Jestę już maratończykiem. Teraz "szybkodycha" !

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Witajcie!

Podejrzewam że w okresie noworocznym powstaje tutaj najwięcej nowych blogów. Ludzie niesieni falą optymizmu zakładają swoje wątki i chcą być jak Michael Johnson albo inna Marit Bjoergen. Podejrzewam, że w konfrontacji z rzeczywistością wielu odpada. Wiadomo życie, praca, zmęczenie, choroby, kontuzje. To wszystko każdy z nas przecież przerabia. I to zjawisko typowe nie tylko dla biegaczy. Wystarczy się tylko przejść teraz na siłownię, a później ponownie pójść w sierpniu. Bynajmniej nie zamierzam tutaj mędrkować, a jedynie chce napisać co mnie motywuje żeby biegać. Nie uważam że chcieć to móc, nie chce schudnąć, bieganie nie jest moim postanowienie noworocznym i to nie jest hasło typu "trzeba się w końcu za siebie wziąć". Wątpliwym jest abym się w to wkręcił na dłużej. Niemniej mam swój jasny cel. Chciałbym po prostu pobiec maraton. Dlaczego ? Wielu z Was już w podobnym kontekście pisało. Każdy facet lubi sobie postawić wyzwanie. A w słowie maraton dla każdego zwyczajnego człowieczka kryje się nuta za***istości.
Nie mniej niewiele się różnię od tych noworocznych zapaleńców. Nie mam bogatego stażu w bieganiu. Nie biegłem nigdy maratonu, nawet półmaratonu.
Ok, Saviol, ale skoro chcesz przebiec maraton to na pewno coś biegasz?
- Nie, do tej pory nie biegałem wcale, jeżeli przez bieganie rozumieć wyjście na pole (tudzież dwór) w sportowych ciuchach i zrobienie przynajmniej kliku kilometrów.
- W takim razie jak ty do diaska chcesz przebiec maraton w 3:30 ???!!!
- Nie wiem, ale to zrobię :D.

To są fakty. Ostatni raz wyszedłem żeby pobiegać rok i 3 miesiące temu. Wcześniej też biegałem okazjonalnie.
Biorąc pod uwagę jedynie te fakty nie miałbym żadnych szans. Ale nie jest tak że startuję od zera.
Coś tam przecież w życiu robiłem...

Trochę grałem w klubie w piłkę, w dalszym ciągu to robię, choć na mniejszą skalę. Momentami jeżdżę na rowerze, chodziłem też kilka miesięcy na siłownie. Organizm mam raczej młody- 22 lata. Sylwetka raczej w porządku.
Wiem że to lakoniczne informację, ale pomyślałem że na tę chwilę wystarczy. Więcej info o mnie dadzą dane z treningów. Od
Obrazek
Moje dotychczasowe starty na które zapisywałem się trochę dla fanu, a trochę dla skatowania organizmu. :)
Bieg niepodległości 2011 Bydlin 12km ( w rzeczywistości tam nie ma 12 km, chociaż oficjalnie organizatorzy tak podają, jest tam ok 11,350 ponoć) - bieg raczej łatwy, niewielkie wzniesienia.
Bydlin 2011: 46,32
Bydlin 2012 49.03 -rekreacyjnie
Bieg trzech kopców 2011: 1;05;00 -13 km cross
Bieg trzech kopców 2012: 1;00;02

Obrazek
buty : Asics gt-2140
pomiar :Kalenji GPS 300W

Obrazek

XII Cracovia Maraton 2013 (28.04.2013)
Po drodze:
X Krakowski Półmaraton Marzanny, 2013-03-24

I przede wszystkim moje pytanie do Was :D.
Czy dam radę połamać 3:30 na Cracovia Maraton w kwietniu ?
Napiszcie co sądzicie o tym.

Mam cztery miesiące treningów. Pierwszy raz wyszedłem potruchtać 30 grudnia.
Mam plan treningowy i robię póki ok 40 km na tydzień, ale o tym dokładniej w następnym poście.
Pozdro !
Ostatnio zmieniony 07 maja 2013, 10:31 przez Imaraton, łącznie zmieniany 2 razy.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
I tydzień - wolne wybiegania:
01.01 - 8,81km , 59:50 - średnio po 6:30-7:00/km
02.01 - 7.76km , 47,59 - średnio po 6:00-6:30/km
05.01 - 24,43km, 2,16h - średnio po 5:30-5:50/km

Trening daje hurtowo z całego tygodnia, wrzucam wsteczne wyniki. Wiem, że sobota to "lekka przesada" kilometrażowo, natomiast powiem jedynie że były wybitnie sprzyjające warunki do biegania. W najbliższym miesiącu nie przewiduje takich szaleństw więcej. Wiem że to trochę za dużo, póki co. Po wczorajszym treningu od razu carbo, 1.5l wody i rozciąganie. Raczej spodziewałem się zagłady na dzisiaj. a może jeszcze dzisiaj nie , tylko jutro? O dziwo czuję zmęcznenie w nogach, ale nie mam żadnych zakwasów. Sam nie wiem czy to dobry znak...

Minimum było 40 km na tydzień, już ten dystans osiągnąłem, dzisiaj może zrobię lekką 5, to podsumuje kilometraż.
Pozdro
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Obrazek
Dzisiaj rozbieganko 7,34km , ślisko jak diabli, trochę śniegu napadało.
05:43-1,00 5:43 1,00 10,5
11:22 -2,00 5:39 1,00 10,6
17:17 -3,00 5:54 1,00 10,1
23:46 -4,00 6:29 1,00 9,3
29:21 -5,00 5:35 1,00 10,7
35:14 -6,00 5:53 1,00 10,2
41:01 -7,00 5:47 1,00 10,4
43:17 -7,34 2:15 0,34 9,0

Obrazek
48,35 km
:)
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

witam ponownie
wczoraj już braklo czasu na dorzucenie pykniętych km. padam i niewysypiam sie a sesja sie zbliża. wczoraj spokojne 10,4 km na lekkim tempie. Snieżno, biało w kraku troche wiało, ale w gruncie rzeczy przyjemnie.
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Gdzie byłem przez ten czas? Nie wiem, ale wiem trzeba pouzupełniać zaległości.
W ramach podsumowania ten tydzień jest dziwny i trochę czuję zmęczenie.
Sam nie wiem czy to od biegania, czy z braku snu . Whatever. To drugi tydzień samych wybiegań, choć z piątkowym treningiem lekko przesadziłem. Na swoje usprawiedliwienie powiem tyle, że było zimno (-3), bardzo późno, wiało, a ja nie chciałem spędzić pół nocy na bieganiu.
Podsumowując:
Poniedziałek : standardowo luz
wtorek: 10,4 km
środa : miałem zaplanowany trening na ten dzień, czułem zmęczenie w nogach, pomyślałem nic na siłę i odpuściłem. Myślę że czasem tak trzeba
czwartek: trening w ramach sekcji azs (1.5h)
piątek : trochę za szybki, wyszło CHYBA coś w rodzaju tempa
1.- 4:54
2.- 4:40
3.- 5:02
4.- 4:50
5.- 4:42
6.- 4:52
7.- 4:57
8.- 4:51
9.- 4:55
10.- 4:51
+ 1,4 km schłodzenia
Pytanie od znających się: Czy taki manewr jest dopuszczalny?
Plany:
sobota: spokojne 5-8km
niedziela: dłuższe wybieganie 17km

Na bieżąco badam swoje samopoczucie. Ciągle rwie mnie do treningu, ale są momenty że słabiej. Nie wiem czy odczuwacie korelacje między bieganiem a jedzeniem. Ja nie mając żadnych ograniczeń typu muszę trzymać wagę, staram się biegać po solidnym posiłku, czasami nawet trochę czekolady przed, zawsze po treningu carbo+woda. Na noc przydałoby się jakieś dłużej wchłaniające się białko z kazeiną ( jeśli będą środki to pomyślę o tym, w razie czego będzie syr :). Ogólnie raczej nie brakuje mocy, nogi dobrze podają, choć buty bardzo słabo wypadają na oblodzonych bulwarach wiślanych. Trza domknąć tydzień, i szykować się od sesji. Pozdro mistrze!
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

sobota:
Dzisiaj obrałem kierunek błonia, spokojny bieg pomiędzy 5:30-6:00/km, łącznie wyszło 14 km. Nie lubię biegać na błonia bo trzeba się przepchać przez kilka świateł, pasów i przez przeklęte aleje ^^. Tydzień powoli się dopina, jutro zależnie od samopoczucia dołożę kilka kilometrów a może kilkanaście. Także powoli dwa tygodnie wybiegań przechodzą do historii i zaczynają się jakieś inne akcenty. W sumie to nie mogę się doczekać ! :P
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Hejka pomyślałem że zrobię dzisiaj jeszcze jeden ekstra wpis. Dotyczący sprzętu. Ot nie najważniejsza rzecz, ale jest to jakiś tam element biegania:P.
Chciałem się pochwalić, ale nawet nie samym sprzętem , bo nie ma czym , ale pochwalę się moją chytrością, tak! jestem krakowskim centusiem :).
A tak serio, nie ma sensu ładować kasy w coś jeśli się zaczyna, wiem to! Pamiętam jak moja siostra, która nic się nie ruszała postanowiła że będzie biegać i pojechała ze mną kupować buty. Upierałem się żeby nie kupowała butów powyżej 50 zł, " po co jak na razie nie biegasz". I wydaje mi się że miałem rację. Ale można i w drugą stronę. Ostatnio zabierając się z treningi do maratonu, wiedziałem że chce to robić z głową. Więc pomyślałem że potrzebuje jakiś sprzęt z gps-em. I tutaj przyszła "z pomocą" moja dziewczyna: "po co Ci to jak na razie nic więcej nie biegasz"? "przecież nie jesteś profesjonalistą, żeby kupować sprzęt za 500zł". -No niby nie ale cholernie się przydaje takie cuś!
Zawsze trzeba szukać rozsądnego podejścia do całego sprzętu. Wbrew pozorom mnie łatwiej...bo nie zarabiam. Na forum w zdecydowanej większości są osoby które pracują i kupienie nowych butów to bułka z masłem. Ja nie narzekam, ale muszę się trochę finansowo wygimnastykować. Dlatego naprawdę chyba nie kupiłem ani jednej rzeczy, której bym żałował. Kilka sportowych bluz mam z piłki, dobrze się nadają. Kupiłem tylko jedne ciepłe getry do biegania kalenji za jakieś 40zł oczywiście na wyprzedaży i jedną bluzę + czapkę za 5 zł dzisiaj.

Buty w których biegam, to asicsy gt-2140 kupione ze 4 lata temu w sklepie deca... ( gdzie notabene kupiłem 80% swojego sprzętu).
Przecenione z 399 na 199 albo 149- nie pamiętam. Ciężko mi powiedzieć jaki mają przebieg, kilka biegów, kilkadziesiąt treningów. Wiem że małe szanse że dotrwają do maratonu... A lubię je, dobrze mi się w nich biega, chociaż siatka lekko nie znosi próby czasu. Oto one:
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Obrazek

Wymieniony wcześniej gps kupiłem wbrew radom dziewczyny i wydałem na to ... 199zł! http://www.bieganie.pl/?cat=22&id=4404&show=1 Znajdźcie mi sprzęt z gpsem za taką cenę bo ja nie jestem w stanie ;). Przeceniony z 499zł oczywiście w deca. Gdyby ktoś chciał to jeszcze kilka dni temu, była ostatnia sztuka w Częstochowie do sprowadzenia. Więcej tego już nie ma, tzw stary model :). Bez pulsometru, bez zbędnych pierdół. Ale działa lux. :D
Obrazek
Obrazek

Uploaded with ImageShack.us

Dzisiaj zakupiłem zdaje mi się niezłe buty treningowe asics gel-pulse 4 za magiczną cenę 120zł. Ile są warte, to się przekonam, ale na pewno da się w tym biegać. Mają wzmocnioną siatkę więc większe prawdopodobieństwo że nie spotka ich to co gt-2140.
Obrazek
Obrazek
Obrazek
Na dobranoc pokażę wam moją profesjonalną suplementację zawodowego biegacza, której używam po każdym treningu, co by nie upaść zbytnio na masie :)). Cena 20zł za 1kg prochu, czyli mega wydajniej niż isotoniki. Obrazek
To tyle na tematy $, a teraz już lecim tylko z treningiem.
Pozdro ! :)
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale ja biegam po nocach. Niedobrze :(.
Ale nie odpuszczam. Dzisiaj wyszło 15,05 podręcznikowo w równym tempie 5:30.

podsumowując tydzień:
Obrazek
50,8km
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiaj wtorek, dzień wyjątkowy. Zapytacie czemu ?
Dzisiaj pierwsze przebieżki! :echech:
Pewnie myślicie "to imponujące" ... :)) tak, tak, też tak uważam!
godzina 22, spora mgła, -1C i dawaj.
czas 1:02:54
11,20 km
średnie tempo 5:35
od 6 do 10 km włożyłem 6 mocnych przebieżek na 150 metrów.
I te przebieżki czuję.
Och lakonicznie dzisiaj, ale nic z tym nie poradzę.
Pozdro i trzymajcie się ciepło!
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

środa :
11.21 km
- w trakcie 6 przebieżek x 150m
średnio 5:40/km

Czwartek :
trening AZS
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oj dawno tutaj nie pisałem, ale BIEGAM!

- co do czwartku: to był naprawdę mocny trening... mnóstwo skipingów, wysokich/niskich, przodem / tyłem/ bokiem... sporo startów i rozciągania- te treningi naprawdę dają po...nogach.
- piątek odpoczynek, jeszcze nie pora włączać 5 bieg ^^
- sobota: standardowe 11.25 km z tym że trochę musiałem się wyżyć i trochę dożyłowałem to bieganie. Miało być w tempie spoczynkowym =/- 5:30 , a wyszło niestandardowo: zrobiłem 6km (5:30) + 5km ( 4:20.)
Po tym czułem się bardzo zmęczony i pomyślałem że jednak słabiutki jeszcze jestem.
- niedziela: 20 km wybieganie ( dróżką do Tyńca, jak będę zwiększał kilometraż wybiegań, to myślę że dobiegnę to klasztoru kiedyś :) )

Obrazek
53,66km
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tak w ogóle to nie najlepszy dla mnie czas. Poniedziałek to istny dramat, nie dało się iść, nie mówiąc już o bieganiu - taki lód ! :P Na szczęście miałem poniedziałkowy luz.
Wtorek też odpuściłem: słabe samopoczucie + środowy egzamin + śnieżno- lodowy stan dróg. Zaczyna mi się sesja, a najgorsze przede mną, w nast. tygodniu mam bonusowe extra 6 egzaminów w 5 dni w tygodniu. Chyba jestem szczęściarzem... :(

No ale nic. Nie odpuszczam! Tylko będę musiał nadrobić do 4 biegań i min. 53 km w tym tygodniu.
Środa ( tj. dzisiaj) 11.24 km tempem po 5:20-5:30 , w tym 6 przebieżek po 150 metrów .

Dla wyjaśnienia powiem że to jest mój czwarty tydzień biegania.
biegam cztery razy w tygodniu
I i II tydzień -4 swobodne wybiegania ( w tym jedno dłuższe +15 km)
III i IV tydz- to samo tylko w dwóch treningach wplatam po 6 przebieżek (150metrów)

Jutro trening azs - w praktyce piąty tren w tygodniu.
Joł.
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Cokolwiek chwilę mnie nie było. Żałuję , ale miałem tyle czasu, żeby sobie pobiegać na uczelnię i na drugą uczelnię a w międzyczasie zjeść drożdżówkę z serem i z makiem ( combo) za 1,60... Ciężko też myśleć o bieganiu jak się chodzi spać po 3 w nocy. Nie znaczy to, że odpuściłem, chocia trochę biedniej się zrobiło w moim kalendarzyku treningowym, którego notabene nie posiadam... ;)))
Teraz dostałem cynk, że mają nadejść lepsze dni i więcej luzu się szykuje, już uporałem się z większością egz, zostało ze 4 ;0
pora na małą retrospekcję xd;

24.01 - tren azs
25.01 - luz
26.01 - 9,5km swobodnie
27.01 - 17,5km wybieganie, chciałem sporo więcej, ale żołądek się uparł...
Tamten tydzień zakończony żałosnym 38,5 km.
29.01 - 5km spokojny
30.01 - 11,36 bieg spokojny
03.01 - 28,05 km , wybieganie , średnia 5;20, ostatnie 3 km po 4,50
ten tydz zakończony żałosnym 44 km,i tylko 3 wyjściami
Tera łydy mnie pieką, ale wiem, że nieźle się czuję po dziś. wybieganiu i czekam bardzo na tempa.
pozdro prezesy ;)
Ostatnio zmieniony 09 lut 2013, 01:01 przez Imaraton, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

ten tydzień zdecydowanie lepszy , bo było więcej czasu. Nie tylko pod względem biegania, w końcu zacząłem angażować się w pewne dodatki i zacząłem robić ćwiczenia stabilizujące. To na pewno krok w dobrą stronę. Samopoczucie w porządku chociaż, problemy z gardłem, dzisiaj poprawa, mam nadzieję że to już koniec :).
Psychika w porządku, dalej biega mi się lekko psychicznie, nogi się jednak trochę cięższe czasami robią.
Poniedziałek:
- myślałem że będą duuuuże zakwasy. Na szczęście myliłem się. Po rekordowym dla mnie 28km, czułem się nieźle. Na tyle nieźle że wieczorem zrobiłem jeszcze ćw. stabilizujące.
wtorek:
- wymuszony luz, choć powinien być trening, niestety w środę czekał mnie ciężki dzień jeśli chodzi o naukę
środa:
- 12km spokojnie + 6 przebieżek
czwartek:
- zepsułem trening ! :( miałem zrobić swoje pierwsze prawdziwe tempa, ale chyba je zwyczajnie zepsułem. Na swoje usprawiedliwienie powiem tylko, że złożyło się na to szereg czynników:
*brak doświadczenia
*zła pogoda i lód
* lekki wiatr
*zresetowały mi się ustawienia w gpsie i nijak nie dałem rady ich ustawić na trasie = zero wskazówek odnośnie tempa
Tempo miało być 4:50/km x 12km, wiem tylko że zacząłem oczywiście źle po 4:35, a schrzaniony gps nie dawał żadnych szans na dalsze info, także postarałem się biegnąć na czuja, postanowiłem biec dalej porownywalnym tempem, myslę że mogło byc 5/10 sek wolniej. Zrobiłem 10 km. Do poprawki.
+ ćwiczenia stabilizujące
piątek:
- 10 km spokojnie + 10 podbiegów .
Oj biegło mi się mega mega ciężko o czym może świadczyć fakt że biegałem ze średnia ok 6 min/km , i bardzo mozolnie. Widocznie czwartek zrobił swoje, dlatego jakoś nie przykładam do tego większej wagi, ale sami dobrze wiecie, jak się człowiek czuję kiedy idzie jak po grudzie:).

Cholera myslałem że spokoj na chwile od śniegu , ale jeszcze nie pora, więc dalej kieratujemy się w śniegu na bulwarach...
Joł
Awatar użytkownika
Imaraton
Dyskutant
Dyskutant
Posty: 45
Rejestracja: 29 gru 2012, 23:59
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

nadrabiam zaległości. biegam dużo, nawet bardzo dużo, rekordowo dużo.

zaległości:
sobota (09.02.2013) - 9km rozruchu
niedziela - z tego co pamiętam nie zrobiłem wybiegania i przesunąłem go na poniedzialek.

tydzień miniony. (11.02- 17.02.)
PONIEDZIAŁEK: wybieganie 29,25 ( w tym podbieg pod ZOO ) także nogi poczuły, ale bez rzeźni. Bez żelu, za to z sezamkami, wporzo.
WTOREK: 7km - byłem na "feriach" , teren tak ukształtowany, że można by tam się spokojnie budować pod górskie. Mialo być lekko po wybieganiu, a tutaj mocne podbiegi. Nogi na szczęście się nie zbuntowały.
ŚRODA: 8km, luźno, trochę podbiegów.
CZWARTEK: luz
PIĄTEK: 13,33 - pierwsze tempa z których jestem zadowolony, biegane w lesie po zamarzniętej ścieżce. Około 11km w czasie 4:50. Organizm dobrze znosił ten trening, jak wybiegłem z lasu , na asfalt same zaczęły się kręcić czasy po 4:40. Pokornie czekam na następny tego typu tren.
SOBOTA: 20km ( w tym 6 przebieżek) - nieco męczący ten trening, wczorajsze tempa jednak zostały w nogach, a 20 z przebieżkami to nie taka znowu bułka z masłem.
NIEDZIELA: 30,40 - wybieganie. Oj trudne było to wybieganie, tymbardziej że nie na całkiem świeżych nogach. Ale to nie był największy dla mnie problem. Problemem była trasa po zmrożonym nierównym śniegu, który niesamowicie utrudniał bieg. Czułem że stopa spada pod różnymi kątami i sam bieg zaczął mnie frustrować. No ale nic , trening to trening, akurat tego dnia nie zamierzałem łatwo zmieniać swoich planów. Wyszedł przez to najdłuższy kilometrażowo (oraz w czasie) bieg. Psycha wzmocniona, można góry przenosić.
Tydzień przepracowany mocno, miał na to wpływ przesunięte wybieganie na poniedziałek, ale co by nie mówić 107 km w nogach siedzi.

Dzisiaj rozbieganko średnio-wolne 11,20km.

1.Ogólnie muszę powiedzieć, że dobrze się czuję przy ( póki co ) przy tej objętości, ba nawet lepiej niż wcześniej.
2.Wybiegania dają mi sporo wiary, że na pewno przebiegnę ten maraton. Że nie braknie pary w nogach, skoro "maszynka się kręci", nawet kiedy ciemno, głodno i sucho w ustach, a pod spodem lód. Już nie będę zwiększał niedzielnych wybiegań kilometrażowo, może dołożę kiedyś 1 czy 2 km to wszystko.
3.Najbardziej z czego jestem zadowolony to chyba regeneracja organizmu. Nie potrzebuję bardzo zmuszać swojego ciała, do wysiłku dzień po treningu.
4. Chciałbym jeszcze odrobinę popracować nad siłą, ale to nie jest priorytet.
5. Wydaję mi się, ( moja wiedza teoretyczna na temat treningu maratońskiego jest żadna) że powinienem popracować nad tempem biegu. Chciałbym określić własny swobodny poziom biegu, którym będę mógł z rezerwą pokonać maraton. Niezmiernie nie mogę się doczekać startów, w tym półmaratonu. Zastanawiam się nad jeszcze jednym startem krosowym na początku marca (ok 11km)w Krakowie. Tak dla siebie. Jeszcze jest trochę czasu, zobaczymy co mi się uda stworzyć. W głowie przesuwają mi się różne czasy, 4:50/km, 4:40/km, 4:30/km, i potem takie wyobrażenie jak próbuję kręcić nogami i jestem wypruty z sił. Ale to narazie zostawiam gdzieś z tyłu.
Trzymam kciuki za swój organizm i przepraszam go za to, że nie po każdym wyjściu się rozciągam.
Joł!
ODPOWIEDZ