co robicie z kundlami?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 551
- Rejestracja: 30 paź 2011, 18:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Na szczęście są też na świecie kulturalne stworzenia, które w przeciwieństwie do psów nie napadają na niewinnych homo sapiens. Niedawno w biały dzień, niemal w centrum Poznania - na ścieżce prowadzącej od ul. Niestachowskiej wzdłuż torowiska do Rusałki - spotkałem stadko dzików. Około dziesięć osobników, małych, średnich i dorosłych posilających się śmieciami. Obyło się bez wchodzenia na drzewo, rękoczynów, gazu pieprzowego i broni palnej
- Svolken
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2276
- Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
- Życiówka na 10k: 46:08
- Życiówka w maratonie: 3:51:50
- Lokalizacja: Warszawa
Zwierze to zwierze, czy duże czy małe, czy w lesie czy w mieście i uczłowieczanie jego i liczenie, że jak miastowy to rozumny i kulturalny, to jak zaproszenie do nadgryzienia tyłka. Coś ucieka to się go goni, albo olewa. Reszta to kwestia przypadku i szczęścia
Ostatnio zmieniony 28 wrz 2012, 17:08 przez Svolken, łącznie zmieniany 1 raz.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
najlepsze są te luzem biegające wokół właścicieli bydlaki - spokojnie, niech Pan biegnie, o nic nie zrobi. pewnie, dla niektórych zęby w łydce to k.... nic.
Go Hard Or Go Home
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 10 wrz 2012, 10:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeśli widzę nadbiegającego psa, przechodzę do marszu na wszelki wypadek. Jeśli widać, że pies podbiega bez złych zamiarów, to zatrzymuję się, pozwalam się obwąchać i do niego zagaduję
Zdecydowanie bardziej boję się podpitych dresów w parku, tych naprawdę nie powinno się puszczać luzem do ludzi.
Zdecydowanie bardziej boję się podpitych dresów w parku, tych naprawdę nie powinno się puszczać luzem do ludzi.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 362
- Rejestracja: 08 maja 2007, 13:04
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Luboń k/Poznania
Ostatnio przyczepił się do mnie jakiś kundelek i biegł za mną przez cały trening. Kondycję miał niezłą, bo mój labrador pewnie by i ćwierć tego dystansu nie wytrzymał, a poza tym próbowałem mu bezskutecznie ucieć, narzucając mocne tempo. Nie chcialem by za bardzo oddalił się od... swojego domu, bo na bezdomnego mi nie wyglądał.
Komentrze ludzi: "O! Jaki fajny pies biegnie za swoim panem!". Normalnie żal mi było go zostawić przed furtką, ale... niech wraca do domu.
Kiedyś popełniłem pewien wpis na temat psów i biegaczy, i ich wzajemnego obcowania na ścieżkach biegowych... tyle że, na konkurencyjnym portalu
Komentrze ludzi: "O! Jaki fajny pies biegnie za swoim panem!". Normalnie żal mi było go zostawić przed furtką, ale... niech wraca do domu.
Kiedyś popełniłem pewien wpis na temat psów i biegaczy, i ich wzajemnego obcowania na ścieżkach biegowych... tyle że, na konkurencyjnym portalu
- fotman
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1738
- Rejestracja: 25 wrz 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gdańsk
Takie zabawy są OK, gdy nie robisz w tym momencie konkretnego treningu, tylko jakieś luźne wybieganie.Afryka pisze:Jeśli widzę nadbiegającego psa, przechodzę do marszu na wszelki wypadek. Jeśli widać, że pies podbiega bez złych zamiarów, to zatrzymuję się, pozwalam się obwąchać i do niego zagaduję
A co jeżeli jesteś akurat w trakcie robienia odcinków z założonym tempem (np. interwałów, tempówek itp.)? Piesio rozwala ci trening.
Nie lubię człapać kilometrów. Wystarczy 400m.
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
'anything over 400m, I take a taxi' Jimson Lee www.speedendurance.com
O MOIM TRENINGU
KOMENTARZE NA TEMAT MOJEGO TRENINGU
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 23
- Rejestracja: 14 lip 2009, 18:14
Ja poradzę to co radzi zaklinacz psów. Po pierwsze żadnego dotykania, mówienia czy patrzenia na psa. Pies bardzo często patrzenie na niego uważa jako rzucenie mu wyzwania. W związku z tym atakuje.
Po drugie, jeżeli chodzi o małe psy to nie ma problemu. Wbrew pozorom to one się nas boją i tak powinno zostać. Spróbujcie, jak pies zacznie na was biec (mały oczywiście) to skręcić w jego stronę i upozorować, że chcecie go kopnąć. Zdecydowana większość psów ucieknie, albo w każdym razie odbiegnie.
Z dużymi psami takich metod bym nie sugerował, zważywszy, że niektóre z nich mają nacisk szczęk równy 2 tony W takich przypadkach ja też mam sugestię posiadania w kieszeni jakiś psich smakołyków.
Po drugie, jeżeli chodzi o małe psy to nie ma problemu. Wbrew pozorom to one się nas boją i tak powinno zostać. Spróbujcie, jak pies zacznie na was biec (mały oczywiście) to skręcić w jego stronę i upozorować, że chcecie go kopnąć. Zdecydowana większość psów ucieknie, albo w każdym razie odbiegnie.
Z dużymi psami takich metod bym nie sugerował, zważywszy, że niektóre z nich mają nacisk szczęk równy 2 tony W takich przypadkach ja też mam sugestię posiadania w kieszeni jakiś psich smakołyków.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 20 paź 2012, 10:39
Wczoraj w trakcie treningu zostałem zaatakowany - po raz II w ostatnich 3 tygodniach ten sam pies!!! - przez brązowe psisko podobne do amstaffa biegające bez smyczy i kagańca z blond idiotką w okolicy podwejherowskiego Bolszewa. W środku godzinnego intensywniejszego treningu, przy tętnie 160 zmagania z bydlakiem, żeby nie ugryzł. Ten doskakuje co chwilę z obnażonymi kłami, te rozjuszone ślepia…. Ulica przy lesie. Zapomniałem komórki (nie popełnię już tego błędu i Wam też nie radzę), zanim wyszarpnąłem z kieszeni gaz (zaskoczył mnie, wyskoczył z boku, z lasu), przywołała bydlę do siebie. Wiecie, jak to przygłupawe coś na II nogach zareagowało na moje żądanie żeby wypieprzała ze swoim psem? Odpowiedziała: Bez przesady...Myślałem że mnie szlag trafi. Ostrzegałem mendę za I razem, że jej pies nie ma na czole napisane, że nie gryzie, kiedy biegnie wprost na ciebie... Oczywiście atmosferę, rytm i koncentrację diabli wzięli, człowiek roztrzęsiony, wykończony nerwowo. Zaj...ć i zakopać, albo przynajmniej rozkwasić ten durny ryj. Nieważne, że kobieta. Nie ma to żadnego znaczenia. GŁUPEK to GŁUPEK. Następnym razem I chmurę dostanie psisko a II większa pójdzie w ten durny ryj + tel na policję w Wejherowie. Numer już wklepany w komórkę. Pozdro dla wszystkich biegaczy i właścicieli czworonogów z wyobraźnią (sam posiadam psa obronnego).
- Apex
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 05 paź 2012, 12:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gaz nie daje 100 procentowej pewności że psa "uspokoimy". Pracowałem jako listonosz trochę czasu i miałem w rejonie amstaffa - był wyjątkowo agresywny. Na sam widok listonosza aż się w nim gotowało i strach było podchodzić do furtki. Raz strzeliłem mu w pysk gazem to myślałem że przegryzie furtkę. Ale to był jedyny taki przypadek.
Druga sprawa to to, że Polacy ciągle jeszcze nie wiedzą, że pies musi być na smyczy lub w kagancu jeśli idzie się z nim w miejsce gdzie są ludzie. Oczywiście można psa puścić wolno ale pies musi być ułożony. U mnie w domu zawsze były duże psy (boksery,rotweilery i labladory) więc mniej więcej znam ich zachowanie. Nawet najbardziej agresywny pies na świecie musi czuć respekt przed swoim panem (który może być tylko jeden) i być posłuszny na każdą komendę. I do tego nie potrzeba przechodzić drogich szkoleń.
A jak mijam psa, to akurat tak jak pisze kolega- nie patrzymy na psa, tzn głowa na wprost i oczami obserwujemy psa. Żadnych gwałtownych ruchów. Najlepiej jak pies usłyszy nas z daleka a nie e ostatniej chwili.
No i jak widzę ludzi którzy mają psy, które wyrwalyby im rękę ze smycza, to też krew mnie zalewa.
A takie przypadki zgłaszał bym na policję.
Druga sprawa to to, że Polacy ciągle jeszcze nie wiedzą, że pies musi być na smyczy lub w kagancu jeśli idzie się z nim w miejsce gdzie są ludzie. Oczywiście można psa puścić wolno ale pies musi być ułożony. U mnie w domu zawsze były duże psy (boksery,rotweilery i labladory) więc mniej więcej znam ich zachowanie. Nawet najbardziej agresywny pies na świecie musi czuć respekt przed swoim panem (który może być tylko jeden) i być posłuszny na każdą komendę. I do tego nie potrzeba przechodzić drogich szkoleń.
A jak mijam psa, to akurat tak jak pisze kolega- nie patrzymy na psa, tzn głowa na wprost i oczami obserwujemy psa. Żadnych gwałtownych ruchów. Najlepiej jak pies usłyszy nas z daleka a nie e ostatniej chwili.
No i jak widzę ludzi którzy mają psy, które wyrwalyby im rękę ze smycza, to też krew mnie zalewa.
A takie przypadki zgłaszał bym na policję.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 788
- Rejestracja: 14 wrz 2010, 10:31
- Życiówka na 10k: 53
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Beskid
Strzelić gazem psu w pysk przez płot... no, to już szczyt impertynencji – żeby nie powiedzieć dosadniej.
Z mojej strony sprawa wygląda tak, że jeśli już czegoś się, biegając, obawiam to... ludzi raczej niż psów – choć te też spotykam. W jakimś szemranym zaułku, wieczorową porą dajmy na to, podejrzane typki... Ale, przecież, nie domagam się pętania im rąk, nóg czy zakładania kagańców na ich, czasem bardzo niewyparzone, gęby.
Jakąś elementarną ostrożność zachowywać należy na co dzień (nie tylko biegając), jednak nie jest dobrze popadać w paranoję.
Z mojej strony sprawa wygląda tak, że jeśli już czegoś się, biegając, obawiam to... ludzi raczej niż psów – choć te też spotykam. W jakimś szemranym zaułku, wieczorową porą dajmy na to, podejrzane typki... Ale, przecież, nie domagam się pętania im rąk, nóg czy zakładania kagańców na ich, czasem bardzo niewyparzone, gęby.
Jakąś elementarną ostrożność zachowywać należy na co dzień (nie tylko biegając), jednak nie jest dobrze popadać w paranoję.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Strach biegać w okolicy gdzie takich można spotkać...człowiek roztrzęsiony, wykończony nerwowo. Zaj...ć i zakopać, albo przynajmniej rozkwasić ten durny ryj. Nieważne, że kobieta. Nie ma to żadnego znaczenia. GŁUPEK to GŁUPEK. Następnym razem I chmurę dostanie psisko a II większa pójdzie w ten durny ryj
- Apex
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 05 paź 2012, 12:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Skrzynka na listy była na posesji więc musiałem włożyć rękę przez płot...blink pisze:Strzelić gazem psu w pysk przez płot... no, to już szczyt impertynencji – żeby nie powiedzieć dosadniej.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 20 paź 2012, 10:39
Taaa.. wyrwać zdanie z kontekstu i dzielić włos na czworo. To takie...swojskie.kisio pisze:Strach biegać w okolicy gdzie takich można spotkać...człowiek roztrzęsiony, wykończony nerwowo. Zaj...ć i zakopać, albo przynajmniej rozkwasić ten durny ryj. Nieważne, że kobieta. Nie ma to żadnego znaczenia. GŁUPEK to GŁUPEK. Następnym razem I chmurę dostanie psisko a II większa pójdzie w ten durny ryj
Odrobinę myślenia? Jakiejś analizy zdarzeń?
Prawdziwy strach to biegać tam, gdzie ktoś puszcza nagminnie psa obronnego luzem i ma gdzieś innych pomimo ataków psa. Wyobraźnia nie podpowiada, co taki pies może zrobić z moją (twoją) nogą? Szanowny biegacz potrzebuje przetestować to na sobie? Proszę bardzo.
Ad rem:
zmuszony jestem powtórzyć: głupek to głupek. Skutki braku wyobraźni takowych są przeważnie opłakane - w ich ręku broń, groźny pies czy umocowanie decyzyjne to ból, cierpienie, kalectwo i straty. Nieważne, kim są (jeżeli tylko są dorosłymi).
A jak komuś to nie pasuje, to jego sprawa, rekomenduję prześledzenie losów osób (np. dzieci) pogryzionych dotkliwie przez psy.
Powodzenia w kolejnym twórczym wycinaniu i wklejaniu.
- Svolken
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2276
- Rejestracja: 29 sie 2009, 15:48
- Życiówka na 10k: 46:08
- Życiówka w maratonie: 3:51:50
- Lokalizacja: Warszawa
Byłem kilka dni w Bieszczadach. Pięknie, ale z bieganiem ciężko, bo miejscowe burki nie przywykły do widoku uciekającego faceta Raz się udało. Później poprzestałem na łażeniu i podziwianiu widoków