
Nowy jestem. Założyłem ten wątek (nawet do końca nie jestem pewien czy w dobrym dziale), bo spróbowałem ostatnio pobiegać trochę dla zrzucenia kilku kilogramów i dzisiaj stwierdziłem, że chyba się wkręciłem. Nie szukam zachęty do dalszych działań ani porad (przynajmniej na razie), bo biegam jak lubię i mi to pasuje :P, ale jestem właśnie mocno rozbudzony po niedawnym bieganiu i komuś muszę się tym pochwalić :D
Zacząłem biegać... hmmm kiedy to było? Tak półtora tygodnia temu

Ale historie trzeba zaczynać od początku...
Kiedyś trenowałem jakieś tam sporty (walki, piłkę) i jako tako się trzymałem. Co ciekawe bieganie na rozgrzewce było najgorszą męką w czasie całego treningu. Również na piłce nożnej :D Nie wiem jak ja to znosiłem. Potem jakoś tak nagle przerwałem, przytyłem 20kg, rozpocząłem siedzący tryb życia i tak już kilka lat

Tego lata rodzina mnie opuściła na miesiąc i z czystego lenistwa zrzuciłem jakieś 10kg :P Tak, tak z lenistwa. Nie chciało mi się nic do jedzenia robić a w lipcu (to chyba był lipiec) trochę przygrzewało to zapijałem głód wodą mineralna. W sumie zjadłem 2 obiady w tym miesiącu i jedną, dwie kanapki dziennie. Zacząłem też w między czasie pogrywać w siatkówkę i piłkę nożną (tak raz w tygodniu na zmiany). No i się ostatnio wkurzyłem, niby masa mniejsza i lżej się poruszać ale przebiegam małe boisko dwa razy i aż płuca bolą od braku tlenu. No masakra jakaś. To mówię dość! Bierę idę biegać. No i poszedłem a nawet poszłem

Jak typowy amator... Bez wiedzy, bez przygotowania, bez planu... 300 metrów dalej myślałem, że płuca wypluje. No ale twardym trzeba być. Złapałem parę głębszych wdechów i dawaj dalej. Nie wiem czy do 300 dobiegłem :P Najzabawniejsze jest to, że ja tak przebiegłem 4.6km :D Styrany wróciłem jak koń po westernie. Spodziewałem się jakichś zakwasów albo coś ale na szczęście obeszło się bez. Większość pewnie zdziwi, że zdecydowałem się na taki dystans, ale żyłem jeszcze z naukami z przed 10 lat, że tłuszcz zaczynamy spalać po 20 minutach wysiłku. Wcześniej tylko glukozę i takie tam dziwne związki chemiczne. Wtedy jeszcze nie wiedziałem o istnieniu tej strony

No to dawaj dwa dni później powtórka. Odcinki bez eksplozji płuc niezauważalnie się wydłużyły

Trzeci raz jak poszedłem biegać to już zauważałem poprawę. Wydłużyły się odcinki bez wyłupiania oczu i walki o każdy haust powietrza. Nawet udało mi się jednym ciągiem przebiec 1,3km. Pod koniec podjarałem się, że idę na mistrza, bo czas wyszedł mi 22 minuty i 4km przeleciałem. Jakoś tak dziwnie się poczułem jak usłyszałem komunikat, ze minąłem 3 kilometr. Coś za szybko. No ale jak się trenuje grubo to i efekty są grube :D Się wku*** niemiłosiernie jak przed furtką zobaczyłem, że GPS zrobił trochę zyg-zag i dobre pół kilometra dodał dorysowując piękny trójkąt do ulicy, którą biegłem prosto.
Tak mnie zirytował swoim zachowaniem, że następnym razem jak pobiegłem to pozwoliłem mu złapać sygnał dopiero na ostatnie 800 metrów


No i tutaj postanawiam poszperać w sieci i znajduję stronę bieganie.pl i "ABC". Dowiaduję się, że metoda oddychania jest nie ważna. Ważne, żeby było dobrze biegającemu i (moja interpretacja mam nadzieję, że dobra) trzeba po prostu utrzymywać jakiś stały rytm. Nie ważne 2/2, 3/3 czy 3/2. Po prostu jednostajnie i do przodu. Poczytałem jeszcze kilka rzeczy mniej lub bardziej istotnych dla mnie w tym punkcie kariery i dzisiaj pobiegłem znowu. Dla odmiany wziąłem psa ze sobą. Niech też coś od życia ma



Nie wykluczam też, że w końcu poświęcę trochę czasu i poczytam więcej informacji teoretycznych :P
No to se popisałem i mi ulżyło... :D