kachita - 2011-2012

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 7 października
Obrazek
14,59 km w 1:36:30
średnie tempo: 6:37
średnie tętno: 165
max tętno: 172
15 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage 2

Taki tam, long run ;) Na początku dość topornie, po 5 km się rozkręciłam, ale po wybiegnięciu z parku znowu dość topornie, ale potem znowu się rozkręciłam :hej: W sumie całkiem nieźle się biegło. Trochę kolano mnie pobolewało, muszę porozciągać pasmo biodrowe. No i to by było na tyle w tym tygodniu.
Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

poniedziałek, 8 października

1h body pump

Po przerwie znowu poszłam na pumpa. Jest nowy układ, średnio mi się podoba, może dlatego, że jest sporo ćwiczeń, które ukazują moje słabości ;) Będą zakwasy :bum:

środa, 10 października
Obrazek
9,35 km w 1:01:32
średnie tempo: 6:35
średnie tętno: 157
max tętno: 174
5 + 15 min rozciągania

Buty: Asics Hyper 33

Miało być wczoraj, ale wczoraj wróciłam późno z pracy, poza tym bolała mnie głowa. Więc dzisiaj. Z masakrycznymi zakwasami :bum: Chodziłam cały dzień jak pokraka, stękając niemal co krok ;) Uda mam tak sponiewierane, że masakra :bum: Co ciekawe, podczas biegu było spoko, jak tylko przeszłam do marszu na koniec, to znowu pokraka :lalala: Dzisiaj weszło 8 przebieżek po 30'' z minutową przerwą w truchciku. W ogóle to zimno jest, dzisiaj już byłam ubrana na długo. I w mieszkaniu mi jeszcze nie grzeją, więc ciężko mi się czasem zmotywować do wyjścia na dwór na ten ziąb. A Asicsy są z biegu na bieg wygodniejsze.
I ten, przelałam opłatę startową, zarezerwowałam sobie nocleg, więc wszystko wskazuje na to, że w przyszłą niedzielę jednak biegnę tę połówkę w Szamotułach. Mam nadzieję, że pogoda będzie sprzyjać - czyli bez deszczu i wiatru. I kto wie, może wylosuję pralkę :hej:
Jutro interwały, w sobotę Test Coopera. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 11 października
Obrazek
11'E + 4* (7' po 5:40 + 3'30'' trucht) + 12'E
Razem: 9,72 km w 1:01:46
średnie tempo: 6:21 (5:33, 5:33, 5:36, 5:33)
średnie tętno: 159
max tętno: 179
5 + 15 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage

Dzisiaj interwały w tempie biegu na 40 minut. Cokolwiek to znaczy ;) Zauważyłam, że od obozu ten trening biegłam tylko raz, i do tego nie cały, bo kompletnie nie miałam wtedy mocy w nogach. A dzisiaj weszło bardzo ładnie, mimo resztek zakwasów. Tempo ustaliłam sobie na 5:40, ale tradycyjnie weszło szybciej, co ciekawe - dość równo. Biegło się dobrze, tempo pod kontrolą, tętno też - średnie podczas szybszych odcinków było w okolicy 170, bardzo ładnie, czasem przy izi takie mam. Generalnie jestem zadowolona z dzisiejszego biegania - nawet schłodzenie sprawnie mi poszło, ale jakoś tak mnie nogi niosły po tych interwałach :jatylko:
I nie wiem, czy wspominałam, ale zimno jest. Dzisiaj w nocy temperatura odczuwalna ma być poniżej zera :trup: Powoli zaczynam się zastanawiać, co ubrać na Szamotuły. Według prognozy pogody ma być ok. 14 stopni i duże zachmurzenie. Ale że prognoza pogody to sajens-fikszyn, to to się jeszcze pińcet razy zmieni.
Mam też refleksję na temat bucików moich ulubionych. Jakieś się takie rozkłapciane zrobiły. Albo wydają mi się nagle takie, bo nowe są wreszcie idealnie dopasowane, a te są pół numeru za duże. No ale też mają ponad 600 km przebiegu. Dziurka, która się zrobiła w siateczce nad dużym paluchem na początku sierpnia, w ogóle się nie powiększyła, aż się dziwię. Chyba zostawię je do biegania tych krótszych izi, bo przez to rozkłapcianie tracą na dynamiczności - stopa mi lata w bucie w te i z powrotem, myślę, że tracę przez to co najmniej sekundę na kilometr :bum:
W sobotę test Coopera. W marcu, tydzień po połówce, nabiegałam 2300m. Ciekawe, co pokażę teraz, tydzień przed połówką. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 13 października

Biegam Bo Lubię i Test Coopera
Obrazek
2275 m w 12 min
średnie tempo: 5:16
średnie tętno: 175
max tętno: 185

Nieco słabiej niż w marcu (2300 m), chociaż oficjalny wynik jest taki sam, bo mieliśmy zaokrąglić do góry. Tłumaczę to sobie tak - po pierwsze, teraz był szutr, a nie tartan, poza tym przy 60 osobach startujących w jednym rzucie był tłok na starcie i musiałam zwalniać, bo nie było jak wyprzedzać. I kolka mnie złapała pod koniec. I nie było powera po połówce - bo jestem przed połówką. I w ogóle ;) No bo jak to tak, biegam tyle, nawet interwały, i jestem wolniejsza? :niewiem: :trup:

niedziela, 14 października
Obrazek
13,71 km w 1:30:11
średnie tempo: 6:35
średnie tętno: 157
max tętno: 164
15 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage 2

Dzisiaj ostatnie długie wybieganie przed połówką. Biegło się nawet nieźle, chociaż na początku lekko topornie. Miałam wrażenie furmanki z ziemniakami, ale nie dałam się sprowokować sobie samej i nawet momentami zwalniałam.
Kurczę, nie wiem, czego się spodziewać za tydzień. Jak porównuję treningi z marca, to teraz biegam ciut szybciej i na nieco niższym tętnie. Mam lekką adrenalinkę przedstartową, ale nie taką, jak przed Warszawą. No i nie będzie Kanaska do wspólnego biegania i motywowania się na trasie. Na razie wkuwam na pamięć międzyczasy z Wawy, zobaczymy na trasie, co się z tego wykluje. Tymczasem robię sobie dobrze i zaczynam ładowanie węgli ;)
Obrazek

W przyszłym tygodniu planuję coś krótkiego we wtorek, 30-45 minut max, w czwartek 3 km w tempie startowym, no i w niedzielę połówkę. Stay tuned!

PS Nadal chudnę - od ostatniego ważenia prawie pół kilo! :) Jeszcze tylko 1,8 kg i będę u celu. Przynajmniej u wstępnego celu ;)
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

środa, 17 października
Obrazek
5,62 km w 36:56
średnie tempo: 6:34
średnie tętno: 155
max tętno: 177
12 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage

Miało być wczoraj, ale wczoraj padało i samochody bryzgały kałużami. I do tego piszczel coś piszczał. Więc było dziś. Króciutkie easy i na koniec 7 przebieżek po 30'' z 1' przerwy w truchcie. Moje Mirage są już tak uklepane, że mam wrażenie, że pod śródstopiem to mało co tej podeszwy jest ;) Ale nie przeszkadza mi to w sumie, buty nadal są naprawdę wygodne. I w ogóle zaczynam odczuwać lekką adrenalinkę przedstartową, przez co jestem ciągle głodna :bum: Przed chwilą zjadłam ostatnie ciasteczko owsiane, w sumie nieźle, że dotrwały aż do dzisiaj. Ale i tak boję się wejść na wagę :hahaha:
Jutro krótkie tempo i potem superkompensacja aż do niedzieli. Stay tuned!

PS Zapisałam się na Bieg Niepodległości w Wawie. Tak, że ten. Kupuję płetwy i nadchodzę :ble: :hejhej:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 18 października
Obrazek
11'E + 3,27 km po 6:05 + 12'E
Razem: 6,66 km w 42:27
średnie tempo: 6:22 (5:52)
średnie tętno: 159 (169)
max tętno: 193
5 + 15 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage

Ostatnie bieganie przed niedzielną połówką. W planie była jedna pętelka chodnikowa w tempie półmaratonu. Planuję pobiec coś koło 6:05-6:10 przez 20 km, a potem finiszować z turbodoładowaniem, jak w Warszawie :spoczko: Skąd mi się to 5:52 wzięło to nie wiem, bo nawet specjalnie zwalniałam, a przez 10 minut to w ogóle oddech 4/4 był... I gdyby nie to, że już na rozgrzewce złapała mnie kolka (cóż, zapiekanki z BP nie są szczególnie lekkostrawne :jatylko: ), to w ogóle byłby luzik. Bo w sumie w ogóle nie czułam się zmęczona tym biegiem. I nie wiem, skąd się wzięło to tętno 193, może jakiś błąd pomiaru, pasek się przesunął czy coś, bo ostatnio luźny się zrobił. W każdym bądź razie optymistycznie patrzę na niedzielę, jak i na BN w Wawie :taktak: Jutro idę sobie założyć tejpa na łydkę i to chyba wszystko, co mogę zrobić. Everything I need is already inside :)
Stay tuned i 3majcie kciuki!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 21 października
Obrazek
II Samsung Halfmarathon
Czas netto: 2:13:30
średnie tempo: 6:20
średnie tętno: 167
max tętno: 177

Do Szamotuł pojechałam już w sobotę, bo nie było żadnego pociągu, którym bym mogła dojechać rano na czas. Znaczy się był, ale jakoś o 4 rano czy coś w tym guście, czyli bez sensu. Na szczęście można było zarezerwować nocleg w pobliskim internacie, który był całkiem spoko, nawet miałam cały pokój 4-osobowy dla siebie. Odebrałam pakiet, zjadłam rozgotowany makaron na pasta party (odbywało się w klasie szkolnej, dobrze, że telewizor był i leciała Magda Gessler ;) ), potem poszłam do internatu i zasadniczo przed 22-gą zgasiłam światło.
W niedzielę zbudziłam się wcześnie, szybkie i lekkie śniadanko, po czym poszłam w stronę biura zawodów. Tam spotkałyśmy się z Anią, co było, Ania pisała, więc nie będę się powtarzać. Z ciekawostek - przymierzyłam jedne Adasie, którymi byłam zainteresowana, niestety były ciut za duże i nie wiem, czy cisnęły mnie w podbicie ze względu na generalnie dziwną konstrukcję, czy też niedopasowanie do mojej stopy. Było zimno i zastanawiałam się, co z tymi prognozami o 17 stopniach i słonecznym, prawie bezchmurnym dniu :lalala: No ale trzeba było oddać graty do depozytu, więc chcąc nie chcąc ruszyłyśmy z Anią się rozgrzać. A w tłumie na starcie było już ciepło :)
Armata na start jak huknęła, to aż cały tłum podskoczył. Ruszyliśmy. Pierwsze kilometry szły zgodnie z planem, mijały dość szybko, zwłaszcza, że zapoznałam się na trasie z paroma miłymi osobami. Pierwsze 5 km w 30:29. Na wodopoju krótki marsz, żeby się nie oblać wodą (u mnie jakoś ten patent ze zgniataniem kubka w dziubek nie działa, nie wiem, czemu), potem dalej w długą. Mgła była taka, że nie wiadomo było, gdzie jesteśmy, gdzie są wszyscy i jak daleko przede mną są wszyscy inni. Drugie 5 km też w miarę żwawo, 30:55 - ze względu na wodopój. Po 10 km zaczęłam być świadoma mojego kolana, ale nieco przyspieszyłam. A co! Ponieważ stawka się nieco rozciągnęła, osób przede mną prawie nie było widać, ale dogoniła mnie jedna laska, więc sobie razem biegłyśmy, raz szybciej (nieco poniżej 6:00 min na km), raz wolniej. I rozmawiałyśmy o bolących kolanach ;) Ok. 14 km miałam lekki kryzys, ale w sumie minął po kilku minutach. Po trzecim wodopoju nawet odzyskałam wigor. Trzecie 5 km poszło w 30:46 - ewidentnie szłam na rekord :taktak: Niestety, w okolicy 17 km ból w kolanie był już na tyle ostry, że przeszłam do marszu. Decyzja ciężka, ale konieczna. Jak tylko ból się zmniejszał, podbiegałam, i to żwawo, bo siły były. Jak się zwiększał, znowu przechodziłam do marszu. Ogólnie byłam przekonana, że wynik będzie fatalny, wstyd i masakra, i w ogóle Ania zmarznie czekając na mnie na tej mecie... :bum: Aż wtem usłyszałam: "Kaczita, CO JEST?! Dajesz!" - i Ania wyłoniła się z mgły :) I tak te ostatnie dwa kilometry zeszły mi dość szybko, pod koniec nawet udało się zacisnąć zęby i zafiniszować :)
Obrazek
W tle widać, jak Ania schodzi za barierki ;)

Dzisiaj kolano nadal nieco boli, ale już mniej i nie cały czas. Najbardziej chyba jak schodzę po schodach. Chyba jest to ITBS, chociaż boli mnie pod kolanem, a nie nad (zresztą nie wiem, gdzie dokładnie boli przy ITBS-ie, oprócz tego, że po zewnętrznej stronie kolana). Kupiłam już wielką butlę Coli Zero do rolowania, w pracy rozciągałam pasmo, mam nadzieję, że za parę dni mi przejdzie. Opuchlizny prawie nie ma (musiałam naprawdę mocno się przyglądać, żeby ją zobaczyć), macanie nie boli, jestem dobrej myśli :) Trochę żal tego biegu, bo mogło być naprawdę nieźle, zwłaszcza, że dzisiaj nie mam nawet śladu zakwasów. A po Warszawie miałam, nawet mięśni brzucha :bum: No ale zdrowie najważniejsze, a jeszcze mnóstwo zawodów przede mną. Poza tym było naprawdę fajnie, a piwko po biegu było przepyszne (mimo, że to lane Tyskie ;) ).

Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Apdejt zdrowotny
Po wczorajszym mrożeniu kolanka dziś rano nie bolało absolutnie nic, nawet przy schodzeniu po schodach :) Teraz wieczorem coś tam pobolewa, ale bardzo lekko. Po obejrzeniu materiału poglądowego stwierdzam, że nie jest to ITBS, bo boli niżej. Przez chwilę myślałam, że to coś z łąkotką (zwłaszcza jak dottore wspomniał coś o "lateral meniscus tear"), na szczęście boli jeszcze niżej, więc stawiam na przeciążone przyczepy mięśni, zwłaszcza, że rozwój sytuacji był niemal identyczny z tą półtora roku temu, kiedy to przeciążyłam gęsią stopkę.
Na razie nie biegam, poczekam, aż całkiem przestanie pobolewać, czyli mam nadzieję, że do czwartku ;) W końcu życiówka w Wawie sama się nie pobije, trzeba coś tam potruchtać :spoko:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

czwartek, 25 października
Obrazek
6,64 km w 43:54
średnie tempo: 6:37
średnie tętno: 160
max tętno: 216 :ojoj:
14 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage

Już wczoraj mnie kusiło, żeby pobiegać, ale ponieważ obiecałam sobie, że jak noga przestanie boleć, to poczekam jeszcze jeden dzień zanim pobiegam, więc byłam twarda. Na dzisiaj nie było wielkich planów, takie tam truchtanko na luzaku. Pierwsze 20 minut - niosło mnie jak na skrzydłach, uśmiech od ucha do ucha, dobrze, że chodniki mało uczęszczane, to się ludzie nie gapili jak na debila :bum: Potem kolano zaczęło dawać znać, że jest, w razie, gdybym zapomniała. Ale tak delikatnie, na chwileczkę. Przez chwilę drugie mu pozazdrościło i też zaczęło dawać znaki, ale potem mu się znudziło. W momencie gdy pojawił się niemiły dyskomfort i nie chciał zniknąć, postanowiłam zakończyć dzisiejszy trening. Traf chciał, że było to akurat pod moim blokiem. Przypadek? :bum:
I ten. W sobotę są na stadionie ostatnie zawody otwartych mistrzostw Wrocławia, czyli Olimpijska Szóstka. W zeszłym roku dałam się skusić po BBLu - to ten bieg, na którym wyprzedziła mnie pani z kategorii K70, która akurat mało trenowała, bo tydzień wcześniej miała zapalenie płuc :jatylko: I tak sobie myślę, że może by na tego BBLa wstać i się w tym roku również dać skusić? Akurat byłby mocniejszy akcencik na ten tydzień... Ale z drugiej strony w sobotę ma być 0 stopni i ma padać śnieg. No nie wiem, nie wiem, zobaczę. Stay tuned!

PS Zrobiłam blok czekoladowy - jest potwornie słodki, ale też taki pyszny! Czy ja kiedyś dam radę nie wpieprzać tylu słodyczy? :hahaha:

PS2 To 216 to jakaś ściema, chyba mi się pasek od Polara poluzował. :lalala:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 27 października
Obrazek
Biegam Bo Lubię
Rozgrzewka: 2,8 km w 19:57
średnie tempo: 7:08
średnie tętno: 156
max tętno: 180

Minutówki: 2,05 km w 10:00
średnie tempo: 4:53
średnie tętno: 157
max tętno: 182

Buty: Kultowe Cascadie :)

Wstałam na BBL, chociaż widok za oknem nie zachęcał. U mnie na dzielni jakoś cieplej było, na stadionie żałowałam, że nie włożyłam czegoś pod bluzę. Trenejro zarządził minutówki - no bo zimno, więc trzeba się rozgrzać. 10 razy szybka minuta - wychodziło tak ok. 200-210 metrów, nie wiem dokładnie ile, bo biegaliśmy na szutrowym (na tartanie stała woda). Przerwa w marszu 2 minuty. Więc wiecie, rozumiecie, to nie tak, że przebiegłam ciurkiem 2 kilosy w takim tempie, nie, nie, nie, jeszcze daleka droga do takiego biegania :ojoj: Ale minutówki wchodziły naprawdę ładnie i w miarę lekko, a na pewno lżej niż parę miesięcy temu na podobnym BBLu. Niestety, cały czas padał deszcz ze śniegiem, do tego wiał dość przenikliwy wiatr, a w butach miałam mokro już po rozgrzewce, więc jakoś nie mogłam się zagrzać. Do tego kolano zaczęło piszczeć, więc w końcu nie zdecydowałam się na tę szóstkę. Może to i dobrze, jutro w planach mam long runa, nie chcę przeciążać kolanka. A akcent był na BBLu, więc w sumie szybko się rozgrzeszyłam :bum:
Dobrze, że ta zmiana czasu jest, może wreszcie się wyśpię. Stay tuned!

PS Jak tak patrzę, to wahadełko nawet jest ;)

Obrazek
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

niedziela, 28 października
Obrazek
4,6 km w 30:03
średnie tempo: 6:32
średnie tętno: 157
max tętno: 165

Buty: Kultowe Cascadie

To se, ku*%&@*#, pobiegałam...

Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

Apdejt zdrowotny
Byłam dzisiaj u ortopedy, okazało się, że byłam u niego też ostatnio, ale wtedy nie miał się czym wykazać, bo w zasadzie chciałam tylko skierowanie na tejpy. Ale dzisiaj dottore zarobił mnóstwo plusów :) Ale po kolei. Jeśli koło wpół do siódmej dzisiaj usłyszeliście łoskot, to były to kamienie spadające z mojego serca - z kolanem wszystko w porządku, zgodnie z moimi przypuszczeniami przeciążyłam sobie przyczep prostownika czy zginacza, czy czegoś tam. Doktor wysłał mnie do apteki do lekarstwo, żeby od razu mi je w to miejsce wstrzyknąć - podobno miało zadziałać natychmiast i nawet już mogłabym dzisiaj pobiegać! No ale ponieważ nie byłabym mną, gdyby coś miało być prosto, tak więc teraz boli mnie to nieco bardziej ;) Mam nadzieję, że wkrótce przestanie. Ale idźmy dalej. Doktor stwierdził, że tak naprawdę przeciążenie mogło być spowodowane czymkolwiek - za zimno, za mokro, za mało rozgrzewki, krzywy asfalt, krzywe buty, krzywe spojrzenie :bum: , cokolwiek. Na moje pytanie, co robić, żeby zapobiegać nawrotom, mój ulubiony od tego momentu ortopeda odpowiedział - BIEGAĆ :hej: Potem pogadaliśmy sobie o bieganiu maratonów, innej pacjentce, która trzaska ultra, a wygląda jak chucherko, o tym, że pan doktor też się zabiera za bieganie, o BBLu, zBiegiemNatury, ITMZM i innych inicjatywach biegowych we Wro, i tak dalej, i tak dalej. Generalnie na najbliższe dni zalecenie jest takie, że mam biegać do momentu wystąpienia bólu. I że mogę spokojnie startować w BN. Tak więc jutro rano idę testować nóżkę :)
A, i jak nie puchnie, to mam rozgrzewać, a nie mrozić. I w ramach regeneracji po treningu mam sobie robić gorącą kąpiel z solą kuchenną, bo działanie będzie takie samo jakie ma sól bocheńska, a zdecydowanie taniej.
To tyle. Stay tuned!
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

sobota, 3 listopada
Obrazek
6,18 km w 41:46
średnie tempo: 6:46
średnie tętno: 167
max tętno: 188
3 min rozciągania

Buty: Kultowe Cascadie

Dawno nie biegałam. A że forma w lesie, to tam poszłam jej szukać. Ciężko się szukało, oj ciężko ;) Do tego za ciepło się ubrałam. Noga w miarę OK, coś tam piszczała, ale było to piszczenie stałe, a nie narastające, więc się nie przejęłam zbytnio. Na rozciąganie nie było czasu, bo jechaliśmy do Babci, świętować jej 85 urodziny :)

niedziela, 4 listopada
Obrazek
6,11 km w 39:04
średnie tempo: 6:24
średnie tętno: 166
max tętno: 197 (jakaś ściema)
6 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage

Zmotywowałam się do wyjścia, i w sumie dobrze. Miało być dłużej, ale noga dziś piszczała zdecydowanie nieprzyjemnie (podejrzewam, że jeszcze nie zregenerowała się po wczorajszym), więc zgodnie z zaleceniem lekarza nie szarżowałam. Po 5 km krótka przerwa w marszu, potem 1 km dość żwawo, nawet nie czułam, że aż tak żwawo (tempo 6:02). Widać coś w tym lesie wczoraj znalazłam ;) W ogóle tłumaczę sobie, że nieważne, że krótko, bo każde nawet głupie pół godziny truchtanka jakoś budzi tę moją mityczną formę :bum: A co nas nie zabije, to nas wzmocni, więc ten mój przyczep się cały czas wzmacnia i wzmacnia. Może już wystarczy? ;)
Planuję we wtorek dziabnąć jakieś interwały, a potem w środę lub w piątek coś krótkiego, na pobudzenie pamięci mięśniowej. Stay tuned!

PS Byłam dzisiaj na nowym Bondzie - bardzo misię :) Złapałam się też na tym, że analizuję jego postawę w biegu :hahaha: A biegał w filmie dużo :taktak:
PS2 A jak Bondowi robili badania wytrzymałościowe, to pochyliłam się do rodziców i powiedziałam, że o takie będę mieć na tym moim obozie :hahaha:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
Awatar użytkownika
kachita
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6639
Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Wrocław

Nieprzeczytany post

wtorek, 6 listopada
Obrazek
11'E + 4 * (990m po 5:30 + 380m trucht) + 9'E
Razem: 8,14 km w 51:23
średnie tempo: 6:19 (5:22, 5:22, 5:24, 5:15)
średnie tętno: 170
max tętno: 187
5 + 15 min rozciągania

Buty: Saucony Mirage 2

No to dziabnęłam dziś interwały :) Cały dzień zastanawiałam się, co pobiec - czy 400m, czy 800, czy tysiączki, w końcu padło na te ostatnie. Właściwie to było 990m, bo tyle akurat mam po chodnikach między skrzyżowaniami. Przerwy też wychodzą takie, jak wyszły, bo tyle akurat jest od skrzyżowania do trawnika i z powrotem ;) O dziwo, nawet dość równo te tysiączki weszły, ostatni nieco szybciej, no bo wiadomka, ostatni :hej: Po trzecim przerwa w marszu, bo coś więzadło piszczało, a jak idę, to się uspokaja i potem mogę biec dalej. Przy schłodzeniu (które nawiasem mówiąc weszło dużo za szybko) zaczęło mnie coś dziwnie boleć w środku kolana, jakby coś mi się tam przyblokowało. Po przejściu w marsz ból ustąpił po dwóch krokach... Strejndż. Przy rozciąganiu trochę mnie olśniło, że może to wynikać z przykurczu dwugłowego i gluteusa, których dawno porządnie nie rozciągałam :jatylko: Więc mam plan na najbliższe dni - rozciągać, rozciągać, rozciągać. W piątek prawdopodobnie wyskoczę na jakieś pół godzinki, a potem proszę za mnie trzymać kciuki w niedzielę - przede wszystkim, żeby noga wytrzymała :taktak: Bo jak wytrzyma, to dam radę :taktak:
Stay tuned!

PS Wybrałam się do sklepu narciarskiego po stuptuty, w ramach zakupów przedobozowych, i dowiedziałam się, że sorry, ale właśnie schowali, bo nie sezon :niewiem: :ojoj:
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]

[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
ODPOWIEDZ