nartki z dziećmi

Dziewczyny - to nasze miejsce.

Moderator: beata

Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Nasza opcja powstała z połączenia dwóch argumentów praktycznych: 1) nie da się męczyć malucha przez mega-godziny (w tym noc) w samochodzie; 2) nie da rady zapakować się z dzieciakiem, nartami, bambetlami itd. do samolotu a potem walczyć z pociągami, autobusami, wynajętymi samochodami itd. No i mieszkamy w mieście z lotniskiem.
My z tego powodu zdecydowaliśmy się jednak na Polskę. i tak 400 km mamy do przejechania.. w lecie jechaliśmy samochodem do Włoch (księżniczka wtedy 2-letnia) i było ok, choć musiało być nocowanie w trakcie, ale w zimie ze wszystkimi bambetlami i gdy wolniej się jedzie, to raczej się nie zdecyduję na taki wyjazd prędko.
Co do ilości tras w kurortach alpejskich - faktycznie jest znaczenie więcej, lepiej zorganizowane, no ale kto da radę w trakcie tygodniowego pobytu przejezdzic je wszystkie??? dlatego te wyliczenia gdzie jest taniej, gdzie drożej w przeliczeniu na km tras jest IMO bez sensu. A przy innych przeliczeniach (dojazd, wydatki na miejscu - bo ja zawsze na wyjazdach przepuszczam kase bez sensu :ojoj: ) wyjazd w Alpy jest jednak drogi.
ciekawa jestem jak Wam się sprawdzi ta opcja dojazdu :)
Obrazek
New Balance but biegowy
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oczywiście, że się nie da rady przejeździć wszystkiego - zresztą po co? Przeliczając na kilometry miałem na myśli jeden prosty "algorytm": we Francji nie tracisz czasu na dojechanie (samochodem czy skibusem, potem gondolą) na stoki, bo mieszkasz na stoku. A zatem proporcjonalnie więcej niż gdzie indziej czasu w ciągu dnia możesz spędzić na czynności zjeżdżania (kolejek do wyciągów nie liczę, bo są małe lub żadne prawie wszędzie w Alpach). 6-dniowy karnet dla osoby dorosłej w Val Thorens kosztował nie tak dawno bodaj 160 Euro (nie wiem jak w tym sezonie), a w austriackim Soelden ponad 200 (teraz chyba 238). Itd. Tak czy siak, za swoje 1 Euro najdłuższy kawałek stoku pokona się wg mnie we Francji. I myślę, że Polska też tu przegrywa (nawet gdybyśmy założyli - hehehe - że stoki są tak przygotowane jak w Alpach), mimo, że bezwzględnie jest oczywiście tańsza. I oczywiście oprócz samego zjeżdżania są też inne atrakcje i względy. Ja pisałem tylko że czysty żywy kilometr jazdy jest chyba najtańszy we Francji :)

Oczywiście można argumentować, że jeśli np. wyciąg jest otwarty np. od 9 do 17 to w każdym kraju alpejskim najeździsz się tyle samo przez te 8 godzin. Fakt, tylko że we Francji wychodzę na otwarcie wyciągu z kwatery w nartach za dwie dziewiąta, a gdzie indziej muszę z dużo większym wyprzedzeniem, pakować się do samochodu, wyczekiwać na skibus (oby nie był już pełny) itd. itd. Jak zgłodnieję, odechce mi się jeździć albo zapomnę kasy do knajpy to we Francji podjeżdżam w parę minut pod swój próg, a gdzie indziej cała eskapada z powrotem do kwatery. To wszystko przy dzieciakach też może mieć znaczenie. W "systemie francuskim" jeden rodzic jeździ, a drugi pęta się z maluchem... i to wszystko praktycznie przy chałupie lub w jej pobliżu.
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

hassy, przeginasz, z małym dzieciakiem nie da się i tak wykorzystać tego czasu "od dechy do dechy"

Ale faktycznie, moja córcia, choć jest ostrożna i romantyczna, standardowy polski stok pokonuje w 5 min. No to po 20 razach ma się dość ... a tu jeszcze 4 dni ...
kony
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 213
Rejestracja: 23 lis 2012, 11:04
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

hassy pisze:6-dniowy karnet dla osoby dorosłej w Val Thorens kosztował nie tak dawno bodaj 160 Euro (nie wiem jak w tym sezonie), a w austriackim Soelden ponad 200 (teraz chyba 238).
Trochę manipulacja bo ok 160 to kosztuje poza sezonem a w sezonie też ponad 200 ale trzeba przyznać że poza sezonem nawet jak nigdzie w Alpach nie będzie śniegu to w VT pewnie da się pojeździć ;-)
Zgadzam się że VT to optymalne rozwiązanie i właśnie szczególnie jak się ma małe dzieci. Sam to z córką przerabiałem. Jak zgłodnieje/zmarznie/znudzi się to momentalnie jesteś na kwaterze. No i cały pobyt bez zaglądania do samochodu też mi odpowiada. Ale uczciwe trzeba powiedzieć że to są klimaty dla ludzi którzy jadą żeby jeździć na nartach a nie się lansować na/przy stoku. Mi to odpowiada ale nie każdemu musi i wiele osób właśnie kręci nosem na te Francuskie szuflady w których się mieszka. Jak ktoś chce mieszkać za 100 euro za tydzień to ma w wieżowcu pokój 20m kw. na 4 osoby z łazienką aneksem kuchennym i piętrowym łóżkiem w korytarzu. Jak kogoś stać to są klimatyczne chalety z kominkiem i boazerią ale ceny kilka razy wyższe. No i bajdełej, VT jest dobre na trening wydolnościowy bo 2300 npm robi swoje, szkoda tylko że pobiegać nie ma za bardzo gdzie :hej:
W "systemie francuskim" jeden rodzic jeździ, a drugi pęta się z maluchem... i to wszystko praktycznie przy chałupie lub w jej pobliżu.
I na dodatek na tym samym skipasie :hejhej: A dla małego dzieciaka wystarczą te wyciągi w "centrum" - za friko.
"Go Fast, Be Good, Have Fun"
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dont_ask pisze:hassy, przeginasz, z małym dzieciakiem nie da się i tak wykorzystać tego czasu "od dechy do dechy"
Masz absolutną słuszność. Takie ograniczenia i uwarunkowania masz jednak chyba w każdym miejscu, do którego się wybierzesz? Więc Twoja sytuacja narciarska będzie we Francji łatwiejsza, bo mieszkasz na stokach. Wymiana rodziców jest pod chałupą bez zdejmowania nart, dzieciaka można w każdej chwili na siusiu czy picie do pokoju itp. - pisze o tym kony powyżej. Nie tylko VT, na podobnej zasadzie jest tam wiele ośrodków narciarskich (Espace Killy z Tignes itd. itd.).

Owszem, te ichnie "apartamenty" do mega-wypasów nie należą, ale nie każdy też jest klitką z piętrowymi łóżkami, można trafić na 4-osobowe lokum z oddzielną sypialenką i pokojem ogólnym z łóżkiem do spania i otwartą kuchnią. A dla chętnych 6-osobowe przestrzenie z ew. dopłatą za puste łóżko. Ale fakt, mieszkałem też w klitce rozbudowanej do góry, czyli antresolą po stromych schodkach i ze schylaniem się wpół pod sufitem.

Co do skipasów manipulacja niezamierzona - może nie wynikało to z sezonu (jeździłem w marcu i chyba porównywałem dla tego samego okresu) tylko z faktu, że wyjazdy były z biurem podróży, więc może jakieś grupowe stawki były...

Co do biegania (toż to forum o bieganiu) fakt, dla niektórych góry w sam graj i wysokość super, ale ten śnieg wszędzie.... na nartach Cię utrzyma, ale bicie nogą w biegu zrobi pewnie dziury i człek się pozapada. Ale mieliśmy raz w grupie harpagana - kiedy my zdychaliśmy zakwaszeni po całym dniu on nakładał adidaski i ładował na grań i z powrotem, paręset metrów przewyższenia mógł robić :) Na nasz podziw odpowiadał skromnie "no dajcie spokój, jaki to wyczyn, zwykła niebieska trasa" :)
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

hassy, a dla małej planujecie tam jakieś zajęcia / atrakcje? my wyjeżdżamy z naszą praktycznie od urodzenia, ale jednak charakter naszych wyjazdów nieco się zmienił i bardzo patrzę na to, żeby dziecko się nie nudziło. A im większe dziecko tym trudniej ;-) Moja ma teraz 2,5 roku i myślę, że na narty jej jeszcze nie postawimy (spróbujemy, ale małe szanse, że coś z tego wyjdzie, a nawet jak tak, to i tak sama przecież nie będzie jeździć ani nie zajmie się tym na pół dnia), więc muszą być inne atrakcje - sanki, basen, sala zabaw w hotelu, spacery po mieście i sama nie wiem czy to wystarczy :ojoj:
Obrazek
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

najlepszą rozrywką dla dzieciora są inne dzieciory ....
Ma_tika
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1427
Rejestracja: 29 paź 2012, 22:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

ee, nie zgodzę się. zależy od wieku. do pewnego wieku jednak rodzice :lalala:
Obrazek
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

To co najbardziej "kocham" w takich wyjazdach, to dziecięce zmęczenie
Po kilku godzinach na mrozie i nartkowaniu dziecię umiera ze zmęczenia. Nie ma siły iść. Popłakuje przy zdejmowaniu butów, nie może po schodach wejść i zasypia przy stole przy obiedzie.
Kiedy już uda Ci się dziecko dociągnąć do kwatery, rozebrać, nakarmić i zrobić to co trzeba i kiedy wreszcie klapiesz pupką na jakąś wygodna kanapę i nie masz siły ani ręką ani nogą, wtedy Twoja latorośl przybiega cudownie ozdrowiała i wypoczęta i woła "nudzi mi się, pobaw się ze mną!!"
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No tak, ale Ma-tika pisze, że jej juniorka jeszcze nie będzie nartkować - ale oczywiście nawet 1-2 godzinne łażenie i grzebanie się w śniegu ma wybitną zdolność usypiającą. Moja mini-lejdi jest jeszcze młodsza (1,5 roku), więc to tym bardziej jeszcze ten wiek, tych naokolnych atrakcji nie musi być aż tyle co dla starszego malucha. Sanki przewidziane (także w wersji kuligowej, ciągnięte przez tatę na biegówkach), grzebanie w śniegu, bierzemy własne zabawki do wnętrza (no bo godzinami na dworze nie da rady), plac zabaw jest przewidziany w ośrodku, do którego jedziemy, a czy obce dzieciaki w wieku podchodzącym będą to loteria. Na szczęście to jeszcze wiek, gdzie bariera językowa nie stanowi problemu ;)

Znowu będę zdartą francuską płytą: często w centralnej części stacji jest tam duży śnieżny plac otoczony wyciągami i kwaterami, są szkółki, wyciągi dla maluchów (albo ruchome chodniki), ludzie na leżakach, zawsze duży ruch i gwar. Więc nawet pętając się przed progiem własnej kwatery można wiele ciekawych rzeczy robić - ot, choćby takim chodnikiem ją wozić, bałwana ulepić, na sankach potulać...
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

No u mnie to inaczej, bo dziecię już nartkuje. Niby już duża (9) ale szybciej marznie, szybciej się nudzi.
No a ja zawsze mam megastresa, że ją zgubię ....
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mój kolega też to miał ze swoją córką, w podobnym wieku co Twoja. Na górze jej tłumaczył, że trzeba ostrożnie i spokojnie koło taty jechać, ale gdzieee tam... wypruła krechą w dół, stracił ją z oczu w parę sekund, z duszą na ramieniu, paniką w oczach i zmartwiałym sercem (troska o potomstwo oraz własne umiejętności) zjeżdża i rozgląda się.... dojechał tak do dolnej stacji a mała już tam cała uchachana "no co tak długo, tata?" :) Na zatłoczonym stoku większy stres pewnie, bo i zgubić łatwiej i rośnie ryzyko, że ktoś potrąci... Ale co? Ubierasz ją charakterystycznie? Starasz się nadążyć? Walkie-talkie przypinasz?
Awatar użytkownika
dont_ask
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 462
Rejestracja: 18 kwie 2011, 11:40
Życiówka na 10k: 1:01:00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Konstantynów Łódzki

Nieprzeczytany post

Nauczona jest, że jak się zgubi to ma do wyciągu i komuś powiedzieć "maj nejm is asia ajm from poland ....".
Ma też w kurtce wpisane to samo i numery telefonów do rodziców.
Ja się boje, że gangrena mała skręci w inną stronę i skończy zjazd w miejscowości oddalonej o 50km od tej, w której aktualnie jestem ja.
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

dont_ask pisze:Nauczona jest, że jak się zgubi to ma do wyciągu i komuś powiedzieć "maj nejm is asia ajm from poland ....".
Ma też w kurtce wpisane to samo i numery telefonów do rodziców.
Ja się boje, że gangrena mała skręci w inną stronę i skończy zjazd w miejscowości oddalonej o 50km od tej, w której aktualnie jestem ja.
Tekst dobry, tylko czy po czymś takim odnajdą rodziców? ;) Może lepiej "pliz pliz mister madam luk hir, luk hir! Zis is telefone namber for maj parents" :)

Tiaaaa.... skręt w inną stronę możliwy, bo zapewne macie inne promienie skrętu, więc szybko wypadacie z synchronizacji. No i bywają zdradliwe skrzyżowania, przeleci człek paręnaście metrów w złe rozgałęzienie i weź podejdź w skorupach.... a gangrena nie traci przecież czasu tylko leeeeci w swoją stronę :)
ODPOWIEDZ