Trening z Pumą dla początkujących
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
bardzo jestem ciekaw co z resztą? może ktoś się odezwie ??
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1984
- Rejestracja: 14 cze 2011, 12:13
- Życiówka na 10k: 42:21
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
No witam panow (szkoda ze tylko panow). Ja z kolei nastawilem sie tylko na dychy i sukcesywnie poprawiam swoja zyciowke. Teraz chce dobrze przepracowac jesien i zime zeby na wiosne zaatakowac 40 na dyche.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
po MW też mam taki plan, jak nie jesienią to wiosną wypadałobym 40 połamać
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
4:03:39
do 32km biegłem na 3.45 (5.20-5.30 tempo się wahało) i wszystko szło dobrze, ale wiadomo, że maraton to ostatnie 10km, od 33km zwolniłem, bo wiadomo debiut i nie chciałem dopuścić do momentu, że się zatrzymam nawet na sekundke, a czułem w łydce, że skurcz jest bliski, więc zwolniłem... wydolnościowo mega pozytywnie, wogóle nie byłem zmęczony, tętno śmiesznie niskie, tylko z racji małego przebiegu km w tym roku nogi cierpiały, i właśnie o nogi musiałem zwolnić, kolano bolało od 5 do 25km, potem już nie
od 39km wróciło mi życie i tempo około 5.40, widok narodowego i sam finisz coś niesamowitego, na moście poniatowskiego poleciały mi zły, szczęści i bólu
do 32km biegłem na 3.45 (5.20-5.30 tempo się wahało) i wszystko szło dobrze, ale wiadomo, że maraton to ostatnie 10km, od 33km zwolniłem, bo wiadomo debiut i nie chciałem dopuścić do momentu, że się zatrzymam nawet na sekundke, a czułem w łydce, że skurcz jest bliski, więc zwolniłem... wydolnościowo mega pozytywnie, wogóle nie byłem zmęczony, tętno śmiesznie niskie, tylko z racji małego przebiegu km w tym roku nogi cierpiały, i właśnie o nogi musiałem zwolnić, kolano bolało od 5 do 25km, potem już nie
od 39km wróciło mi życie i tempo około 5.40, widok narodowego i sam finisz coś niesamowitego, na moście poniatowskiego poleciały mi zły, szczęści i bólu
- roberturbanski
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1311
- Rejestracja: 17 gru 2011, 08:10
- Życiówka na 10k: 47:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: kujawsko-pomorskie
Witam,
ja "po rozwodzie" z Pumą 8-12 km postanowiłem wrócić tylko, że teraz zacznę "romans" z jej młodszą siostrą 3-5 km. Pewnie to kryzys wieku średniego mnie dopadł, 36 wiosen już minęło... A tak poważniej... zacząłem w styczniu i było super do marca, potem przyszedł wynik rezonansu kolana i głowa "mi padła"; dałem spokój z bieganiem, masa również wróciła (znów ok. 85 kg przy 176 cm ). Pisałem w postach o moim wyniku, ale - co zrozumiałe - nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: biegać czy nie? Wczoraj wieczorem przeglądając wątek "motywacja" zdałem sobie sprawę z trzech rzeczy: chcieć to móc - to po pierwsze, wielu biegaczy (prawdziwych, bo ja siebie za takiego nie uważam) ma problemy (mniejsze lub większe) z kolanami, a mimo to próbuje i w końcu po trzecie: moje samopoczucie psychiczne i fizyczne pogorszyło się na skutek przeczytania kilku wersów na kartce papieru i tylko od tego, bo żaden uraz mi się w tym czasie nie przydarzył. Dlaczego Puma 3-5 km? Chyba trochę asekuracyjnie, żeby nie przedobrzyć.... Cel: zrobić coś w życiu do końca, a nie tylko po "łepkach". Mam nadzieje, że mi się uda... Pozdrawiam.
ja "po rozwodzie" z Pumą 8-12 km postanowiłem wrócić tylko, że teraz zacznę "romans" z jej młodszą siostrą 3-5 km. Pewnie to kryzys wieku średniego mnie dopadł, 36 wiosen już minęło... A tak poważniej... zacząłem w styczniu i było super do marca, potem przyszedł wynik rezonansu kolana i głowa "mi padła"; dałem spokój z bieganiem, masa również wróciła (znów ok. 85 kg przy 176 cm ). Pisałem w postach o moim wyniku, ale - co zrozumiałe - nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: biegać czy nie? Wczoraj wieczorem przeglądając wątek "motywacja" zdałem sobie sprawę z trzech rzeczy: chcieć to móc - to po pierwsze, wielu biegaczy (prawdziwych, bo ja siebie za takiego nie uważam) ma problemy (mniejsze lub większe) z kolanami, a mimo to próbuje i w końcu po trzecie: moje samopoczucie psychiczne i fizyczne pogorszyło się na skutek przeczytania kilku wersów na kartce papieru i tylko od tego, bo żaden uraz mi się w tym czasie nie przydarzył. Dlaczego Puma 3-5 km? Chyba trochę asekuracyjnie, żeby nie przedobrzyć.... Cel: zrobić coś w życiu do końca, a nie tylko po "łepkach". Mam nadzieje, że mi się uda... Pozdrawiam.
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
chłopie ja od niedzieli prawie nie chodze na lewe kolano
ale warto było i jak się zagoją rany to znów do przodu, a jak ktoś czyta forum od 1,5 roku to wie ile razy miałem już jazdy z kolanami
grunt to się nie poddawać
ale warto było i jak się zagoją rany to znów do przodu, a jak ktoś czyta forum od 1,5 roku to wie ile razy miałem już jazdy z kolanami
grunt to się nie poddawać
- nodrog
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 12 lip 2011, 22:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No cóż, każdy z Nas jest innym przypadkiem i to, że jeden biega z bólem a później mu przechodzi nie znaczy, że u każdego tak będzie. Dlatego zawsze mam problem z doradzaniem w kwestiach zdrowia... Mogę tylko napisać, że ja, akurat, miałem to szczęście, że udało mi się przejść spokojnie przez fazę bólu kolan. Jednak jak mnie ból dopadał to robiłem sobie kilkudniowe przerwy lub przy mniejszy bólu skracałem treningi. Teraz po ponad roku biegania nie mam żadnych dolegliwości bólowych.roberturbanski pisze:wielu biegaczy (prawdziwych, bo ja siebie za takiego nie uważam) ma problemy (mniejsze lub większe) z kolanami, a mimo to próbuje i w końcu po trzecie: moje samopoczucie psychiczne i fizyczne pogorszyło się na skutek przeczytania kilku wersów na kartce papieru i tylko od tego, bo żaden uraz mi się w tym czasie nie przydarzył.
Jeżeli jednak czujesz się na siłach to wybór "młodszej siostry" jest OK. Spokojnie Cię doprowadzi na wyższy poziom a i waga pewnie trochę spadnie. Jesteś w takim wieku, że jeszcze dużo biegania przed Tobą więc nie ma co się spieszyć.
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 10 lis 2011, 16:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
co robią a różne ciekawe rzeczy ...u mnie jeśli chodzi o bieganie to teraz dopiero znowu zacząłem(nawet zakupiłem czołówkę ) ale żeby nie było...nodrog pisze:Ciekawe co robią inne pumy?
Rok temu było tu gwarno i tłoczno a teraz... ech...
Jestem aktywny cały czas, chodzę na długie spacery,grałem jeszcze do niedawna w piłkę a od dwóch miesięcy uczeszczam na boks!.Udało mi się również od czerwca do września zrobić ponad 1000 km na rowerze(w górach)...także dbam o siebie jestem aktywny i jak wspomniałem wcześniej mam w planie wrócić do regularnego biegania.Problem może być tylko w tym ,iż nie jestem pewien czy uda mi się pogodzić pracę z zajęciami boksu no i bieganiem.Ale jakoś to ogarnę bo chcę bo muszę bo nie potrafię żyć bez aktywności fizycznej...
Mam poukładaną nową trasę biegową(8km)którą zamierzam sobie pokonywać w czasie ok. 40 minut kto wie może jutro lub w sobotę ją "rozdziewiczę"
Mariusz jesteś twardziel i dzięki temu mimo ,że pod górkę to realizujesz to co sobie założyłeś jakiś czas temu...gratuluję świetnych wyników!od 39km wróciło mi życie i tempo około 5.40, widok narodowego i sam finisz coś niesamowitego, na moście poniatowskiego poleciały mi zły, szczęści i bólu
Nodrog...
nie wiem co powiedzieć brak słów...takie dystanse jeszcze lepsze rezultaty a do tego ciągniesz ten temat bo wiesz ,że warto.Wielu może brać z Ciebie przykład, świetnie realizujesz założenia i konkretnie motywujesz swoją postawą!Gratulacje!
- mariuszbugajniak
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2131
- Rejestracja: 02 lip 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: 37.29
- Życiówka w maratonie: 2.59.02
- Lokalizacja: Włoszczowa
wogóle nie biegam teraz szybkich i krótkich biegów, tylko długie w okolicach 5.15-5.30, 21-26km
więc mocno się zdziwiłem, bo dziś biegałem w lokalnych zawodach przełajowych na 4km, gdzie pierwszy raz w życiu byłem w czołówce i skończyłem ze średnią 4,28 co szałem nie było jeśli patrze na wiosne 2012, ale teraz bez szybkiego biegania to już miły czas
więc mocno się zdziwiłem, bo dziś biegałem w lokalnych zawodach przełajowych na 4km, gdzie pierwszy raz w życiu byłem w czołówce i skończyłem ze średnią 4,28 co szałem nie było jeśli patrze na wiosne 2012, ale teraz bez szybkiego biegania to już miły czas
- nodrog
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 278
- Rejestracja: 12 lip 2011, 22:05
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja niestety miałem dłuższą przerwę. Infekcja, która dopadła mnie przed Maratonem Warszawskim zdążyła się przekształcić w zapalenie płuc i trzeba było zrezygnować z maratonu. Wściekłość mnie trzyma do dziś.
Zaliczyłem odpoczynek, ale po jakimś czasie znowu złapałem infekcję i nawet z racji gorączki zaliczyłem niekontrolowane lądowanie twarzą o podłogę. W konsekwencji poddałem się serii badań i wyszło, że w sumie jestem zdrowy (serce jak dzwon) i nie ma przeciwwskazań do biegania a omdlenie musiało być efektem gorączki i jeszcze osłabienia po świeżo wyleczonym zapaleniu. Teraz mam papiery na bieganie...
Do biegania wróciłem jakieś tydzień temu zaczynając od delikatnych biegów. Zgodnie z Danielsem czeka mnie kilka tygodni powrotu do formy poprzez spokojne niezbyt długie biegania i mam zamiar się tego trzymać - z dwoma wyjątkami. Pierwszy to Bieg Niepodległości w Warszawie, który właśnie wczoraj towarzysko przebiegłem w tempie konwersacyjnym za to w miłym gronie. Na początku grudnia mam zamiar, drugi raz, pobiec w Toruniu Półmaraton św. Mikołajów. Planuje by to była taka moja nowa coroczna tradycja...
Na poważnie do treningów wrócę z Nowym Rokiem chcąc się przygotować do półmaratonu w Warszawie. Wciąż się zastanawiam czy nie zdecydować się jednak na jakiś wiosenny maraton, ale mam też ochotę dzielić się swoim pierwszym maratonem z bliskimi i znajomymi a to mogę dopiero jesienią w Warszawie. Z drugiej strony mówi się o tym, że Orlen ma ochotę na organizację wiosennego maraton w Warszawie więc kto wie...
Zaliczyłem odpoczynek, ale po jakimś czasie znowu złapałem infekcję i nawet z racji gorączki zaliczyłem niekontrolowane lądowanie twarzą o podłogę. W konsekwencji poddałem się serii badań i wyszło, że w sumie jestem zdrowy (serce jak dzwon) i nie ma przeciwwskazań do biegania a omdlenie musiało być efektem gorączki i jeszcze osłabienia po świeżo wyleczonym zapaleniu. Teraz mam papiery na bieganie...
Do biegania wróciłem jakieś tydzień temu zaczynając od delikatnych biegów. Zgodnie z Danielsem czeka mnie kilka tygodni powrotu do formy poprzez spokojne niezbyt długie biegania i mam zamiar się tego trzymać - z dwoma wyjątkami. Pierwszy to Bieg Niepodległości w Warszawie, który właśnie wczoraj towarzysko przebiegłem w tempie konwersacyjnym za to w miłym gronie. Na początku grudnia mam zamiar, drugi raz, pobiec w Toruniu Półmaraton św. Mikołajów. Planuje by to była taka moja nowa coroczna tradycja...
Na poważnie do treningów wrócę z Nowym Rokiem chcąc się przygotować do półmaratonu w Warszawie. Wciąż się zastanawiam czy nie zdecydować się jednak na jakiś wiosenny maraton, ale mam też ochotę dzielić się swoim pierwszym maratonem z bliskimi i znajomymi a to mogę dopiero jesienią w Warszawie. Z drugiej strony mówi się o tym, że Orlen ma ochotę na organizację wiosennego maraton w Warszawie więc kto wie...
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 10 lis 2011, 16:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzisiejszy trening za mną myślałem ,że będzie ciężko po wczorajszym treningu ale było bardzo fajnie.Biegałem sobie 52 minuty i w tym czasie przebiegłem 10km w fajnym konwersacyjnym tempie bez żadnego żyłowania się.Przyznam ,że nie jestem zdziwiony dobrą dyspozycją od kilku, kilkunastu ładnych miesięcy jestem aktywny i dzięki temu jest progres.Podczas dzisiejszego biegu testowałem nowo zakupioną czołówkę...wspaniałe urządzenie.Pomimo tego,ze była gęsta mgła to mactronic spisywał się super.Biegłem po terenach mniej lub bardziej zamieszkałych w tych mniej zamieszkałych czułem się trochę nieswojo ponieważ byłem obserwowany przez zwierzęta.Ci co biegają wieczorami po bezdrożach wiedzą o czym mówię .Widok świecących oczu jest konkretny i momentami można poczuć się nieswojo .
Co ta mu reszty jak Wam idzie? nowych pum nie widać...
Pozdrawiam
Co ta mu reszty jak Wam idzie? nowych pum nie widać...
Pozdrawiam
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 10 lis 2011, 16:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Normalnie z kolegi to się zrobił biegacz i to przez duże B...gratulacje! Zrobiłeś w ciągu roku niesamowity postęp.Mam nadzieję,że już wkrótce pęknie założona przez Ciebie bariera na 10 km czyli 40 minut a może i ciut lepiej kto wie;).Zauważyłem też ,że jesteś bardzo aktywny na forum jednym słowem wzięło Cię/Was na maxa i tu na myśli mam też prócz Ciebie, Nodroga i Mariuszabugajniaka nie wiem co z Nemi może Wy się orientujecie czy dalej biega?.fantom pisze:Sie biega sie, sie buduje baze pod wiosne sie. Szalu nie ma bo i nie czas na robienie szalu tylko na ciezka mozolna prace biegowa. I tyle...
Faktycznie jest coś w tych "dyszkach" to taki złoty środek.Jak wszystko dopisze to może spróbuję w sobotę znowu pobiec 10 km oczywiście nie omieszkam "pochwalić" się Wam swoim czasem czyli ok 50 minut pozdro!
-
- Wyga
- Posty: 55
- Rejestracja: 10 lis 2011, 16:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Tak jak powiedziałem tak zrobiłem...własnie wróciłem a właściwie to przybiegłem hehe.Zrobiłem dyszkę(49:37) ale szczerze mówiąc średnio mi się biegło albo powiem wprost źle .Od samego początku szlo mi jakoś tak ociężale ale tłumaczyłem sobie to tym ,że dziś mogę mieć słabszy dzień bo wczoraj podciągałem się na drążku i pompowałem do tego stopnia ,że dziś mam spore zakwasy.Podczas biegu doskwierał mi ból nóg dokładnie pod łydkami oraz w okolicach piszczela,myślę ,że jest to w dużej mierze spowodowane słabej jakości obuwiem jakie posiadam (kalenji ekiden 50) a biegam po nawierzchniach twardych-mieszanych(asfalt,szutr,polne kamieniste drogi itp) a do tego nie dużo ale te 82 kg ważę przy 176 cm).Bolało mnie do tego stopnia ,że musiałem jakieś 50 metrów przejść do marszu bo nie mogłem ogarnąć tego bólu!Do tego za ciepło się ubrałem ech...Koledzy i tu prośba do Was powiedzcie proszę czym mógł być spowodowany ten ból i czy moje przypuszczenia odnośnie obuwia są słuszne?Dalej biegać 10 km czy może dobrać jakiś plan a jak tak to jaki uwzględniając to ,że w pon i śr. mam boks a do tego lubię się po podciągać i pompować.