klosiu - bieganie okazjonalne

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Środa, 5 wrzesień, Minimusy.

Z rana rozbieganie na dotlenienie.
Wczoraj było mocno, tak że dziś rekreacyjnie, spokojnie tempo w okolicach 5:30. Tylko ostatnie półtora kilometra trochę szybciej na odmulenie, po około 4:45.
Sporo grzybiarzy w lesie, ale... wszyscy zbierali w jednym kawałku lasu o długości 2km, a 3km dalej podgrzybki stały na środku drogi :D.
Rześka pogoda, przyjemnie się biegło, choć z początku mięśnie trochę ciężkie po wczoraj.

11.54km, średnie tempo 5:31, w sumie 1:03:47.

To był pierwszy trening tego dnia, clou było wieczorem... prawie dwie godziny ostrego treningu na szosówce w tym 11x 600m podjazd z 60m przewyższeniem jechany na maksa. Z rozgrzewką i rozjazdem wyszło ponad 800m przewyższenia na 45km... Nie wiem jak jutro wstanę :bum:
The faster you are, the slower life goes by.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Piątek, 7 wrzesień, zenki.

Poranna przebieżka w ramach wdrażania trzech treningów i co najmniej 30km tygodniowo, co jest moim celem na wrzesień. Łatwo nie będzie, bo jeszcze w tym miesiącu co tydzień są starty. Dziś tylko trucht po 5:30 i wolniej, bo jutro mam start na Liczyrzepie w Karpaczu, 196km i 3650m przewyższenia, szosa. Prawie jak Vuelta, hehe. Ciekaw jestem czy dam radę obrócić w siedem godzin, przypuszczam że moja forma jednak nie jest na tyle wyśrubowana. Ale kto wie, dopiero na zawodach naprawdę poznajemy swoje możliwości ;).

A właśnie, dla przypomnienia - robi się chłodniej, muszę zacząć biegać z opaską do pulsaka, żeby skorelować tempo z tętnem. Całe lato nie biegałem z pulsakiem, nie znoszę tego paska jak się pocę, i nie mam pojęcia, jak teraz wygląda moje tętno na 4:00 na przykład :).

8.61km, średnio 5:35/km, czas 48:08.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Wtorek, 11 września, zenki.

Rozbieganko przed południem, mało czasu, więc tylko jedno kółko nad Rusałką. Nad jeziorem BNP z 5:30 do 4:30, ostatnie 150m po 3:35 - przy tej prędkości zenki wpadają już w minimalny poślizg na gruntowej nawierzchni.
Gorąco, dawno się tak nie pociłem. Pewnie ostatni tak gorący dzień w tym roku, od jutra ponoć ochłodzenie.

12.28km, średnio 5:05/km, w sumie 1:02:23.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Czwartek, 13 wrzesień, zenki.

Chciałem sobie jakiś lekki akcencik zrobić przed maratonem mtb w sobotę, postanowiłem pobiec trasę poznańskiego Parkrun, wspomnienia z biegu powinny wystarczająco podkręcić intensywność.
Od niedzieli low carb, więc zjechałem z wagą o glikogen, około półtora kilo, może od tego biegło mi się dziś lekko, od razu na wejściu tempo poniżej 5:00. Przy średnim tempie 4:49 dobiegłem na start i ze startu lotnego przebiegłem pętlę tempem narastajacym. Poszczególne kilometry po 4:45, 4:40, 4:36, 4:31 i 4:28, czyli całkiem ładnie wyszło :). Trochę wilgotno i już liście na ścieżkach, trzeba było momentami uważać, żeby nie gwizdnąć się w zenkach.
Z powrotem znów po 4:49, bardzo przyjemnie mi się dziś biegło, bez większego zmęczenia.
Szybki trening, najszybsze 5km w 22:57, dycha - w 46:46. Rzadko miewam takie tempo bez presji zawodów ;).

W sumie 13.28km, czas 1:02:54, średnie tempo 4:44/km.

Trzeci trening będzie musiał być w niedzielę, po 100km na rowerze w terenie w sobotę nie będzie łatwo, hehe.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Czwartek, 20 września, Minimusy.

Taak, trening w niedzielę ;). Po sobotnim 100km maratonie ledwo żyłem (nawiasem mówiąc, świetnie poszło, szedłem na rekord, ale złapałem laczka i straciłem 10 minut. Gdyby nie to mogłoby być szerokie pudło, a tak 9 miejsce w kategorii :/), a w niedzielę zrobiliśmy sobie teamowy "rozjazd", który przekształcił się jak zwykle w dziką gonitwę po lasach, ponad 80km. Byłem bardziej zmęczony niż po maratonie ;).
Poniedziałek i wtorek wolne, bo jakieś przeziębienie mnie złapało, wczoraj wyszedłem z fazy bolącego gardła do fazy smarkatej i zrobiłem rozruch na rowerze - nie jest źle! Zakiełkował pomysł na dłuższe wybieganie ;).
Rano zimno - pierwsze 3km w lesie, bylo chłodno i mokro, pełno rosy, około 4km wybiegłem na asfalt, był już przyjemnie rozgrzany i tak biegłem do 10km, z powrotem już większość terenowo. Końcowe krossy przez spore górki które mam koło domu już trochę czułem w udach, ale generalnie całość weszła lekko i bardzo przyjemnie. Około 8-9km asfaltu.

20.19km, czas 1:46:43, średnie tempo 5:17/km, avhr 147, hrmax 166.

Trochę zaskoczyło mnie wysokie tętno, od miesięcy nie zakładałem pulsaka do biegania, ale myślałem że będzie niższe.

Jest 100km nabiegane w tym miesiącu, bardzo mnie to cieszy. A teraz idę czuć łydy ;).
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 24 września, Minimusy.

Operacja tartan ;). Biegnąc nad Rusałkę, gdzie chciałem porobić interwały zauważyłem obiecująco pustą bieżnię, tylko ktoś ćwiczył kopnięcia na trawie i jedna dziewczyna truchtała. Więc 5x400 zrobiłem sobie jak bogaty na tartanie ;). Bieżnia nr 5 ma niby 430m, Garmin mierzył ~450, więc tempa zaniżone, ale i tak 3:09 na pierwszym kółku mnie zaskoczyło. Niechby nawet oznaczało to 3:30, dla mnie i tak bomba :). Interwały typu "kółko szybko-kółko wolno" :). Tempo nierówne, pierwsze 3:09/km, ostatnie 3:35/km, nie mam wyczucia w tym względzie. Na koniec jeszcze spokojne kółko dookoła Rusałki dla relaksu, niepotrzebne, bo nogi piekły i ciężko się biegło.

W sumie 15,68km, czas 1:21:47, średnie tempo 5:13. Avhr 145, hrmax 173.
Ostatnio zmieniony 29 wrz 2012, 14:20 przez klosiu, łącznie zmieniany 1 raz.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Środa, 26 września, zenki.

Spokojnie po Cytadeli przed południem, w trakcie 5 przebieżek 100-200m. Bardzo ciepły dzień, ale to jak na razie chyba ostatni taki.

11.72km, średnie tempo 5:11, czas 1:00:48.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Sobota, 29 września, zenony.

ParkRun Poznań w ramach przepalenia przed jutrzejszym MTB. Dziś na dużym luzie i dużo próbowania różnych nowych rzeczy, po pierwsze start bez śniadania i na niskim glikogenie (od tygodnia low carb, wczoraj lekkie ładowanie, około 600kcal z węgli), po drugie próba taktyki "zacznij wolniej, skończ szybciej", po trzecie pulsak w celu sprawdzenia różnic.
Trzy kilometry dobiegu truchcikiem po 6:00, okazało się że zapomniałem zabrać kodu, ale i tak wystartowałem i może nawet mnie sklasyfikują ;). Po starcie przede wszystkim pilnowałem, żeby nie było za szybko, tym bardziej że na pierwszych 2.5km są prawie wszystkie podbiegi, później już jest tylko jeden i krótki. Trochę przesadziłem z tym pilnowaniem, bo jak się okazało, po pierwszym km w 4:05 następne miałem za wolne, 4:19, 4:13, 4:20 i 4:10. Wychodzi zupełny brak wyczucia szybszego tempa. Poza tym trasa jest technicznie dość trudna, masa zakrętów i sporo podbiegów. Na ile mogę wierzyć Garminowi, to na prostych bez problemu trzymałem założone tempo 4:00-4:05, na zakrętach było już gorzej. Na finiszu zagiąłem się na 3:30, tak że rozłożenie sił było ok, tylko zbyt zachowawczo pobiegłem początek.
Wyprzedziłem jednak sporo ludzi, którzy pobiegli tak jak ja ostatnio, czyli na maksa od początku.
12 miejsce, 21:02, 4:13/km.
Całkiem dobrze jak na słaby poziom glikogenu i brak śniadania. Różnica tylko 9s na minus w stosunku do poprzedniego wyniku, a mogło to też wynikać ze zbyt zachowawczego początku.
Z powrotem niecałe dwa kilometry truchcikiem.

W sumie 9.92km, 50:54, średnie tempo 5:08. Średnie tętno z całości 148, maksymalne 176.
Tętno z wyścigu 166 avhr, 176 hrmax.

W sumie w tym miesiącu nabiegane 138km, rekord wszechczasów :).
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Piątek, 5 październik, Minimusy.

Cholera, gdzie się podział wrzesień??? Nawet się nie obejrzałem jak minął, mam wrażenie że cały przeciekł między palcami.
Do rzeczy. Na ostatniej piątce na ParkRunie nadwerężyłem coś w lewej stopie przy paluchu. W sumie nie bolało, ot tak jak siniak przy pewnych ustawieniach stopy. W każdym razie kilka dni bałem się biegać, ogarnięty ciężką paniką, bałem się jakiegoś zapalenia rozcięgna, bo w stopie jeszcze nigdy nic mnie nie bolało :).
Dziś ostrożnie i truchcikiem, bez zrywów i sprawdzająco. Po ośmiu kilometrach coś przy paluchu delikatnie się odezwało, ale przestało i w tej chwili nic nie boli. Może będzie dobrze. Przed południem jeszcze ładna pogoda, zabrałem bluzę i żałowałem, było zdecydowanie za ciepło.

W sumie 10.69km, tempo 5:28/km, czas 58:25.

Ostatni wyścig MTB w sezonie za mną. Teraz krótkie roztrenowanie, czyli jeżdżenie, ale wycieczkowe, i później rozkręcam bieganie :). Tylko ta stopa, oby się nie odezwała...
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Sobota, 6 październik, Minimusy.

Chciałem wyskoczyć na ParkRun, ale że boję się jak na razie biegać na maksa ze względu na stopę, zgłosiłem się na wolontariusza. Więcej z tym roboty niż z samym przebiegnięciem :). Znakowanie trasy, rejestracja wyników i zwijanie oznaczeń, w sumie zeszło z 3.5h, łącznie z przetruchtaną dla dobrego rachunku dyszką. O dziwo mimo deszczu wystartowało 65 osób, może z 10 mniej niż zwykle. Jeśli chodzi o sam bieg, to całość spokojnie, bo mokro i co jakiś czas były prysznice z nieba. Dobrze że się wybrałem, bo patrząc na pogodę dziś sam z siebie nigdy bym nie wystawił nosa z domu :)

10.52km, tempo 5:31, 58:01.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 8 październik, Minimusy.

Trochę dłużej. Pobiegłem nad Rusałkę, i tak się jakoś zapędziłem różnymi singielkami i ścieżkami dla koni, że dobiegłem aż do Lutyckiej. I zamiast grzecznie zawrócić, pobiegłem dalej :). Dopiero na wysokości Biskupińskiej po 9 km się opamiętałem, bo uwielbiam biegać nowymi ścieżkami w lesie, i zawróciłem, a wracając postanowiłem zrobić tempówkę w prędkości bliskiej zakładanej maratońskiej. Weszła bardzo ładnie, 5km w średnim tempie 4:35, ostatnie 200m finisz poniżej 4:00. Puls 156/169, więc są rezerwy, bo myślę, że okolice 3h wytrzymam z tętnem 160. Ale największe rezerwy tkwią u mnie w zbiciu wagi, mam nadzieję że to się uda ;).
W ogóle zaskoczyło mnie tempo które byłem w stanie rozwinąć, bo od tygodnia jem poniżej 100g węgli dziennie. Okazuje się jednak, że rzeczywiście da się biegać dosyć szybko, mając do dyspozycji prawie wyłącznie tłuszcze. To krok milowy w mojej motywacji w wytrwaniu w low carb, hehe.
Po tempówce już spokojnie, niecałe 4km po 5:22 do domu.

W sumie 17.84km, średnie tempo 5:08/km, czas 1:31:40. Avhr 148, hrmax 169.

Track.

Minimusy zaczynają mieć dziury w siateczce. Oba w tym samym miejscu, od wewnętrznej strony na wysokości śródstopia, czyli w miejscu najbardziej narażonym na krzaczory. W tym roku przebiegłem 913 km, mam je od października zeszłego roku, więc mogą mieć 600-800km nabiegane. Ale w sumie katowałem je w większości po krzaczorach, poza tym dziury są na razie niewielkie i nie przeszkadzają, zreszta jest jeszcze druga warstwa cholewki pod spodem. Ale mogą już nie przeżyć tej zimy. Zobaczymy.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Czwartek, 11 październik, Minimusy.

Wkurzony jestem. Po poprzednim biegu trochę mocniej bolał mnie staw palucha, ale mimo to w czwartek poszedłem pobiegać. A że biegło mi się dość fajnie dookoła Rusałki, to pobiegałem dość długo, mimo że po 7-8km staw znów się zaczął odzywać. A wieczorem już całkiem konkretnie zacząłem go czuć i dziś, następnego dnia cały czas czuję. Bieg Przemysła w sobotę odłożony na czas nieokreślony :wrr: .
Robię przerwę aż przestanie boleć, bo od Parkruna 29 IX cały czas czuję tą stopę i wygląda na to że po każdym biegu jest gorzej. O tyle dobrze że na rowerze można z tym paluchem bez problemu jeździć. Szkoda mi, bo ostatnio z wielką przyjemnością biegałem. Jesień jest idealna pod tym względem, w lesie teraz jest pięknie.

14,68km, średnie tempo 5:01, 1:13'41. Avhr 148, hrmax 160.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Czwartek, 25 października, Minimusy.

Z przyjemnością odgrzebuję bloga po przerwie, ale muszę stwierdzić, że to "zwiększanie objętości" nie wyszło tak jakbym chciał :hahaha: .
Cztery dodatkowe biegi z bolącą stopą ładnie mnie załatwiły, nie było to rozcięgno, ale coś bardziej z boku, wpatrując się w rysunki anatomiczne wymyśliłem że to mięsień odwodziciel palucha, bo bolało przy zginaniu palucha, a po biegu pod łukiem stopy na samym brzegu. W każdym razie z 10 dni bolało praktycznie równo, parę dni temu zacząłem masować to miejsce piłeczką tenisową i stał się cud - ból znacznie zelżał, do tego stopnia że zacząłem myśleć o biegu dziś. Tyle tytułem wstępu ;).

Przez czas kontuzji ominęła mnie najładniejsza część jesieni, ale nadal całkiem ładnie w lesie. Biegałem bardzo ostrożnie, gotów w każdej chwili wrócić do auta, ale na szczęście dolegliwości były niewielkie, od czasu do czasu pobolewało, ale słabo i niealarmująco. Skupiałem się głównie na nieprzyśpieszaniu i monitorowaniu stanu stopy. Udało się przebiec ponad 10km, nie chciałem przesadzać, więc nie biegłem więcej. Las pachnie obłędnie o tej porze roku :). Teraz też nic nie boli, więc jestem szczęśliwy :).

W sumie 10,74km, średnio po 5:29/km, czas 58:53.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Poniedziałek, 29 października, Minimusy.

"Pamiętam tylko, że była wtedy wiosna..." :)
Wpisy trzeba robić na bieżąco, bo pamięć już nie ta. Była bardzo fajna pogoda, jakieś 2 stopnie, szron w cieniu i słonecznie. Idealnie, całe lato za tym tęskniłem.
Bieganie po kilku dniach ekstremalnego low carb. Biegło się dość lekko, tylko nie mogłem szybciej :). Pojedyńcze kilometry poniżej 5:00 to wszystko na co mnie było stać. Przy tym ekstremalnie wysokie tętno jak na takie tempo. Kiedyś czytałem, że spalanie tłuszczu wymaga 7% więcej tlenu niż spalanie węgli do produkcji takiej samej ilości energii. Z ciekawości porównałem sobie ostatni trening przy podobnym tempie - tętno 148 - 6.5% mniej. Przypadek? ;)
Ale stopa znów pobolewała i to mnie martwi. Niby nie mocno, ale ciągle niepokoi.

Endo mówi, że nabiegałem 12,69 km, 1:05:19, średnio 5:09/km. Avhr 157, hrmax 166.
The faster you are, the slower life goes by.
Awatar użytkownika
klosiu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3196
Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
Życiówka na 10k: 43:40
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Piątek, 2 listopad, Merrell Trail Glove.

Doszły nowe buty, od razu dwie pary, bo przecenili posezonowo o ponad połowę na allegro i żal było nie kupić. Merrelle, Trail Glove w jadowicie zielonym kolorze i piękne żółto szare Road Glove. Bez kitu, najładniejsze buty jakie miałem, chyba wezmę i powieszę je na ścianie ;P.
Od razu wskoczyłem w trailówki i pobiegłem wypróbować. Twardsze niż Minimusy, wydają się bardziej dynamiczne, mają też mniej amortyzacji, co wcale nie jest wadą.
Tak sobie biegałem aż zaczęło się ściemniać i zwierzaki zaczęły wyłazić z gawr ;).
Tu sarna, tam stado ptaków przy kałuży, ale najbardziej horrorowaty był przelot przez mocno podszyty kilometrowy kawałek podmokłego lasu, ulubiony przez dziki. Było już prawie ciemno, po lewej i po prawej słyszałem tupoty i hurgoty świniaków, starałem się jak najbardziej hałasować, bo to są dzikusy, a nie przyjazne dziki znad Rusałki i wolałbym nie spotkać się z nimi na jednej ścieżce. Tylko jeden przeleciał przez drogę 50m ode mnie, reszta grzecznie uciekła na boki :). Ostatnie 3km w prawie całkowitej ciemności, nadeptując na oślep na kamienie doceniłem trochę bardziej izolującą od podłoża podeszwę Merrelli. Stopa nawet mało bolała.
W lesie jest teraz o niebo przyjemniej niż we wrześniu - w końcu nie ma pajęczyn! :hej:

15,32 km, 1:23:32, średnio 5:27/km, czyli podręcznikowe danielsowskie easy ;).
The faster you are, the slower life goes by.
ODPOWIEDZ