ciaptak - Powrót po kontuzji

Moderator: infernal

ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Środa 29-02-2012
W związku z moimi planami startowymi postanowiłem powtórzyć 3 ostatnie tygodnie. Start kontrolny zaplanowałem na GP w Poznaniu, a ostateczną próbę z rozprawieniem się 10km poniżej na Biegu Europejskim w Gnieźnie.
Obrazek
Według planu 2km+3x1,6km(6’/km) p5’trucht+2km

Start godzina 18:25
Dystans: 9,48 km
Czas: 1'02''58min
Średnia prędkość: 6'38/km
Średnie tętno: 168bpm 84% HRmax

Czasy odcinków:
2000m -7'25/km śr. tętno 151
1600m -5'48/km śr. tętno 176 max 182 (lekko pod górkę)
3'30 trucht w tempie 7'19
1600m -5'42/km śr. tętno 181 max 185
3'30 trucht w tempie 7'38
1600m -5'43/km śr. tętno 179 max 184 (lekko z górki)
3'30 trucht w tempie 7'54
1300m -7'40/km śr. tętno 163
+GR + GS

Po pracy troszkę mi się przysnęło, tak gdzieś na godzinkę oko mi się zmrużyło. Po obudzeniu poszedłem na trening i było jakoś dziwnie. Z początku było lekko, ale później ciężko było mi się zmusić do biegu z większą intensywnością. Przerwy na trucht mnie ratowały. Zauważyłem, że coraz trudniej biega mi się na wysokim tętnie. Kiedyś 180bpm nie robiło mi problemu, teraz odczuwam to jako intensywny bieg. Powoli eliminuję moje słabości (z początku były to słabe nogi), ale na ich miejsce ujawniają się nowe. Widzę wyraźną potrzebę wzmocnienia mięśni brzucha (bardzo częste kolki i bóle mięśni międzyżebrowych z lewej strony). Mimo, że mam wrodzony kaloryfer to jest z nimi cieniutko. Ciekawe co będzie następne...
New Balance but biegowy
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Sobota 03-03-2012
W czwartek 2h piłki nożnej na hali. Piątek wolny.
Obrazek
W planie miałem dłuższe wybieganie. Chciałem zrobić 13km, założeniem było aby trzymać tętno możliwie nisko.

Start godzina 09:30
Dystans: 12,00km
Czas: 1'27''02
Średnia prędkość: 7'15/km
Średnie tętno: 155bpm 77,5% HRmax

Zgodnie z planem zacząłem bardzo spokojnie. Niestety gdzieś około 6km poczułem ból pod kolanem (w zgięciu, jakby przyczep któregoś z mięśni łydki), który dokuczał szczególnie na podbiegach i zastanawiałem się czy nie odpuścić. Postanowiłem jednak kontynuować trening. Zrobiłem 11km w bardzo wolnym tempie. Ostatni kilometr to było 5 przebieżek 100x100m. Trzy pierwsze były pod górę, jakie było moje zdziwienie na dwóch ostatnich. Czegoś takiego jeszcze nie doświadczyłem, normalnie jakbym frunął, ledwo zdążyłem nogami przebierać. Widzę, że treningi siły biegowej mogłyby mi dużo dać. Nie chcę jednak tak szybko sięgać po kolejny mocny środek treningowy (interwały chyba na razie starczą). Po ostatnim szybszym kilometrze kolano jakby się poprawiło. Jednostajne człapanie w wolnym tempie jednak dość mocno obciąża stawy.
Problem tylko w tym, że cały czas czuję lekki ból przy zginaniu i pełnym wyproście . Pierwszy raz poczułem to kilka tygodni temu przy grze w tenisa w momencie mocnego postawienia nogi. Od tego czasu lekko pobolewało, ale coraz mniej. Dziś jednak klapa na całego...może dlatego, że nie przyłożyłem się do rozgrzewki :chlip: Ktoś wie co to może być?
Ostatnio zmieniony 07 mar 2012, 20:45 przez ciaptak, łącznie zmieniany 1 raz.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Wtorek 06-03-2012
W niedzielę zrobiłem trening na siłowni, a popołudniu poszedłem na saunę.
Obrazek
Planowo miałem zrobić 2km+5x0,8km(5’46/km) p3’30trucht+2km

Start godzina 17:20
Dystans: 8,98km
Czas: 0'57''32
Średnia prędkość: 6'24/km
Średnie tętno: 166bpm 83% HRmax

Czasy odcinków:
1500m -7'47/km śr. tętno 156 (Garmin zwariował)
800m -5'26/km śr. tętno 172 max 178
3'30 trucht w tempie 7'22
800m -5'23/km śr. tętno 176 max 181
3'30 trucht w tempie 7'23
800m -5'10/km śr. tętno 178 max 181
3'30 trucht w tempie 7'00
800m -4'54/km śr. tętno 178 max 182
3'30 trucht w tempie 7'54
800m -4'39/km śr. tętno 180 max 187
3'30 trucht w tempie 7'39
1300m -7'07/km śr. tętno 159
+GR

Do treningu nastawiony byłem średnio, a to z powodu nadal lekko dokuczającego kolana (naprawdę nikt nie wie co to może być?). Zrobiłem sobie dodatkowy dzień przerwy i nie biegałem 2 dni.
Na dobiegu Garmin oszalał, najpierw dziwne skoki tętna, później tracił zasięg. Nie wiem czy nie kończy się bateria w pasku bo to już 3 trening z rzędu kiedy to na początku są jaj z tętnem (pasek zawsze polewam wodą). Rozgrzewkę i schłodzenie skróciłem bo zimno było, a za cienko się ubrałem. Marzę już o wiośnie... :echech:
Ostatnio na treningach powtórzeniowych biegałem po 1,6km i dość mocno mnie to męczyło. 800m poszło łatwiej, a na pewno szybciej niż zakładałem. Nie wiem co się dzieje, ale bieg w okolicach 180bpm (moje 90% HRmax) bardzo silnie męczy mnie psychicznie, łącznie z myślą o rezygnacji z dalszego biegu. Niby jest to moje tętno na 5km, ale jakoś sobie tego nie wyobrażam. Jest to dla mnie walka z samym sobą. Wcześniej bez problemu i na dodatek dość szybko rozkręcałem się do 190bpm, teraz na tym poziomie mam odcięcie. Czy to możliwe, że HRmax spadł mi o 10bpm przez rok?
Żeby nie było tak pesymistycznie to powiem, a raczej napiszę :hej: , że po tych sobotnich przebieżkach pod górkę nogi tak mnie niosą , że aż w szoku jestem. Sam nie wiem czy się bać (kontuzji) czy cieszyć bo 800m w tempie 4'39 robi na mnie wrażenie. Obiektywnie stwierdzam, że przy tempie w okolicach 5'30/km naprawdę czuję, że biegnę! Kolano lekko czuję, ale jest nieźle, mam nadzieję że samo przejdzie.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Czwartek 08-03-2012
Obrazek

Start godzina 17:30
Dystans: 6,00km
Czas: 0'40''34
Średnia prędkość: 6'46/km
Średnie tętno: 153bpm 76,5% HRmax

Umówiłem się na piłkę więc czasu miałem mało. Padał deszcz więc wybór bieżni był najlepszym wyjściem. Trening bez historii, bieg tylko na tętno bo prędkości na bieżni są oderwane od rzeczywistości. Po treningu 2h piłki na hali. To dopiero dało popalić. W piątek i sobotę czułem chyba każdy mięsień.

Niedziela 11-03-2012
Obrazek

Start godzina 15:50
Dystans: 13,00km
Czas: 1'34''21
Średnia prędkość: 7'15/km
Średnie tętno: 155bpm 77,5% HRmax

Dałem sobie dwa dni odpoczynku po ciężkim czwartku. Jak dotąd moje najdłuższe wybieganie. Kolano lekko czuję, ale jest znośnie. Ostatni kilometr to 5x100/100 na rozruszanie zastanych gnatów. Starałem się pilnować tętna, ale pofałdowana trasa i mocny wiatr nie pomagały mi w tym. Mimo wszystko uważam, że jestem w swojej życiowej formie. Start kontrolny na 5km już za dwa tygodnie. Myślę, że 28:30 to jest minimum jakie powinienem osiągnąć. Ktoś wie jak wygląda ta trasa na Grand Prix Poznań? Chodzi mi głównie o profil trasy.

Edit. Zapomniałem dodać, że moje New Balance odmówiły dalszej współpracy. Podarła się siatka, za wiele km w nich nie zrobiłem. Może ktoś coś poleci...
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Środa 14-03-2012
Obrazek
Znowu 3 dniowa przerwa między treningami. Trochę nie planowana bo wczoraj nagle coś wypadło i nici z biegania. Z drugiej strony więcej czasu na regenerację.

W planie interwały: 2km+3x1,6km(6'/km)p5' trucht+2km
Start godzina 19:20
Dystans: 10,30 km
Czas: 1'03''58min
Średnia prędkość: 6'16/km
Średnie tętno: 168bpm 84% HRmax

Czasy odcinków:
2000m -7'09/km śr. tętno 161 (Garmin zaszalał-może z powodu słabej baterii)
1600m -5'33/km śr. tętno 173 max 182 (lekko pod górkę)
3'30 trucht w tempie 7'18
1600m -5'23/km śr. tętno 179 max 182
3'30 trucht w tempie 6'24
1600m -4'54/km śr. tętno 183 max 187 (lekko z górki)
2300m -7'17/km śr. tętno 160
+GR+GS

Co tu dużo mówić, jest chyba forma. Biegło się lekko, żadnych kolek czy innych dolegliwości. Przy okazji SortTrack wyłapał nową życiówkę na 5km 27:31. Ostatni odcinek pobiegłem w rekordowym tempie na tzw czuja, w ogóle nie spoglądając na zegarek. Po prostu czysta przyjemność. Czuję, że z tego czasu minimum minutę mógłbym dziś jeszcze urwać (oczywiście bieg po twardej nawierzchni).
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Piątek 16-03-2012
Obrazek
Dziś w planie było 7km na 75% HRmax

Start godzina 17:20
Dystans: 8,00 km
Czas: 0'55''32min
Średnia prędkość: 6'56/km
Średnie tętno: 160bpm 80% HRmax

No i przyszła długo wyczekiwana wiosna. Dziś po raz pierwszy w tym roku wybiegłem na krótki rękaw i krótkie spodenki :ble: . Przy okazji mogę polecić moją nową koszulkę.
Obrazek
Produkt chyba wam już znany. Na tyle mi się spodobała, że kupuję całą letnią kolekcję . Ceny myślę, że przystępne bo połowa tego co markowe. A czy dużo gorsze...mam garderobę z NB i ta koszulka jest nawet lepsza od NB, którą posiadam. Swoją drogą zdecydowanie lepiej biega mi się w modelach opinających.
Co do samego treningu to chyba organizm nie zregenerował się w pełni po środzie. Tętno dość wysokie, a na początku treningu tradycyjnie już najwyższe. Mimo to biegło się bardzo przyjemnie nie przejmowałem się pulsometrem, biegłem na wyczucie i bardzo mi to odpowiadało. Czułem jakbym miał zaciągnięty ręczny, chciałoby się szybciej, ale staram się trzymać planu. Oszczędzam siły na niedzielny długi wybieg i start w przyszłą sobotę.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Niedziela 16-03-2012
Obrazek
W planie długie wybieganie 14km

Start godzina 12:20
Dystans: 15,00 km
Czas: 1'46''26min
Średnia prędkość: 7'05/km
Średnie tętno: 155bpm 77,5% HRmax

Piękna pogoda jak pewnie w całym kraju zachęcała do aktywności fizycznej. Podmiejskie ścieżki pękają w szwach, widać naród stęsknił się za słońcem. Wszędzie mnóstwo rolkarzy, ludzi na rowerach...tylko jakoś biegaczy mało. Miałem dziś ruszyć w nieznane i poznawać nowe miejsca, ale jakoś tak ciągnie mnie do tego mojego lasku. Biegło się dziś rewelacyjnie, przyjemnie jak chyba nigdy dotąd. W zasadzie nic mi nie dokuczało. Na 8km czułem się bardzo świeżo i postanowiłem, że to jest dobry dzień na złamanie bariery 15km. Na 12km nie było już tak dobrze, zmęczenie dawało o sobie znać. Słońce piekło...półtorej godziny minęło. Chyba miałem prawo opaść z sił, nauczka na przyszłość, trzeba brać coś do picia. Kryzys minął jak wbiegłem na zacienioną ścieżkę, problem tylko, ze od tego miejsca już do końca droga prowadziła w górę. Zmęczyłem 13km, a na 14 zrobiłem sobie próbę charakteru i pokonałem go (ponad 30m przewyższenia) w 5'50. Ostatni kilometr schłodzenie.
Wnioski z dzisiejszego biegu:
1. Czuję, że forma idzie do góry. Przez chwilę miałem dziś poczucie nadludzkiej siły... :hahaha: pisał o tym J.K w swojej książce, fajne uczucie.
2. Brakowało mi wcześniej tak długich biegów, pulchniak miałeś rację. Chapeau bas.
3. Od niedawna biegam z muzyką i jest to krok w dobrą stronę.
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Obrazek
A było już tak pięknie :chlip: Mam przepuklinę pachwinową. Niby jest mała, ale lekarz powiedział, że on by to operował. Termin za 6-8tygodni+ok. 3 miesiące dochodzenia do siebie. Daje to powrót do biegania we wrześniu lub październiku. Nie ma szans na maraton, a i bieganie do zabiegu nie wiem czy ma jakiś sens. Jestem załamany... Od urodzenia nie byłem w szpitalu, a na myśl o tym, że mają mnie pociąć żyły mi się zapadają :chlip:
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Jestem już po pierwszej szczepionce n WZW typu B, 7 maja idę do szpitala, pod nóż pewnie nie wiele później. Mam nadzieję, że szybko wrócę do pełni formy i coś jeszcze uda się wyciągnąć z tego sezonu. Do zabiegu będę starał się oszczędzać. Chociaż lekarz nie zakazał mi biegania to widzę, że po wysiłku (bieg, basen czy rower) przepuklina jest wyraźnie większa. Dlatego też chwilowo jestem zmuszony do zawieszenia bloga. Mocno wątpliwy jest też mój sierpniowy wyjazd na obóz do Szklarskiej...
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam Was, przypominam o swoim istnieniu. Dużymi krokami zbliża się termin mojego "rozprucia" im bliżej tym bardziej się waham. W sumie nic nie czuję, biegam 2 razy w tygodniu, pływam i jeżdżę na rowerze tak jak pozwolił mi lekarz. W sobotę był Bieg Europejski, w którym miałem startować. Jakoś tak smutno mi się zrobiło i w niedzielę poszedłem na bieżnię (parszywa pogoda) ustawiłem incline 1% żeby było porównywalnie z tym co na zewnątrz, tempo 6'km i jazda. PO 6km przyspieszałem. W samotnej próbie zlany litrami potu (25st i mega duchota) wykręciłem 58 minut na 10km. Nie było to jeszcze na maxa i na zawodach pewnie z minute bym wyszarpał. Forma jest niezła, rower dużo daje, basen też chyba nieźle wpływa. Szkoda, że nie mogę jechać wg jakiegoś planu bo czuję, że wygrywam walkę z organizmem i moimi naturalnymi predyspozycjami. Żeby nie było mi tak smutno zapisuję się na Kat. A i zaczynam przygodę z moto.
Pozdrawiam
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich. W czwartek miałem operacje, a dziś wychodzę że szpitala. Powiem szczerze, że mój początkowy entuazjazm przygasl, a plany szybkiego powrotu wydają się być poważnie zagrożone. Jestem obolaly i mocno czuje ta siatkę zbrojeniowa :niewiem:
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam po dłuższej przerwie. Od operacji minęły rzeczone 3 miesiące o których mówił lekarz. Czuję się dobrze. W zasadzie gdyby nie sporadyczne "ciągnięcia" w okolicach wszytej siatki to mógłbym powiedzieć, że w 100% wróciłem do stanu z przed operacji. W związku z powyższym zamierzam powoli powracać do biegania. Oczywiście nic na siłę, postaram się jakoś hamować swoje zapędy... Na razie miesiąc bez planu, powoli i spokojnie wejść w rytm ot mój nowy cel. Później pewnie wrócę do planu na 10km, albo zacznę realizować jakiś dłuższy pod wiosenny maraton. W końcu tytuł bloga zobowiązuje :ble:
Pozdrawiam wszystkich biegających
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam
Chyba uporałem się już ze wszystkimi urazami i podejmuję kolejną próbę powrotu do biegania. Na razie mam za sobą 3 tygodnie truchtania po 2 razy w tygodniu. Do końca listopada będę chciał dojść do 20km/tydzień. Grudzień to pewnie dalsze powolne zwiększanie obciążeń treningowych. Od tego tygodnia zacznę na nowo prowadzić bloga i wpisywać treningi. Oby tylko nic znowu nie odmówiło posłuszeństwa...
Pozdrawiam
ciaptak
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 170
Rejestracja: 22 kwie 2011, 21:24
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Leszno

Nieprzeczytany post

Witam Was!
Minęło kilka miesięcy i znowu spróbuję biegać. Ostatnim razem zwiększenie obciążeń zakończyło się kolejny raz bólem głowy przyśrodkowej mięśnia czworogłowego. Pomny wcześniejszych doświadczeń w porę odpuściłem. Okazało się, że mam pogruchotaną łąkotkę boczną, na szczęście nic mi się nie zablokowało w kolanie bo byłaby konieczne artroskopia, a tak na razie mogę ją odroczyć (chodzę z tym od sierpnia kiedy to przewróciłem się na rowerze). Później kilka tygodni ćwiczeń rozciągających oraz wzmacniających i zacząłem sezon narciarski (z duszą na ramieniu, że za chwilę znowu coś strzeli). W międzyczasie zacząłem też chodzić na spining. Tym sposobem minęły mi już 3 miesiące aktywności bez oznak bólu. Tak się rozochociłem, że w weekend zrobiłem sobie 4km. Forma słabiutka, ale... radość wielka i co najważniejsze nic boli. Mam nadzieję, że w kwietniu przy spokojnym wprowadzeniu dojdę do 3 treningów i 20km/tygodniowo. Żadnych wielkich planów nie mam. Ot tak chcę sobie biegać. Jeśli kolano znowu się odezwie będzie to jasny sygnał ---> operacja, albo koniec biegania. Staram się jednak o tym nie myśleć i mieć pozytywne nastawienie. Trzymajcie kciuki!
ODPOWIEDZ