5,3 km (7:19/km)
20 IX
7 km (5:57/km)
21 IX
8,1km (5:55/km)
24 IX
12 km (4:44/km)
Bardzo miło spędzony tydzień, choć sporo czasu upłynęło mi w pociągach. Przyplątało się przeziębienie i bieganie w ogóle stało pod znakiem zapytania. Pomogła wódka z pieprzem. Trening nie był najważniejszym punktem wyjazdu i wplatałem go tam gdzie nie przeszkadzał reszcie wycieczki.
Pierwsza nieśmiała próba we wtorek rano. Pod górkę w miarę spokojnie. Dwa czy trzy razy przeszedłem w marsz, bo wysiłek był naprawdę mocny. 2,5 km w górę, tyleż w dół. W sumie około 1,5 km po asfalcie, a reszta wśród dalece milszych okoliczności:


W czwartek podleczony z przeziębienia zrobiłem już sensowniejszą pętelkę, zawierającą oprócz podbiegu i zbiegu coś pomiędzy. Mokro i ślisko, ale udało się pociągnąć bez wywrotek. Jednocześnie pożegnanie z okolicami Przyborowa:

Po przenosinach do Zwardonia udało się jeszcze raz potruchtać po południu po pieszej wycieczce. Tym razem na Duży Rachowiec:

Bieganie po górach jest fenomenalne, chociaż zdaję sobie sprawę, że dla niektórych takie trasy to trucht po pagórkach. Jestem totalnie zauroczony. Za rok może odważę się na dłuższe wypady.
Dzisiaj krosik po warmińskich lasach. Jutro powrót do Poznania.