31.12 - Bieg Sylwestrowy 10km - 40',31'' - tempo 4,03 + rozgrzewka 2km
Relacji mógłbym dać tytuł "Wietrzna (nie)przyjemność"
To był ciężki bieg, nawet bardzo ciężki i to zarówno fizycznie jak i psychicznie, j krew, pot i łzy
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
- ale z niespodziewanym happy endem bo już na 8km pogrzebałem swoje szanse na życiówkę - jednak ułańska szarża tym razem się powiodła choć szału ni mo.
Pogoda dziś piękna była i cieplej niż w zapowiedziach bo + 6 a w słońcu to cieplej, szkoda, ze na krótko nie pobiegłem ale strój przebierańca celował w coś koło zera. Wystartowałem w stroju pływaka, czepek, okularki, gatki i koszulka reprezentacji Polski + biały szlafroczek z kapturem. Wchodząc na rynek w rytm głośnej muzy lecącej z instalującej się sceny sylwestrowej poczułem nastrój bojowy, normalnie jak Michale Phelps byłem prawie, szlafroczek zostawiłem w torbie i stanąłem w miarę z przodu, tłok był okrutny, hejnał z Wieży Mariackiej i poszli konie po betonie. Pierwszy kilometr lekko slalomowy po Floriańskiej i Plantach i 3,49, drugi w stronę Wawelu pod wiatr zapowiadał wiatrzne problemy ale nie nachalnie je zapowiadał, do piątki biegłem równo po 3,59 i na półmetku życiówka na 5km - 19,46 z silnym zamiarem łamania 40 minut bo biegło się dobrze. Zamiar ten zrewidowałem już w zasadzie po pierwszych 50 m po nawrocie, cóż to był typowy wiatr męski czyli jak podmu...chuje a robiło to zdrowo, tempo mi spadło do ok 4,10-4,15 i by takie prędkości osiągnąć musiałem wejść mocno w trzeci zakres i spiąć się na maksa, te wcześniejsze tempa poniżej 4 min to przy tym biegu była gra wstępna, luzy jak rajtuzy i gadki o d... Marioli
![hahaha :hahaha:](./images/smilies/icon_lol.gif)
. Gorąco mi jak cholera, zdejmuje czepek i okularki - trudno szyku zadawać w takim dyskomforcie. Lecę samiuteńki wzdłuż Królowej Polskich Rzek, wiatr wieje w oczy, człeka przede mną dogonić nijak nie mogę a czas umyka pomiędzy palcami jak morski piasek, powoli duch gaśnie i nogi miękną. Wreszcie Wawel widać, krótki podbieg pod mury i mniej wiatru - no to teraz tylko przyspieszyć do 4' ale łatwo powiedzieć bo właśnie doganiam hordy maruderów-przebierańców ze startu na 5km - slalomuję i ten 9km też 4,10, to już po herbacie myślę, nogi miękkie ducha brak ale co tam - pójdę w trupa i zabieram się do szarży, jeszcze przed Bramą Floriańską mijam dwóch biegaczy, których nie mogłem dojść nad Wisłą - brama - ostatnia prosta, rzut oka na Garmina i widzę, ze mam ponad minutę więc może się uda, dalej to już nic nie widzę tylko ten cholerny Kościół Mariacki co zbliżam się do niego wolno, jak wolno i jakże boli, mam Rynek, ostatnie 100m, "trzas Garmina" i 40,31 - ojej - tylko 5 sekund a tak bolało - masakra.
Potem przez godzinę nie mogę znaleźć w tłumie żony i muszę lecieć jeszcze do roboty
![:wrr:](./images/smilies/wrr.gif)
tak więc nie znam jej wyniku jeszcze bo siedzę w biurze o tej porze
Smsa dostałem z wynikiem - brutto 40,36 - 33 miejsce open i 5 miejsce w kategorii M40, no miejsce lepsze niż wynik ale nie narzekam, czuję, ze na łamanie 40 min jestem gotowy - innym razem się policzymy
Impreza bardzo fajna - klimatyczne mocno.