Jak wybrać właściwe tempo?
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Trasy masz zawsze podane przed zawodami. Sprawdź wcześniej w jakim miejscu powinieneś mieć jaki czas mniej więcej. Poza tym zawsze możesz zapytać kogoś na trasie. Co do biegania zawodów na tętno... cóż - może i można, ja nie próbowałem i chyba nie spróbuję. Tętno sprawdzam sobie tylko po zawodach w dzienniczku i potem porównuję
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
wystarczy przez kilka tygodni pobiegać z nastawieniem, że chcesz się "nauczyć" samego siebie, i będziesz w stanie określić tempo z dokładnościa do 10sek/km. Powie to Tobie oddech, zakres wahadeł, odczuwalna intensywność... Zegarek służy tylko potwierdzeniu odczuć. Sygnałów od ciała jest mnóstwo, są tylko zagłuszane przez GPSy i pulsometry.
- apaczo
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1565
- Rejestracja: 09 lut 2012, 12:07
- Życiówka na 10k: 34:54
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Po kilku tygodniach biegania jesteś w stanie określić tempo z dokładnością do 10 s/km?Qba Krause pisze:wystarczy przez kilka tygodni pobiegać z nastawieniem, że chcesz się "nauczyć" samego siebie, i będziesz w stanie określić tempo z dokładnościa do 10sek/km. Powie to Tobie oddech, zakres wahadeł, odczuwalna intensywność... Zegarek służy tylko potwierdzeniu odczuć. Sygnałów od ciała jest mnóstwo, są tylko zagłuszane przez GPSy i pulsometry.
Troszeczkę się znam na sporcie i jestem praktykiem. Wszystkie moje rady opieram na swoim wieloletnim doświadczeniu, ale przyznaję, że nie jestem nieomylny, gdyż człowiek uczy się całe życie i ma prawo zmienić swoje poglądy, przekonania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie ale nie ma takiej potrzeby, w pierwszych miesiącach wystarczy biegać z intensywnością konwersacyjną. jest to moim zdaniem świetne, proste, jasne i wystarczające kryterium wysiłku.
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Po roku biegania ja wiem jedynie, czy biegnę 5', 6', czy 7' na km i wiem to chyba po głebokości i częstotliwości oddechu...A konwersacja?...Co przez to rozumiesz, Qba, skoro to "proste, jasne"? Możliwość wypowiedzenia kilku słów, całego zdania, czy dłuższej wypowiedzi..? Pytam poważnie, bo ostatnio biegając grupą, mam okazję potestować..Całkiem składnie rozmawiałem przy 7'/km, ale i przy 6' też rozmawiałem, nie próbowałem przy 5-ciu...Moim zdaniem, "tempo konwersacyjne" to szerokie i szczególnie mało precyzyjne pojęcie...Jeśli miałbym rzetelnie do tego podejść, truchtałbym może...7:30...(??), a może jeszcze wolniej, wtedy bym sobie pogadał...Zegarek na dłoni, czy GPS ma dokładność umowną, ale precyzja jest większa...Z niego wiem - i przyznam się bez bicia - że kiedy truchtam, nie umiem utrzymać stałego tempa i często waha się w zakresie do pół minuty na km, a to sporo...Qba Krause pisze:nie ale nie ma takiej potrzeby, w pierwszych miesiącach wystarczy biegać z intensywnością konwersacyjną. jest to moim zdaniem świetne, proste, jasne i wystarczające kryterium wysiłku.
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
-
- Dyskutant
- Posty: 50
- Rejestracja: 22 paź 2012, 20:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
We wtorek była straszna ślizgawica, przy ciągłych niekontrolowanych poślizgach musiałem zmniejszyć tempo do 8'/km ( ) sądzę, że byłbym w stanie normalnie porozmawiać w takim tempie, choć akurat raczej koncentrowałem się na tym żeby orła nie wywinąć.
Fakt jednak ,że to był pierwszy raz kiedy biegłem w tempie konwersacyjnym, nawet na etapie marszobiegów rozmowa nie wchodziła w rachubę.
Właściwe tempo u mnie zależy od pory dnia, nawierzchni, jadłospisu, mojego samopoczucia i pewnie wielu innych czynników, chciałbym zawsze biegać w tempie 6,30'/km(lub mniejszym) ale ostatnio jest to 7'/7,30' w lutym przyjdzie czas na przyśpieszenie.
Dziś musiałem biegać po asfalcie bo moje standardowe ścieżki zalodzone kompletnie, biegało się o niebo lepiej niż zwykle średnie tempo było rzędu 7,15', ale była tu zarówno walka o życie w nieznanych mi chaszczach i wodzie po kostki, jak i relaksacyjne biegi po asfaltowej drodze.
Fakt jednak ,że to był pierwszy raz kiedy biegłem w tempie konwersacyjnym, nawet na etapie marszobiegów rozmowa nie wchodziła w rachubę.
Właściwe tempo u mnie zależy od pory dnia, nawierzchni, jadłospisu, mojego samopoczucia i pewnie wielu innych czynników, chciałbym zawsze biegać w tempie 6,30'/km(lub mniejszym) ale ostatnio jest to 7'/7,30' w lutym przyjdzie czas na przyśpieszenie.
Dziś musiałem biegać po asfalcie bo moje standardowe ścieżki zalodzone kompletnie, biegało się o niebo lepiej niż zwykle średnie tempo było rzędu 7,15', ale była tu zarówno walka o życie w nieznanych mi chaszczach i wodzie po kostki, jak i relaksacyjne biegi po asfaltowej drodze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
Paweł. bo biegasz obwieszony gadżetami jak choinka. nie dość ci jednego pomiaru tempa, dokładasz drugi. do tego tętno i milion poziomów analiz. nic dziwnego, że nie potrafisz się nauczyć - robisz
wszystko żeby nie słyszeć sygnałów z organizmu, skutecznie zagłuszanych przez gadżety
wszystko żeby nie słyszeć sygnałów z organizmu, skutecznie zagłuszanych przez gadżety
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Otóż to. Może się okazać, że jak zaczniesz przykładać mniejszą wagę do wskazań "zegarków" to progres przyjdzie szybciej
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
P@weł, te pół minuty na kilometr to może być równie dobrze błąd pomiaru GPS Zgadzam się całkowicie z tym, co napisał Qba. Po przy spokojnym, kontrolowanym biegu (easy run) można na wyczucie, a mimo to bardzo dokładnie oszacować swoje tempo - bez korzystania z zegarka. Nie potrafię wytłumaczyć, w jaki sposób można tę umiejętność wyćwiczyć, ale... po prostu tak jest, przynajmniej w moim przypadku. Spróbuj może rzadziej sprawdzać międzyczasy
Tempo konwersacyjne, wbrew pozorom, jest jasnym, konkretnym i mierzalnym wskazaniem. Przećwiczyłem to wiosną i latem, biegając kilkanaście razy w towarzystwie syna, który jechał na rowerze. Syn jest gadułą i w naturalny sposób wymuszał na mnie konwersację przez cały trening. Od jesieni znów biegam sam z taką samą intensywnością, a tempa osiągam bardzo podobne. Utrzymuję więc intensywnością konwersacyjną, chociaż paszczy używam wyłącznie do oddychania . Dla porównania: granice mojego I zakres dzieli około 1 minuta, czyli moim zdaniem na tyle dużo, żeby zapomnieć o precyzji a skupić się na bieganiu.
Na zawodach też nie miałem problemów z kontrolowaniem tempa bez patrzenia co kilometr na zegarek. Przy BNP sprawa jest prosta: w pewnym momencie mówisz sobie "dalej pobiegnę szybciej", więc przyspieszasz i tyle.Może przy treningu interwałowym elektronika bardziej się sprawdza? Tego nie wiem, bo interwałów nie biegam.
Tempo konwersacyjne, wbrew pozorom, jest jasnym, konkretnym i mierzalnym wskazaniem. Przećwiczyłem to wiosną i latem, biegając kilkanaście razy w towarzystwie syna, który jechał na rowerze. Syn jest gadułą i w naturalny sposób wymuszał na mnie konwersację przez cały trening. Od jesieni znów biegam sam z taką samą intensywnością, a tempa osiągam bardzo podobne. Utrzymuję więc intensywnością konwersacyjną, chociaż paszczy używam wyłącznie do oddychania . Dla porównania: granice mojego I zakres dzieli około 1 minuta, czyli moim zdaniem na tyle dużo, żeby zapomnieć o precyzji a skupić się na bieganiu.
Na zawodach też nie miałem problemów z kontrolowaniem tempa bez patrzenia co kilometr na zegarek. Przy BNP sprawa jest prosta: w pewnym momencie mówisz sobie "dalej pobiegnę szybciej", więc przyspieszasz i tyle.Może przy treningu interwałowym elektronika bardziej się sprawdza? Tego nie wiem, bo interwałów nie biegam.
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Nie jestem biegającą choinką. Jeśli już, to bardziej przypominam bombkę biegającą wśród choinek . Gadżety lubię, motywują mnie do ruchu. Wszystko, co napisałem, to wnioski z analizy po biegu. Nie zerkam bez przerwy na nadgarstek, a już w ogóle na telefon (technicznie trudne i bezsensowne - endo startuję i po biegu wyłączam, to wszystko).Qba Krause pisze:Paweł. bo biegasz obwieszony gadżetami jak choinka
nie ma żadnego związku z tym, co pisałem, analiza pobiegowa - to jest zabawa w domu, po zgraniu danych do kompa i może dotyczyć "miliona poziomów", jak to określiłeś..Qba Krause pisze:nie dość ci jednego pomiaru tempa, dokładasz drugi. do tego tętno i milion poziomów analiz
nic niczego mi nie zagłusza - wręcz przeciwnie, po tym, co pisałeś, często bawię się i testuję - staram się biec równym tempem, ale w miarę wzrostu zmęczenia tempo i tak sobie "pływa". Patrzenie na zegarek ma charakter czysto kontrolny (choć niesie dla mnie, na moim etapie biegania, konkretną informację).Qba Krause pisze:nic dziwnego, że nie potrafisz się nauczyć - robisz wszystko żeby nie słyszeć sygnałów z organizmu, skutecznie zagłuszanych przez gadżety
Jestem (i będę jeszcze długo) absolutnym początkującym żółtodziobem, a może nawet tylko entuzjastą ruchu i dla mnie pojęcie tempa konwersacji dalekie jest od precyzji. Jasne jest tez dla mnie, że na wyższym poziomie wtajemniczenia, kiedy ma się wytrzymałość biegową już ukształtowaną, łatwiej o dokładniejszą ocenę nie tylko tempa.
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
paweł, okopałeś się trochę swoich przekonaniach. nie musisz zerkać na telfon i zegarek, wystarczy, ze z Tobą są.to raz.
skoro sygnałów nie słyszysz i nie przetwarzasz, to znaczy, że coś ci je zagłusza. to dwa.
przebiegnijmy się kiedyś razem, pokażę ci i wytłumaczę o co chodzi. to trzy
ukształtowana wytrzymałość, doświadczenie, to nie ma żadnego znaczenia. liczy się coś co najlepiej oddaje angielskie słowo attitude. żeby to poczuć, zrozumieć i doświadczyć, musisz chcieć, a więc musisz zmienić attitude
skoro sygnałów nie słyszysz i nie przetwarzasz, to znaczy, że coś ci je zagłusza. to dwa.
przebiegnijmy się kiedyś razem, pokażę ci i wytłumaczę o co chodzi. to trzy
ukształtowana wytrzymałość, doświadczenie, to nie ma żadnego znaczenia. liczy się coś co najlepiej oddaje angielskie słowo attitude. żeby to poczuć, zrozumieć i doświadczyć, musisz chcieć, a więc musisz zmienić attitude
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Oki, Qba nie okopuję się w swoich przekonaniach, chętnie je konfrontuję i z uwagą słucham, co mi mówisz, bo ja się wciąż uczę
P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
- mar_jas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2826
- Rejestracja: 06 mar 2012, 10:23
- Życiówka na 10k: 0:39:59
- Życiówka w maratonie: 3:28:43
- Lokalizacja: Śląsk
Zgadzam się ze stwierdzeniem ze gadżety zakłócają sygnały z organizmu i ciężko się nauczyć temp...jak zaczynałem to pamietam że zdarzało mi się specjalnie biegać po stadionie, bez dodatkowych urządzeń, tylko stoper, własnie po to by sie wsłuchać w sygnały i nauczyć w ten sposób określać tempo biegu......czasem tez na trening nie zabieram nic, biegnę sprawdzoną trasę na samopoczucie, mierząc tylko czas..porównując go z poprzednimi moge wyciągnąc wnioski dotyczące tempa.
W ostatnim tygodniu przed zawodami zawsze robię trening w tempie startowym..np przed biegiem na 10km robi 2x3km w tempie startowym..robię to na biezni, własnie po to żeby poczuć to właściwe tempo, którym bede biegł w zawodach. Zdaję sobie sprawę ze w zawodach dochodzą jeszcze zakłócenia typu inna pogoda, z tłumem biegnie się łatwiej, dyspozycja dnia, czy podwyższony puls spowodowany stresem przed startem.....Ale jakoś do tej pory się to sprawdzało
W ostatnim tygodniu przed zawodami zawsze robię trening w tempie startowym..np przed biegiem na 10km robi 2x3km w tempie startowym..robię to na biezni, własnie po to żeby poczuć to właściwe tempo, którym bede biegł w zawodach. Zdaję sobie sprawę ze w zawodach dochodzą jeszcze zakłócenia typu inna pogoda, z tłumem biegnie się łatwiej, dyspozycja dnia, czy podwyższony puls spowodowany stresem przed startem.....Ale jakoś do tej pory się to sprawdzało
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
podobnie jak w tym eksperymencie z dziećmi, którym zabrano komórkę a których mózgi odebrąły ten fakt podobnie jak utratę kończyny, nie zdajemy sobie sprawy jak szybko i mocno przywiązujemy się do takich gadżetów. paweł, zrób sobie eksperyment, wyjdź pobiegać bez niczego. nie włączaj endo ani zegarka. nic nie rób, nie koncentruj się na sygnałach, po prostu pobiegnij. i potem opisz swoje wrażenia.
pamiętam, że kiedy po kilku miesiącach używania GPSu na każdym treningu i skrupulatnego zapisu na blogu ppobiełem bez zegarka to potem miałem kilka idiotycznych wręcz doznań:
1. trening mi się wydał prawie nieważny skoro żadnego zapisu z niego nie zostało.
2. czułem się nagi.
3. w głowie co chwilę stawało mi pytanie: co teraz? czy dobrze biegnę? jaki mam międzyczas? ile kilometrów przebiegłem?
4. miałem odruch spoglądania na nadgarstek, chociaż nic tam nie było. to tak jak ściłąem długie włosy na kilka mm, potem jeszcze tygodniami wykonywałem ruch jakbym odgarniał włosy z twarzy za ucho...
masakra.
gdy ta pierwsza fala przeminie, pojawia się uczucie wolności. potem zaczynają dochodzić prawdziwe sygnały. i zaczyna sie prawdziwa zabawa
pamiętam, że kiedy po kilku miesiącach używania GPSu na każdym treningu i skrupulatnego zapisu na blogu ppobiełem bez zegarka to potem miałem kilka idiotycznych wręcz doznań:
1. trening mi się wydał prawie nieważny skoro żadnego zapisu z niego nie zostało.
2. czułem się nagi.
3. w głowie co chwilę stawało mi pytanie: co teraz? czy dobrze biegnę? jaki mam międzyczas? ile kilometrów przebiegłem?
4. miałem odruch spoglądania na nadgarstek, chociaż nic tam nie było. to tak jak ściłąem długie włosy na kilka mm, potem jeszcze tygodniami wykonywałem ruch jakbym odgarniał włosy z twarzy za ucho...
masakra.
gdy ta pierwsza fala przeminie, pojawia się uczucie wolności. potem zaczynają dochodzić prawdziwe sygnały. i zaczyna sie prawdziwa zabawa
- jack73
- Stary Wyga
- Posty: 166
- Rejestracja: 20 mar 2012, 20:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków i okolice ;)
coś w tym jest ...
ostatnio brat mnie wyciągnął na bieganie i nie zabrałem pulsometru ani zegarka
teren nowy, okazało się, że wykręciłem jakiś kosmiczny dla mnie wynik (!),
wiem z kimś kto ciągnie mocniej jest lepiej biegać, nie mniej brak elektroniki
spowodował, że nie myśli się o niej, zero patrzenia na czas i tętno
wpadłem w jakiś taki w miarę optymalny stan - na moim poziomie
fajne doświadczenie jak ktoś się już wcześniej przyzwyczaił (np. jak ja)
p.s.
na szczęście brat miał endomondo i mi dał wyniki
ostatnio brat mnie wyciągnął na bieganie i nie zabrałem pulsometru ani zegarka
teren nowy, okazało się, że wykręciłem jakiś kosmiczny dla mnie wynik (!),
wiem z kimś kto ciągnie mocniej jest lepiej biegać, nie mniej brak elektroniki
spowodował, że nie myśli się o niej, zero patrzenia na czas i tętno
wpadłem w jakiś taki w miarę optymalny stan - na moim poziomie
fajne doświadczenie jak ktoś się już wcześniej przyzwyczaił (np. jak ja)
p.s.
na szczęście brat miał endomondo i mi dał wyniki