Watrościowa rada.
-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 24 lip 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Trafiłem na fajny artykuł, który chyba warto przeczytać i wyciągnąć solidne wnioski http://www.bieganie.com.pl/joomla/index ... 8&Itemid=1. Ja się podpisuję pod tym w 100%. Dlaczego? Dlatego, że sam doświadczyłem " tyrania" założonego planu bez odstępstw. Przypłacałem to mikrourazami, bólami, a na koniec kontuzją, która wyeliminowała mnie z treningu na 1,5 miesiąca. Ponadto wyniki i postępy wcale nie były adekwatne do włożonego na treningu wysiłku. Teraz moja filozofia biegania opiera się na całkowitym wsłuchaniu się w swój organizm, wynikiem czego jest modyfikacja planu nawet w dniu treningu, tj. skracanie dystansu, zwalnianie tempa, mniejszA ilość powtórzeń, itp. Oczywiście dotyczy to dni, w których czuję się co najmniej nie najlepiej. Skutek? Jak na razie 0 kontuzji, a i postępy treningowe też mnie satysfakcjonują. Początkujący biegacze! polecam rady z powyższego artykułu!
Pozdro, RobsonP
Pozdro, RobsonP
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 928
- Rejestracja: 08 sie 2011, 17:25
- Życiówka na 10k: 34:29
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin
- Kontakt:
Podpisuje się pod tym, zawsze, zawsze idę najpierw biegne te 3km i decyduje czy zaczynam mocny trening czy biegne dalej i robie rozbieganie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 25 sie 2012, 13:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
słusznie. te wszystkie plany treningowe są ukladane z myślą o masie (mam na myśli ogół ludzkości :P) i to od nas zalezy jak go zmodyfikujemy, co poprawimy... trzeba znać swoje możliwości i nie katować się niepotrzebnie.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No właśnie, jak jest mowa o zmianach "na bieżąco" to zazwyczaj jest mowa o wariancie "gorsze samopoczucie" => "luzujemy akcent".Santiago pisze:układasz jakiś plan pod siebie i przychodzi dana jednostka w ten dzień a ty kiepsko się czujesz, to odpuszczasz bądź trenujesz lżej bądź skracasz trening
Ale co zrobić jak mamy ewidentnie dzień konia a akcent przypada jutro, a dzisiaj tylko rozbieganie ? Dlaczego mamy zrobić swoje - a nie wykorzystywać również i tej sytuacji i korzystać z przypływu mocy ? O takiej sytuacji pisze się znacznie rzadziej.
Może świadczy to o tym że przy współczesnym treningu ekstra samopoczucie nam raczej nie grozi, w przeciwieństwie do potreningowego znużenia ?

Wojtek Wysocki napisał kiedyś taki fajny, krótki tekst surf surf surf.

Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
Pół roku temu jak miałem dobry dzień to zawsze z wybiegania robił się tempo run ciągły kilkanaście km. Ale wtedy robiłem 30% mniejsze objętości i biegałem na 3-4 razy w tygodniu, wtedy sobie mogłem,. Jak teraz biegam 5x w tym dwa mocne to szanse na takie rzeczy są marne i w wolnych wybiegań żadnych szałów nie czynie zbierając siły na "dzień prawdy" i liżac rany po poprzednim. A w czasie mocnego akcentu czasem pojawia się mocniejszy dzień, dodaję wtedy 1-3 km tempa więcej, kończę tempo nie samym biegiem spokojnym ale schodzę np do tempa maratońskiego, wydłużam nieco trening przez dodanie 2-4 km biegu spokojnego - co do głowy przyjdzie i wyda się odpowiednie do tego dnia i aktualnej mocy. Ale temp i rodzaju treningu nie zmieniam, staram się też jakoś bardzo nie podnosić poprzeczki - ot tak trochę by za te 3 dni znowu było z czego robić plan
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 24 lip 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Czyli widzę, że nie jestem jedynym zwolennikiem tych zaleceń! To chyba nieźle.
RobsonP
RobsonP
- Adam Ko.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 258
- Rejestracja: 21 lip 2010, 16:28
- Życiówka na 10k: 43:15
- Życiówka w maratonie: 3:58:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Artykuł brzmi tak rozsądnie, że ciężko jest się z nim sprzeczać. Trzymanie się planu za wszelką cenę to prosta droga do porażki. Trening wypadnie z powodu ważnego obowiązku - nie ma co na siłę następnego dnia robić dwóch. Przeziębienie - zdarza się, warto odpuścić, a nie dobijać się zmęczeniem. Padanie na twarz po powrocie z pracy - odpoczynek zamiast 1,5 h mocnego treningu. Bez przeginania w drugą stronę oczywiście
Mimo prostoty takiego założenia podejrzewam, że osoby, które mają tendencję do "nieodpuszczania" raczej na podstawie artykułu jej nie zmienią. Optymistyczne zakończenie, to opamiętanie się po pierwszej porażce będącej wynikiem kurczowego podążania za planem.

Gorąca prośba o pomoc w badaniu do pracy magisterskiej. Tematyka biegowa: viewtopic.php?f=1&t=37461
Blog treningowy

Blog treningowy

-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 24 lip 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Kolejne mądre stanowisko! Ci co się trzymają ortodoksyjnie założeń, może zmienią podejście jak się skumulują mikrourazy i pojawi się kontuzja. Oczywiście tak sobie myślę, że wartość tych założeń jest wprost proporcjonalna do upływu lat. Pewno, że jak miałem 18 lat i sam biegałem to też mało się oszczędzałem. Ale teraz 39 lat, dwóch chłopczków ( 3lata i 1,5 roku), budowa, praca w służbie mundurowej, chwilowo również dojazd do tej pracy 45 km/dziennie. Ale wkrótce się to trochę ustabilizuje i mam nadzieję na dobrze przetrenowany sezon zimowy.Adam Ko. pisze:Artykuł brzmi tak rozsądnie, że ciężko jest się z nim sprzeczać. Trzymanie się planu za wszelką cenę to prosta droga do porażki. Trening wypadnie z powodu ważnego obowiązku - nie ma co na siłę następnego dnia robić dwóch. Przeziębienie - zdarza się, warto odpuścić, a nie dobijać się zmęczeniem. Padanie na twarz po powrocie z pracy - odpoczynek zamiast 1,5 h mocnego treningu. Bez przeginania w drugą stronę oczywiścieMimo prostoty takiego założenia podejrzewam, że osoby, które mają tendencję do "nieodpuszczania" raczej na podstawie artykułu jej nie zmienią. Optymistyczne zakończenie, to opamiętanie się po pierwszej porażce będącej wynikiem kurczowego podążania za planem.
RobsonP
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A ja zadam pytanie które mnie najbardziej frapuje w tym tekście.
Dlaczego jeżeli mamy "dobry dzień" to zamiast przełożyć akcent właśnie na ten dzień mamy pilnować się i robić klasyczne rozbieganie trzymając organizm w karbach ?
Jeżeli odpuszczamy sobie kiedy brak mocy - i uznajemy to za dobry pomysł, bo to świadczy o naszej elastyczności, a plan to nie jest 10 przykazań - to dlaczego nie kombinujemy tak samo w drugą stronę ?
Nie widzę w tym sensu.
Jest moc - trzeba z tego korzystać.
Tak czy nie ?
Dlaczego jeżeli mamy "dobry dzień" to zamiast przełożyć akcent właśnie na ten dzień mamy pilnować się i robić klasyczne rozbieganie trzymając organizm w karbach ?
Jeżeli odpuszczamy sobie kiedy brak mocy - i uznajemy to za dobry pomysł, bo to świadczy o naszej elastyczności, a plan to nie jest 10 przykazań - to dlaczego nie kombinujemy tak samo w drugą stronę ?
Nie widzę w tym sensu.
Jest moc - trzeba z tego korzystać.
Tak czy nie ?
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
no, rosomak o tym pisał podpierając się tekstem wojtka (swoją drogą - świetna metafora!).
moim zdaniem nie zalecanie zwiększania obciażeń w takie dni ma za zadanie nie dopuścić do zbyt dużej kumulacji zmęczenia.
takie podejście ostrożnościowe.
bo im większa fala, tym łatwiej z niej spaść
edit:
podejście z artykułu wojtka to jakby autorskie, oddolne zarządzanie cyklami zamiast planowego zarządzania przez jakąś bezduszną, rozrysowana kiedyś tabelę.
ale uwaga: albo - albo. jeśli zasadniczo idziesz cyklami rozrysowanego planu, to zbyt mocne oddanie się upojnej fali może cię pogruchotać.
nakładające się fale niebezpiecznie się wzmacniają po prostu
moim zdaniem nie zalecanie zwiększania obciażeń w takie dni ma za zadanie nie dopuścić do zbyt dużej kumulacji zmęczenia.
takie podejście ostrożnościowe.
bo im większa fala, tym łatwiej z niej spaść
edit:
podejście z artykułu wojtka to jakby autorskie, oddolne zarządzanie cyklami zamiast planowego zarządzania przez jakąś bezduszną, rozrysowana kiedyś tabelę.
ale uwaga: albo - albo. jeśli zasadniczo idziesz cyklami rozrysowanego planu, to zbyt mocne oddanie się upojnej fali może cię pogruchotać.
nakładające się fale niebezpiecznie się wzmacniają po prostu
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 599
- Rejestracja: 29 maja 2008, 09:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
rosomak czyli jaf.lamer pisze:no, rosomak o tym pisał podpierając się tekstem wojtka (swoją drogą - świetna metafora!).

Napisałem jeszcze raz, tylko wyraźniej, bo 1. wojtkowe surf jest IMVHO czymś idącym znacznie dalej a 2. moje pytanie zniknęło w szumie.
Ale tu nie ma żadnej kumulacji. Kumulacja by może była jakby dodawać akcenty, a ja tego nie sugeruję.f.lamer pisze:moim zdaniem nie zalecanie zwiększania obciażeń w takie dni ma za zadanie nie dopuścić do zbyt dużej kumulacji zmęczenia.
takie podejście ostrożnościowe.
bo im większa fala, tym łatwiej z niej spaść
Weźmy schemat treningu:
Po - rozbieganie
Wt - akcent
Śr - rozbieganie
Cz - akcent
Pi - recovery
So - rozbieganie
Ni - dłuższe wybieganie
Artykuł mówi - jak we wtorek czy czwartek nie czujecie się dobrze - zluzować do połowy. Jak czujecie się świetnie w środę - nie wolno zrobić akcentu, musicie robić rozbieganie.
A ja tego nie rozumiem. Idziemy planem, w środę mamy dzień konia - to w środę robimy akcent z czwartku. W czwartek robimy piątkowe recovery, w piątek rozbieganie, w sobotę rozbieganie, w niedzielę wybieganie.
Najwyżej w tygodniu zamiast odstępu między akcentami będziemy mieli dwa obok siebie. Całkiem fajnie się tak biega.
Uprzedzając pytanie - co będzie jak mamy w sobotę dzień konia ? Można zrobić akcent WB2/WB3 a w niedzielę spokojne wybieganie. Tak biegała Gośka Sobańska, sobota WB2/WB3, niedziela 3 godzinny Long. Można zrobić wybieganie w sobotę - z końcówką mocniejszą w tempie maratonu.
Jak jest power to trzeba z niego korzystać a nie się hamować.
Następny tydzień nie będzie już taki "koniowaty"

Wiem o czym piszę, ja lubiłem grupować dwa akcenty dzień po dniu. Tak się dobrze biega, a organizmu nie da się oszukać, jak domaga się wypoczynku to nic nie zrobisz. Dzień konia zdarza się rzadziej niż dzień słabości kiedy wypada akcent.
Wojtek wyciągnął logiczne wnioski i był konsekwentny - mi konsekwencja od zawsze bardzo się podoba.f.lamer pisze: edit:
podejście z artykułu wojtka to jakby autorskie, oddolne zarządzanie cyklami zamiast planowego zarządzania przez jakąś bezduszną, rozrysowana kiedyś tabelę.
ale uwaga: albo - albo. jeśli zasadniczo idziesz cyklami rozrysowanego planu, to zbyt mocne oddanie się upojnej fali może cię pogruchotać.
nakładające się fale niebezpiecznie się wzmacniają po prostu
Co do ostrzeżeń - to brzmi trochę tak jak parę lat temu "nie biegasz w butach z amortyzacją ? Zobaczysz - za kilkanaście lat Twoje nogi wysiądą"
Dla mnie ten artykuł to trochę krytykowanie postawy "niewolników planu" przez innych "niewolników planu".
Jeżeli chwalimy elastyczność - to dlaczego nie być naprawdę elastycznym ?
Nazwanie psa Cezar nie robi z niego Imperatora
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
oups, pardon!rosomak pisze: rosomak czyli ja![]()

naprawdę elastyczne to jest tylko podejście wojtka, bo żaden plan nie przewidzi niuansow reakcji organizmu, czy rozkładu pozabiegowych zajęć biegaczarosomak pisze: Jeżeli chwalimy elastyczność - to dlaczego nie być naprawdę elastycznym ?
myślę że masz sporo racji w tym że amatorom częściej przytrafia sie przetrenowanie niż niedotrenowanie - stąd próba ostrożnego podejścia do sprawy.
(tobie się fajnie biega dwa akcenty pod rząd, ale czy polecałbyś takie rozwiązanie każdemu?)
inna sprawa to czy osobom podążającym do tej wojtkowej ostatecznej elastyczności takie artykułu są w ogóle potrzebne.
ja myślę że one i bez takich zaleceń sobie poradzą
tak samo jak bez butów z "motion controllerami"
innymi słowy - ten artykuł niekoniecznie jest dla ciebie

Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- mihumor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6204
- Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
- Życiówka na 10k: 36:47
- Życiówka w maratonie: 2:48:13
- Lokalizacja: Kraków
To wszystko to mocne teoretyzowanie i jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i detalach.
O wzmacnianiu akcentów - co mi się nie podoba w tej teorii - jak idę na trening i mam biegać BSy czyli wolno to to biegam wolno, jeśli trzymam się tempa (prawie minutę wolniej niż progowa, 45 sek wolniej niż maratońska) i tego co mam robić to skąd do cholery będę wiedział, że jest mój dzień - aby tą wiedzę posiąść muszę coś tam depnąć, jeśli nie jestem zmęczony czy skatowany to depnę i pewnie mi to wyjdzie na małym dystansie (bo tu muszę podjąć decyzję co dalej robić? na małym dystansie muszę rozpoznać ten dzień konia) czasem a czasem nie, ale generalnie jeśli mam biegać BSa i trzymać się tempa jak należy to to jest naprawdę wolno i luźno - ja wiem, ze ludzie biegają BSy szybciej bo im się wydaje, ze z luzem to mają i to żadne zmęczenie, potem piszą, że jak biegli tym luźnym tempem wybieganie to na 25km wysiedli, zabrakło sił i dramat - ale niech sobie w tabelki popatrzą co biegają a co mają biegać i o jakich tempach piszą. Też kiedyś tak biegałem, ze mój BS niewiele różnił się od 2 zakresu - wtedy to łatwo można mieć dzień czy go nie mieć - tylko tak biegając 5-6 razy w tygodniu sporo kilometrów to szczęścia życzę.
Druga rzecz, w sumie wali mnie czy akcent biegam we wtorek czy w środę, czy mam dzień czy nie, przecież nie możemy biegać mocnych treningów tylko wtedy jak noga podaje (abstrahując od rozpoznania tego stanu), cóż z tego, że w środę może nie będzie tak dobrze - no chyba w okresie treningowym nie mamy tak dużych wahań formy, żeby wchodzić w rozważania o dyspozycji dnia, no i do tego czy to są aż tak trudne i wyczerpujące treningi by sie tym przejmować.
Ktoś powiedział - nie sztuka wygrać mecz jak dobrze idzie... może coś jest w temacie.
O wzmacnianiu akcentów - co mi się nie podoba w tej teorii - jak idę na trening i mam biegać BSy czyli wolno to to biegam wolno, jeśli trzymam się tempa (prawie minutę wolniej niż progowa, 45 sek wolniej niż maratońska) i tego co mam robić to skąd do cholery będę wiedział, że jest mój dzień - aby tą wiedzę posiąść muszę coś tam depnąć, jeśli nie jestem zmęczony czy skatowany to depnę i pewnie mi to wyjdzie na małym dystansie (bo tu muszę podjąć decyzję co dalej robić? na małym dystansie muszę rozpoznać ten dzień konia) czasem a czasem nie, ale generalnie jeśli mam biegać BSa i trzymać się tempa jak należy to to jest naprawdę wolno i luźno - ja wiem, ze ludzie biegają BSy szybciej bo im się wydaje, ze z luzem to mają i to żadne zmęczenie, potem piszą, że jak biegli tym luźnym tempem wybieganie to na 25km wysiedli, zabrakło sił i dramat - ale niech sobie w tabelki popatrzą co biegają a co mają biegać i o jakich tempach piszą. Też kiedyś tak biegałem, ze mój BS niewiele różnił się od 2 zakresu - wtedy to łatwo można mieć dzień czy go nie mieć - tylko tak biegając 5-6 razy w tygodniu sporo kilometrów to szczęścia życzę.
Druga rzecz, w sumie wali mnie czy akcent biegam we wtorek czy w środę, czy mam dzień czy nie, przecież nie możemy biegać mocnych treningów tylko wtedy jak noga podaje (abstrahując od rozpoznania tego stanu), cóż z tego, że w środę może nie będzie tak dobrze - no chyba w okresie treningowym nie mamy tak dużych wahań formy, żeby wchodzić w rozważania o dyspozycji dnia, no i do tego czy to są aż tak trudne i wyczerpujące treningi by sie tym przejmować.
Ktoś powiedział - nie sztuka wygrać mecz jak dobrze idzie... może coś jest w temacie.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 24 lip 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: zachodniopomorskie
Ten artykuł raczej nie zakłada, by każdy dzień treningowy całkowicie zmieniać, tylko dlatego, że akurat 2 krople deszczu spadły lub po prostu dla samej zasady. Myślę, że chodzi tu raczej o incydentalne odstąpienia o założeń w danym dniu. Bo przecież dobrze mieć konkretny plan i wg niego pracować, właśnie od czasu do czasu robiąc małe odstepstwo: uciąć 1 km. przy rozbieganiu, zwolnić parę sekund przy interwałch, itp. Jednakże dobrze dopasowany plan do indywidualnych możliwości to podstawa.
RobsonP
RobsonP
- Adam Ko.
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 258
- Rejestracja: 21 lip 2010, 16:28
- Życiówka na 10k: 43:15
- Życiówka w maratonie: 3:58:51
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
a nie masz tak, że to po prostu czujesz (przynajmniej czasami) po kilku-kilkunastu minutach? chyba, że naprawdę biegi spokojnie robisz bardzo wolno i niezależnie od tego, jaki jest stan organizmu wrażenia pozostają takie same.mihumor pisze: to skąd do cholery będę wiedział, że jest mój dzień - aby tą wiedzę posiąść muszę coś tam depnąć, jeśli nie jestem zmęczony czy skatowany to depnę i pewnie mi to wyjdzie na małym dystansie (bo tu muszę podjąć decyzję co dalej robić? na małym dystansie muszę rozpoznać ten dzień konia) czasem a czasem nie
Gorąca prośba o pomoc w badaniu do pracy magisterskiej. Tematyka biegowa: viewtopic.php?f=1&t=37461
Blog treningowy

Blog treningowy
