Sens dwóch weekendowych treningów

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Jimmyk
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 229
Rejestracja: 16 gru 2011, 14:24
Życiówka na 10k: 48:13
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

maly89 pisze:Mam dziwne wrażenie, że część z piszących tu osób pochłonęły treningi do tego stopnia, że zapomnieli o... bieganiu. Każdy chciałby osiągać jak najlepsze życiówki i trenować jak najmniej. Niby ok, ale co z czerpaniem przyjemności z treningu. Nie dla każdego trening to przykry obowiązek. Kur* Panowie przecież jesteśmy biegaczami i samo już bieganie sprawia nam radość. Powiedzmy sobie uczciwie - żadni z nas zawodowcy, pieniędzy z tego nie będzie. Nie lepiej po prostu cieszyć się możliwością wyjścia z domu i przemierzania kolejnych tras?
Zgadzam się z Tobą ale zgadzam się również z tymi dla, których to grzebanie i analizowanie treningu jest przyjemnością samą w sobie. Nie mierzmy wszystkich dookoła własna miarą przyjemności... :lalala:

Ja może tak jeszcze dodam po przeglądnięciu tego ciekawego w sumie wątku na spokojnie, że rozumiem pytanie Przemka o zasadność treningu sb-nd, 3 czy 4 razy w tygodniu i wydaje mi się, że po prostu być może trochę nieprecyzyjnie autor tematu wyraził swoje wątpliwości bo... Chyba każdy z nas wie, że aby osiągnąć pewne założone cele należy odpowiednio trenować, że oprócz samego biegania nie wolno zapominać o treningu uzupełniającym (siłownia itd.). Wydaje mi się, że mniej problemów stworzyło by zapytanie tego rodzaju: Maraton w 4 godziny, trenować 4x w tygodniu czy może 3 wystarczą? Przy założeniu pewnego treningu uzupełniającego. Wtedy można by bez "kłótni" rozważać zasadności takiej, a nie innej metody. Natomiast tutaj można było odnieść wrażenie jakoby każdy trening dzień po dniu był niedobry. Pewnie można przebiec maraton w 4 godziny przy 3 treningach biegowych + kilka uzupełniających, można to również zrobić przy 4 (nie zapominając o uzupełniających również) ale bądźmy świadomi, że w pewnym momencie, przy pewnych założonych celach te 3 to może być jednak za mało aby osiągnąć to co się zaplanowało.

Odniosę się jeszcze do tego pierwszego postu Przemka:
Przemekimaraton pisze:Mam pytanie, które dotyczy różnych planów treningowych zakładających po 2 treningi w weekendy (vide najnowsze plany pod maraton 21 kwietnia - chodzi mi konkretnie o plany dla debiutantów). Zazwyczaj w takich planach w sobotę planowany jest bieg 6-8 km, a następnie w niedzielę długie wybieganie (kilkanaście, czy 20 parę kilometrów).

Jaki jest sens realizowania tych sobotnich treningów? Co one tak naprawdę nam mają dać? Czy chodzi głównie o nabijanie kilometrażu (bo w weekend mamy więcej czasu na trening), czy może chodzi o to, żeby do niedzielnego treningu przystępować na lekkim zmęczeniu?[
Kilometraż jest pewnie ważny przy określonym celu (oczywiście wyważony, nie za mały i nie za duży), zmęczenie też jest istotnym elementem
Przemekimaraton pisze: Z drugiej strony coś mi tu nie gra... bo skoro niedzielny trening jest kluczowym treningiem w skali całego tygodnia to czy nie powinniśmy przystępować do niego wypoczęci? A zgodnie z radą z jednego artykułów przy 2 treningach pod rząd lżejszy nie powinien być ten drugi? (w tym przypadku należałoby zamienić kolejnością sobotni i niedzielny trening)
Tutaj pewnie chodzi o symulowanie tego zmęczenia (może raczej jakiś specyficznych przemian energetycznych itp.) jakie towarzyszy nam podczas zawodów na tym dystansie
Przemekimaraton pisze:Pojawia się też pytanie o regenerację - co nam tak naprawdę da sobotni trening, skoro po jego wykonaniu między kolejnym treningiem nie zdążymy się zregenerować?
Możemy również założyć, że zregenerujemy się wystarczająco...
Przemekimaraton pisze: Kolejna wątpliwość: przecież dzień przed półmaratonem czy maratonem nie będziemy wykonywać treningu (co najwyżej lekkie rozbieganie)... to czy nie lepiej do niedzielnych treningów przystępować na świeżości? (tak jak to będzie w przypadku zawodów)
No tutaj zasadniczą kwestią jest to ,że zawody to nie trening, na którym stymulujemy organizm, "używamy" konstruktywnie zmęczenia aby uczyć organizm jak ma sobie radzić. Zawody mają być na pełnym wypoczynku.


Pozdrawiam
Piotrek
PKO
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Zmierzamy donikąd Panowie :usmiech: Skoro nabijanie kilometrów to jest sztuka dla sztuki i przestarzały sposób, to dlaczego zawodowcy trenują bardzo często dwa razy dziennie, skoro mogliby biegać powiedzmy 5 razy w tygodniu i uzyskiwać lepsze wyniki, ze względu na dłuższe okresy regeneracji? Odpowiedź jest oczywista. Im więcej pracy włożysz, tym lepszy rezultat osiągniesz, o ile oczywiście wszystko będziesz robił z głową.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
Awatar użytkownika
Przemekimaraton
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 20 lis 2012, 13:51
Życiówka na 10k: 47:33
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Adrian różnica między nami a zawodowcami jest taka, że Ci drudzy potrzebują znacznie silniejszych bodźców treningowych, żeby móc poprawić swoje wyniki. Podczas gdy dla większości z nas (ktoś już w tym temacie pisał, że tylko niewielki procent biegaczy łamie 3h w maratonie) wystarczające będą słabsze bodźce. Dlatego wzorem zawodowców nie musimy biegać po 8-9 razy w tygodniu, żeby cieszyć się z poprawy wyników.

Nie poruszyliśmy tego wątku w tym temacie... ale mam wrażenie, że może tak być iż czym wcześniej zaczniemy stosować mocniejsze bodźce treningowe (to też się odnosi do objętości) tym szybciej pozbywamy się skutecznych narzędzi (a właściwie obniżamy ich moc) pozwalających na poprawianie wyników. Wychodząc z tego założenia pisałem w tym temacie, że czasami mniej może znaczyć lepiej... bo czym dalej dojdziemy bez takich środków jak interwały, tym chyba większa szansa na dalszą progresję w wynikach. Piszę z dużą ostrożnością w tym akapicie... bo nie wiem czy tak naprawdę w ten sposób to działa.
Adrian26
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1971
Rejestracja: 07 cze 2012, 22:17
Życiówka na 10k: 38:14
Życiówka w maratonie: 2:57:08
Kontakt:

Nieprzeczytany post

Przemekimaraton pisze:Adrian różnica między nami a zawodowcami jest taka, że Ci drudzy potrzebują znacznie silniejszych bodźców treningowych, żeby móc poprawić swoje wyniki.
Ok, ale to tylko pokazuje, że organizm ludzki jest w stanie wytrzymać nawet dwa treningi dziennie, więc pytanie czy cztery treningi tygodniowo zamiast trzech są zasadne mija się z celem. Jeszcze nie słyszałem, żeby kilka kilometrów w spokojnym tempie mogło zaszkodzić maratończykowi. Może mu jedynie pomóc. Po drugie taki trening można połączyć z solidną dawką ćwiczeń sprawnościowych, siłowych itp.
Przemekimaraton pisze:Podczas gdy dla większości z nas (ktoś już w tym temacie pisał, że tylko niewielki procent biegaczy łamie 3h w maratonie) wystarczające będą słabsze bodźce. Dlatego wzorem zawodowców nie musimy biegać po 8-9 razy w tygodniu, żeby cieszyć się z poprawy wyników.
Zależy o jakim pułapie mówimy. Jeżeli ktoś biega półmaraton powiedzmy w 2 h to pewnie, że nie będzie musiał wiele pracy włożyć, żeby poprawić ten wynik, ale jeżeli jego życiówka na tym dystansie wynosi powiedzmy 1h 30, to już jednak będzie musiał się nieco postarać, żeby pobiec lepiej następnym razem.
Wszystko zależy od tego jakie mamy cele. Są ludzie, którym zależy tylko na pokonaniu/przebiegnięciu dystansu maratońskiego. Inni chcą się ciągle poprawiać, bić swoje rekordy. Jeżeli teraz weźmiemy pod uwagę dwóch zawodników. Jeden chce złamać 3h, drugi 4. O ile ten pierwszy musi utrzymać średnią prędkość w granicach 5:43/km, co nie jest jakimś wielkim wyzwaniem dla przeciętnego nawet biegacza, to drugi musi juz biec 4:13/km, co jest niezłym tempem w przypadku amatora na dystansie maratońskim. Ten pierwszy może przy trzech treningach tygodniowo swój cel zrealizuje, drugi nie (przynajmniej w 99% przypadków). W każdym razie w obu przypadkach dodanie jednego treningu na pewno nie zaszkodzi, o ile jeszcze raz podkreśle - wszystko będzie z głową.

Przemekimaraton pisze:mam wrażenie, że może tak być iż czym wcześniej zaczniemy stosować mocniejsze bodźce treningowe (to też się odnosi do objętości) tym szybciej pozbywamy się skutecznych narzędzi (a właściwie obniżamy ich moc) pozwalających na poprawianie wyników. Wychodząc z tego założenia pisałem w tym temacie, że czasami mniej może znaczyć lepiej... bo czym dalej dojdziemy bez takich środków jak interwały, tym chyba większa szansa na dalszą progresję w wynikach. Piszę z dużą ostrożnością w tym akapicie... bo nie wiem czy tak naprawdę w ten sposób to działa.
Tylko odpowiedz sobie na pytanie, kiedy chcesz realizować te mocniejsze bodźce treningowe? Z wiekiem coraz trudniej jest poprawić szybkość. Jeżeli będziesz stosował wyłącznie treningi stymulujące wytrzymałość, to się w końcu zamulisz i Twój organizm nie będzie w stanie zmobilizować się do szybszego biegania. Wypracujesz wytrzymałość, ale kosztem szybkości. Zobacz jak trenują młodzieżowcy. Czy trener każe 15-latkom chodzić na 30 km wybiegania? Nie. Zaczyna się od krótkich dystansów. Trenuje się szybkość, wytrzymałość tempową, dopiero później pracuje się nad wytrzymałością. Tak samo powinno być moim zdaniem z amatorami. Niestety większość biegaczy jest baaaaaardzo niecierpliwa i rzuca się od razu na głęboką wodę. Ktoś na forum nawet wspominał, ze wystartował w maratonie po miesiącu treningów :niewiem: Czy był do tego biegu przygotowany? Na pewno nie. Każdy biegacz powinien sobie odpowiedzieć na pytanie. Czy mam takie ambicje, żeby z każdym kolejnym startem się poprawiać, uzyskiwać przyzwoite jak na amatora rezultaty (przyjmijmy te 3h), czy też zadowole się po prostu przebiegnięciem dystansu, a czas nie będzie dla mnie istotny. Tym drugim osobom interwały i inne mocniejsze bodźce potrzebne nie będą, ale jeżeli będą chcieli za jakiś czas pobiec powiedzmy 3:15 czy nawet 3:30, to bieganie jednostajnym tempem na treningach w granicach 6 minut już na pewno nie wystarczy.
Mój blog: http://neversurrender.blog.pl/
Przegrywa tylko ten, kto się poddaje.
kojot7
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 16
Rejestracja: 11 cze 2012, 23:57
Życiówka na 10k: 35:14
Życiówka w maratonie: 2:56

Nieprzeczytany post

Drodzy biegacze również jestem biegaczem i proszę Was o pomoc i zagłosowanie na moje zdjęcie w konkursie na fb https://apps.facebook.com/megafonikonku ... /?id=42162
Zalezy mi na kazdym glosie. Do wygrania jest nowy pulsometr garmina. Bedziecie solidarni i pomożecie? Z góry dziekuje
Awatar użytkownika
Przemekimaraton
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 20 lis 2012, 13:51
Życiówka na 10k: 47:33
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Odgrzewam temat bo wraz z upływem czasu zmieniłem swoje podejście i zrozumiałem parę kwestii :)

2 treningi weekendowe mają jak najbardziej sens z następujących względów:

1) pozwalają nabić odpowiedni kilometraż
2) pozwalają na bieganie w tych dniach, kiedy mamy na to więcej czasu
3) pozwalają na niedzielnym treningu zasymulować zmęcznie organizmu
4) pozwalają na porządne rozciągnięcie po treningu i regenerację (na pewno lepsze niż kiedy biegamy wcześnie rano w tygodniu przed pracą)

Jeśli ktoś nie trenuje triathlonu/innych sportów wytrzymałościowych to jeśli chce porządnie przebiec maraton to lepiej, żeby biegał 4 razy a nie 3 razy w tygodniu :)

A co do biegania 3 razy w tygodniu i mojego debiutu maratońskiego (bo pamiętam, że ktoś się zastanawiał czy 3 treningi wystarczą do złamania 4 h)... nie wiem jakby wyszedł mój debiut gdybym biegał faktycznie 3 razy w tygodniu jak zakładałem (niestety nie pozwoliły na to drobne kontuzje i inne problemy) - w praktyce przez ostatnich 8 tygodni przed maratonem biegałem średnio tylko 2 razy w tygodniu, w tygodniu maratońskim dopadła mnie choroba... do tego doszła jeszcze kontuzja na trasie (wynikająca chyba ze zbyt małego kilometrażu treningowego) i skończyło się na 4:19. Dziś wiem, że start był mało rozsądny - drugi raz bym się na niego nie porwał w takich warunkach.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ