"Debiutanci" po debiucie
- Pankrok
- Wyga
- Posty: 62
- Rejestracja: 20 sie 2010, 15:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Rumia
No i pobiegłem. ponad 6km tym razem, poluzowałem sznurówki znacznie, a mimo to stopy drętwieją, lewa od palców do pięty, prawa tylko na wysokości palców. Po zatrzymaniu i lekkim rozluźnieniu problem znika, co jest?
Łydki dzisiaj trochę pobolały, ale pod koniec biegu już prawie nie czułem, więc jest ok.
Powiedzcie mi proszę co z drętwieniem?
Łydki dzisiaj trochę pobolały, ale pod koniec biegu już prawie nie czułem, więc jest ok.
Powiedzcie mi proszę co z drętwieniem?
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
No i już po usg wiem co z łydką - naderwane włókna mięśniowe - jeszcze 3 tygodnie bez biegania, za tydzień mogę zacząć jakieś marsze, na razie mam się oszczędzać. Na szczęście nic poważnego, ścięgna są ok. Całkiem inne podejście lekarza, może przez to, że przyjechał z Syrii?
a może przez to, że wziął 70 zł?
Ale co tam, przynajmniej wiem co i jak. Żadnych rad typu - "skończyć z bieganiem". Zapytał ile lat biegam i jak powiedziałem ile, to stwierdził, że pewnie i tak nie przestanę
. Jak zacznę truchtać to obowiązkowo potem solidna rozgrzewka przed treningiem.
Więc z początkiem grudnia, jak wszystko pójdzie dobrze, wracam do biegania
.



Więc z początkiem grudnia, jak wszystko pójdzie dobrze, wracam do biegania

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Taki mam planbleez pisze:Kapitanie to się regeneruj i wracaj szybko do biegania. Fajna teraz pogoda nie pada nie wieje trzeba wykorzystać :D

a co do pogody to wolałbym, żeby teraz właśnie lało i wiało

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Czemu nam tak źle życzysz?Kapitan Bomba! pisze:Taki mam planbleez pisze:Kapitanie to się regeneruj i wracaj szybko do biegania. Fajna teraz pogoda nie pada nie wieje trzeba wykorzystać :D![]()
a co do pogody to wolałbym, żeby teraz właśnie lało i wiało

- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
od razu źle! beganie w takich warunkach hartuje!!!!bleez pisze:Czemu nam tak źle życzysz?Kapitan Bomba! pisze:Taki mam planbleez pisze:Kapitanie to się regeneruj i wracaj szybko do biegania. Fajna teraz pogoda nie pada nie wieje trzeba wykorzystać :D![]()
a co do pogody to wolałbym, żeby teraz właśnie lało i wiało

Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Cisza w wątku i wiatr hula
Jeszcze parę dni i mam nadzieję, że zacznę truchtać. Póki co biję kolejne życiówki w szybkim maszerowaniu
Jako sukces uznaję to, że przez tę prawie dwumiesięczną przerwę jakoś specjalnie nie przybrałem na wadze a dzięki systematycznej gimnastyce przestały mnie boleć plecy - chyba wzmocniłem niektóre mięśnie, które dotychczas były zaniedbywane.
Podobno ochłodzenie i śnieg idą ....

Jeszcze parę dni i mam nadzieję, że zacznę truchtać. Póki co biję kolejne życiówki w szybkim maszerowaniu

Jako sukces uznaję to, że przez tę prawie dwumiesięczną przerwę jakoś specjalnie nie przybrałem na wadze a dzięki systematycznej gimnastyce przestały mnie boleć plecy - chyba wzmocniłem niektóre mięśnie, które dotychczas były zaniedbywane.
Podobno ochłodzenie i śnieg idą ....
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1398
- Rejestracja: 02 paź 2007, 08:25
- Życiówka na 10k: 39:38
- Życiówka w maratonie: 3:25:27
- Lokalizacja: Tarnowskie Góry
Cisza na wątku, bo wszyscy biegają....
A ja małe przeziębienie złapałem, mam nadzieję, że szybko przejdzie.
Pozdrowienia i udanych treningów życzę.
A ja małe przeziębienie złapałem, mam nadzieję, że szybko przejdzie.
Pozdrowienia i udanych treningów życzę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 513
- Rejestracja: 31 sty 2012, 09:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
A ja myślę, że cisza - bo właśnie zawodów po których debiutantów może wysypać po prostu teraz brak - a reszta postów w tym wątku to spam - mało wam spamu w innych wątkach? - to proszę maci i ode mnie 

- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witajcie.Ale ten czas leci,kolejny rok się kończy aż nie wiem kiedy to zleciało i powoli trzeba rozpocząć treningi pod nowy sezon.Teraz mam taki dylemat czy popierać lokalną inicjatywę i mimo wszystko wystartować czy udawać że nic nie wiem hmmm z jednej strony dobrze że coś komuś się chce robić dla innych a z drugiej strony brać udział w czymś co wydaje mi się niezbyt przemyślane.Czy braliscie udział w zawodach gdzie przed samym startem mieliscie mieszane uczucia co do sensownosci swojej decyzji ? Biec czy nie biec oto jest pytanie które mnie dręczy,fajnie bo na "własnych śmieciach",źle bo widze więcej minusów niż plusów.Pozdrawiam
-
- Stary Wyga
- Posty: 211
- Rejestracja: 05 paź 2008, 10:42
Witam
.Dawno mnie tu nie było.Widze że wątek żyje czyli debiutanci w maratonie z 2009 nadal i ciągle biegają :uuusmiech: .
U mnie wszystko oki...mimo że zająłem sie dluższymi biegami ciągle kontuzje mnie omijają z czego tylko sie cieszyć
.
Rok 2012 to cztery ultra biegi ,pięć maratonów z zyciówką w Łodzi 3:26...trzy półmaratony dwie dychy i dwa biegi na innych dystansach.Kilometraż zamkne gdzieś w granicach 4700km,to z myślą pod 2013.
Najbardziej cieszy mnie ukończenie w limicie B7D.Niesamowity bieg,wiele moża sie o sobie dowiedzieć.Mimo że miałem podstawy do startu,przygotowanie, kliometraż ,psycha i wielkie chęci.To ciężki bieg dający jednak potężną dawke emocji.Góry to coś innego niż płaskie ultra gdzie zdecydowanie liczy sie psychika.Te długie niekończące sie podbiegi i strome zejścia po kamieniach ,korzeniach drzew i lużnym gruncie.Czasem czułem że mięśnie tak się napinają jak łuk przed wypuszczeniem strzały i tylko czekałem kiedy cięciwa się rozerwie.Czułem niesamowity ból a mimo to wytrzymywałem i to uczucie gdy przechodził ,dostawałem potężną dawke siły do dalszego wysiłku.Dziwne to uczucie.Zawsze myślałem że jak boli i nie masz już sił na dalszy wysiłek to trzeba odpocząć.Tu ciało robi psikusa i to dbywa sie to w trakcie biegu.Biegłam zachowawczo pod limit.Udało sie i jestem dumny ,choc wiem że stać mnie na wiele więcej.
Płaskie ultra.Nie wyszły mi w tym roku jak chciałem Ruda Śląska 103km,Katowice 160km,Hamburg 140km.Na pocieszenie w Rudzie biegłem na antybiotykach
w Katowicach dzień prze biegiem sraczka i w trakcie biegu walka z odwodnieniem
a Hamburg potraktowałem jak lużny wakacyjny bieg.
Plany na natępny rok.Narazie tak do maja,trzy dwumaratony w Bydgoszczy setka morsów w Gdańsku jak się odbędzie w marcu,ostry start w Łodzi i 12h Ruda Śląska 27 kwiecień.Treningi po sezon już zacząłem.Narazie siła,wytrzymałość 100-110km/tydz.Zwiększe kilometraż od stycznia.
Powodzenia wszystkim debiutantom starym i nowym życze.Spokojnej i bezkontuzyjnej zimy

U mnie wszystko oki...mimo że zająłem sie dluższymi biegami ciągle kontuzje mnie omijają z czego tylko sie cieszyć

Rok 2012 to cztery ultra biegi ,pięć maratonów z zyciówką w Łodzi 3:26...trzy półmaratony dwie dychy i dwa biegi na innych dystansach.Kilometraż zamkne gdzieś w granicach 4700km,to z myślą pod 2013.
Najbardziej cieszy mnie ukończenie w limicie B7D.Niesamowity bieg,wiele moża sie o sobie dowiedzieć.Mimo że miałem podstawy do startu,przygotowanie, kliometraż ,psycha i wielkie chęci.To ciężki bieg dający jednak potężną dawke emocji.Góry to coś innego niż płaskie ultra gdzie zdecydowanie liczy sie psychika.Te długie niekończące sie podbiegi i strome zejścia po kamieniach ,korzeniach drzew i lużnym gruncie.Czasem czułem że mięśnie tak się napinają jak łuk przed wypuszczeniem strzały i tylko czekałem kiedy cięciwa się rozerwie.Czułem niesamowity ból a mimo to wytrzymywałem i to uczucie gdy przechodził ,dostawałem potężną dawke siły do dalszego wysiłku.Dziwne to uczucie.Zawsze myślałem że jak boli i nie masz już sił na dalszy wysiłek to trzeba odpocząć.Tu ciało robi psikusa i to dbywa sie to w trakcie biegu.Biegłam zachowawczo pod limit.Udało sie i jestem dumny ,choc wiem że stać mnie na wiele więcej.
Płaskie ultra.Nie wyszły mi w tym roku jak chciałem Ruda Śląska 103km,Katowice 160km,Hamburg 140km.Na pocieszenie w Rudzie biegłem na antybiotykach



Plany na natępny rok.Narazie tak do maja,trzy dwumaratony w Bydgoszczy setka morsów w Gdańsku jak się odbędzie w marcu,ostry start w Łodzi i 12h Ruda Śląska 27 kwiecień.Treningi po sezon już zacząłem.Narazie siła,wytrzymałość 100-110km/tydz.Zwiększe kilometraż od stycznia.
Powodzenia wszystkim debiutantom starym i nowym życze.Spokojnej i bezkontuzyjnej zimy

- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Fanx - jesteś gigantem! 4700km...
U mnie jakoś leci. Tydzień temu w Rybniku zakończyłem kolejny rok startów (malutko tego było w 2012). Nie chciało mi się jechać jak cholera i pewnie nie pojechałbym gdyby nie to, że byłem już z kumplem umówiony i gdybym zrezygnował, to nie miałby jak dojechać. Nie chciało mi się biec, ale jak już adrenalina ruszyła, to nagoniłem 49:14, czyli całkiem fajnie, wręcz zaskakująco, jak na to, co sądziłem, że nagonię. Przy okazji fajnie było spotkać się z Jacusiem
.
W piątek pierwsze w tym sezonie bieganie w takim mrozie (-7°C), wczoraj pierwsze w sezonie nartowanie z córą (jak schodziliśmy ze stoku było -14°C!), a dzisiaj pierwsza w sezonie kąpiel w przeręblu (-8°C), czyli sezon zimowy mogę uznać za otwarty
. Uznałem, że dzisiaj mniej mi zaszkodzi kąpiel w przeręblu niż godzina ganiania na takim mrozie
- jutro ma być cieplej
.
Pozdrawiam i do zobaczenia.
U mnie jakoś leci. Tydzień temu w Rybniku zakończyłem kolejny rok startów (malutko tego było w 2012). Nie chciało mi się jechać jak cholera i pewnie nie pojechałbym gdyby nie to, że byłem już z kumplem umówiony i gdybym zrezygnował, to nie miałby jak dojechać. Nie chciało mi się biec, ale jak już adrenalina ruszyła, to nagoniłem 49:14, czyli całkiem fajnie, wręcz zaskakująco, jak na to, co sądziłem, że nagonię. Przy okazji fajnie było spotkać się z Jacusiem

W piątek pierwsze w tym sezonie bieganie w takim mrozie (-7°C), wczoraj pierwsze w sezonie nartowanie z córą (jak schodziliśmy ze stoku było -14°C!), a dzisiaj pierwsza w sezonie kąpiel w przeręblu (-8°C), czyli sezon zimowy mogę uznać za otwarty



Pozdrawiam i do zobaczenia.
- Kapitan Bomba!
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1212
- Rejestracja: 13 lut 2008, 22:50
Witam!
Uff, truchtam sobie już powoli, szczerze to myślałem, że po 2 miesiącach przerwy będzie gorzej. Póki co to tylko wolne biegania (nawet jakbym chciał szybciej to nie dałbym rady
), wczoraj nawet 9 km po 5:53 zrobiłem
. Brakowało tego biegania, brakowało. Od przyszlego tygodnia wrzucam już mocniejsze akcenty. Łydka trochę boli ale doszedłem do wniosku, że to raczej problem neurologiczny niż wynikający z kontuzji.
22 grudnia planuję start w biegu "Po moczkę i makówki" na 10 km, impreza towarzyska bardziej, bez pomiaru czasu, planuję potruchtać ten dystans w godzinę
Bartess, tak, fajnie było się spotkać
, chociaż wolałbym jednak pobiec niż kibicować.
Pozdrawiam!!
Uff, truchtam sobie już powoli, szczerze to myślałem, że po 2 miesiącach przerwy będzie gorzej. Póki co to tylko wolne biegania (nawet jakbym chciał szybciej to nie dałbym rady


22 grudnia planuję start w biegu "Po moczkę i makówki" na 10 km, impreza towarzyska bardziej, bez pomiaru czasu, planuję potruchtać ten dystans w godzinę

Bartess, tak, fajnie było się spotkać

Pozdrawiam!!
Duch ciało opuścił... nie ma mnie tu...
- Jakub Osina
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 576
- Rejestracja: 08 maja 2008, 17:23
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Świdnik
- Kontakt:
No i ja się odzywam. O dziwo biegam od początku listopada i o dziwo nie wypadł mi jeszcze ani jeden trening (chyba zrobiłem +1 nawet,a biegam wg planu 5 razy w tygodniu). Ten sezon (bo już liczę to do następnego) zaczął się od regularnych startów, co 2 tygodnie. Najpierw Bieg Niepodległości w moim mieście (12 m-sce i średnia na 5,5km 4:02 po ok. 2 tygodniach biegania), potem Druga Lubelska Dycha (39:59 netto po 4 tygodniach biegania jeśli dobrze pamiętam), a następnie Bieg Barbórkowy w Łęcznej i średnia 4:02 na 12,5km. Jeszcze nigdy nie biegałem tak szybko na początku sezonu. Treningi idą świetnie, robię dużo siły, ale w grę wchodzą już od kilku tygodni interwały.
Plany na sezon mam na razie niepełne. Styczeń/luty - połówka gdzieś i dycha w Lublinie + może coś jeszcze. Marzec - połówka w Wawie towarzysko. Kwiecień - docelowy start w Dębnie, jak kontuzje mnie nie dopadną celuję w 2:55. Potem kolejna dycha w Lublinie (cykle 4 dych do maratonu) i maraton w Toruniu (bronię tytułu mistrza Polski samorządowców). I na pewno na początku czerwca I Maraton Lubelski, na który jeszcze będę Was zapraszał serdecznie. No i poza tym myślę nad powrotem na trasę Rzeźnika i nad B7D, o którym tak fajnie pisał fanx. A na jesieni? Nie wiem, nie chcę planować więcej, bo jesień w tym roku była bardzo słaba dla mnie.
Dzisiaj mam do zrobienia luźne 14km. Śnieg pada. Powiem Wam, że lubię biegać w grudniu.
Plany na sezon mam na razie niepełne. Styczeń/luty - połówka gdzieś i dycha w Lublinie + może coś jeszcze. Marzec - połówka w Wawie towarzysko. Kwiecień - docelowy start w Dębnie, jak kontuzje mnie nie dopadną celuję w 2:55. Potem kolejna dycha w Lublinie (cykle 4 dych do maratonu) i maraton w Toruniu (bronię tytułu mistrza Polski samorządowców). I na pewno na początku czerwca I Maraton Lubelski, na który jeszcze będę Was zapraszał serdecznie. No i poza tym myślę nad powrotem na trasę Rzeźnika i nad B7D, o którym tak fajnie pisał fanx. A na jesieni? Nie wiem, nie chcę planować więcej, bo jesień w tym roku była bardzo słaba dla mnie.
Dzisiaj mam do zrobienia luźne 14km. Śnieg pada. Powiem Wam, że lubię biegać w grudniu.