :
(o czym precyzyjnie napisał Deck

a) tłuszczu zapasowego i tkankowego oraz
b) tłuszczu dostarczanego z pożywieniem.
Ładowanie węglowodanami nie następuje "przy okazji robienia prędkości",
tylko musi być świadomą procedurą treningową lub przedstartową.
Ładowanie CHO ma poza tym bardzo krótkotrwały charakter.
Całkowicie zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem,
że dieta wysokotłuszczowa (a raczej niskowęglowodanowa) ma istotne zalety szczególnie (ale nie tylko) dla osób trenujących sporty wytrzymałościowe,
co wcześniej już w zasadzie uzgodniliśmy.
Problem w tym, czy powinna ją charakteryzować zmienność w czasie
i jakie zalecenia ilościowe spełniałyby najlepiej potrzeby sportowców.
Dalsze stwierdzenia są prawdziwe, ale ogólnikowe.
Natomiast ostateczny wniosek jest naprawdę genialny w swojej prostocie
i byłby absolutnie prawdziwy,
gdyby dawał w praktyce najlepsze "globalne" rezultaty.
A tak po prostu nie jest

I właśnie na tym polega rozwój cywilizacji, że ludzie próbują zajmować się
coraz bardziej szczegółowymi problemami.
Krzysztof
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Krzysztofie XC
Nawet nie wiesz jak bardzo interesuje mnie ta dyskusja. Jej akademicki charakter mnie nie przeraża. Sam chętnie się dowiem, jakie to nowe tezy pojawią się w świecie biochemii.
Brakuje mi tu jednej ważnej rzeczy tj, konkretnego przykładu na podstawie,którego sobie możemy gdybać. Brakuje mi wyników badań itd. Mówiac krótko : cała ta dyskusja jest mało profesjonalna.
Więcej konkretów proszę,na podstawie konkretnych przypadków.
Stwierdzanie czegoś na zasadzie "podobno" i robienie wykłądu na takiej bazie jest nierzeczowe.
Pozdrawiam
Irek
Nawet nie wiesz jak bardzo interesuje mnie ta dyskusja. Jej akademicki charakter mnie nie przeraża. Sam chętnie się dowiem, jakie to nowe tezy pojawią się w świecie biochemii.
Brakuje mi tu jednej ważnej rzeczy tj, konkretnego przykładu na podstawie,którego sobie możemy gdybać. Brakuje mi wyników badań itd. Mówiac krótko : cała ta dyskusja jest mało profesjonalna.
Więcej konkretów proszę,na podstawie konkretnych przypadków.
Stwierdzanie czegoś na zasadzie "podobno" i robienie wykłądu na takiej bazie jest nierzeczowe.
Pozdrawiam
Irek
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 11 sty 2003, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Irko S,
- w tym cały problem !
że .... nie ma na ten temat praktycznie żadnych badań !
A dlaczego nie ma badań i doniesień naukowych -
napisałem o tym w jednym z ostatnich maili.
I dlatego próbujemy najpierw "pozbierać" wiedzę
- co kto wie, przynajmniej od strony teoretycznej.
Są oczywiście pojedyncze doniesienia, z których wnioski pojawiły się dotychczas w niektórych wypowiedziach "pomiędzy wierszami".
Dlatego proszę też innych kolegów / koleżanki
- nie nadsyłajcie "jedynych słusznych" waszym zdaniem
propozycji ostatecznych koncepcji - na to jest jeszcze za wcześnie.
Podzielcie się raczej ewentualnymi doświadczeniami (najlepiej)
lub wiedzą oraz przemyśleniami
dotyczącymi zagadnień teoretycznych.
Na to wszyscy czekamy
.
- w tym cały problem !
że .... nie ma na ten temat praktycznie żadnych badań !
A dlaczego nie ma badań i doniesień naukowych -
napisałem o tym w jednym z ostatnich maili.
I dlatego próbujemy najpierw "pozbierać" wiedzę
- co kto wie, przynajmniej od strony teoretycznej.
Są oczywiście pojedyncze doniesienia, z których wnioski pojawiły się dotychczas w niektórych wypowiedziach "pomiędzy wierszami".
Dlatego proszę też innych kolegów / koleżanki

- nie nadsyłajcie "jedynych słusznych" waszym zdaniem
propozycji ostatecznych koncepcji - na to jest jeszcze za wcześnie.
Podzielcie się raczej ewentualnymi doświadczeniami (najlepiej)
lub wiedzą oraz przemyśleniami
dotyczącymi zagadnień teoretycznych.
Na to wszyscy czekamy

Krzysztof
- Irko S
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 833
- Rejestracja: 06 maja 2002, 22:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: UK
Zróbmy więc badania. Zbierzmy chętnych. Ogłośmy wyniki. Obalmy klasyczne tezy,albo je uznajmy za jedyne słuszne.
Niech ta dyskusja będzie "namacalna". Czy jest ktoś chętny przetrenować zimę zajadając smaczne tłuste kąski?
Może być ciekawie. Ja sam już dawno zrezygnowałem z bananów kosztem tłuszczy ponieważ są bardziej wydajne energetycznie ( dostarczają więcej ATP ). No i chyba nie mam ryzyka cukrzycy.
Sam jestem zwolennikiem "diety intuicyjnej",czyli jem to na co mam ochotę i kiedy mam ochotę. O dziwo częściej wolę tłusto pojeść,chociaż czasami mam "pypcia" na czekoladę.
I tak ogólnie to powinniśmy słuchać swego organizmu. On wyrażnie mówi ( czasem podświadomie ) czego potrzebuje.
Jedyną idealną dietą jest dieta mentalna polegająca na wstrzemiężliwości,czyli zaspokajaniu się niedomiarem niż przesytem. To zawsze wychodzi na zdrowie.
Niech ta dyskusja będzie "namacalna". Czy jest ktoś chętny przetrenować zimę zajadając smaczne tłuste kąski?
Może być ciekawie. Ja sam już dawno zrezygnowałem z bananów kosztem tłuszczy ponieważ są bardziej wydajne energetycznie ( dostarczają więcej ATP ). No i chyba nie mam ryzyka cukrzycy.
Sam jestem zwolennikiem "diety intuicyjnej",czyli jem to na co mam ochotę i kiedy mam ochotę. O dziwo częściej wolę tłusto pojeść,chociaż czasami mam "pypcia" na czekoladę.
I tak ogólnie to powinniśmy słuchać swego organizmu. On wyrażnie mówi ( czasem podświadomie ) czego potrzebuje.
Jedyną idealną dietą jest dieta mentalna polegająca na wstrzemiężliwości,czyli zaspokajaniu się niedomiarem niż przesytem. To zawsze wychodzi na zdrowie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 22
- Rejestracja: 21 lip 2003, 10:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tarnów
.Krzysztof XC napisał:
I dlatego próbujemy najpierw "pozbierać" wiedzę
- co kto wie, przynajmniej od strony teoretycznej.
Są oczywiście pojedyncze doniesienia, z których wnioski pojawiły się dotychczas w niektórych wypowiedziach "pomiędzy wierszami".
Od strony teoretycznej zostało tutaj wystarczająco dużo powiedziane, dziwi natomiast brak głosów eksperymentatorów.
Osobiście uważam, że takie badania są robione na zlecenia konkretnych ekip i nie wychodzą poza ścisłe grono dietetyków pracujacych dla swoich zleceniodawców.
Natomiast dla amatora o wiele prościej jest wziąść reklamowany" suplement," niż zmieniać wieloletnie przyzwyczajenia wynikające z rodzinnej tradycji.
W najlepszym przypadku pozostaje nam przed zawodami robienie wspomnianej superkompensacji glikogenu,nie wiem tylko czy ma ona sens przed maratonem. A moze ktoś tak biega?
Irko S. - Zgadzam sie z Twoim podejściem do "diety intuicyjnej"nie mniej jednak,czy zaleciłbyś ją poczatkującemu, który jest wychowany na coli i frytkach?
Smakuje nam to, co nas nauczono jeść,jeżeli wzrasta w nas świadomość żeby, jeść aby żyć lub jeść aby trenować,zaczynamy eksperymentować.I tutaj zaczynają się schody ,każda dieta sprawdza sie w dłuższym okresie w o wiele za długim niż byśmy sobie życzyli.Czy ktoś się zmusi na doświadczenie z tłustym?
Może , ktoś kto lubi,może "optymalny". A gdy się okaże ,że to rok stracony?
Moje doświadczenia i konkluzje z tego wynikające przekonały mnie do diety bezmiesnej lecz z rybą, dodatkowo wyeliminowałem nabiał. Typowym wegetarianinem byłem - naście lat( uwaga na tą dietę,daje dużo korzyści ale o ewentualnych błędach organizm daje znać po kilku latach).Rok weganizmu był bardzo obiecujący w szybkościowych dyscyplinach,
natomiast tam ,gdzie potrzebna była większa ''termogeneza''(pływanie,sporty zimowe,)następował kryzys.
Zarówno okres wegetarianizmu jak i weganizmu był ubogi w tłuszcze, zwłaszcza wysokonasycone.W porównaniu z okresem "wszystkożerstwa"nastąpiła wyrażna poprawa wydolnościowa, mimo że w tym czasie nie byłem już zawodnikiem.
Dalsza progresja nastąpiła wraz z włączeniem do diety ryb oraz oleju i masła w umiarkowanych ilościach.
Reasumując wyszło że,istnieje optymalny dla danej jednostki stosunek węglowodanów do tłuszczy i wszelkie odstepstwa kończą sie fiaskiem.Należy jeszcze uwzglednić poprawkę klimatyczną.
Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do diety wysokotłuszczowej w sportach wytrzymałościowych ,dlatego chętnie usłyszałbym o podobnych doświadczeniach.
I dlatego próbujemy najpierw "pozbierać" wiedzę
- co kto wie, przynajmniej od strony teoretycznej.
Są oczywiście pojedyncze doniesienia, z których wnioski pojawiły się dotychczas w niektórych wypowiedziach "pomiędzy wierszami".
Od strony teoretycznej zostało tutaj wystarczająco dużo powiedziane, dziwi natomiast brak głosów eksperymentatorów.
Osobiście uważam, że takie badania są robione na zlecenia konkretnych ekip i nie wychodzą poza ścisłe grono dietetyków pracujacych dla swoich zleceniodawców.
Natomiast dla amatora o wiele prościej jest wziąść reklamowany" suplement," niż zmieniać wieloletnie przyzwyczajenia wynikające z rodzinnej tradycji.
W najlepszym przypadku pozostaje nam przed zawodami robienie wspomnianej superkompensacji glikogenu,nie wiem tylko czy ma ona sens przed maratonem. A moze ktoś tak biega?
Irko S. - Zgadzam sie z Twoim podejściem do "diety intuicyjnej"nie mniej jednak,czy zaleciłbyś ją poczatkującemu, który jest wychowany na coli i frytkach?
Smakuje nam to, co nas nauczono jeść,jeżeli wzrasta w nas świadomość żeby, jeść aby żyć lub jeść aby trenować,zaczynamy eksperymentować.I tutaj zaczynają się schody ,każda dieta sprawdza sie w dłuższym okresie w o wiele za długim niż byśmy sobie życzyli.Czy ktoś się zmusi na doświadczenie z tłustym?
Może , ktoś kto lubi,może "optymalny". A gdy się okaże ,że to rok stracony?
Moje doświadczenia i konkluzje z tego wynikające przekonały mnie do diety bezmiesnej lecz z rybą, dodatkowo wyeliminowałem nabiał. Typowym wegetarianinem byłem - naście lat( uwaga na tą dietę,daje dużo korzyści ale o ewentualnych błędach organizm daje znać po kilku latach).Rok weganizmu był bardzo obiecujący w szybkościowych dyscyplinach,
natomiast tam ,gdzie potrzebna była większa ''termogeneza''(pływanie,sporty zimowe,)następował kryzys.
Zarówno okres wegetarianizmu jak i weganizmu był ubogi w tłuszcze, zwłaszcza wysokonasycone.W porównaniu z okresem "wszystkożerstwa"nastąpiła wyrażna poprawa wydolnościowa, mimo że w tym czasie nie byłem już zawodnikiem.
Dalsza progresja nastąpiła wraz z włączeniem do diety ryb oraz oleju i masła w umiarkowanych ilościach.
Reasumując wyszło że,istnieje optymalny dla danej jednostki stosunek węglowodanów do tłuszczy i wszelkie odstepstwa kończą sie fiaskiem.Należy jeszcze uwzglednić poprawkę klimatyczną.
Jestem bardzo sceptycznie nastawiony do diety wysokotłuszczowej w sportach wytrzymałościowych ,dlatego chętnie usłyszałbym o podobnych doświadczeniach.
Pierwszym symptomem,który ujawnia, że zabijamy marzenia, jest brak czasu.
- gato
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 264
- Rejestracja: 28 lut 2003, 23:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Śledzę od pewnego czasu te dyskusję i pozwalam sobie wtrącić, że w mojej opinii jedynym celem jej rozpoczęcia i prowadzenia przez Krzysztofa XC jest chęć zaprezentowania swojej wiedzy na ten temat.
Skoro wiemy już, że masz rozległą wiedzę, może napiszesz jakiś ciekawy artykuł?
Chętnie przeczytam coś logicznie zebranego i uporządkowanego, zamiast przedzierać się przez kilka stron postów.
Skoro wiemy już, że masz rozległą wiedzę, może napiszesz jakiś ciekawy artykuł?
Chętnie przeczytam coś logicznie zebranego i uporządkowanego, zamiast przedzierać się przez kilka stron postów.
gato
No confundas dos tazas de te con dos tetazas!
No confundas dos tazas de te con dos tetazas!
- wese
- Stary Wyga
- Posty: 186
- Rejestracja: 28 wrz 2003, 18:16
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Olkusz
Czytam te wasze dysputy w ktorych praktycznie zero faktow,jestem na diecie Atkinsa od 6 lat od roku biegam mam 43 lata przedtem nie mialem z bieganiem ni wspolnego,w trakcie roku przebieglem 4 maratony oraz jeden bieg etapowy na 100km.Zyciowke usanowilem w Poznaniu zabraklo 30 sekund by byla 2 z przodu.Przed samym startem wypijam okolo 10 zoltek , spozywam tez na dwa dni przed zawodami sporo bananow,tak wiem wiem zaraz powiecie a jednak -no niestety nie sposob przeskoczyc pewnych prawidel funkcjonowania naszego organizmu.Weglowodany sa potrzebne ale staram sie je ograniczac do minimum po startach .I tyle wyniki mam super watroba mi nie gnije jak to niektorzy mawiaja o tych co sa na tej diecie.Probe tymolowa juz w tej chwili nie pamietam ale mam bardzo mala , cukier poznizej normy,to tyle.
wese
- Deck
- Ekspert/Fizjologia
- Posty: 1269
- Rejestracja: 20 cze 2002, 12:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
wese- cukrem ponizej normy to za bardzo nie ma sie co chwalic, bo to nie jest zbyt korzystne.
Jesli chodzi o wplyw diety, to trzeba go rozpatrywac jeszcze pod katem treningu. Moze poprawa wynikow podczas stosowania diety niskoweglowodanowej jest spowodowana lepszymi treningami.
Jesli chodzi o badania, to nie jest to takie proste, bo nie wystarczy wprowdzic diete wysokotluszczowa (czy niskoweglowodanowa), zrobic testy przed i po, porownac wyniki i zobaczyc co wyjdzie.
Trzeba by bylo porownac treningi, sprawdzic uzyskiwane wyniki przy stosowaniu roznych diet, zastanowic sie dlaczego jest poprawa lub nie itp. Poza tym ilu znalazlo by sie biegaczy, ktorzy stosowali by przez pare miesiecy diete ze swiadomoscia, ze dzieki temu mogliby zawalic plany w danym sezonie.
Jesli chodzi o wplyw diety, to trzeba go rozpatrywac jeszcze pod katem treningu. Moze poprawa wynikow podczas stosowania diety niskoweglowodanowej jest spowodowana lepszymi treningami.
Jesli chodzi o badania, to nie jest to takie proste, bo nie wystarczy wprowdzic diete wysokotluszczowa (czy niskoweglowodanowa), zrobic testy przed i po, porownac wyniki i zobaczyc co wyjdzie.
Trzeba by bylo porownac treningi, sprawdzic uzyskiwane wyniki przy stosowaniu roznych diet, zastanowic sie dlaczego jest poprawa lub nie itp. Poza tym ilu znalazlo by sie biegaczy, ktorzy stosowali by przez pare miesiecy diete ze swiadomoscia, ze dzieki temu mogliby zawalic plany w danym sezonie.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 11 sty 2003, 21:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć !
Ad. gato
))))))))))))))))) - ciekawa uwaga !
jestem pewien, że jest mnóstwo osób, którzy mają znacznie większą wiedzę i doświadczenie w tej materii ode mnie
i jak widać wnoszą oni wnoszą wiele ciekawych informacji (np. deck
.
"Nie moja wina", że interesuje mnie (i chyba nie tylko mnie) ten temat - bo jest to jeszcze mało poznana sfera wspomagania treningu.
A jest to "niestety" temat rzeka.
Temat wywołałem, żeby porównać doświadczenia,
czegoś się dowiedzieć i podzielić uwagami z innymi -
ku wspólnej korzysci
!
Pomysł z artykułem (wbrew lekkiej ironii z Twojej strony)
jest ciekawy - ale jeszcze nie teraz. Może jeśli zbierzemy większą ilość informacji - byłoby to interesujące
.
Jeszcze raz wszystkim przypominam i podkreślam -
błądzimy, ale tylko dlatego, że :
- SPÓJNYCH, SYSTEMOWYCH BADAŃ po prostu BRAK !
Nie narzekajmy na to - dlatego temat jest tak ciekawy
Ad.
Irko S
1) Ja będę eksperymentował i będę dzielił się wynikami.
2) Nie jestem zwolennikiem diety "intuicyjnej",
bo przy niskiej przemianie materii, wieku 40+ lub "niesportowym" trybie życia - w prostej linii prowadzi do nadwagi i chorób cywilizacyjnych.
Ad. Celamir - wiele ciekawych uwag
.
Ad. Wese - dzięki za obserwacje ze swojej praktyki
Oby więcej takich głosów
!
Ad. Deck
Ująłeś problem perfekcyjnie ! Właśnie "o to chodzi".
Ale pomimo braku ustalonej metodologii, braku możliwości porównań
czy wprowadzenia systematyki badań
i niemożliwosci obróbki statystycznej wyników
(choćby na małej próbie) myślę, że warto dzielić się wiedzą
i doświadczeniami w tym temacie.
Być może za jakiś czas wyłoni się w miarę spójny,
"generalny" obraz potencjalnych wniosków
i pomimo, że niepoparty analizą ilościową
- dający możliwość wysunięcia hipotez badawczych
lub określenia pewnych warunków brzegowych problemu.
Pozdrawiam wszystkich
.
Ad. gato

jestem pewien, że jest mnóstwo osób, którzy mają znacznie większą wiedzę i doświadczenie w tej materii ode mnie
i jak widać wnoszą oni wnoszą wiele ciekawych informacji (np. deck

"Nie moja wina", że interesuje mnie (i chyba nie tylko mnie) ten temat - bo jest to jeszcze mało poznana sfera wspomagania treningu.
A jest to "niestety" temat rzeka.
Temat wywołałem, żeby porównać doświadczenia,
czegoś się dowiedzieć i podzielić uwagami z innymi -
ku wspólnej korzysci

Pomysł z artykułem (wbrew lekkiej ironii z Twojej strony)
jest ciekawy - ale jeszcze nie teraz. Może jeśli zbierzemy większą ilość informacji - byłoby to interesujące

Jeszcze raz wszystkim przypominam i podkreślam -
błądzimy, ale tylko dlatego, że :
- SPÓJNYCH, SYSTEMOWYCH BADAŃ po prostu BRAK !
Nie narzekajmy na to - dlatego temat jest tak ciekawy

Ad.
Irko S
1) Ja będę eksperymentował i będę dzielił się wynikami.
2) Nie jestem zwolennikiem diety "intuicyjnej",
bo przy niskiej przemianie materii, wieku 40+ lub "niesportowym" trybie życia - w prostej linii prowadzi do nadwagi i chorób cywilizacyjnych.
Ad. Celamir - wiele ciekawych uwag

Ad. Wese - dzięki za obserwacje ze swojej praktyki
Oby więcej takich głosów

Ad. Deck
Ująłeś problem perfekcyjnie ! Właśnie "o to chodzi".
Ale pomimo braku ustalonej metodologii, braku możliwości porównań
czy wprowadzenia systematyki badań
i niemożliwosci obróbki statystycznej wyników
(choćby na małej próbie) myślę, że warto dzielić się wiedzą
i doświadczeniami w tym temacie.
Być może za jakiś czas wyłoni się w miarę spójny,
"generalny" obraz potencjalnych wniosków
i pomimo, że niepoparty analizą ilościową
- dający możliwość wysunięcia hipotez badawczych
lub określenia pewnych warunków brzegowych problemu.
Pozdrawiam wszystkich

Krzysztof