
Komentarz do artykułu Kochaj maraton, szanuj inne dystanse
- Paweł100
- Stary Wyga
- Posty: 183
- Rejestracja: 28 gru 2012, 14:37
- Życiówka na 10k: 49:42
- Życiówka w maratonie: brak
Moim zdaniem to sztuczny temat, sztuczny problem. Bieganie jest bieganiem, jeśli kogoś cieszy poprawianie wyniku na 5 km, niech biega 5 km, jeśli ktoś chce zmierzyć się z dystansem maratońskim, niech przygotowuje się do maratonu. Każdy niech sam wyznacza sobie cele i pokonuje swoje granice - dla jednego zwycięstwem będzie przebiegnięcie maratonu, dla kogoś innego zejście poniżej 40 minut na 10 km, jeszcze dla innego zwykłe-niezwykłe 30 minut ciągłego biegu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 02 sty 2012, 20:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ad. 2. Nie drażnij lwakrunner pisze: 2. Specyficzna grupa biegaczy, która do maratonu trenuje. Są to osoby 35+, często 40+,45+, które jeszcze rok-dwa temu miały sporą nadwagę, brak sportowej przeszłości. Takim osobom trudno jest wyrobić szybkość, cudów nie ma. Mogą się tylko wydłużać. I takie osoby często będą tworzyły i kreowały mit maratonu...


- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Od wczoraj zbierałem się żeby przeczytać ten artykuł, ale dopiero dzisiaj mi się udało. Po przeczytaniu nasuwają mi się następujące myśli:
1. Autor pisze o starszyźnie, która biega maratony i gdzieś ma krótsze dystanse, no ale nic w tym dziwnego - ta starszyzna szybkości już nie poprawi, została im tylko wytrzymałość więc tego się trzymają. Na 5k, czy 10k zostali by zjedzeni przez przeciętniaków i słabiaków, których w maratonie to oni zjadają
2. Autor wspomina, że ludzie nie wyjeżdżają na dalekie zawody na 5k czy 10k. A ja się pytam po co mieliby wyjeżdżać? Biegów na takich dystansach jest cała masa i każdy może znaleźć coś w okolicy. Poza spędzić kilka dni w podróży, żeby mieć kilkanaście minut frajdy? Dla mnie się nie kalkuluje
3. I na koniec powiem tak. W ubiegłym roku zadebiutowałem w maratonie, w tym roku mam opłacone już 2 starty. Jednak moim głównym celem jest poprawienie się na krótszych dystansach. Chcę wykorzystać fakt, że jestem jeszcze w miarę młody i pracować nad szybkością. To mam nadzieję zaprocentuje w przyszłości podczas biegania w maratonach
1. Autor pisze o starszyźnie, która biega maratony i gdzieś ma krótsze dystanse, no ale nic w tym dziwnego - ta starszyzna szybkości już nie poprawi, została im tylko wytrzymałość więc tego się trzymają. Na 5k, czy 10k zostali by zjedzeni przez przeciętniaków i słabiaków, których w maratonie to oni zjadają

2. Autor wspomina, że ludzie nie wyjeżdżają na dalekie zawody na 5k czy 10k. A ja się pytam po co mieliby wyjeżdżać? Biegów na takich dystansach jest cała masa i każdy może znaleźć coś w okolicy. Poza spędzić kilka dni w podróży, żeby mieć kilkanaście minut frajdy? Dla mnie się nie kalkuluje

3. I na koniec powiem tak. W ubiegłym roku zadebiutowałem w maratonie, w tym roku mam opłacone już 2 starty. Jednak moim głównym celem jest poprawienie się na krótszych dystansach. Chcę wykorzystać fakt, że jestem jeszcze w miarę młody i pracować nad szybkością. To mam nadzieję zaprocentuje w przyszłości podczas biegania w maratonach

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Ciekawy temat, ale..
Autor postawił pewną tezę, ale jej nie potwierdził w żaden sposób empirycznie, nie zweryfikował liczby maratończyków i nie porównał jej z liczbą osób startujących w zawodach, ani tym bardziej, co znacznie trudniejsze ze liczbą tych , którzy tak sobie tupią po lesie.
Napisał co sądzi on sam i jego koledzy, bez potwierdzenia w jakiejkolwiek teorii socjologicznej czy psychologicznej.
Płaskie.
Autor postawił pewną tezę, ale jej nie potwierdził w żaden sposób empirycznie, nie zweryfikował liczby maratończyków i nie porównał jej z liczbą osób startujących w zawodach, ani tym bardziej, co znacznie trudniejsze ze liczbą tych , którzy tak sobie tupią po lesie.
Napisał co sądzi on sam i jego koledzy, bez potwierdzenia w jakiejkolwiek teorii socjologicznej czy psychologicznej.
Płaskie.
- Tomasz Peisert
- Dyskutant
- Posty: 31
- Rejestracja: 10 gru 2012, 09:14
- Życiówka na 10k: 35:48
- Życiówka w maratonie: 03:05:53
- Lokalizacja: Poznań/Gdańsk
A możesz mi Pawle wyjaśnić jaki to ma związek z tematem?Paweł100 pisze:Moim zdaniem to sztuczny temat, sztuczny problem. Bieganie jest bieganiem, jeśli kogoś cieszy poprawianie wyniku na 5 km, niech biega 5 km, jeśli ktoś chce zmierzyć się z dystansem maratońskim, niech przygotowuje się do maratonu. Każdy niech sam wyznacza sobie cele i pokonuje swoje granice - dla jednego zwycięstwem będzie przebiegnięcie maratonu, dla kogoś innego zejście poniżej 40 minut na 10 km, jeszcze dla innego zwykłe-niezwykłe 30 minut ciągłego biegu.
Czy w artykule jest gdzieś zawarte przesłanie aby nie biegać na 5km czy maratonu?
Czy jest gdzieś także zawarty zakaz pokonywania własnych granic?
Zupełnie nie rozumiem Twojej wypowiedzi

- Tomasz Peisert
- Dyskutant
- Posty: 31
- Rejestracja: 10 gru 2012, 09:14
- Życiówka na 10k: 35:48
- Życiówka w maratonie: 03:05:53
- Lokalizacja: Poznań/Gdańsk
Psychologia sportu czasami przeczy statystykom. Zestawienia ilości startujących w maratonach i na innych dystansach nie miałoby większego sensu w związku z tematem. A z kolei oparcie się na czyjejś teorii psychologicznej czy socjologicznej i weryfikowanie jej w oparciu o własne doświadczenie to często tylko sucha ekspozycja faktów plus komentarz, a przecież nie o to chodzi w pisaniu artykułów z tej dziedziny. Utylitarne teksty sportowe zazwyczaj stanowią preludium do jeszcze bardziej utylitarnych dyskusji. Pod warunkiem, że rozumie się meritum tematu. PozdrawiamWojtek W pisze:Ciekawy temat, ale..
Autor postawił pewną tezę, ale jej nie potwierdził w żaden sposób empirycznie, nie zweryfikował liczby maratończyków i nie porównał jej z liczbą osób startujących w zawodach, ani tym bardziej, co znacznie trudniejsze ze liczbą tych , którzy tak sobie tupią po lesie.
Napisał co sądzi on sam i jego koledzy, bez potwierdzenia w jakiejkolwiek teorii socjologicznej czy psychologicznej.
Płaskie.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
A mi się wydaje, że wiele osób startuje w maratonach by podbudować swoje ego. Bo po roku przygotowań można z mało sprawnego człowieka zrobić maratończyka na 4:30. I jak taki zawodnik przyjdzie do pracy i powiesi sobie nad monitorem medal - to będzie się wydawał kolegom i koleżankom z pracy wyższy o 20 cm, młodszy o 10 lat i przystojniejszy o 0,5 Pitta.
Koledzy nie wiedzą ile ma ten maraton, ale uklękną przed medalem. A na słowo "50 maratonów" padną krzyżem i będą pokazywać na korytarzach i w stołówce.
Jeśli ten sam człowiek zacznie szlifować 5km czy dychę, albo przez rok potrenuje judo czy ju-jitsu - jego żółty pas nie zrobi na nikim wrażenia. Zapytają tylko "a kiedy czarny?" A w przypadku maratonu debiutant w społeczeństwie ma już taki szacun jak koleś z czarnym pasem w sztukach walki.
Maratońska starszyzna wywołuje u mnie wysypkę. Jak widzę dziadów startujących po 10 razy do roku, nie próbujących nawet się poprawić, z wiedzą o treningu nie wykraczającą poza Skarżyńskiego (do którego zresztą się nie stosują), to mnie szlag trafia. Nie dlatego, że nie trenują. Szanuję biegaczy którzy mają luzackie podejście do biegania. Zrobią sobie 4:30, potem pojeżdżą na rowerze. Pojadą do Berlina czy Paryża na maraton pozwiedzać. To jest o.k. Nie każdy musi być wyczynowcem.
Ale takie stare dziady swoim ego zajmują całe sektory, wymądrzają się, wszędzie podkreślają ile oni nabiegali ilościowo maratonów. Że Władek to ma na koszulce napisane "50-ty maraton Władka" i rozpowiada o tym wszystkim wokół i słuchasz tego czy chcesz czy nie. A jego kolega Józek podejdzie na Expo do stoiska z butami i na pytanie "w czym mogę pomóc?" odpowie "Panie! Co mi Pan może pomóc! Ja 34 maratony przebiegłem!". To ostatnie to autentyczna rozmowa zasłyszana w Warszawie.
Takich zachowań nie znoszę.
Albo prześmieszne zagadywania w sektorze: "- Ładna pogoda dziś. - Ano ładna. - Jak byłem w Rzymie w tym roku to też taka była. A w Londynie padało i źle się biegło, a to mój jubileuszowy bieg miał być" I tak dalej - po to tylko by pokazać jaki to dziadzio fajny jest. W świecie kanapowców to może on jest wyjątkowy, ale mógłby się uspokoić na chwilę, gdy widzi, że w kategorii M-50 startuje setka takich jak on.
Koledzy nie wiedzą ile ma ten maraton, ale uklękną przed medalem. A na słowo "50 maratonów" padną krzyżem i będą pokazywać na korytarzach i w stołówce.
Jeśli ten sam człowiek zacznie szlifować 5km czy dychę, albo przez rok potrenuje judo czy ju-jitsu - jego żółty pas nie zrobi na nikim wrażenia. Zapytają tylko "a kiedy czarny?" A w przypadku maratonu debiutant w społeczeństwie ma już taki szacun jak koleś z czarnym pasem w sztukach walki.
Maratońska starszyzna wywołuje u mnie wysypkę. Jak widzę dziadów startujących po 10 razy do roku, nie próbujących nawet się poprawić, z wiedzą o treningu nie wykraczającą poza Skarżyńskiego (do którego zresztą się nie stosują), to mnie szlag trafia. Nie dlatego, że nie trenują. Szanuję biegaczy którzy mają luzackie podejście do biegania. Zrobią sobie 4:30, potem pojeżdżą na rowerze. Pojadą do Berlina czy Paryża na maraton pozwiedzać. To jest o.k. Nie każdy musi być wyczynowcem.
Ale takie stare dziady swoim ego zajmują całe sektory, wymądrzają się, wszędzie podkreślają ile oni nabiegali ilościowo maratonów. Że Władek to ma na koszulce napisane "50-ty maraton Władka" i rozpowiada o tym wszystkim wokół i słuchasz tego czy chcesz czy nie. A jego kolega Józek podejdzie na Expo do stoiska z butami i na pytanie "w czym mogę pomóc?" odpowie "Panie! Co mi Pan może pomóc! Ja 34 maratony przebiegłem!". To ostatnie to autentyczna rozmowa zasłyszana w Warszawie.
Takich zachowań nie znoszę.
Albo prześmieszne zagadywania w sektorze: "- Ładna pogoda dziś. - Ano ładna. - Jak byłem w Rzymie w tym roku to też taka była. A w Londynie padało i źle się biegło, a to mój jubileuszowy bieg miał być" I tak dalej - po to tylko by pokazać jaki to dziadzio fajny jest. W świecie kanapowców to może on jest wyjątkowy, ale mógłby się uspokoić na chwilę, gdy widzi, że w kategorii M-50 startuje setka takich jak on.
napieraj.pl
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Patrząc z drugiej strony:
Zawodnicy z krótszych dystansów w Polsce mają mizerne wyniki w porównaniu ze światem.
Tak jak nie oglądam polskiej ligi piłki nożnej i nie wiem kto jest najlepszym obrońcą w Legii, tak nie śledzę polskich mityngów lekkoatletycznych, gdzie padają słabe rezultaty. Dobre wyniki są na tyle rzadkie, że jakoś się o nich dowiaduję. Choćby z miesięcznika Bieganie czy z bieganie.pl
Ale sorry - co tu oglądać i czym się pasjonować, gdy na szczycie tabel stoi ciągle Malinowski, Kowol, Szewińska, Kasprzyk i spółka.
Zawodnicy z krótszych dystansów w Polsce mają mizerne wyniki w porównaniu ze światem.
Tak jak nie oglądam polskiej ligi piłki nożnej i nie wiem kto jest najlepszym obrońcą w Legii, tak nie śledzę polskich mityngów lekkoatletycznych, gdzie padają słabe rezultaty. Dobre wyniki są na tyle rzadkie, że jakoś się o nich dowiaduję. Choćby z miesięcznika Bieganie czy z bieganie.pl
Ale sorry - co tu oglądać i czym się pasjonować, gdy na szczycie tabel stoi ciągle Malinowski, Kowol, Szewińska, Kasprzyk i spółka.
napieraj.pl
- gumpinoga59
- Stary Wyga
- Posty: 171
- Rejestracja: 23 sty 2012, 20:43
- Życiówka na 10k: 35,35
- Życiówka w maratonie: 2,59,22
- Lokalizacja: Góra
- Kontakt:
dla mnie to trzepanie piany nie wiadomo o co...
jakby nie starszyzna ,biegalbys kolego autorze prawie sam na biegach !!!
glupie to jest i wogole szkoda jezyk strzepic nad tymi wypocinami !
jakby nie starszyzna ,biegalbys kolego autorze prawie sam na biegach !!!
glupie to jest i wogole szkoda jezyk strzepic nad tymi wypocinami !
10 km - 35,35
15 km -56,23
półmaraton - 1,20,19
maraton- 2,59,22
avatar- widocznosc mikroskopijna, medal z NYC maraton
15 km -56,23
półmaraton - 1,20,19
maraton- 2,59,22
avatar- widocznosc mikroskopijna, medal z NYC maraton
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 11 kwie 2012, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Przeczytaj sobie kolego co napisałeś i zastanów się czy nie smęcisz tak samo jak te 'dziady". Startuj z VIP/Elita to nie będziesz ich musiał słuchać i dostawać wysypki.Kshysiek pisze:A mi się wydaje, że wiele osób startuje w maratonach by podbudować swoje ego. Bo po roku przygotowań można z mało sprawnego człowieka zrobić maratończyka na 4:30. I jak taki zawodnik przyjdzie do pracy i powiesi sobie nad monitorem medal - to będzie się wydawał kolegom i koleżankom z pracy wyższy o 20 cm, młodszy o 10 lat i przystojniejszy o 0,5 Pitta.
Koledzy nie wiedzą ile ma ten maraton, ale uklękną przed medalem. A na słowo "50 maratonów" padną krzyżem i będą pokazywać na korytarzach i w stołówce.
Jeśli ten sam człowiek zacznie szlifować 5km czy dychę, albo przez rok potrenuje judo czy ju-jitsu - jego żółty pas nie zrobi na nikim wrażenia. Zapytają tylko "a kiedy czarny?" A w przypadku maratonu debiutant w społeczeństwie ma już taki szacun jak koleś z czarnym pasem w sztukach walki.
Maratońska starszyzna wywołuje u mnie wysypkę. Jak widzę dziadów startujących po 10 razy do roku, nie próbujących nawet się poprawić, z wiedzą o treningu nie wykraczającą poza Skarżyńskiego (do którego zresztą się nie stosują), to mnie szlag trafia. Nie dlatego, że nie trenują. Szanuję biegaczy którzy mają luzackie podejście do biegania. Zrobią sobie 4:30, potem pojeżdżą na rowerze. Pojadą do Berlina czy Paryża na maraton pozwiedzać. To jest o.k. Nie każdy musi być wyczynowcem.
Ale takie stare dziady swoim ego zajmują całe sektory, wymądrzają się, wszędzie podkreślają ile oni nabiegali ilościowo maratonów. Że Władek to ma na koszulce napisane "50-ty maraton Władka" i rozpowiada o tym wszystkim wokół i słuchasz tego czy chcesz czy nie. A jego kolega Józek podejdzie na Expo do stoiska z butami i na pytanie "w czym mogę pomóc?" odpowie "Panie! Co mi Pan może pomóc! Ja 34 maratony przebiegłem!". To ostatnie to autentyczna rozmowa zasłyszana w Warszawie.
Takich zachowań nie znoszę.
Albo prześmieszne zagadywania w sektorze: "- Ładna pogoda dziś. - Ano ładna. - Jak byłem w Rzymie w tym roku to też taka była. A w Londynie padało i źle się biegło, a to mój jubileuszowy bieg miał być" I tak dalej - po to tylko by pokazać jaki to dziadzio fajny jest. W świecie kanapowców to może on jest wyjątkowy, ale mógłby się uspokoić na chwilę, gdy widzi, że w kategorii M-50 startuje setka takich jak on.
Do kolegi autora: Czytałem wszystkie Twoje artykuły na bieganie.pl. Jesteś doskonałym materiałem na nowoczesnego mainstreamowego dziennikarza - potrafisz napisać artykuł tak naprawdę o niczym, nie poparty żadnymi badaniami, analizami, doświadczeniami i wiedzą merytoryczną, ale, szacun, wzbudzający zainteresowanie i żywą dyskusję nawet wśród tych, którzy teoretycznie mają o temacie pojęcie. Dla mnie naprawdę klasa w tej kategorii. Bez ironii i podtekstów.
I tylko Legia Legia Warszawa!!!
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
w słowniku dziennikarskim się to nazywa felieton i funkcjonuje nie od wczoraj.PiotrkB pisze:Do kolegi autora: (...) potrafisz napisać artykuł tak naprawdę o niczym, nie poparty żadnymi badaniami, analizami, doświadczeniami i wiedzą merytoryczną, ale, szacun, wzbudzający zainteresowanie i żywą dyskusję nawet wśród tych, którzy teoretycznie mają o temacie pojęcie.
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…