Mieszkam w Szczecinie, na Niebuszewie.
Życie aktywne sportowo w tej części świata nie jest poste.
Niestety nie mam wyglądu Anolda, kwadratowej mordy i sznyt na ciele.
Moje próby z przed kilku lat zostania pakmen zakończyły się niepowodzeniem. Regularne dwu letnie treningi wyciskania metalu nie zmieniły mojej powłoki, może zabrakło odpowiednich środków wspomagających, na zachodnie nie było mnie stać ,
a polski olimp w tamtych czasach był do przełknięcia tylko przez najtwardszych tuczników.
Do parku gdzie biegam mam do pokonania trzy ulice, do licznych zaczepek z bramy i komentarzy na temat mojego biegu jestem przyzwyczajony.
Wczoraj spadła mi doniczka pod nogi.( wcześniej też widywałem tam stłuczki)
Na zaczepki można nie reagować, przed napaścią można uciekać lub bronić się, a na przedmiot poruszający się z duża prędkością z góry ....? (na rower wychodzę w kasku może to jest rozwiązanie).
Dzięki ci Panie ze mieszkam na tak niedorozwiniętej dzielnice, przecież w normalnej potrafiono by wyliczyć punkt przecięcia obiektów.

Pozdrawiam Cezariusz.