Motywacja
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
biegasz zawodowo? czy dla przyjemnosci?
jesli zawodowo, to motywacja jest oczywista.
jesli dla przyjemnosci, a przyjemnosci nie ma - to po co biegac?
skoro nie masz ochoty do biegania, nie urządza Cię wiatr we włosach, satysfakcja z dobrze wykonanego treningu, nie masz ciśnienia na coraz lepsze wyniki na zawodach (...) to... po co sie zmuszac?
jesli zawodowo, to motywacja jest oczywista.
jesli dla przyjemnosci, a przyjemnosci nie ma - to po co biegac?
skoro nie masz ochoty do biegania, nie urządza Cię wiatr we włosach, satysfakcja z dobrze wykonanego treningu, nie masz ciśnienia na coraz lepsze wyniki na zawodach (...) to... po co sie zmuszac?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13847
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Znac sobie nowe cele. Ambitne cele.
Pozd.
Rolli
Pozd.
Rolli
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13847
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
To jest akurat "demotywacja"...ioannahh pisze:biegasz zawodowo? czy dla przyjemnosci?
jesli zawodowo, to motywacja jest oczywista.
jesli dla przyjemnosci, a przyjemnosci nie ma - to po co biegac?
skoro nie masz ochoty do biegania, nie urządza Cię wiatr we włosach, satysfakcja z dobrze wykonanego treningu, nie masz ciśnienia na coraz lepsze wyniki na zawodach (...) to... po co sie zmuszac?
- Laufer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 590
- Rejestracja: 14 paź 2010, 18:24
- Życiówka na 10k: 55.13,---
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Hrubieszów
Dokładnie, to mnie zdemotywowało do dalszego biegania, a cel tego wątku jest całkiem inny. Chcę powrócić do biegania, bo jednak za tym tęsknię, jednak czegoś brakuje, tylko muszę się jakoś zmotywowaćRolli pisze:To jest akurat "demotywacja"...ioannahh pisze:biegasz zawodowo? czy dla przyjemnosci?
jesli zawodowo, to motywacja jest oczywista.
jesli dla przyjemnosci, a przyjemnosci nie ma - to po co biegac?
skoro nie masz ochoty do biegania, nie urządza Cię wiatr we włosach, satysfakcja z dobrze wykonanego treningu, nie masz ciśnienia na coraz lepsze wyniki na zawodach (...) to... po co sie zmuszac?

-
- Stary Wyga
- Posty: 151
- Rejestracja: 20 maja 2011, 11:04
- Życiówka na 10k: 00:40:30
- Życiówka w maratonie: 03:38:58
- Lokalizacja: Pruszków
Jeśli tęsknisz za bieganiem i chcesz biegać to weź się w garść chłopie i przestań biadolićLaufer pisze:Dokładnie, to mnie zdemotywowało do dalszego biegania, a cel tego wątku jest całkiem inny. Chcę powrócić do biegania, bo jednak za tym tęsknię, jednak czegoś brakuje, tylko muszę się jakoś zmotywować


- papillon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 649
- Rejestracja: 29 lut 2012, 23:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: 3 city
mam to samo!!!
lubię biegać, lubię stan kiedy metry przeskakują na liczniku, lubię stan gdy wracam do domu i rozpiera mnie energia, ale... no właśnie jedno małe ale... nie mogę zmobilizować się do wyjścia. Może to dla niektórych wyda się banalne i irracjonalne. Jednak tak jest i rozmawiając z ludźmi słyszałam o tym, jak już ma się rajtki na sobie i buty to z górki, ale do tego momentu to czasem jak pod wiatr!
Pewnie psycholog by to wytłumaczył, może znajdzie się jakiś na forum?!?
Codziennie obiecuję sobie - dzisiaj idę biegać, a wieczorem obiecuję sobie, ze jutro to już na bank.
Ja muszę mieć optymalne warunki do biegania, jak głowa pęka, czy się nie wyśpię ciało odmawia... nie wiem może Wy tak nie macie, ale mi jest ciężko ostatnio... Od 2 miesięcy walczę z sobą, po treningu jestem zadowolona, euforyczna i super, ale zanim do tego dojdzie... muszę uporać się z moją głową...
jak to lepiej wytłumaczyć to nie wiem, ale myślę, że założyciel posta ma podobnie.
lubię biegać, lubię stan kiedy metry przeskakują na liczniku, lubię stan gdy wracam do domu i rozpiera mnie energia, ale... no właśnie jedno małe ale... nie mogę zmobilizować się do wyjścia. Może to dla niektórych wyda się banalne i irracjonalne. Jednak tak jest i rozmawiając z ludźmi słyszałam o tym, jak już ma się rajtki na sobie i buty to z górki, ale do tego momentu to czasem jak pod wiatr!
Pewnie psycholog by to wytłumaczył, może znajdzie się jakiś na forum?!?
Codziennie obiecuję sobie - dzisiaj idę biegać, a wieczorem obiecuję sobie, ze jutro to już na bank.
Ja muszę mieć optymalne warunki do biegania, jak głowa pęka, czy się nie wyśpię ciało odmawia... nie wiem może Wy tak nie macie, ale mi jest ciężko ostatnio... Od 2 miesięcy walczę z sobą, po treningu jestem zadowolona, euforyczna i super, ale zanim do tego dojdzie... muszę uporać się z moją głową...
jak to lepiej wytłumaczyć to nie wiem, ale myślę, że założyciel posta ma podobnie.
"Ból jest nieunikniony, cierpienie jest wyborem." Tak więc cierpieć nie zamierzam!
-
- Wyga
- Posty: 59
- Rejestracja: 02 lut 2012, 08:57
- Życiówka na 10k: 45:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Janów Lubelski
Mam 24 lata. Swoja przygode z bieganiem zaczalem dnia 02.XII.2011r. 5 lat palenia papierosow, czestych wypadow na browara i jedzenia pizzy, heh, czasy sielanki. Zamowilem dres, zalozylem o pol rozmiaru mniejsze NB, ktore uwieraly jak cholera i ruszylem na swoja pierwsza biegowa przygode. Krotka byla... raptem 1 km i zadyszka jakiej dawno nie mialem. Czy zrezygnowalem? Eee, tam! Trzy kolejne postoje i udalo mi sie wrocic do domu. Rano zakwasy, raczej kiepskie samopoczucie. Nie poddalem sie. Nim sie obejrzalem, minal miesiac. Zaczalem pokonywac poczatkowy dystans bez wiekszego zmeczenia. Jakis czas pozniej bieglem bez przerwy... 1h! Nastepnie pokonalem swoje pierwsze 10km. Potem zainwestowalem w swoj pierwszy pulsometr, realizowalem jakis plan treningowy. Ustalilem, ze moim celem bedzie ukonczenie polmaratonu w Warszawie. Niestety, wtedy zaczely sie kontuzje. Bole piszczeli, kolan, naciagniete sciegno achillesa.
Jestem upartym czlowiekiem. Bolaly mnie nogi? Eee, tam! Wychodze biegac! I bieglem przez pierwsze 4km. Potem wracalem pieszo, wleczac za soba obolale konczyny. Wmawialem sobie, ze musze odpoczac, dac sobie chwile na regeneracje. Taaa, kogo ja chcialem oszukac? -15C na dworze, pada snieg. Zakladam dres, buty i w droge. I tak kazdego dnia.
Po zimie przyszla wiosna. Ona rowniez nie byla dla mnie laskawa. Znowu kontuzje, znowu bole i przykrosci. Jestem masochista? Tyle miesiecy cierpein, a ja nadal zakladam buty i wybiegam z domu.
Pewnego dnia zaczalem pracowac nad technika. Zainwestowalem w swoje ukochane NB MT101RX i nagle... nagle odkrylem, ze to gowno dalo. Nie bylo tygodnia, gdzie nie latalem z tejpami na nogach. Z czasem, wzmocnilem miesnie, poprawilem technike. Ubolewalem nad faktem, ze nie mam trenera, ba, nie mam nawet z kim biegac. Pozostalem sam ze soba i musialem pokochac swoje towarzystwo. Nim sie zorientowalem zaczalem robic wybiegania do 25km. Moj miesieczny kilometraz wzrosl do 350km. Nie czuje sie zmeczony. Nie bola mnie nogi. Po prostu... odkrylem COS czego nie zaznalem nigdy w zyciu. Nie nazwe tego, bo nie potrafie. Tak jest lepiej, niech to pozostanie moja slodka tajemnica. Za niecaly miesiac chce pokonac swoj pierwszy maraton, a w przyszlym roku... ultramaraton, a potem... potem znajde sobie jakas inna motywacje i cel.
Kiedy zaczynalem... nawet nie przyszlo mi do glowy, ze moje zycie sie tak odmieni. Odmieni na lepsze.
Pozdrawiam!
P.S.
Sorry, za bark polskich znakow, ale wersja win EN ;p
Nie tak dawno, sparalizowana od pasa w dol Brytyjka pokonala maraton o kulach. Zajelo jej to 16 dni!
Jestem upartym czlowiekiem. Bolaly mnie nogi? Eee, tam! Wychodze biegac! I bieglem przez pierwsze 4km. Potem wracalem pieszo, wleczac za soba obolale konczyny. Wmawialem sobie, ze musze odpoczac, dac sobie chwile na regeneracje. Taaa, kogo ja chcialem oszukac? -15C na dworze, pada snieg. Zakladam dres, buty i w droge. I tak kazdego dnia.
Po zimie przyszla wiosna. Ona rowniez nie byla dla mnie laskawa. Znowu kontuzje, znowu bole i przykrosci. Jestem masochista? Tyle miesiecy cierpein, a ja nadal zakladam buty i wybiegam z domu.
Pewnego dnia zaczalem pracowac nad technika. Zainwestowalem w swoje ukochane NB MT101RX i nagle... nagle odkrylem, ze to gowno dalo. Nie bylo tygodnia, gdzie nie latalem z tejpami na nogach. Z czasem, wzmocnilem miesnie, poprawilem technike. Ubolewalem nad faktem, ze nie mam trenera, ba, nie mam nawet z kim biegac. Pozostalem sam ze soba i musialem pokochac swoje towarzystwo. Nim sie zorientowalem zaczalem robic wybiegania do 25km. Moj miesieczny kilometraz wzrosl do 350km. Nie czuje sie zmeczony. Nie bola mnie nogi. Po prostu... odkrylem COS czego nie zaznalem nigdy w zyciu. Nie nazwe tego, bo nie potrafie. Tak jest lepiej, niech to pozostanie moja slodka tajemnica. Za niecaly miesiac chce pokonac swoj pierwszy maraton, a w przyszlym roku... ultramaraton, a potem... potem znajde sobie jakas inna motywacje i cel.
Kiedy zaczynalem... nawet nie przyszlo mi do glowy, ze moje zycie sie tak odmieni. Odmieni na lepsze.
Pozdrawiam!
P.S.
Sorry, za bark polskich znakow, ale wersja win EN ;p
Nie tak dawno, sparalizowana od pasa w dol Brytyjka pokonala maraton o kulach. Zajelo jej to 16 dni!
Nie lubię szybko kończyć!
-
- Wyga
- Posty: 80
- Rejestracja: 30 wrz 2011, 18:13
- Życiówka na 10k: 47min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ustroń, Śląsk
Ja osobiście kocham rywalizacje i trenuję żeby polepszać siebie i pokonywać swoje słabości. Niekiedy rzeczywiście miewam też takie dni przymulenia i polecam wtedy :
1.http://www.youtube.com/watch?v=L2gLWzKO ... D0xOsoNnG3
2.http://www.youtube.com/watch?v=a3k1xvea48Y
3.http://www.youtube.com/watch?v=_MVFddx7kY4
Mi to bardzo pomaga, wsłuchuje się w tekst i wyobrażam sobie jak poprzez treningi, kiedyś do czegoś pięknego dojdę. Nie chodzi o medale na olimpiadzie ale np. przebiec bieg rzeźnika.
1.http://www.youtube.com/watch?v=L2gLWzKO ... D0xOsoNnG3
2.http://www.youtube.com/watch?v=a3k1xvea48Y
3.http://www.youtube.com/watch?v=_MVFddx7kY4
Mi to bardzo pomaga, wsłuchuje się w tekst i wyobrażam sobie jak poprzez treningi, kiedyś do czegoś pięknego dojdę. Nie chodzi o medale na olimpiadzie ale np. przebiec bieg rzeźnika.
-
- Stary Wyga
- Posty: 213
- Rejestracja: 02 mar 2012, 20:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Kolego, nie promuj tutaj masochizmu i braku poszanowania dla własnego zdrowia - boli nie biegam. Sam tak miałem, półtora tygodnia bez biegania, za to ćwiczenia siłowe i rozciąganie i po problemie.Amash pisze:. Bolaly mnie nogi? Eee, tam! Wychodze biegac! I bieglem przez pierwsze 4km. Potem wracalem pieszo, wleczac za soba obolale konczyny. Wmawialem sobie, ze musze odpoczac, dac sobie chwile na regeneracje. Taaa, kogo ja chcialem oszukac? -15C na dworze, pada snieg. Zakladam dres, buty i w droge. I tak kazdego dnia.
Zastanów się jak obrać to uczucie w słowa. Może sprawisz że ktoś poczuje większą radość z biegania?Amash pisze:Po prostu... odkrylem COS czego nie zaznalem nigdy w zyciu. Nie nazwe tego, bo nie potrafie. Tak jest lepiej, niech to pozostanie moja slodka tajemnica.

Mam dokładnie tak samo, jak już buty są ubrane to z górki.papillon pisze: Może to dla niektórych wyda się banalne i irracjonalne. Jednak tak jest i rozmawiając z ludźmi słyszałam o tym, jak już ma się rajtki na sobie i buty to z górki, ale do tego momentu to czasem jak pod wiatr!
-
- Dyskutant
- Posty: 47
- Rejestracja: 23 lut 2009, 13:59
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin/Wałcz
Mnie akurat motywuje drobna rywalizacja. Mam znajomych poznanych na BBL, którzy okazali się o kilka (2-3 minuty) lepsi ode mnie w zawodach na 10km. I od tej pory mam motywację, aby wyjść na trening
Gorzej ze zrzuceniem wagi - tu mi brakuje motywacji, a jak na złość samo bieganie jej nie zrzuca...Ale myślę że i z tym sobie poradzę...jak tylko znajdę kogoś, kto będzie się odchudzał szybciej niż ja :D

-
- Wyga
- Posty: 59
- Rejestracja: 02 lut 2012, 08:57
- Życiówka na 10k: 45:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Janów Lubelski
Kolego, nie promuje, bez obaw. Pisze tylko jak to u mnie wyglada i jest to sprawa totalnie indywidualna. Jestem po prostu szczery, a do tego pokonuje wlasne slabosci. Nie podoba Ci sie? Trudno, ale to MOJA droga i nie staraj sie tez mnie pouczac, bo nie jestes dla mnie zadnym autorytetem. Kocham to co robie i czynie to z glowa gdyz znam siebie i swoje mozliwosci. Dziekuje, tyle w temacie. Nie wiesz co to jest to COS? To szukaj dalej, szukaj, az sie dowiesz. Pozdrawiam!nemo_nikt pisze:Kolego, nie promuj tutaj masochizmu i braku poszanowania dla własnego zdrowia - boli nie biegam. Sam tak miałem, półtora tygodnia bez biegania, za to ćwiczenia siłowe i rozciąganie i po problemie.Amash pisze:. Bolaly mnie nogi? Eee, tam! Wychodze biegac! I bieglem przez pierwsze 4km. Potem wracalem pieszo, wleczac za soba obolale konczyny. Wmawialem sobie, ze musze odpoczac, dac sobie chwile na regeneracje. Taaa, kogo ja chcialem oszukac? -15C na dworze, pada snieg. Zakladam dres, buty i w droge. I tak kazdego dnia.
Nie lubię szybko kończyć!
- Gife
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5842
- Rejestracja: 27 lut 2010, 18:48
- Życiówka na 10k: 34:04
- Życiówka w maratonie: 2:42:10
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Dobrą motywacją jest stan po treningu. Jak się podobało, chcesz więcej i wyjdziesz na bank 

Early Hardcore 4 Life!
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect
Lech Poznań Fanatic
PB: 5000m - 16'27" (nieof.); 10 km - 34'04"; 21,097 km - 1h15'55" 42,195 km - 2h42'10"
Komentarze,Blog
Garmin Connect