Dobajka, jejku - wzruszyłam się po raz kolejny dzisiaj. Piękny medal - cieszę się razem z Tobą.
Stefa była super, najlepsi byli bębniarze - ich to dopiero muszą ręce teraz piec.
Widać było, że to dodaje sił. Szczególnie, gdy czołówka przeszła i dobiegali do nas wolniejsi biegacze. Po większości widać było przeokrutne zmęczenie, aż niektórych miałam ochotę podejść i przytulić.

A jak wbiegali do nas to jakby dostawali drugiego oddechu i zaczynali się trochę prostować, podbiegać Ci, którzy już maszerowali, uśmiechali się - bardzo to było miłe. Ja się już emocjonowałam od kilku dni Waszym biegiem conajmniej, jakbym sama miała biec. Wypisałam sobie Wasze numerki, bo bałam się, że po twarzy mogę w takim krótkim czasie Was nie rozpoznać (ślepa jestem i dopiero jak mnie mijaliście widziałam cokolwiek

), no i jedyną osobą, której nie udało mi się w porę zauważyć i wykrzyczeć z imienia byłaś Ty. Biegłaś w zwartej grupie, więc zanim doczytałam to już poleciałaś. Zła byłam na to jak cholera.

W ogóle do końca nie wiedzialam czy biegniesz czy nie (w związku z tą ręką), więc strasznie się ucieszyłam jak Cię zobaczyłam.
Sylw3g - tak to ja darłam do Ciebie japę w Stefie Kibica na Ursynowie na 29-ym kilometrze.

Nie wyglądałeś na gościa, który pogina z kolką w brzuchu i gwoździem w bucie - wręcz przeciwnie - sam wdzięk i styl!
Naprawdę przeżywałam bardzo bieg Was wszystkich i z całego serca kibicowałam przez cały czas. Aż mnie coś ściskało ze wzruszenia w dołku jak Was widziałam. Byliście u mnie na 29-tym kilometrze i mogłam sobie tylko wyobrazić jak bardzo jesteście zmęczeni i bardzo Was wszystkich podziwiałam. Dla mnie to abstrakcja, nawet nie mogę sobie wyobrazić przebiegnięcia takiego dystansu w jakimkolwiek tempie a Wy zrobiliście to tak pięknie. Jesteście super!!!
Gryzzelda - całkiem szczerze to nie wiem. Źle się dzieje u mnie w życiorysie i ani nastroju, ani czasu nie mam. Brakuje mi forum bardzo, ale nie wiem jak to będzie.
