Komentarz do artykułu Nie zawsze bieganie=odchudzanie

Wszystko o bieganiu i zdrowiu
infomsp
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 599
Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Żeby rozruszać metabolizm to wg mnie liczenie kcal, tak żeby być na te -500 kcal dziennie. 1 tys. to maks. i regularne jedzenia małych porcji. Tak jak radzi Daniels z zegarkiem w ręku co 2 godz. Po kilku tygodniach już nie potrzeba zegarka.
Ja porzuciłem mięso i zdecydowanie lepiej mi się biega. Zamiast tego warzywa, makaron pełnoziarnisty, kasza, ryż ciemny, chleb razowy, musli co to sam sobie robię. Tłuszczów jem mało. Mięso obciążało mi żołądek i teraz nie muszę tak pilnować godz. jedzenia przed bieganiem. Jem tylko po każdym treningu jedno jajko. Bardzo ważny jest posiłek przed treningiem i do dwóch godz. po treningu. Bez tego nie ma porządnego ćwiczenia.
PKO
IXOF
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 382
Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
Życiówka na 10k: 47:22
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Sorki, cos mi umklo. te liczby 82-85 to obwod pasa ;D to mogl kolego cos zaproponowac??:) bo jestem spory niejadek, do warzyw od czasu do czasu sie troche przymuszam, az jak narazie po lubilem w miare pomidory :) a tak to nie mam pomyslu ..



a i jeszcze dwie sprawy, co do tego bilansu to we wakacje trzymalem jakies -800 ale zaznaczam ze to lekko szlo bo spalem cale dnie :D a chleb typowo razowy mala kromka kawalek wedliny i pomidor potrawily mnie ladnie zapchac, a od wrzesnia to tak 1800-2000 dziennie (blizej 2000 :p) i tak mysle czy moze nie za szybko oczekuje efektów?? no ale ten pas.. od prawie dwoch miechow stoi w miejscu i a pro po. cwiczenia na miesnie brzucha moga miec jaki kolwiek wplyw na wymiar pasa??;) bo wystartowalem z absII a przed tym co drugi dzien robilem brzuch po ok 30 min a cwiczenia to wzniosy barkow, uginanie nog w zwisie itp..

pzdr
Awatar użytkownika
maly89
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4862
Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
Życiówka na 10k: 37:44
Życiówka w maratonie: 02:56:04
Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
Kontakt:

Nieprzeczytany post

IXOF pisze:
moje posilki to tak, rano przed 7 platki owsiane blyskawiczne z mlekiem, w szkole 2 kanapki, co trzy lub dwie lekcje (chleb razowy i jakas wedlina) i staram sie to tak robic zeby przed ostanio lekcja zjesc ostania kanapke, i wtedy jak za jakies 2h jestem w domu to ide biegac bez jedzenia, a potem obiad to roznie, albo wiecej kanapek, miska zupy czy cos, na wieczor jajka lub jogurt naturalny, a jezeli jestem po silce to do jajek kromka bialego chleba(zeby bialko poszlo w miesko :P )
kalorycznie jest tego teraz ok 2000kcal

To jest 2000kcal? Nie mówię, że tak nie jest, ale naprawdę bardzo trudno mi w to uwierzyć, szczególnie, że od czasu jak zacząłem ważyć to okazało się że nasze "małe co nieco" albo "garstka" albo "resztka" to często kilkaset kalorii :) Tak przykładowo kromka chleba to ponad 80kcal, a trochę Ci go wychodzi z tego co piszesz. Policz kiedyś z ciekawości i daj znać co Ci wyszło tak uczciwie :)
IXOF
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 382
Rejestracja: 13 kwie 2012, 22:22
Życiówka na 10k: 47:22
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

maly89 pisze:
IXOF pisze:
moje posilki to tak, rano przed 7 platki owsiane blyskawiczne z mlekiem, w szkole 2 kanapki, co trzy lub dwie lekcje (chleb razowy i jakas wedlina) i staram sie to tak robic zeby przed ostanio lekcja zjesc ostania kanapke, i wtedy jak za jakies 2h jestem w domu to ide biegac bez jedzenia, a potem obiad to roznie, albo wiecej kanapek, miska zupy czy cos, na wieczor jajka lub jogurt naturalny, a jezeli jestem po silce to do jajek kromka bialego chleba(zeby bialko poszlo w miesko :P )
kalorycznie jest tego teraz ok 2000kcal

To jest 2000kcal? Nie mówię, że tak nie jest, ale naprawdę bardzo trudno mi w to uwierzyć, szczególnie, że od czasu jak zacząłem ważyć to okazało się że nasze "małe co nieco" albo "garstka" albo "resztka" to często kilkaset kalorii :) Tak przykładowo kromka chleba to ponad 80kcal, a trochę Ci go wychodzi z tego co piszesz. Policz kiedyś z ciekawości i daj znać co Ci wyszło tak uczciwie :)

wydawalo mi sie ze robie to uczciwie, chodz nie mam wagi, ale patrze np ile mniej wiecej urzylem czekog z opakowania np platki i tak, na miske owsianki : mleko z 300 ml i platki jakies 50-70g i lyzka cukru, calosc mi wychodzi 500 kcal, na kanapke kromka wedlina kromka bez masla licze 300/1szt, obiad roznie i, ale staram sie liczyc 600kcal, miska zupy czy gulasz z ryzem raczej wiecej nie ma chodz dzis mialem wlasnie gulasz i wrazie czego policzylem 700p no i kolacja to dzis 1,5 pyzy z miesem i policzylem na to 300 kcal, dzis wyszedlem troche, ale po tym ryzu jakos za dwie h bylem glodny i o..
Awatar użytkownika
Piechu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2762
Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rokietnica/Poznań

Nieprzeczytany post

IXOF pisze:ale po tym ryzu jakos za dwie h bylem glodny i o..
a co się dziwisz? skoro wpierdzieliłeś kupę węgli to i szybko głodny się zrobiłeś ;)
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:2000kcal przy takiej wadze i takiej aktywności spowalnia właśnie do granic możliwości metabolizm. Organizm 'uczy się' żyć na takich głodowych racjach, a robi to właśnie maksymalnie spowalniając przemianę materii. Tak się właśnie kończy obcinanie kalorii ponad zdrowy rozsądek. Nie jest to jedyny przypadek gdzie teoria bilansu kalorycznego bierze w łeb.

Żeby się odchudzić powinno się zjadać minimalnie mniej niż potrzebujemy, albo zjadać tyle ile potrzebujemy ale wyrzucić z pożywienia jak najwięcej węglowodanów i zbóż.

Przy takiej sytuacji jak tutaj (poza tym, że faktycznie warto zbadać hormony) najpierw trzeba metabolizm z powrotem rozruszać. Ja polecałbym jednak kumatego dietetyka, ale w ogólnych zasadach trzeba organizm oduczyć złych nawyków spowodowanych maksymalnym obcinaniem kalorii. Podstawa to regularne posiłki do syta. Bez żadnego nie jedzenia po 19tej. Co trzy godziny najadasz się do syta. W pierwszej fazie wręcz niektórzy polecają się trochę przejadać. Regularny wysiłek fizyczny bardzo pomaga.

Docelowo dążyłbym do wyeliminowania z posiłków zbóż wszelakich - pieczywa, kasz, ryżu, makaronu. Posiłki powinny się składać z białka, tłuszczu i warzyw. Węglowodanów i tak będziesz miał wystarczającą ilość z warzyw i pozostałych produktów. Owoce, przynajmniej na etapie odchudzania też bym odpuścił, jeśli już masz bardzo chęć, to bezpośrednio po treningu chociaż fruktoza to nie jest najlepszy sposób na uzupełnianie braków potreningowych.

axell - czy jeśli to się kłóci ze zdrowym rozsądkiem i teorią bilansu kalorycznego to można przyjąć, że teoria bilansu kalorycznego kłóci się ze zdrowym rozsądkiem? :)
No ale na czymś trzeba polegać - jak mam do wyboru polegać na tym co mówi zdrowy rozsądek albo na tym co piszą w rubrykach pism plotkarskich to jednak wybieram zdrowy rozsądek. Może mnie przekonasz albo ktoś innych ale w tej chwili nie widzę podstaw żeby sądzić, że u zwiastuna nastąpiło spowolnienie metabolizmu - poniżej podam kilka przykładów spowolnienia metabolizmu:

Niedźwiedź - typowe bardzo wyraźne spowolnienie metabolizmu u ssaków jest np u niedźwiedzi podczas letargu. Serce znacząco zwalnia, obniża się temperatura ciała, zwierzę zapada w sen - mięśnie prawie nie wykonują pracy - jest na czym zaoszczędzić energię.

Drugi przykład (fikcyjne posklejane z różnych informacji zasłyszanych) - modelka rozmiaru XXXS czuje się za gruba i ma presję żeby zejść do rozmiaru XXXXS. Obcina dietę o kolejne 500kcal i na wybiegu ma problemu z utrzymaniem się prosto, słaba koordynacja i zmniejszony refleks, zawroty głowy i po 15 minutach w pozycji pionowej musi się położyć albo przynajmniej usiąść inaczej zemdleje, do tego zaniki miesiączki i być może inne funkcje życiowe również szwankują. Wszystkie te symptomy są wynikiem obniżonego metabolizmu.

Kolejny przykład - świeżo wygooglowane objawy niedoczynności tarczycy (za http://tarczyca.wieszjak.pl/badania-tar ... wazyc.html)
wzrost masy ciała,
znaczne osłabienie,
senność,
uczucie chłodu, zwłaszcza rąk i stóp,
obrzęki podskórne,
zaparcia,
suchość skóry,
zwiększona łamliwość włosów,
zwolnienie czynności serca.
Brzmi podobnie? - wzrost masy ciała nie bierze się z niczego pozostałe objawy to właśnie efekt spowolnienia metabolizmu.

A teraz patrzę na to co napisał zwiastun:
100 kg wagi, biegam ponad dwa lata, 3-4 razy w tygodniu, zwykle ok. 40 km na tydzień, do tego czasm siłownia, rowerek stacjonarny i basen ale dosyć nieregularnie
Gdzie człowiek ze spowolnionym metabolizmem miałby siłę biegać po 3-4 razy w tygodniu do tego jeszcze ochotę na siłownię, rowerek i basen.

Jeżeli na spowolnionym metabolizmie dałoby się funkcjonować jak przy normalnym metabolizmie to jako zwierzę, które od czasów kamienia łupanego do połowy 20 wieku wciąż zmagał się z głodem (w afryce i azji nadal występuje w niektórych krajach) - to stan tego spowolnionego metabolizmu byłby stanem podstawowym (aby zawsze nawet w czasie hossy żywieniowej gromadzić zapasy na minimalnym zużyciu energii) i uważam, że nasz stan podstawowy jest właśnie na maksymalnie optymalnie obniżonym metabolizmie, który nie wprowadza negatywnych efektów. Jeśli nie odczuwamy fizycznie spowolnienia metabolizmu to go po prostu nie ma chociażby wszystkie pisma dla kobiet pisały że po zdjęciu iluś tam kcal metabolizm zwolnił. Jeśli odczuwa się negatywne efekty typu ospałość, osłabienie, omdlenia itp - to jest oczywiście oznaka niedożywienia i trzeba podaż kalorii zwiększyć - bo funkcjonować.

Taka jest moja teza, i jak mnie ktoś nie wyprostuje jakimś sensownym wytłumaczeniem to uznam że to jednak mit a nie fakt. Teraz kiedy napisałem ten wątek to jeszcze bardziej się utwierdziłem w moim przekonaniu.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Mówisz, że nic nie spowalnia, a skoro obcinasz 1000kcal z tego co potrzebujesz to skąd organizm bierze ten brakujący 1000? Nie spala zapasów, bo gdyby spalał osoba traciłaby na wadze (pewnie w jakimś tam stopniu spala, ale skoro waga się nie zmienia tzn. że albo jednak nie albo tyle ile spali tyle samo odłoży). No to skąd te kalorie? W miesiącu to już 30000kcal. Gdzie one? Organizm obniża swoje zapotrzebowanie, próbując je dostosować do nowych warunków, czyli - spowalnia metabolizm.

Gdyby tak było jak piszesz, każdy by chudł kiedy by tylko chciał, a tymczasem ogromna większość ma z tym spore problemy.
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Kisio a skąd masz informacje, że naprawdę ludzie stosują te deficytowe diety i nie spada im waga. Zaglądasz im do miski 24h/d, założyłbyś się o jakąś znaczącą sumą że sumienie pilnują diety i nie dojadają (wieczorami/w pracy/w weekendy).
Charakter człowieka jest ułomny a jak w żołądku possie to ludzie ulegają pokusom. Sam coś o tym wiem - bo kiedyś po długim wybieganiu na czczo przez pół dnia wszystko co było pod ręką jak odkurzać wcinałem nie zaspakajając wilczego apetytu. (Prawdopodobnie to był efekt lekkiego niedocukrzenia) Naprawdę jak coś takiego przyciśnie to ciężko się pohamować a zbyt restrykcyjne diety - lub z całkowicie wyciętymi węglowodanami mogą do takich stanów doprowadzać.

Mój przykład - 2 lata temu stwierdziłem z determinacją, że chcę się pozbyć oponki i w kilka miesięcy pojechałem z wagą 15kg z czego większość to był tłuszcz. Moja dieta to było wywalenie słodyczy + wywalenie fast-foodów + żadnych przekąsek + ograniczenie posiłków do wyznaczonych porcji - czyli żadnych dokładek przy obiedzie, kolacja skromna. Czyli szczerze mówiąc żadna dieta - nawet nie rezygnowałem z ziemniaków/ryżów/kasz - żona się śmiała, że moja dieta to jakaś ściema. Ochota na słodycze po w 2 tygodniach przeszła na tyle, że już nie śliniłem się na widok kogoś jedzącego moje ulubione pączki ale odmawianie sobie wciąż było odczuwalne więc żeby nie przeginać nawet słodycze w niewielkich ilościach wprowadziłem do diety - z czystego rozsądku, żeby po diecie nie rzucić się opętany. Ale trzymałem się, że pączka co 2-3 dzień tylko mogłem zjeść i zjadałem tylko pół a resztę (sic!) wyrzucałem do śmietnika żeby nie kusił.
Do tego musiałem się przełamać i żonę - resztki jedzenia - które np syn nie dojadł lądowały w śmietniku, napoczęte opakowania innych pokarmów, które nie mogą po otwarciu długo leżeć tak samo śmietnik. Była z mojej strony determinacja której się trzymałem i waga spadała - u kilku moich znajomych podobne efekty.

Ale kiedy widzę moją siostrę która odchudza się od zawsze i zafundowała sobie nawet pomoc dietetyka (któremu płaci - więc powinna być pełna mobilizacja) a wciąż ma problemy z zrzuceniem wagi to dopiero trochę przebywania z nią wszystko mi wyjaśniło:
1) Kawka - jedna dziennie ale musi być słodzona - wiadomo nie może sobie odmówić jedynej, to tylko łyżeczka
2) 2-3 malutkie jogurciki owocowe - samo zdrowie wapń i te sprawy - must be,
3) ciasto pieczone w domu bez konserwantów - "niskokaloryczny serniczek - na chudym serku", się nie liczy a szklanka cukru wrzucona to się tak rozejdzie że w 2-3 kawałkach to wyjdzie niewiele
4) kabanosek wieczorem - samo białko na ssanie wieczorne jak znalazł
5) szklanka soku pomarańczowego - witaminy na diecie wiadomo muszą być
6) owoce typu bananek, mandarynka, kiść winogron czy miseczka truskawek - konieczność - nie można sobie odmówić

Tak można wyliczać - chociaż nie każdego dnia każdy z punktów 1-6 musiała oczywiście stosować - ale z powietrza energia nie idzie aby deficyt energetyczny nie powodował spadku masy.

Innych przykładów teraz jak pomyślę mnóstwo mi się pcha do głowy - ale podam taką perełkę - chociaż wszystkich szczegółów nie znam ale jak to z boku wygląda - sąsiadka mojej mamy bardzo otyła po wielu latach odchudzania ze stosowaniem różnych bezowocnych diet (jak mówiła), została postawiona pod ściana przez lekarza. Jeśli nie zjedzie 30kg z wagą nie będzie mogła zostać poddana operacji - i jak sądzisz zjechała z wagą czy nie?
W grę mogła jedynie może wchodzić dieta deficytowa - bo z aktywnością ruchową u niej bardzo krucho - 2 piętra podjeżdża windą bo schodami to dla niej spory problem. W pół roku zjechała 40kg (wciąż mając jeszcze sporą nadwagę).
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Oczywiście, że nie zajrzę każdemu do talerza. Ta 'dieta' którą opisałeś to nawet trudno nazwać dietą ;) Ja tak przy największym rozpasaniu się nie odżywiałem ;)

Ograniczanie kalorii to tylko jeden ze sposobów na zgubienie kilogramów. Nie najlepszy, nie dla każdego skuteczny, niemożliwy do stosowania przez dłuższy czas i bardzo łatwo wpaść w pułapkę - jak w opisywanym przez Ciebie przykładzie - liczę kalorię więc póki zachowuję ujemny bilans mogę wciągać te słodkie jogurty, ciasta, soki owocowe, tak? NIE. To jest właśnie pułapka kiedy myśli się tylko o bilansie.
Awatar użytkownika
Piechu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2762
Rejestracja: 06 sie 2012, 20:34
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Rokietnica/Poznań

Nieprzeczytany post

Ja na swoim przykładzie mogę powiedzieć, że coś takiego jak spowolniony metabolizm istnieje.
Jakiś czas temu obciąłem sobie znacząco ilość kalorii przyjmowanych w ciągu doby. Wszystko fajnie pięknie działało ale przez miesiąc. Książkowo zjechało 1kg tygodniowo. Po miesiącu waga ani drgnęła. Mimo częstych treningów i olbrzymiego deficytu kalorycznego.
Teraz powoli staram się jak piszą chłopaki "rozbujać metabolizm".
Musze sobie jeszcze tylko zrobić kontrolne badanie TSH, FT3 i FT4 bo mam niedoczynność tarczycy i może być tak, że znowu to co z niej zostało (lewy płat) zaczęło wariować i trzeba by podnieść dawkę euthyroxu, który przyjmuję już i tak w prawie końskiej ilości.
"W bieganiu najważniejsza jest regeneracja więc ja się nie opierdalam, ja się regeneruję!" - cyt. nieskromny autor powyższego wpisu
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio - moja teoria jest taka że właśnie jeśli mieścisz się w bilansie energetycznym to możesz spokojnie jadać słodkie jogurty, słodkie soki itp. Wg mnie na dłuższą metę jest to nawet konieczne (kolejny mit lub fakt nie analizowałem dokładnie - tłuszcze pali się w ogniu węglowodanów)
Jeśli o mnie chodzi to tak podczas diety wagowo zjechałem 19kg ale 4kg bardzo szybko po skończeniu diety nabrałem więc uznałem że uczciwiej jest uznać - że te 4kg to było to odwodnienie. Dietę niestety miałem już w fazie końcowej jak zacząłem biegać więc nie wiem jaki wpływ miało trening na redukcję ale obawiam się że bieganie mogło mieć również negatywny. Z moich obserwacji mogę jedynie powiedzieć, że u mnie bieganie powoduje wzmożony apetyt. I podczas końcówki mojej redukcji waga już stała w miejscu. Półtora roku od zakończenia diety - powrotu do słodyczy itp moja waga wzrosła o 2kg. Obecnie zainteresowałem się tematem bo właśnie planuję znów rozpocząć dietę zrzucić te 2kg nadrobione + jakieś 5kg ponadto + może 2-3kg wody - która zaraz po zakończeniu diety powróci. Obecnie przy 180cm wzrostu mam 82kg - na jesienny maraton chciałbym mieć nie więcej niż 75-76 kg. Prawda jest taka że im więcej zjedziesz z wagą tym trudniej kolejne kilogramy spalić - organizm broni się przed nadmiernym uszczupleniem zapasów - te spowolnienie jest widoczne gołym okiem przy wysiłkach na wysokich intensywnościach - szczególnie przy bardzo nieekonomicznym z punktu widzenia organizmu wysiłkach beztlenowych (na długu tlenowym). Podejrzewam, że przy zmniejszonej podaży pokarmu organizm pastwi się na zawartością jelit niemiłosiernie, żeby nic tam nie zostało - przy większej podaży - nie ma czasu aby tak intensywnie pobierać odżywcze wartości bo już nowym towarem musi się zająć. W USA operacyjne zmniejszanie żołądka i skracanie jelit nikogo nie szokuje - jako środek walki z otyłością.

Piechu - właśnie wiem że istnieje coś takiego jak spowolniony - ale nie jest to stan niezauważalny przez człowieka. Musisz czuć że coś jest nie tak z funkcjonowaniem organizmu - bezkarnie (bezobjawowo) organizm nie zwolni.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ale sam podałeś przykład kobity, która tak robiła i dziwiła się, że nie chudnie ;)
axell
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 513
Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

kisio pisze:Ale sam podałeś przykład kobity, która tak robiła i dziwiła się, że nie chudnie ;)
W moim przykładzie te wszystkie punty 1) -6) to było dojadanie poza wyznaczoną dietą - jeśli uwzględnisz serek zamiast czegoś innego w diecie to jest dozwolone. Problemy z cukrami są takie że jedząc węgle proste szybko człowiek jest głodny i dojada - a nie że one są złe same w sobie. Po prostu ciężko utrzymać dyscyplinę ale jak ją utrzymujesz to jedz co chcesz.
Awatar użytkownika
kisio
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1774
Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ależ są złe same w sobie. Jeśli przyjmujesz dużą dawkę węglowodanów to część siłą rzeczy zostanie odłożona jako tłuszcz, bo organizm nie jest w stanie przerobić takiej ilości energii w krótkim czasie. A to jak węglowodany są metabolizowane w wątrobie sprzyja odkładaniu. Jeśli przyjmujesz posiłek ubogi w węglowodany to on się trawi i metabolizuje wolniej i w inny sposób, dużo mniejsza jego część zostanie odłożona. Po co odkładać i spalać jednocześnie?
fantom
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1984
Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
Życiówka na 10k: 42:21
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

kisio pisze: Po co odkładać i spalać jednocześnie?
Bo to jest naturalny cykl organizmu. Po to odklada zeby potem spalac, do tego sa nam potrzebne watroba, trzustka, nadnercza i tarczyca. Najwazniejsze zeby odkladanie nie przewazalo nad spalaniem - to jest to co trzeba kontrolowac.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ