Leci po wszystkich od moherów do bohaterów popkultury, od celebrytów po pseudointelektualistów, od lewicy po prawicę, od pracobiorców po pracodawców, od katolików po anorektyków, od papieża po wieśniaka-Polaka - po wszystkich, którzy są żałośni i śmieszni, zwłaszcza z perspektywy narratora itd itp. Ja rozumiem, że "zdeklarowanemu katolikowi" dużo w tej książce może się nie podobać niemniej jest to pewna formuła wypowiedzi zgorzkniałego pięćdziesięciolatka, jego sposobu widzenia, jego krzywego zwierciadła. A czy banalny? Świat jest banalny, życie jest banalne, wszystko jest banalne.meszka pisze:Ale głownie swój konformizm. Wyśmiewając moherów, ojca dyrektora, czy sektę smoleńską, jest banalny i przewidywalny aż do bólu.mihumor pisze: Varga śmieszy i ośmiesza - wszystko i wszystkich
Chciałby uchodzić za buntownika i nonkonformistę a bazując na tak zgranych tematach wychodzi zwykły mainstreamowy oportunizm.
Dla mnie passe.
A tak ogólnie to do połowy o Rydzyku to nic nie było, o moherach też chyba nic, o Smoleńsku może akapit - nie wiem o co Ci chodzi, rozumiem, że bohater dosyć perwersyjnie rozprawia się ze swoją religijnością (czy jej brakiem) i do tego ze zlośliwą refleksją. Twoja opinia o tej książce może świadczyć, że celnie trafia albo, że jej nie czytałeś.