30 minut ciągłego biegu - i co dalej?
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
mały podchodzi do sprawy z rozwagą i ma zamierzone efekty. Mniej gadania , więcej biegania!
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 26 sie 2012, 01:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Dzięki za poświęcony czas i cierpliwość Ja w gwoli wyjaśnienia tylko. Ssam start w PM nie jest celem (bo w ogle na dziś nie wiem czy chce startować w czymkolwiek) a punktem do którego dążę. A jak zapytałem o to i dostałem odpowiedź, że lepiej nie. To zinterpretowałem że plany pod pół maraton czy ten z tego tematu nie do końca są dobre. Bo tak mi się zdawało, że trenowanie i bieganie 2h jest tożsame z możliwością ew startem. Ale już połapałem co mieliście na myśli.maly89 pisze:Jak zaczynałem to nie patrzyłem na żadne plany. Biegałem 5 razy w tygodniu wg następującego schematu:Robert17 pisze:Po prostu biegaj. I tak robię wczoraj mało bo nie było kiedy 30 min dziś 60 i jakoś z motywacją nie mam problemu choć i zimy na dziś jeszcze nie ma specjalnie to fakt.
A moje pytania wynikają z jednego. Tzn zapytałem czy przygotowywanie się do PM jest ok. Dostałem odpowiedzi, że raczej za wcześnie i ok tak pewnie jest. Ale skoro za wcześnie to pytanie czy ten plan czyli bieganie 2h czy właśnie jak wspomniał edek do pm jest najlepszym wyjściem i czy to się nie kłóci ze sobą. I czy nie lepiej jakiś który będzie miał krótsze dystanse ale bardziej urozmaicone aby biegać szybciej. A jak będę już biegał lepiej i szybciej na 10km to dopiero wtedy zacząć wydłużać odległości. Stąd moje dywagacje. Plan do PM za powiedzmy 4 miesiące koniec jest dobrym wyjściem ale sam start na PM za wcześnie?
Bo wcześniejsze to wynikało z tego, że miałem tą siłownie i ona mnie trochę w rozkroku trzymała. Tzn 4x biegałem i 3x siłownia więc dnia wolnego nie było, nie dałem rady. I dlatego się zastanawiałem co dalej nie rezygnując ani z jednego ani drugiego. Ale odpuściłem na dziś siłownię nawet nie opłaciłem za grudzień decydując się, że spróbuje głównie z bieganie i stąd niejako ta zmiana o 90*.
p.s. Sorry, że marudzę
Pon - Wolne
Wtorek - Bieg Spokojny
Środa - Szybkość - Robiłem albo BNP albo Interwały albo BS + Przebieżki
Czwartek - Bieg Spokojny
Piątek - Wolne
Sobota - Kros
Niedziela - Długie Wybieganie
I tak systematycznie starałem się wydłużać to niedzielne bieganie. Dopiero jak osiągnąłem większy dystans (czyli byłem w stanie bez problemu przebiec powiedzmy 20km) zacząłem szykować się do PM
A co do planu jako takiego to kwestia mobilizacji. Pierwszy etap 5km jak i kolejny dojście do 1h miałem wydrukowane co i kiedy ma być i powieszony w mieszkaniu i to mnie mobilizowało. Ty być może oceniając po fotkach biegałeś tak jak wspomniałeś i widziałeś po wadze, że efekty są i to jakie więc jest dobrze i nic więcej nie było potrzebne. Ja coś tam zrzucić pewnie zrzucę ale swoje odchudzanie mam za sobą i 3lata temu poszło 40kg w dół. Więc ten rodzaj bodźca nie do końca na mnie działa. A własnie wywieszenie planu na ścianie czy w googlowym kalendarzu i odhaczanie "ptaszkiem" na początku się sprawdziło i stąd taka chęć posiadania planu.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Nie ukrywam, że nie do końca rozumiem to stwierdzenie, gdyż cel wg PWN jest to:Robert17 pisze:Ssam start w PM nie jest celem a punktem do którego dążę.
A co do mobilizacji to waga nie ukrywam, że mnie faktycznie mobilizowała, ale to co jeszcze bardziej mnie mobilizowało to dopisywanie kolejnych kilometrów do przebiegniętego, całkowitego dystansu Pamiętam jaka była radość jak w dzienniczku pojawiła się informacja, że przekroczyłem pierwszą setkęPWN pisze:1. «to, do czego się dąży»
Ostatnio zmieniony 18 gru 2012, 09:35 przez maly89, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 26 sie 2012, 01:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Co do radosci to moge sie domyslac. Bo jakie bylo moje wkurzenie (z umiarem) jak w pazdzierniki bodaj na koniec miesiaca wyszlo my 98 czy 99km. Nie sledzilem jakos ile jest wpisalem co pobieglem a tu bach kilometra do setki. Niby bez znaczenia w moim przypadku czy 95, 100 czy 120 by to bylo a jednak jakas mobilizacja tez by bylo tego wiecej.
Co do startu. To mialem na mysli, ze chcialbym moc biegac te 2h ale nie koniecznie musze startowac w czymkolwiek. A ew zapisanie sie mialo by za zadanie tylko moblilizacje i wyznaczenie dosc sztywnego terminu by to osiagnac ktory by mnie pilnowal aby mi sie chcialo.
Co do startu. To mialem na mysli, ze chcialbym moc biegac te 2h ale nie koniecznie musze startowac w czymkolwiek. A ew zapisanie sie mialo by za zadanie tylko moblilizacje i wyznaczenie dosc sztywnego terminu by to osiagnac ktory by mnie pilnowal aby mi sie chcialo.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Jeśli polubisz naprawdę bieganie, zatracisz się w nim i nie będziesz potrzebował takiej motywacji. Będziesz czerpał radość z samego biegania. A jeśli nie złapiesz bakcyla to, wg mnie, nawet zapisanie do zawodów nie zmusi Cię do biegania. Z niewolnika nie ma pracownika Tak ja to widzęRobert17 pisze:Co do startu. To mialem na mysli, ze chcialbym moc biegac te 2h ale nie koniecznie musze startowac w czymkolwiek. A ew zapisanie sie mialo by za zadanie tylko moblilizacje i wyznaczenie dosc sztywnego terminu by to osiagnac ktory by mnie pilnowal aby mi sie chcialo.
-
- Dyskutant
- Posty: 28
- Rejestracja: 27 mar 2012, 19:21
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam!
Swego czasu osiągnąłem te magiczne 30 minut i rozmyślałem co daje. Na tych rozmyślaniach minęło mi niemal pół roku . Dziś przebiegłem próbnie 15 minut aby ocenić w jakim jestem stanie. Przebiegłem jakieś 2,5km i powiem szczerze, że lekko nie było. Jako noworoczne postanowienie rzucam sobie powrót do biegania . Potrenuję ze 2 tygodnie i myślę, że uda mi się te 30 minut znów złapać. Dalej zamierzam zabrać się za jakiś plan na 5km.
Swego czasu osiągnąłem te magiczne 30 minut i rozmyślałem co daje. Na tych rozmyślaniach minęło mi niemal pół roku . Dziś przebiegłem próbnie 15 minut aby ocenić w jakim jestem stanie. Przebiegłem jakieś 2,5km i powiem szczerze, że lekko nie było. Jako noworoczne postanowienie rzucam sobie powrót do biegania . Potrenuję ze 2 tygodnie i myślę, że uda mi się te 30 minut znów złapać. Dalej zamierzam zabrać się za jakiś plan na 5km.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Nie zgadzam się. Np. jeśli z pomocą kalkulatora ustaliłem tempo startowe 5:20, to wybieganie nie powinno być w tempie szybszym niż 5:50. Zakładając, że trenujemy w tempie easy, czyli wolniejszym niż startowe, to swobodne zaliczenie 20km na treningu trwa dłużej niż start w HM. Po co się tak męczyć? U mnie (2 starty w HM) najdłuższe wybiegania do 15km (max 1,5h) całkowicie wystarczyły.maly89 pisze:Z zapisami do półmaratonu wstrzymałbym się na Twoim miejscu do czasu aż będzie swobodnie na treningach zaliczał odległości około 20km.
Analogicznie przy treningu maratońskim nie trzeba robić wybiegań 40km. Tu jest napisane, dlaczego nie: http://bieganie.pl/?show=1&cat=274&id=4669
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Są tacy, którzy po prostu lubią katorgę - absolutnym hitem tego lata był ten blog viewtopic.php?f=27&t=27841. Można naśladować na własną odpowiedzialnośćjack73 pisze:no właśnie po co się męczyć bieganiemPlatini76 pisze:Po co się tak męczyć?
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Nie dla każdego bieganie po 20-30 kilometrów to katorga. Niektórzy po prostu lubią biegać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Nie twierdzę, że to bezwzględnie szkodzi. Uważam tylko, że trening półmaratoński pozbawiony wybiegań 20km może być co najmniej tak samo efektywny. Ja lubię biegać 3 razy tygodniowo, a Ty 5 razy, a mimo to obaj tak samo lubimy biegaćmaly89 pisze:Nie dla każdego bieganie po 20-30 kilometrów to katorga. Niektórzy po prostu lubią biegać
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem Twoje wątpliwości, ale biorąc pod uwagę punkt wyjścia (60min. ciągłego biegu, 100km miesięcznie) możesz spokojnie zacząć przygotowania do jakiegoś wiosennego PM. Jak napisali przedmówcy, dobrze byłoby wcześniej zaliczyć jakieś zawody na krótszym dystansie, np. 5 lub 10km.Robert17 pisze:zapytałem czy przygotowywanie się do PM jest ok. Dostałem odpowiedzi, że raczej za wcześnie i ok tak pewnie jest. (...) Plan do PM za powiedzmy 4 miesiące koniec jest dobrym wyjściem ale sam start na PM za wcześnie?
- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
20km to nie jest znowu tak dużo, nie przesadzajmy, większość zapewne robi tyle (lub więcej)
w ramach dłuższego wybiegania.
Jak ktoś ma ambicję startować w półmaratonie to zrobić 20km tak na sprawdzenie
swoich możliwości czy reakcji organizmu ... nie widzę problemu. Pewnie niektórym
by to wybiło z głowy starty w jakiś maratonach itp.
Mi tam 18-20km sprawia frajdę, w wolnym tempie - coś jak wycieczka, tyle że biegowa
Jeżeli nie będę miał frajdy z biegania to 5,10,15 czy 20km - i tak nie pobiegnę ...
w ramach dłuższego wybiegania.
Jak ktoś ma ambicję startować w półmaratonie to zrobić 20km tak na sprawdzenie
swoich możliwości czy reakcji organizmu ... nie widzę problemu. Pewnie niektórym
by to wybiło z głowy starty w jakiś maratonach itp.
Mi tam 18-20km sprawia frajdę, w wolnym tempie - coś jak wycieczka, tyle że biegowa
Jeżeli nie będę miał frajdy z biegania to 5,10,15 czy 20km - i tak nie pobiegnę ...
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 22 paź 2012, 20:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jakoś w tym roku mi nie idzie, w pierwszym tygodniu pominąłem 1 trening, w drugim to samo, dziś wpadłem w jakieś chaszcze oraz w kałużę (w 39 minucie) zatem motywacja mi zdechła gdy byłem w mokrych butach, pod domem było na liczniku 59:17 powinienem był dociągnąć jeszcze te 43 sekundy a jednak nie.
Kompletnie mi psycha siada, bo moje standardowe ścieżki są zalodzone, a jak biegam po betonie to mnie kolana zaczynają boleć po 30/40 minutach.
Teoretycznie powinienem biegać w tym tygodniu 4x60, a od następnego wydłużać długie wybieganie stopniowo do 120 minut ale już mnie to trochę nuży.
Kompletnie mi psycha siada, bo moje standardowe ścieżki są zalodzone, a jak biegam po betonie to mnie kolana zaczynają boleć po 30/40 minutach.
Teoretycznie powinienem biegać w tym tygodniu 4x60, a od następnego wydłużać długie wybieganie stopniowo do 120 minut ale już mnie to trochę nuży.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Ja w takim momencie zlewam plany i po prostu wychodzę potruchtać bez patrzenia w plany, bez kontroli tempa, bez planowania trasy. Po prostu cieszę się tymi chwilami na świeżym powietrzu.hurben pisze:Jakoś w tym roku mi nie idzie, w pierwszym tygodniu pominąłem 1 trening, w drugim to samo, dziś wpadłem w jakieś chaszcze oraz w kałużę (w 39 minucie) zatem motywacja mi zdechła gdy byłem w mokrych butach, pod domem było na liczniku 59:17 powinienem był dociągnąć jeszcze te 43 sekundy a jednak nie.
Kompletnie mi psycha siada, bo moje standardowe ścieżki są zalodzone, a jak biegam po betonie to mnie kolana zaczynają boleć po 30/40 minutach.
Teoretycznie powinienem biegać w tym tygodniu 4x60, a od następnego wydłużać długie wybieganie stopniowo do 120 minut ale już mnie to trochę nuży.
A co do oblodzonych ścieżek. Cóż olej tempo, zwolnił i leć dalej Powodzenia. Nie trzymaj się sztywno planu - nie ma sensu