
Zmagam się od dłuższego czasu z dziwnym bólem łydek. Z początku myślałem, że to te sławetne skurcze, ale w końcu któregoś dnia dostałem prawdziwego skurczu i doszedłem do wniosku, że to całkowicie różne sprawy

Boli tylko podczas biegu, nigdy nie zdarza sie poza treningiem, taki kłujący, piekący ból, jak przy rozciąganiu, okolice Achillesa, ale też nie sam Achilles ale i wyżej. Mięsień sprawia wrażenie jakby był cały czas napięty, skrócił się o 1/3 i stwardniał. Jak się zatrzymam, to nadchodzi dodatkowa fala bólu, stojąc na jednej nodze muszę podnieść tę drugą i rozluźnić, w tym czasie ta na której stoję, boli jakby ze zdwojoną siłą, więc po kilku sekundach je zmieniam

Czasem, jak mam dobry dzień, to albo wcale bólu nie ma, albo jest na tyle lekki, że idzie go zignorować. Zdarzają się też takie treningi, że po 15-20 minutach się poddaję.
Co może być przyczyną? Z różną regularnością, ale biegam już od conajmniej 2-3 lat, a wyłączając dłuższe przerwy, to na pewno od kilku miesięcy. Stawiałbym na jakieś nierozciągnięcie łydek, szczerze mówiąc to rzadko kiedy się rozciągam
