Co czytacie, gdy nie biegacie :)
- Robert W.
- Wyga
- Posty: 74
- Rejestracja: 27 wrz 2009, 09:06
- Życiówka na 10k: 00:59:01
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kobyłka
"W poszukiwaniu straconego czasu" jest dobrym przykładem na to, że audiobook odbiera możliwość nawiązania osobistej relacji pomiędzy czytelnikiem, a czytanym tekstem.
Swego czasu spróbowałem słuchać "W stronę Swanna", ale gdzieś w okolicach 30 strony dałem sobie spokój, praktycznie to co miał do powiedzenia Proust nie docierało do mojego umysłu. Dopiero czytając osobiście tę książkę, byłem w stanie ją docenić (i trochę zrozumieć).
Czy nie odczuwacie że przy dobrej literaturze, interpretacja tekstu przez lektora, a także stałe tempo, które są nieodłączne od audiobooka, odbierają czytelnikowi możliwość dotarcia do całości tego co miał do przekazania autor?
Ja gdy trafię na audiobooka dobrej książki, potem zawsze ją czytam osobiście.
Swego czasu spróbowałem słuchać "W stronę Swanna", ale gdzieś w okolicach 30 strony dałem sobie spokój, praktycznie to co miał do powiedzenia Proust nie docierało do mojego umysłu. Dopiero czytając osobiście tę książkę, byłem w stanie ją docenić (i trochę zrozumieć).
Czy nie odczuwacie że przy dobrej literaturze, interpretacja tekstu przez lektora, a także stałe tempo, które są nieodłączne od audiobooka, odbierają czytelnikowi możliwość dotarcia do całości tego co miał do przekazania autor?
Ja gdy trafię na audiobooka dobrej książki, potem zawsze ją czytam osobiście.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Całkowicie się zgadzam, każde nieco trudniejsze słowo, wymagające zastanowienia, wsiąknięcia w tekst jako audiobook mi zupełnie nie wchodzi, szybko się łapię, że nie słucham, myśli odpływają, nic z tego. Audiobooków słucham w aucie, w podroży i w czasie wybiegań. To musi być coś z akcją, łatwo wchodzące. Te inne trudniejsze rzeczy wolę czytać. Pamiętam jak słuchałem Doktora Faustusa - Manna, zmęczyłem to jakoś, kilka razy zasnąłem podczas słuchania w pociągach i samolotach - to nie było to choć rzecz znakomita ale za trudna do słuchania - szkoda jej.
Teraz przy bieganiu słucham "Grę o tron" Martina, spodziewałem się czegoś w rodzaju "Wiedźmina" Sapkowskiego a to jest strasznie na serio napisane. Generalnie to nie moje klimaty ale "Wiedźmina" wysłuchałem z przyjemnością zwłaszcza, że był w formie słuchowiska ze świetnymi aktorami., tego Martina też dam radę - zaczyna wciągać powoli - do biegania w sam raz.
Teraz przy bieganiu słucham "Grę o tron" Martina, spodziewałem się czegoś w rodzaju "Wiedźmina" Sapkowskiego a to jest strasznie na serio napisane. Generalnie to nie moje klimaty ale "Wiedźmina" wysłuchałem z przyjemnością zwłaszcza, że był w formie słuchowiska ze świetnymi aktorami., tego Martina też dam radę - zaczyna wciągać powoli - do biegania w sam raz.
Ostatnio zmieniony 21 paź 2012, 18:59 przez mihumor, łącznie zmieniany 1 raz.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 687
- Rejestracja: 16 lis 2009, 11:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Po prostu czytając człowiek jest bardziej skoncentrowany na tekście. Przy audiobooku myśli zwyczajnie uciekają. Ja nawet nigdy żadnego audiobooka nawet sobie nie kupiłem bo próbowałem, jako miłośnik radia, kiedyś słuchać słuchowisk radiowych, czy czytanych książek, co się odbywa do dzisiaj w radiu publicznym. Nie ma siły, żeby myślą nie uciec. Poza tym, książka to celebracja...cisza, wieczór, lampka, filiżanka gorącej herbaty, po prostu magia.
Tylko Prawda jest ciekawa - J. Mackiewicz
- det_gittes
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 11 wrz 2012, 21:28
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Sam byłem pod olbrzymim wrażeniem tej książki, które (wrażenie) siadło chyba gdzieś pod koniec, ale i tak dobrze wspominam. A nie wiem czy znasz "Kochanicę Francuza" - choć książki nie czytałem, to mam wielki sentyment do filmu z '81 z Jeremy Ironsem. A co do Llosy, to jestem fanem jego książek od lat, ale niedawno też mi trafiły w ręce dwa filmy: "Pantaleon i wizytantki" i "Święto kozła" - i jestem ciekaw, czy Llosa w wersji celuloidowej jest ok (widziałem wieki temu "Ciotkę Julię i skrybę", i miał swój klimat, choć do genialnie śmiesznej książki się nie umywał).WojtekM pisze:Mag - John Fowles
Nie mam doświadczenia z wieloma audiobookami, ale w te wakacje właśnie podczas biegania zacząłem słuchać "Kronikę ptaka nakręcacza" Murakamiego po polsku i było dość drętwo, natomiast gdzieś koło połowy przerzuciłem się na angielski audiobook i był nieporównywalnie lepszy - nie było właśnie tej monotonii, stałego tempa - raczej coś na kształt słuchowiska. Potem słuchałem kolejnej książki po angielsku ("Arthur & George" McEwana) i też było bardzo dobrze, natomiast w tym tygodniu zacząłem słuchać Jo Nesbø po polsku i znowu się nudzę, właśnie przez jakiegoś takiego drętwego lektora - więc może rodzimy rynek audiobooków jeszcze się właściwie nie wykształcił?Robert W. pisze:Czy nie odczuwacie że przy dobrej literaturze, interpretacja tekstu przez lektora, a także stałe tempo, które są nieodłączne od audiobooka, odbierają czytelnikowi możliwość dotarcia do całości tego co miał do przekazania autor?
Ja gdy trafię na audiobooka dobrej książki, potem zawsze ją czytam osobiście.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Ten lektor od Nesbo nie jest taki zły, na początku strasznie mnie irytował, później się przyzwyczaiłem a na końcu nawet, o dziwo stwierdziłem, ze fajnie to czyta - ma swój styl. Dużo zależy od lektora, czasem nie da się słuchać - to fakt. Mistrzostwem dla mnie czytania jest kreacja (tak bo to wykracza poza czytanie) Romana Wilhelmiego - "Moskwa-Pietuszki" Jerofiejewa.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 120
- Rejestracja: 30 kwie 2012, 18:14
- Życiówka na 10k: 00:49:48
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa - Ursus
Obecnie czytam Jedz i biegaj Jurka, i już dołączam do grona fanów tej książki. Potem mam w planach przeczytać książkę Kuryły, warto?
Maraton - 3:45
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
„Jeśli ktoś jest w stanie pokonać 160, 80, czy nawet 42 kilometry, to zyskuje taką wiarę we własne możliwości, że poradzi sobie ze wszystkim” – Scott Jurek
- det_gittes
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 11 wrz 2012, 21:28
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Mam nadzieję, że będzie tak jak mówisz, bo czytałem wcześniej jedną książkę tego autora, Pierwszy śnieg, i nie była zła (początek lepszy niż koniec, ale ogólnie klimat ujdzie - choć nie to, co niektóre książki o Kurcie Wallanderze..) - ostatnio biegałem kilka razy bez słuchawek, ale jutro wrócę chyba do Czerwonego gardła.mihumor pisze:Ten lektor od Nesbo nie jest taki zły, na początku strasznie mnie irytował, później się przyzwyczaiłem a na końcu nawet, o dziwo stwierdziłem, ze fajnie to czyta - ma swój styl.
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
"Czerwone gardło" bije na głowę wszystkie Walandery jak również milenia itp, to fajna, wielowątkowa powieść, ciekawie pomyślana, która nieco wymyka się schematom, to jego najlepsza rzecz choć trzeba przyznać, ze facet sprawnie pisze i w trudnej sztuce pisania kryminału porusza się bardzo zgrabnie. Do lektora przywykłem bo przesłuchałem całą trylogię z Oslo - było tego ponad 50 godzin - wszystko przy bieganiu
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- det_gittes
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 11 wrz 2012, 21:28
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
No no, mocne słowa (nie, żeby wszystkie Walandery były b.dobre, ale zapamiętany przeze mnie klimat z niektórych książek Mankella był świetny) - ale przyznaję, że jestem bardziej teraz zaintrygowany Nesbo, pewnie odezwę się po wysłuchaniu kilku(nastu) godzinmihumor pisze:"Czerwone gardło" bije na głowę wszystkie Walandery
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Mannkell jest w porządku niemniej strasznie mnie drażni jak Walander na koniec książki przeistacza się nagle w Bonda, jak prowadzi tiry ze zręcznością Makinena, strzela jak Renata Mauer czy biega w terenie sprawniej od młodych psychopatów mimo, ze przez 90% powieści umiera na cukrzycę. Bardziej tylko irytująca jest Lizbet Salander o zdolnościach nieco ponadprzeciętnych, która wszystkiego sama się nauczyła a do tego wykopuje się sama z grobu . Jednak wolę zwykłych bohaterów jak Harry Hole czy jak facet od Chandlera - czarny kryminał ma być czarny, bohater ma się w to wpisywać najlepiej od początku do końca, komiksowość czy bondowość mnie zniechęca. Fajna postać to np Eberhart Mock od Krajewskiego bo już prokurator Szacki (Uwikłanie i zwłaszcza "Ziarno prawdy") ma małą wadę - osobowościowo cierpi na przerost powodzenia u kobiet - trochę jak Borewicz. No i ojciec Walandera to super postać - zapomniałem dodać.
Że trochę pomarudzę
Że trochę pomarudzę
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
- det_gittes
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 268
- Rejestracja: 11 wrz 2012, 21:28
- Życiówka na 10k: 43:14
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Mnie też to samo drażni u Mankella, że do pewnego momentu jest ten ciemny, posępny, pochmurny klimat, a potem nagle wszystko zaczyna przypominać naszpikowane efektami specjalnymi filmy akcji (ja nie pamiętam tak dokładnie poszczególnych tomów, ale chyba dla przykładu w Psach z Rygi działy się takie rzeczy a la Bond). Jednak w tej jedynej książce Nesbo, jaką czytałem, też w pewnym momencie zrobiło się zbyt nieprawdopodobnie, niestety. No cóż, jeśli kryminał ma być naprawdę czarny, to na szczęście istnieją setki filmów (no, b.dobrych zdecydowanie mniej, ale i tak dużo) z lat 40tych i 50tych, gdzie na brak atmosfery nie można narzekać. A jeszcze a propos polskich seriali, to słyszałem w radiu ostatnio, że wcale niewykluczona jest trzecia seria "Gliny" - komisarz Gajewski to dla mnie jeden z lepszych policjantów na polskim ekranie.
(Btw, chętnie posłuchałbym też Akunina z cyklu o Fandorinie.)
(Btw, chętnie posłuchałbym też Akunina z cyklu o Fandorinie.)
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Słuchałam "Azazela", bardzo sympatycznie się przy tym biegało.det_gittes pisze:(Btw, chętnie posłuchałbym też Akunina z cyklu o Fandorinie.)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 687
- Rejestracja: 16 lis 2009, 11:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Czytałem większość kryminałów o których piszesz i rzeczywiście ciekawe masz spostrzeżenia o tych bohaterach. Mi najbardziej też pasuje Marlowe, nota bene jeden z moich ulubionych w ogóle bohaterów literackich. Tak skrojony, że i w ryj dostanie i przez kobietę upokorzony a jednak charakter i osobowość mocna. Krajewskiego czytałem wersję Lwowską, czyli Popielski, też fajny facet, nawet podobny do Marlowa, bo Mock to z serii "Wrocławskiej". Szacki gogusiowaty faktycznie. Wallander w finałach aż taki Bondowy nie jest, jeszcze to mnie nie razi, ma fajne rozterki rodzinno-egzystencjalne, też nieźle skrojony.mihumor pisze:Mannkell jest w porządku niemniej strasznie mnie drażni jak Walander na koniec książki przeistacza się nagle w Bonda, jak prowadzi tiry ze zręcznością Makinena, strzela jak Renata Mauer czy biega w terenie sprawniej od młodych psychopatów mimo, ze przez 90% powieści umiera na cukrzycę. Bardziej tylko irytująca jest Lizbet Salander o zdolnościach nieco ponadprzeciętnych, która wszystkiego sama się nauczyła a do tego wykopuje się sama z grobu . Jednak wolę zwykłych bohaterów jak Harry Hole czy jak facet od Chandlera - czarny kryminał ma być czarny, bohater ma się w to wpisywać najlepiej od początku do końca, komiksowość czy bondowość mnie zniechęca. Fajna postać to np Eberhart Mock od Krajewskiego bo już prokurator Szacki (Uwikłanie i zwłaszcza "Ziarno prawdy") ma małą wadę - osobowościowo cierpi na przerost powodzenia u kobiet - trochę jak Borewicz. No i ojciec Walandera to super postać - zapomniałem dodać.
Że trochę pomarudzę
Tylko Prawda jest ciekawa - J. Mackiewicz
- Iwan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1161
- Rejestracja: 23 mar 2004, 11:36
- Lokalizacja: Łódź
No nie wiem...mihumor pisze:"Czerwone gardło" bije na głowę wszystkie Walandery jak również milenia itp, to fajna, wielowątkowa powieść, ciekawie pomyślana, która nieco wymyka się schematom, to jego najlepsza rzecz choć trzeba przyznać, ze facet sprawnie pisze i w trudnej sztuce pisania kryminału porusza się bardzo zgrabnie.
Kupiłem pod wpływem dobrych opinii i zabrałem ze sobą na urlop. Spory zawód... Ciągle retrospekcje wybijały mnie z rytmu. Kity o jakimś rzadkim karabinie snajperskim Marklin, który naprowadza detektywa na trop (takowa broń nie istnieje) czy o "dziadku snajperze" wytrzymującym w podeszłym wieku leżenie w trudnych warunkach przez całą noc (przy niskiej temperaturze) w oczekiwaniu okazji na strzał. Bajki o ucieczce z okrążonego Berlina. Zamiany ciał na linii frontu. Itp. itd. Ogólnie ...słabo. Jeśli chodzi o baśnie Andersen był lepszy.
Oddałem za darmo do biblioteki.
Ciekaw jestem "Łowców głów" Nesbø. Czytał ktoś może? Bo film bardzo mi się podobał.
Ostatnio przeczytałem jeszcze dwie książki Henninga Mankella: "Fałszywy trop" i "Powrót nauczyciela tańca". Interesujące i moim zdaniem zdecydowanie lepsze od "Czerwonego gardła". Fajny klimat. "Bondowatości" nie dostrzegłem...
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.