W3g3Daro - bieganie na roślinach
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Wpis nie biegowy, jednak bardzo ważny.
Wstając rano z wyrka zacząłem mocno odczuwać ból kolana. Strasznie dziwna sprawa, ponieważ boli mnie jedynie rzepka.
A dokładnie pisząc prawa jej strona (lewe kolano). Odnoszę wrażenie stłuczenia miejsca, jednak w nic kolanem nie uderzyłem (nawet w nocy ). Boli nie znacznie przy chodzeniu, gorzej gdy dotykam rzepki. Cholera wie co to się przywlekło, odpuszczam sobie jutrzejsze wybieganie, zobaczę jak będzie z kolanem. Ogólnie dziwna sprawa.....
Wstając rano z wyrka zacząłem mocno odczuwać ból kolana. Strasznie dziwna sprawa, ponieważ boli mnie jedynie rzepka.
A dokładnie pisząc prawa jej strona (lewe kolano). Odnoszę wrażenie stłuczenia miejsca, jednak w nic kolanem nie uderzyłem (nawet w nocy ). Boli nie znacznie przy chodzeniu, gorzej gdy dotykam rzepki. Cholera wie co to się przywlekło, odpuszczam sobie jutrzejsze wybieganie, zobaczę jak będzie z kolanem. Ogólnie dziwna sprawa.....
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
03.09.2012
Trening: 5 km bieg/trucht
+ Pompki, brzuszki, grzbiety
Opuchlizna już zlazła całkowicie (nie była zbyt wielka) pierwsza pobudka bez bólu od piątku, więc jest dobrze.
Dzisiaj wyszedłem rano pobiegać. Podczas biegu było jeszcze czuć kolano, ale tragedii nie ma.
Teraz najchętniej olał bym to wszystko w cholerę i poszedł zrobić jakąś 15-stke, jednak wiem że nie tędy droga jak mawiał klasyk. Jutro zrobię podobny zabieg, rano lekka 5-tka i schładzanie. Boję się że mocno wpłynie to na moją dyspozycję podczas maratonu, szkoda było by tyle tygodni treningów......
Człowiek się czuje jak na jakimś odwyku, rozdrażnienie, nerwowość, dramat
Trening: 5 km bieg/trucht
+ Pompki, brzuszki, grzbiety
Opuchlizna już zlazła całkowicie (nie była zbyt wielka) pierwsza pobudka bez bólu od piątku, więc jest dobrze.
Dzisiaj wyszedłem rano pobiegać. Podczas biegu było jeszcze czuć kolano, ale tragedii nie ma.
Teraz najchętniej olał bym to wszystko w cholerę i poszedł zrobić jakąś 15-stke, jednak wiem że nie tędy droga jak mawiał klasyk. Jutro zrobię podobny zabieg, rano lekka 5-tka i schładzanie. Boję się że mocno wpłynie to na moją dyspozycję podczas maratonu, szkoda było by tyle tygodni treningów......
Człowiek się czuje jak na jakimś odwyku, rozdrażnienie, nerwowość, dramat
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
04.09.2012
Poranna jazda:
1h 0min
21km 756m
(00:02:45)
+ 25 minut ćwiczeń rozciągających ( M.Giżyński)
Wieczorna jazda:
1h 0min
21km 464m
(00:02:48)
+ Ćwiczenia sprawnościowe
Jak widać robię co mogę by podtrzymać formę, jednak z drugiej strony nie chcę jeszcze przeginać.
Rowerek przyjemna sprawa, książka i człowiek się nie nudzi. Ćwiczenia ogólne dorzuciłem i mocne rozciąganie.
Schładzam co jakiś czas dla pewności
Mam pytanie odnośnie mierzenia tętna spoczynkowego. Czy jest ważna pozycja w jakiej test wykonujemy ??
Zazwyczaj budzę się na boku, więc od razu sięgam po zegarek i w takiej pozycji mierzę tętno. Pozycja ma jakiś wpływ na pomiar ??
Poranna jazda:
1h 0min
21km 756m
(00:02:45)
+ 25 minut ćwiczeń rozciągających ( M.Giżyński)
Wieczorna jazda:
1h 0min
21km 464m
(00:02:48)
+ Ćwiczenia sprawnościowe
Jak widać robię co mogę by podtrzymać formę, jednak z drugiej strony nie chcę jeszcze przeginać.
Rowerek przyjemna sprawa, książka i człowiek się nie nudzi. Ćwiczenia ogólne dorzuciłem i mocne rozciąganie.
Schładzam co jakiś czas dla pewności
Mam pytanie odnośnie mierzenia tętna spoczynkowego. Czy jest ważna pozycja w jakiej test wykonujemy ??
Zazwyczaj budzę się na boku, więc od razu sięgam po zegarek i w takiej pozycji mierzę tętno. Pozycja ma jakiś wpływ na pomiar ??
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
05.09.2012
Trening:
Poranna jazda:
22 km / 02:21/km / 51:48 /
+ rozciąganie
Wieczorny trening:
Bieganie
11 km / 50:16 / 04:34/km / HR 159/165
+ ćwiczenia ogólne (pompki, brzuszki, przysiady itp)
+ rozciąganie
Wszystko co złe mam już za sobą.
Tylko teraz zastanawia mnie jedna sprawa, jak to wykombinować żeby nie przekombinować.
Do maratonu zostało 11 dni, a mi wypadło przez uraz jedno długie wybieganie.
Wiadoma spraw szkoda tego, ale czy jest sens robić dług bieg w tej sytuacji ??
Czy może juz odpuścić długie biegi i coś mniejszego biegać ??
Trening:
Poranna jazda:
22 km / 02:21/km / 51:48 /
+ rozciąganie
Wieczorny trening:
Bieganie
11 km / 50:16 / 04:34/km / HR 159/165
+ ćwiczenia ogólne (pompki, brzuszki, przysiady itp)
+ rozciąganie
Wszystko co złe mam już za sobą.
Tylko teraz zastanawia mnie jedna sprawa, jak to wykombinować żeby nie przekombinować.
Do maratonu zostało 11 dni, a mi wypadło przez uraz jedno długie wybieganie.
Wiadoma spraw szkoda tego, ale czy jest sens robić dług bieg w tej sytuacji ??
Czy może juz odpuścić długie biegi i coś mniejszego biegać ??
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
07.09.2012
Założenia : 15 km / 85-90%
Trening: 15.45 km / 04:15/km / 01:05:36 / HR 169/183
Kontynuacja planu, akurat wypadło dzisiaj mocniejsze bieganie.
Samopoczucie dobre, nogi prowadzą jak trzeba. Ciesze się że kolano już nie daje o sobie znać.
Najważniejsze to spokojnie myśleć o starcie. Jutro odwiedzę BBL.
Założenia : 15 km / 85-90%
Trening: 15.45 km / 04:15/km / 01:05:36 / HR 169/183
Kontynuacja planu, akurat wypadło dzisiaj mocniejsze bieganie.
Samopoczucie dobre, nogi prowadzą jak trzeba. Ciesze się że kolano już nie daje o sobie znać.
Najważniejsze to spokojnie myśleć o starcie. Jutro odwiedzę BBL.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
08.09.2012
Założenia: 10 km / 70-75 % HR
Trening: 10 km / 04:41/km / 00:46:46 / 159/168 HR
Dzisiaj wietrznie na rejonach.
Spokojnie się biegło, przy okazji oglądałem zawody modeli na sterowanie nad zalewem, więc atrakcji nie brakowało.
Jutro w planie 25 km. Na BBL nie wstałem
Założenia: 10 km / 70-75 % HR
Trening: 10 km / 04:41/km / 00:46:46 / 159/168 HR
Dzisiaj wietrznie na rejonach.
Spokojnie się biegło, przy okazji oglądałem zawody modeli na sterowanie nad zalewem, więc atrakcji nie brakowało.
Jutro w planie 25 km. Na BBL nie wstałem
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
09.09.2012
Założenia: ostatnie dłuższe bieganie przed zawodami
Trening: 22.27 km/ 04:31/km / 01:40:44 / HR 159/172
Jest to moje ostatnie jako takie mocniejsze bieganie przed maratonem.
Dużo myślę na temat mojego debiutu, dużo za dużo..... obawiam się co mnie czeka.
Reasumując był to trening przemyśleń treninogowo-życiowych.
Założenia: ostatnie dłuższe bieganie przed zawodami
Trening: 22.27 km/ 04:31/km / 01:40:44 / HR 159/172
Jest to moje ostatnie jako takie mocniejsze bieganie przed maratonem.
Dużo myślę na temat mojego debiutu, dużo za dużo..... obawiam się co mnie czeka.
Reasumując był to trening przemyśleń treninogowo-życiowych.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
11.09.2012
Trening: 14.80 / 05:55/km / HR 144/161
Trening regeneracyjny bardzo rekreacyjny
Jutro co w planie ? 12 km / 4:30 /km / + 2 km / 4:00/km /
Jednak pod superkompensacje trzeba coś mocniejszego zrobić.
Trening: 14.80 / 05:55/km / HR 144/161
Trening regeneracyjny bardzo rekreacyjny
Jutro co w planie ? 12 km / 4:30 /km / + 2 km / 4:00/km /
Jednak pod superkompensacje trzeba coś mocniejszego zrobić.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
12.09.2012
Trening: 1 x 5 km ( 4:57/km) + 2.5 km (3:55) + 1 x 5 km (5:06/km)
Razem: 12.5 km / 04:49/km / 01:00:11
Bardzo przyjemny trening.
Ten jeden akcent w środku wszedł elegancko. Samopoczucie ekstra.
Myślę że swoje jako tako zrobiłem od kwietnia i pokażę to we Wrocławiu.
Aż nie wierzę że w niedziele zadebiutuje w maratonie, kto by się spodziewał.
Coś od mistrza:
Trening: 1 x 5 km ( 4:57/km) + 2.5 km (3:55) + 1 x 5 km (5:06/km)
Razem: 12.5 km / 04:49/km / 01:00:11
Bardzo przyjemny trening.
Ten jeden akcent w środku wszedł elegancko. Samopoczucie ekstra.
Myślę że swoje jako tako zrobiłem od kwietnia i pokażę to we Wrocławiu.
Aż nie wierzę że w niedziele zadebiutuje w maratonie, kto by się spodziewał.
Coś od mistrza:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
13.09.2012
Początek: 24.04.2012
Koniec: 13.09.2012
Koniec przygotowań do 30 Wrocław maratonu.
Na wszelkie podsumowania będzie czas po starcie.
Do niedzieli legalne opierdzielanie
Miejmy nadzieje że cała praca przyniesie wymierne efekty.
Podróż zakończona.
Początek: 24.04.2012
Koniec: 13.09.2012
Koniec przygotowań do 30 Wrocław maratonu.
Na wszelkie podsumowania będzie czas po starcie.
Do niedzieli legalne opierdzielanie
Miejmy nadzieje że cała praca przyniesie wymierne efekty.
Podróż zakończona.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
30. HASCO-LEK Wrocław Maraton
Do wczoraj moje odczucia co do maratonu były mieszane z powodu dużego odstępstwa od założonego startowego celu.
Porażka, rozczarowanie ? tak to wczoraj wszystko widziałem. Po dojściu do siebie spokojnie to przemyślałem i powiedziałem sobie "chłopie zejdz na ziemie, nie użalaj się i ogarnij 4 litery ".
Zaliczyłem debiut na królewskim dystansie, zrobiłem tego dnia tyle ile byłem wstanie, a przede wszystkim jestem maratończykiem (no jeżeli maratończyk przechodzi kilka razy w marsz to nim jestem) z fajnym czasem. Teraz na prawdę jestem szczęśliwy z tego czego dokonałem. Kurde jeszcze rok temu siedziałem na dupie po operacji kolana i chodziłem z 2 laskami przy łapach, z perspektywą rehabilitacji i nie pewną sportową przyszłością. Teraz wiem co to maraton, dosłownie i bardzo boleśnie się przekonałem o tym, ale to jest bardzo cenna nauka, która miejmy nadzieje zaprocentuje wkrótce. Wiem że trochę wylewny się zrobiłem heheh, no ale debiut maratoński w końcu....
Na starcie maratonu byłem w okolicach 8:00, rozejrzałem się co do stref startowych, poczułem maratońską atmosferę zawodów, spotkałem kumpla z Krakowa, pogadaliśmy trochę o starcie, pózniej udałem się na rozgrzewkę. Kilka minut przed startem odnalazłem się z Wojtkiem (pannuci) wspólne foto, powodzenia, życzenie wzajemnego sukcesu i ustawiłem się w swojej strefie 2:30-3:14. Pierwszy i ostatni raz na oczy widziałem balonik na 3:00 przed startem, powiem że kusiło, kusiło, ale teraz wiem że bym poległ totalnie . Pierwsze 3 kaemy bardzo zachowawczo, jakoś tak od razu czułem respekt do maratonu. Starałem się trzymać równe, szybsze tempo od 3-4 kaema. Pomagali również w kontrolowaniu inni zawodnicy, którzy biegli podobnie. W miarę ustabilizowałem tempo biegu, nie przejmując się stratami kilkusekundowymi na każym kaemie, miałem plan odrobić to pózniej . No i tak hasałem sobie do 30 km wyprzedzając co chwila tych, którzy przesadzili bardziej niż ja (tempo już spadało). Po 30-stym kilometrze złapał mnie kryzys, kolka dała o sobie znać (powiedział bym że z powodu słabych mięśni brzucha, przepony ? wody piłem z umiarem i nie jadłem zbyt wiele, energetycznie trzymałem się dzielnie, a zresztą cholera to wie) przeszedłem do marszu. Postanowiłem lecieć do 35 km i "zobaczyć co wtedy". Było co raz gorzej zemną, marsz, co by kolka nie dawała o sobie znać, jednak i to nic nie pomagało. Zaczęło się kłucie w klatce, oddechowo się zajechałem przez tempo od początku biegu. Przyznam że nogi tak nie dawały znać o sobie jak właśnie problem z oddechem i kolką. Przechodziłem kilka razy do marszu żeby złapać głęboki oddech. No i doczłapałem dzielnie do ostatnich 300 metrów. Pełna mobilizacja, finisz i upragniona meta. Za metą nogi uginały się ze zmęczenia, przysiadłem na chwilę żeby dojść do siebie. Organizacja maratonu rewelacja, było wszystko co potrzeba do bicia rekordów. Pogoda idealna, chłodno, lekki wiaterek. Jedyne co nie zgrało to moja forma i ocena własnych możliwości, ale myślę że teraz już wiem o czym mówię, jeżeli mówię o maratonie . Na wielkie gratulacje i słowa podziwu zasługuję Wojtek (pannuci10) wykonał kawaline dobrej roboty, poleciał 3:36 na przysłowiowym "lajcie" Gratulacje dla niego i wielkie dzięki za towarzystwo, a oczywiście pozdrowienia dla żonki . Co dalej ? odpocznę, zaleczę obtarcia między klejnotami i prawdopodobnie przygotuję się pod sylwestrowy na dyszkę, zobaczymy jak to wyjdzie. A teraz co tygryski lubią najbardziej:
Miejsce open: 255/3896
Miejsce kat M-20: 17/313
Wyniki: 03:18:24 (04.42) netto
5 km: 0:23:17 / 284
10 km: 0:45:31 / 264
21 km: 1:34:28 / 231
30 km: 2:14:27 / 201
35 km: 2:40:16 / 221
1 4:54.0
2 4:33.1
3 4:36.1
4 4:27.1
5 4:30.3
6 4:29.5
7 4:26.4
8 4:28.1
9 4:24.7
10 4:25.0
11 4:32.1
12 4:25.8
13 4:26.6
14 4:20.2
15 4:20.5
16 4:26.0
17 4:25.2
18 4:17.8
19 4:26.8
20 4:17.8
21 4:44.0
22 3:54.7
23 4:26.5
24 4:22.1
25 4:25.4
26 4:23.6
27 4:24.9
28 4:34.6
29 4:34.1
30 4:37.8
31 5:23.7
32 4:52.1
33 5:07.0
34 5:01.1
35 5:18.7
36 5:36.0
37 5:15.2
38 5:18.5
39 5:41.7
40 5:11.7
41 5:56.5
42 5:41.9
Idzie zauważyć gdzie przechodziłem do marszu
Do wczoraj moje odczucia co do maratonu były mieszane z powodu dużego odstępstwa od założonego startowego celu.
Porażka, rozczarowanie ? tak to wczoraj wszystko widziałem. Po dojściu do siebie spokojnie to przemyślałem i powiedziałem sobie "chłopie zejdz na ziemie, nie użalaj się i ogarnij 4 litery ".
Zaliczyłem debiut na królewskim dystansie, zrobiłem tego dnia tyle ile byłem wstanie, a przede wszystkim jestem maratończykiem (no jeżeli maratończyk przechodzi kilka razy w marsz to nim jestem) z fajnym czasem. Teraz na prawdę jestem szczęśliwy z tego czego dokonałem. Kurde jeszcze rok temu siedziałem na dupie po operacji kolana i chodziłem z 2 laskami przy łapach, z perspektywą rehabilitacji i nie pewną sportową przyszłością. Teraz wiem co to maraton, dosłownie i bardzo boleśnie się przekonałem o tym, ale to jest bardzo cenna nauka, która miejmy nadzieje zaprocentuje wkrótce. Wiem że trochę wylewny się zrobiłem heheh, no ale debiut maratoński w końcu....
Na starcie maratonu byłem w okolicach 8:00, rozejrzałem się co do stref startowych, poczułem maratońską atmosferę zawodów, spotkałem kumpla z Krakowa, pogadaliśmy trochę o starcie, pózniej udałem się na rozgrzewkę. Kilka minut przed startem odnalazłem się z Wojtkiem (pannuci) wspólne foto, powodzenia, życzenie wzajemnego sukcesu i ustawiłem się w swojej strefie 2:30-3:14. Pierwszy i ostatni raz na oczy widziałem balonik na 3:00 przed startem, powiem że kusiło, kusiło, ale teraz wiem że bym poległ totalnie . Pierwsze 3 kaemy bardzo zachowawczo, jakoś tak od razu czułem respekt do maratonu. Starałem się trzymać równe, szybsze tempo od 3-4 kaema. Pomagali również w kontrolowaniu inni zawodnicy, którzy biegli podobnie. W miarę ustabilizowałem tempo biegu, nie przejmując się stratami kilkusekundowymi na każym kaemie, miałem plan odrobić to pózniej . No i tak hasałem sobie do 30 km wyprzedzając co chwila tych, którzy przesadzili bardziej niż ja (tempo już spadało). Po 30-stym kilometrze złapał mnie kryzys, kolka dała o sobie znać (powiedział bym że z powodu słabych mięśni brzucha, przepony ? wody piłem z umiarem i nie jadłem zbyt wiele, energetycznie trzymałem się dzielnie, a zresztą cholera to wie) przeszedłem do marszu. Postanowiłem lecieć do 35 km i "zobaczyć co wtedy". Było co raz gorzej zemną, marsz, co by kolka nie dawała o sobie znać, jednak i to nic nie pomagało. Zaczęło się kłucie w klatce, oddechowo się zajechałem przez tempo od początku biegu. Przyznam że nogi tak nie dawały znać o sobie jak właśnie problem z oddechem i kolką. Przechodziłem kilka razy do marszu żeby złapać głęboki oddech. No i doczłapałem dzielnie do ostatnich 300 metrów. Pełna mobilizacja, finisz i upragniona meta. Za metą nogi uginały się ze zmęczenia, przysiadłem na chwilę żeby dojść do siebie. Organizacja maratonu rewelacja, było wszystko co potrzeba do bicia rekordów. Pogoda idealna, chłodno, lekki wiaterek. Jedyne co nie zgrało to moja forma i ocena własnych możliwości, ale myślę że teraz już wiem o czym mówię, jeżeli mówię o maratonie . Na wielkie gratulacje i słowa podziwu zasługuję Wojtek (pannuci10) wykonał kawaline dobrej roboty, poleciał 3:36 na przysłowiowym "lajcie" Gratulacje dla niego i wielkie dzięki za towarzystwo, a oczywiście pozdrowienia dla żonki . Co dalej ? odpocznę, zaleczę obtarcia między klejnotami i prawdopodobnie przygotuję się pod sylwestrowy na dyszkę, zobaczymy jak to wyjdzie. A teraz co tygryski lubią najbardziej:
Miejsce open: 255/3896
Miejsce kat M-20: 17/313
Wyniki: 03:18:24 (04.42) netto
5 km: 0:23:17 / 284
10 km: 0:45:31 / 264
21 km: 1:34:28 / 231
30 km: 2:14:27 / 201
35 km: 2:40:16 / 221
1 4:54.0
2 4:33.1
3 4:36.1
4 4:27.1
5 4:30.3
6 4:29.5
7 4:26.4
8 4:28.1
9 4:24.7
10 4:25.0
11 4:32.1
12 4:25.8
13 4:26.6
14 4:20.2
15 4:20.5
16 4:26.0
17 4:25.2
18 4:17.8
19 4:26.8
20 4:17.8
21 4:44.0
22 3:54.7
23 4:26.5
24 4:22.1
25 4:25.4
26 4:23.6
27 4:24.9
28 4:34.6
29 4:34.1
30 4:37.8
31 5:23.7
32 4:52.1
33 5:07.0
34 5:01.1
35 5:18.7
36 5:36.0
37 5:15.2
38 5:18.5
39 5:41.7
40 5:11.7
41 5:56.5
42 5:41.9
Idzie zauważyć gdzie przechodziłem do marszu
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Ostatnio zmieniony 18 wrz 2012, 12:08 przez Darekbe022, łącznie zmieniany 2 razy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
Maraton to już historia.
Dzisiaj miałem testy na AWF-ie w Krakowie.
Nogi jeszcze mocno telepią, ale i tak jest dobrze w porównaniu do wczoraj
Pływanie wypadło w miarę ok'e jak na mnie.
50 m (42.24)
Bieganie
1500 m 05:05 (03:23/km) - dumny jestem z siebie że dałem radę.
Teraz sobie podleczę przeziębienie które mnie powoli zaczyna łapać
Po maratonie zrobię sobie według porad 2 tygodnie luziku.
W międzyczasie zastanowie się jak wprowadzić ten plan na dyszkę.
Dzisiaj miałem testy na AWF-ie w Krakowie.
Nogi jeszcze mocno telepią, ale i tak jest dobrze w porównaniu do wczoraj
Pływanie wypadło w miarę ok'e jak na mnie.
50 m (42.24)
Bieganie
1500 m 05:05 (03:23/km) - dumny jestem z siebie że dałem radę.
Teraz sobie podleczę przeziębienie które mnie powoli zaczyna łapać
Po maratonie zrobię sobie według porad 2 tygodnie luziku.
W międzyczasie zastanowie się jak wprowadzić ten plan na dyszkę.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
22.09.2012
Sauna 3 x 10 minut
Basen 2 x 5 x 50 m
Od maratonu zasypiam jak nigdy, śpię jak nigdy.
Regeneracja zawsze spoko, fajny dzień. Ciągnie powoli do biegania.
Sauna 3 x 10 minut
Basen 2 x 5 x 50 m
Od maratonu zasypiam jak nigdy, śpię jak nigdy.
Regeneracja zawsze spoko, fajny dzień. Ciągnie powoli do biegania.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
25.09.2012
Trening: 4 x 3 km ' P 1 km / 05:12 / 01:02:26
Pierwszy trening po maratonie.
Odwiedziłem na treningu grupę Krakowskich mastersów. Świetny trening, będę tam uczęszczał.
Cały trening biegałem na luzie , bez spinki i powyżej 5-tki, więc bez nadmiernego wysiłku. Ostatnie 2kaemy sobie przyspieszyłem z kolegą. Nogi jeszcze ciężkie, ale nie spodziewałem się super świeżości. Muszę zakupić sobie nowe baterie do pulsometru, ponieważ pokazał mi podczas rozgrzewki tętno na poziomie 195 uderzeń . Planuję roztrenowanie na okres 3-4 tygodni, zależy od samopoczucia.
Trening: 4 x 3 km ' P 1 km / 05:12 / 01:02:26
Pierwszy trening po maratonie.
Odwiedziłem na treningu grupę Krakowskich mastersów. Świetny trening, będę tam uczęszczał.
Cały trening biegałem na luzie , bez spinki i powyżej 5-tki, więc bez nadmiernego wysiłku. Ostatnie 2kaemy sobie przyspieszyłem z kolegą. Nogi jeszcze ciężkie, ale nie spodziewałem się super świeżości. Muszę zakupić sobie nowe baterie do pulsometru, ponieważ pokazał mi podczas rozgrzewki tętno na poziomie 195 uderzeń . Planuję roztrenowanie na okres 3-4 tygodni, zależy od samopoczucia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 801
- Rejestracja: 03 gru 2011, 22:58
- Lokalizacja: Kraków (NH)
27.09.2012
Trening: 11.500 / 04:57/km / 00:56:54
Idz pan.....
Wszystko dzisiaj miałem mokre, pięknie dzisiaj deszczem bombardowało ścieżki.
Trening: 11.500 / 04:57/km / 00:56:54
Idz pan.....
Wszystko dzisiaj miałem mokre, pięknie dzisiaj deszczem bombardowało ścieżki.