kisio pisze:
Jeśli w jednym posiłku dostarczasz dużej porcji węglowodanów to organizm nie jest w stanie tego spożytkować na bieżąco, więc magazynuje. W innym wątku prowadziłem takie obliczenia ale bardzo prosto: potrzebujesz w ciągu godziny 70kcal. Spożywasz 400kcal z węglowodanów. Nawet zakładając, że będzie się to uwalniać stopniowo przez dwie godziny - organizm użyje tylko 140kcal (albo mniej ale to bardzo bardzo uproszczony model). Resztę odłoży lub wydali. Na ten proces nie ma większego wpływu czy bilans jest ujemny czy dodatni. Oczywiście, jeśli jesteś po treningu to część jeszcze pójdzie na uzupełnienie glikogenu ale tego wcale nie jest tak dużo.
Piszecie, że przecież i tak się spali ale po takim węglowodanowym posiłku poziom insuliny jest podwyższony a to blokuje korzystanie z zapasów tłuszczu. Potem poziom glukozy spada i czujemy ssania, znowu jemy.. i w kółeczko
no tak tylko paczaj, zjedzenie 400kcal z samych węgli to spory posiłek , więc raczej starczy na więcej niż 2h. wg mnie 3h to spokojnie, biorąc pod uwagę że to jakieś złożone węgle a nie tabliczka czekolady.
i zaczynamy
wg mnie na takie życie codzienne typu szkoła praca etc 100kcal/h można policzyć
śniadanie 400/500 kcal (mi przeważnie starcza na jakieś 3/4h - przyjmuje mniejszą wartość żeby nie mieszać)
jemy śniadanie 400 kcal, z tego w ciągu godziny pewnie ze 100 zużyjemy, reszta być może zdąży się odłożyć, ale bez posiłku organizm zaraz bo ten świeży zapas sięgnie na następne 2 czy tam 3h więc w najgorszym razie do następnego posiłku jak narzazie jesteśmy na plusie 0 100kcal
przychodzi drugi posiłek
kanapka tak na oko 300 kcal starcza mi na 3 lekcję więc licząć z przerwami do pełnych trzech godzin brakuje 10-15min, wliczmy w to i z marginesem bezpieczeństwa powiedzmy że jesteśmy na plusie już 150kcal
trzeci posiłek analogicznie do drugiego więc jesteśmy 200kcal już na plusie
2h po trzecim posiłku ( gdy jestem już w domu) idę na trening, trwa od 50 do 90 minut w zależności od tego czy chce mi się do Górzna lecieć :P i robie albo ok 10 albo 15km , spalam na to pewnie średnio z 800kcal i jestem po treningu na minusie 700 kcal
jem "obiad" ok 17 powiedzmy że się rozpuszczę i zjem 600 kcal i teraz mam deficyt do 20-21 (ostatni posiłek )jakieś -400 kcal (licze że z obiadu spale 300/400 kcal a reszta się odłoży, nie biorę tu pod uwagę tego co pójdzie na uzupełnenie glikogenu po treningu bo nie wiem dobrze jak to wygląda ale deficyt gdy by to policzyć wyjdzie jeszcze większy)
no i jem ostani posiłek na jakieś 3 h przed snem w którym jest jakieś 300 kcal i wychodze do snu na -400 kcal, i jeszcze trzeba by policzyć ze coś organizm spali w czasie snu ale nie wiem ile.
Tak też można podejść do sprawy Kisio za pomocą Twoich obliczeń , musisz przyznać
i myśle że właśnie na tym polega istota odkładania i siegania na przemian po zapasy przez organizm bo w efekcie i tak więcej spalimy..
Tak to wygląda z mojego pkt widzenia jednak zaznaczam że wiem że jakość jedzenia też ma znaczenie bo wiadomo po słodkim ciężko się powstrzymać od jedzenia choćby przez wyrzut insuliny, tak samo trzeba rozpatrzyć sprawę słodkich napoi etc bo litr takiej wody to pewnie z 200 kcal, dodamy dwie łyżeczki cukru do herbaty i już deficyt wychodzi nam raptem - 100 kcal czyli tyle co nic dlatego bilans i jakość jedzenia to sprawa kluczowa, poza tym każda teoria ma swoje wady i zalety, i wszędzie czegoś możemy się doszukać.
pozdr