No dobra; Beata, a jak już wejdziesz na górę ... to rozumiem że ze szczytu zabiera Was śmigłowiec?beata pisze:http://www.youtube.com/watch?v=mcfle_vD ... e=youtu.be

Moderator: infernal
No dobra; Beata, a jak już wejdziesz na górę ... to rozumiem że ze szczytu zabiera Was śmigłowiec?beata pisze:http://www.youtube.com/watch?v=mcfle_vD ... e=youtu.be
No cóż, organizmy przystosowują się do środowiska, w którym żyją.Jurek z Lasu pisze:Strasb; nie skreśliłem Ciebie z biegania; widzę natomiast że ciągnie Cię w inną stronę; może lepszą, tego nie wiem.
Czyli normalnie ok. 2 głupole za 1,5l.Gryzzelda pisze:
Zoltar, ja, choc niepytana, moge ci podac cene 1,5 l coli w Krainie Deszczowcow: w promocji mozna dostac juz a 5 zl jak kpujesz 10 butelek na raz, a tak to ok 10
Fakt, mnie chyba też bardziej pociągają te będące dojściem na jakiś szczyt niż te gdzieś niżej, w trawersie, tak żeby się zmachać na czysto dla sportu, pobawić na tyrolkach, mostkach itp.beata pisze: Via ferraty są fajne, choć mnie nie one same pociągają, tylko góry, trudności - po prostu. I wolę zdecydowanie takie VF poprowadzone intuicyjnie - w terenie, gdzie i bez nich, będąc dobrym wspinaczem, dało by radę posiłkując się liną wejść, niż takie na siłę trochę.
Oby się tylko w tym oszczędzaniu nie przeliczyć.beata pisze:Muszę przyznać, że już się w zasadzie nie wpinam, chyba, że jest: zimno, mokro, ślisko bądź wietrznie. Słowem niebezpiecznie. Nie wpinając się, oszczędza się na siłach i na czasie.
Szwajcarskie ferraty są ponoć statystycznie mniej okute żelazem niż francuskie i faktycznie w swych pierwszych doświadczeniach na brak kontaktu ze skałą nie narzekałam.beata pisze:Lubię też czasem złapać się właśnie skały, nie żelastwa, choć to dodaje adrenaliny, bo w kruchym terenie zawsze pojawia się obawa, że to, czego się chwycę poleci razem ze mną.
Zgadza się, sprawdzone dziś.beata pisze:W Tatrach i pewnie Alpach teraz inwersja: pomimo paskudnej, zimnej mgły wiszącej na nizinach, w górach wychodzi się w inny świat dosłownie.
Filmu nie widziałam, ale czytałam całkiem niedawno książkę.Martyna_K pisze:Jak tak piszesz Strasb o tym joginie i okolicznościach przyrody,w których biegałaś,to od razu nasuwa mi się na myśl film ,,Jedz,módl się i kochaj''...Taki totalny ZEN
W końcu bieganie naturalne, nie?zoltar7 pisze: No cóż, organizmy przystosowują się do środowiska, w którym żyją.
Strasb zaadoptowała się po prostu do nowych warunków "mieszkaniowych"![]()
Prawda..wolf1971 pisze:TAKIE GÓRY na wyciągnięcie rękiChyba zatraciłbym się w nich zupełnie, razem z Karolcią ... I tylko wędrował, wędrował i ... robił zdjęcia
Żeby jeszcze mniej trzeba było te góry oglądać przez okno z pracy niż z bliska.Kanas78 pisze:
Strasbik, w pięknych okolicznościach przyrody, mąż na rękach nosi-czegóż chcieć więcej, prawda?