Biegiem do pracy
- Silvio
- Dyskutant
- Posty: 32
- Rejestracja: 08 wrz 2012, 00:59
- Życiówka na 10k: 54:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Biegacie do pracy?
Wesprzyjmy się i podzielmy doświadczeniem: Łatwo Wam było zacząć? Z czym musieliście lub musicie sobie radzić? Jak sobie radzicie?...
Jestem nauczycielem szkolnym i lektorem akademickim. Między poniedziałkiem a piątkiem mam dwa stałe miejsca pracy, poza tym pracuję w co drugą sobotę i często mam zajęte popołudnia. Planowanie biegania na każdy kolejny tydzień nie jest proste, chociaż jakoś z tygodnia na tydzień udaje mi się zaplanować zadowalającą mnie ilość biegów.
Pewnego dnia, planując kolejny tydzień pomyślałem, że bieganie do pracy byłoby dużym ułatwieniem, a właściwie pomyślałem, że szkoda, że nie mogę biegać do pracy, bo pomysł wydawał mi się nierealny. Ale,…, dlaczego nie? Zaczęło się kombinowanie. Przypomniałem sobie powiedzenie: „Kto nie chce, szuka wymówek; kto chce, szuka sposobu.”
Wątpliwości? Wiele: Jak przyjmą to inni? Jak się przebrać i odświeżyć? Jak zabrać materiały dydaktyczne i ubrania? Co zrobić z przepoconymi ubraniami biegowymi (przechowanie i osuszenie)? A logistyka rodzinna (w niektóre dni pomagam córce, żeby zdążyła na swój trening)?
Powoli zacząłem zwalczać w myślach wątpliwości: Mogą patrzeć, jak na kosmitę, w końcu się przyzwyczają… Część materiałów będę zostawiał w pracy, żeby plecak był lekki… Ubrania jakoś się zmieszczą i jak złożę, to się nie wygniotą za bardzo. Zamiast koszul, będę brał polo… O! Przecież w jednej z prac mam prysznic!... W drugiej sobie jakoś poradzę... Super… Jest dobrze… Na ubrania znajdę jakiś kąt… Zobaczmy, co z logistyką… Poniedziałek OK. Wtorek da radę, choć pewnie ledwo zdążę psa wyprowadzić. Środa bez szans. Czwartek OK. Piątek niestety nie. Super. Trzy dni mógłbym biegać, jeśli bieganie wypali. Do dzieła...
I tak zaczęło się dwa tygodnie temu (czyli mam za sobą 6 dni przemieszczania się do pracy biegiem)…
W poniedziałek i czwartek mam 4,5 km najkrótszą drogą, we wtorek ok. 6 km. Droga do pracy zajmuje mi niewiele więcej niż samochodem. Trzy dni dają mi sześć biegów na łączną ilość ok. 30 km bez potrzeby gospodarowania dodatkowego czasu na bieganie (!) i łatwo mi do tego dołożyć coś w weekend.
Ludzie w pracy reagują raczej normalnie; w poniedziałek i czwartek czuję się komfortowo bo kąpię się pod natryskiem; we wtorek musi mi wystarczyć przetarcie ręcznikiem i umycie twarzy; ubrania się nie gniotą za bardzo; mokre ubrania biegowe rozwieszam tak, by schły nie rzucając się w oczy…
Nie wiem, co będzie dalej, ale bardzo chcę to utrzymać i mam nadzieję, że się uda nawet, jeśli będę musiał zrobić jakąś przerwę ze względu na zimę. Przemieszczanie się do pracy biegiem bardzo mnie cieszy, bo odkryłem naturalną, użytkową stronę biegania, ale cieszy mnie także, że kiedy biegam do pracy nie muszę spinać się z planowaniem tygodnia pod kątem biegania.
Wesprzyjmy się i podzielmy doświadczeniem: Łatwo Wam było zacząć? Z czym musieliście lub musicie sobie radzić? Jak sobie radzicie?...
Jestem nauczycielem szkolnym i lektorem akademickim. Między poniedziałkiem a piątkiem mam dwa stałe miejsca pracy, poza tym pracuję w co drugą sobotę i często mam zajęte popołudnia. Planowanie biegania na każdy kolejny tydzień nie jest proste, chociaż jakoś z tygodnia na tydzień udaje mi się zaplanować zadowalającą mnie ilość biegów.
Pewnego dnia, planując kolejny tydzień pomyślałem, że bieganie do pracy byłoby dużym ułatwieniem, a właściwie pomyślałem, że szkoda, że nie mogę biegać do pracy, bo pomysł wydawał mi się nierealny. Ale,…, dlaczego nie? Zaczęło się kombinowanie. Przypomniałem sobie powiedzenie: „Kto nie chce, szuka wymówek; kto chce, szuka sposobu.”
Wątpliwości? Wiele: Jak przyjmą to inni? Jak się przebrać i odświeżyć? Jak zabrać materiały dydaktyczne i ubrania? Co zrobić z przepoconymi ubraniami biegowymi (przechowanie i osuszenie)? A logistyka rodzinna (w niektóre dni pomagam córce, żeby zdążyła na swój trening)?
Powoli zacząłem zwalczać w myślach wątpliwości: Mogą patrzeć, jak na kosmitę, w końcu się przyzwyczają… Część materiałów będę zostawiał w pracy, żeby plecak był lekki… Ubrania jakoś się zmieszczą i jak złożę, to się nie wygniotą za bardzo. Zamiast koszul, będę brał polo… O! Przecież w jednej z prac mam prysznic!... W drugiej sobie jakoś poradzę... Super… Jest dobrze… Na ubrania znajdę jakiś kąt… Zobaczmy, co z logistyką… Poniedziałek OK. Wtorek da radę, choć pewnie ledwo zdążę psa wyprowadzić. Środa bez szans. Czwartek OK. Piątek niestety nie. Super. Trzy dni mógłbym biegać, jeśli bieganie wypali. Do dzieła...
I tak zaczęło się dwa tygodnie temu (czyli mam za sobą 6 dni przemieszczania się do pracy biegiem)…
W poniedziałek i czwartek mam 4,5 km najkrótszą drogą, we wtorek ok. 6 km. Droga do pracy zajmuje mi niewiele więcej niż samochodem. Trzy dni dają mi sześć biegów na łączną ilość ok. 30 km bez potrzeby gospodarowania dodatkowego czasu na bieganie (!) i łatwo mi do tego dołożyć coś w weekend.
Ludzie w pracy reagują raczej normalnie; w poniedziałek i czwartek czuję się komfortowo bo kąpię się pod natryskiem; we wtorek musi mi wystarczyć przetarcie ręcznikiem i umycie twarzy; ubrania się nie gniotą za bardzo; mokre ubrania biegowe rozwieszam tak, by schły nie rzucając się w oczy…
Nie wiem, co będzie dalej, ale bardzo chcę to utrzymać i mam nadzieję, że się uda nawet, jeśli będę musiał zrobić jakąś przerwę ze względu na zimę. Przemieszczanie się do pracy biegiem bardzo mnie cieszy, bo odkryłem naturalną, użytkową stronę biegania, ale cieszy mnie także, że kiedy biegam do pracy nie muszę spinać się z planowaniem tygodnia pod kątem biegania.
- siena_driver
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Jak zaczynałem bieganie, to raz-dwa razy w tygodniu odstawiałem auto i do pracy marszobiegłem (w pozostałem dni też auto szło w odstawkę, tyle że jechałem rowerem). W robocie mam, podobnie jak Ty, prysznic, więc problemów z higieną potreningową brak. Teraz po prostu przyjeżdżam wcześniej autem, i biegam 30-60 minut przed pracą, ale jestem też przygotowany na ewentualności zimowe - auto nie odpala, więc człowiek zdany będzie na siebie, a więc:
- w szufladzie biurka czekają grzecznie 2 czyste t-shirty, dzinsy, 2x slipy i skarpetki
- na zimę dołożę jakiś mniej lubiany sweter i gorszą kurtkę (żeby np. wyskoczyć w czasie pracy na obiad spokojnie)
Ciuchy mam gdzie przesuszyć, więc w razie czego, na koniec dnia pracy są gotowe do ponownego użytku i biegowego powrotu do domu
I zgadzam się, co do czasu, jaki to zajmuje - np. w piątek jadę po pracy do teściowej minimum 30minut. Jeśli będę spokojnie biegł, to te 6km zrobię w parę minut dłużej. Softshela na zimę mam bogatego w różne kieszenie - portfel, komórka, klucze mi się zmieszczą, torby nie potrzebuję wcale.
Na pewno jest to fajny pomysł na godzenie biegania z życiem rodzinnym
- w szufladzie biurka czekają grzecznie 2 czyste t-shirty, dzinsy, 2x slipy i skarpetki
- na zimę dołożę jakiś mniej lubiany sweter i gorszą kurtkę (żeby np. wyskoczyć w czasie pracy na obiad spokojnie)
Ciuchy mam gdzie przesuszyć, więc w razie czego, na koniec dnia pracy są gotowe do ponownego użytku i biegowego powrotu do domu

I zgadzam się, co do czasu, jaki to zajmuje - np. w piątek jadę po pracy do teściowej minimum 30minut. Jeśli będę spokojnie biegł, to te 6km zrobię w parę minut dłużej. Softshela na zimę mam bogatego w różne kieszenie - portfel, komórka, klucze mi się zmieszczą, torby nie potrzebuję wcale.
Na pewno jest to fajny pomysł na godzenie biegania z życiem rodzinnym

- moonfall84
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 372
- Rejestracja: 23 paź 2012, 14:39
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zbąszynek
Naprawdę Wam zazdroszczę takiego obrotu sprawy!
Ja niestety na dzień dzisiejszy mam do pracy 18km
przez co nawet nie myślę o bieganiu tam i z powrotem.
Po przeprowadzce, którą planuję na wiosnę 2014... [heh] będę miał do pracy lekko ponad 1km, więc bieg też nie ma sensu
Ja niestety na dzień dzisiejszy mam do pracy 18km

Po przeprowadzce, którą planuję na wiosnę 2014... [heh] będę miał do pracy lekko ponad 1km, więc bieg też nie ma sensu

- waldekolsztyn
- Wyga
- Posty: 140
- Rejestracja: 28 cze 2009, 15:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bydgoszcz
Witam.
Dlaczego nie?. Od 1.10.2012 mam do pracy asfaltem 19 km, drogą krajową, po której ze względu na duży ruch nie da się bezpiecznie biec lub jechać rowerem . Dwa razy wracałem z pracy, " na żywca" szukając drogi przez pola i łąki, wyszło po około 21km, ubrania "cywilne" zostawiłem w szafce w pracy. Wczoraj po raz pierwszy odważyłem się pobiec do pracy z "cywilkami" w plecaku, waga z plecakiem 6 kg. Niestety zabłądziłem, dobiegłem 10 minut przed czasem rozpoczęcia pracy. Koleżanki z pracy zrobiły mi nawet bramę powitalną. Super. Całość 26.5 km, http://www.navime.pl/trasa/57750/Ci%C4% , z tego około 17 km po całkowitych bezdrożach. Powrót standardowo busem. W pracy mam prysznic, dużą szafkę na ubrania, nawet da się wysuszyć mokre buty. W sezonie letnim spróbuję w obie strony, dłuższy dzień, pracę rozpoczynam o 6:00. Po zmroku trasa nie do pokonania.
P.S. pracuję na dwie zmiany.
Pozdrawiam
Dlaczego nie?. Od 1.10.2012 mam do pracy asfaltem 19 km, drogą krajową, po której ze względu na duży ruch nie da się bezpiecznie biec lub jechać rowerem . Dwa razy wracałem z pracy, " na żywca" szukając drogi przez pola i łąki, wyszło po około 21km, ubrania "cywilne" zostawiłem w szafce w pracy. Wczoraj po raz pierwszy odważyłem się pobiec do pracy z "cywilkami" w plecaku, waga z plecakiem 6 kg. Niestety zabłądziłem, dobiegłem 10 minut przed czasem rozpoczęcia pracy. Koleżanki z pracy zrobiły mi nawet bramę powitalną. Super. Całość 26.5 km, http://www.navime.pl/trasa/57750/Ci%C4% , z tego około 17 km po całkowitych bezdrożach. Powrót standardowo busem. W pracy mam prysznic, dużą szafkę na ubrania, nawet da się wysuszyć mokre buty. W sezonie letnim spróbuję w obie strony, dłuższy dzień, pracę rozpoczynam o 6:00. Po zmroku trasa nie do pokonania.
P.S. pracuję na dwie zmiany.
Pozdrawiam
- herson
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1681
- Rejestracja: 19 cze 2001, 10:04
- Lokalizacja: już tylko okolice Krk i góry :)
Pozazdrościć, bo oprócz wszelkich warunków logistycznych i higienicznych w pracy, do niej mam tylko 3km. W moim przypadku to zdecydowanie za mało, człowiek nie zdąży się rozgrzać i spocić, a już trzeba hamować 

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
zawsze można obmyślić sobie odpowiednią (czytaj: dłuższą) trasę 
ja do i z pracy biegam od 3 miesięcy, daje mi to średnio 80-90km tygodniowo
biegam tylko z małym plecaczkiem na dokumenty, klucze i tel., całą resztę mam w pracy.
oszczędzam na benie, na czasie (w poznańskich korkach stoi się tyle, że szybciej biegiem niż autem), wygrywam na zdrowiu i samopoczuciu. nie marnuję wolnego czasu, który mogę poświęcić rodzinie
polecam szczerze.

ja do i z pracy biegam od 3 miesięcy, daje mi to średnio 80-90km tygodniowo

biegam tylko z małym plecaczkiem na dokumenty, klucze i tel., całą resztę mam w pracy.
oszczędzam na benie, na czasie (w poznańskich korkach stoi się tyle, że szybciej biegiem niż autem), wygrywam na zdrowiu i samopoczuciu. nie marnuję wolnego czasu, który mogę poświęcić rodzinie

polecam szczerze.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
nie chciałbym wyjść na brudasa, ale jeżeli jestem czysty z rana i biegnę dyszkę spokojnym tempem to nie jestem po tym zbyt brudny... myję się w umywalce, zakładam czyste rzeczy i tyle. szczególnie teraz w zimie, gdy cżłowiek poci się mniej. a zresztą, przeciez pot sam w sobie nie ma zapachu, dopiero z brudem powstaje smrodek...
- radslo1
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 731
- Rejestracja: 29 mar 2012, 17:28
- Życiówka na 10k: 39:53
- Życiówka w maratonie: 3:21:47
- Lokalizacja: Żelechów/Warszawa
Qba to ile masz do pracy km?
U mnie byłby problem bo mieszkam jakieś 25 km od Warszawy i 27 km od miejsca pracy. Musiałbym biec trasą katowicką. Pomijając fakt niebezpieczeństw z tym związanych to moje płuca byłyby chyba w gorszej kondycji od smogu z samochodów niż po paleniu paczki fajek dziennie
.
U mnie byłby problem bo mieszkam jakieś 25 km od Warszawy i 27 km od miejsca pracy. Musiałbym biec trasą katowicką. Pomijając fakt niebezpieczeństw z tym związanych to moje płuca byłyby chyba w gorszej kondycji od smogu z samochodów niż po paleniu paczki fajek dziennie

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
przez miasto mam ok. 7km, ale nadrabiam trochę by biec jak najwięcej łąkami nad rzeką, żeby się choć trochę oddalić od aut. wychodzi dycha w jedna stronę.
- P@weł
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1587
- Rejestracja: 27 gru 2011, 18:28
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Pomysł jest prosty, a jak brać pod uwagę gospodarkę czasem - genialny. Czas dojazdu autem do pracy jest najczęściej stracony - chyba że ktoś uczy się języka, czy słucha audiobooka. Jeśli zsumować te puste minuty i pomyśleć, że to minuty naszego cennego życia, można się zdołować..Poza tym korki, nerwy itd..Z tej perspektywy idea zacna. Szkoda, że mam do pracy..10 metrów (przez podwórze) i to nawet nie podbiegiem
Jedyna rzecz, która z mojej perspektywy czyniłaby taki bieg "zastępczym", to asfalt i towarzystwo rur wydechowych - nic nie zastąpi mi zapachu i widoku lasu...
Ale bardzo pochwalam i trzymam kciuki za wytrwałość


Ale bardzo pochwalam i trzymam kciuki za wytrwałość

P@weł...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu
Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
Relacje na moim foto-blogu Życie w biegu

Forumowy blog
Blogowe komentarze
Endo czyli moja aktywność
Fotki z życia wzięte
Cele 2016: 88kg i dobrze się bieganiem bawić...
- robin_ldz
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 02 gru 2010, 09:52
- Życiówka na 10k: 47.11
- Życiówka w maratonie: 3.50.19
- Lokalizacja: HollyŁódź
Powiedzcie, czy mając do pracy 8,5km i chcąc solidnie przygotować się do wiosennego maratonu jest sens biegać? Czy takie dzielenie treningu na dwie części ma sens? Staram się przez cały rok jeździć rowerem, ale są takie okresy zimą, że staje się to bardzo trudne. Wtedy rozwiązaniem byłby bieg.
In this Religion, there are no holidays
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Raz mi się tylko zdarzyło, że biegłam z pracy do domu. Uznałam, że to pomyłka w moim przypadku, bo: po pierwsze chodniki, uliczki, skrzyżowania, ruch ogólnie duży; po drugie: odległość zaledwie 3,5 km, więc nie opłaca mi się pocić i przechodzić tych wszystkich ceregieli z odświeżaniem w pracy, tym bardziej, że brak odp. zaplecza. Od sierpnia za to codziennie jeżdżę do pracy rowerem, nawet teraz, w czasie mroźniejszej, śniegowej pogody; wystarczy się tylko przebrać.
Jaka przy tym oszczędność paliwa
i czasu
- bardzo często zdarza mi się dojechać szybciej ścieżkami rowerowymi niż autem czy busem (ach te korki
)
PS wczoraj jechałam autem - bo wydawało mi się, że jest za zimno, ale dzisiaj nie wytrzymałam i znowu rower, a poza tym na taką krótką drogę to szkoda diesla odpalać
Jaka przy tym oszczędność paliwa



PS wczoraj jechałam autem - bo wydawało mi się, że jest za zimno, ale dzisiaj nie wytrzymałam i znowu rower, a poza tym na taką krótką drogę to szkoda diesla odpalać
- siena_driver
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 25 paź 2012, 12:35
- Życiówka na 10k: 49:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Robin, myślę, że zawsze jest sens biegania, jako formy treningu. Cały tydzień do pracy da Ci 85km. Pod kątem maratonu jeszcze długie niedzielne wybieganie i masz naprawdę konkretny kilometraż. A biegi do pracy nie muszą być za każdym razem takie same, jeden dzień możesz poświęcić na przebieżki, drugi z tempem WB3, kolejny OWB2 - to rano. A po pracy zawsze spokojny powrót. Żeby nie przeginać, raz na tydzień można jechać autem, zwłaszcza, jak pogoda wybitnie nie dopisze.
Podstawy są dwie: prysznic w robocie i jakieś ciuchy na zmianę żebyś tam miał
Rubin - a masz zimowe opony do bicykla?
Podstawy są dwie: prysznic w robocie i jakieś ciuchy na zmianę żebyś tam miał

Rubin - a masz zimowe opony do bicykla?

- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam semi-slic, na zimę w mieście wystarczą,grim80 pisze:Rubin - a masz zimowe opony do bicykla?
A co do biegania do i z pracy - facet ma tu prostszą sytuację (no wiesz: fryzura, makijaż). I tak problemem jest jak się na kilka minut zamykam w pokoju, żeby się przebrać z ciuchów rowerowych. Inna sprawa - w bezpośrednim sąsiedztwie mojego domu są dużo lepsze ścieżki do biegania.