mniej a częściej?
- 
				tomasz
Tak sobie czytam, i czytam... i dochodzę do wniosku, że nikt już w tym tamacie nie pisze na tamat. A przecież mieliśmy pisać o kompromisie między objętością, a częstotliwością treningu. Oczywiście nie mam do nikogo pretencji, jednak mnie również ciekawią wasze opinie na ten temat. Mniej a częściej?
            
			
									
									
						- natalijka
- Wyga 
- Posty: 75
- Rejestracja: 20 mar 2005, 11:11
Biegałam w basenie. 
tomasz- ja jestem raczej za częstotliwościa treningów i w moim klubie raczej też preferują ten styl trenowania. Przez cały cykl tygodniowu długos codziennych rozbiegań (na I zakresie) jest podobna. Obojętne czy potem robimy SB, rytmy czy tempówki. Tylko te pozostałe środki treningowe czyli np. te podbiegi, tempówki, przebieżki ro robimy żadziej a porzadniej. Np. 7km na II zakresie ale tylko w środy, a NIE codzienie 1km na II zakresie.
            
			
									
									
						tomasz- ja jestem raczej za częstotliwościa treningów i w moim klubie raczej też preferują ten styl trenowania. Przez cały cykl tygodniowu długos codziennych rozbiegań (na I zakresie) jest podobna. Obojętne czy potem robimy SB, rytmy czy tempówki. Tylko te pozostałe środki treningowe czyli np. te podbiegi, tempówki, przebieżki ro robimy żadziej a porzadniej. Np. 7km na II zakresie ale tylko w środy, a NIE codzienie 1km na II zakresie.
- vlad
- Wyga 
- Posty: 132
- Rejestracja: 27 kwie 2005, 18:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: slask
troche taki spam  sie zrobil
 sie zrobil 
moja opinia to tez mniej a czaesciej i stopniowo dochodzic do celu
natalka biegalas dzisiaj ??
u mnie kompletne dno z forma dzis biegalem 10km ,przy tetnie 150 czasy wychodzily 5'30'' a przy ostatnich dwuch kilometrach po 6'/km
 dzis biegalem 10km ,przy tetnie 150 czasy wychodzily 5'30'' a przy ostatnich dwuch kilometrach po 6'/km 
niepamietam kiedy mialem tak fatalny dzien w bieganiu,czasem sie zdazalu gorsze dni ale czasy wychodzily najgorsze 5'30''/km,wyszedlem na trening wypoczety ,zjadlem to co zawsze,ciekawe jak jotro bedzie na treningu,jotro moze bedize lepiej :)
jak radzisz sobie z takimi dolami formy??masz czasem takei cos??
            
			
									
									
						 sie zrobil
 sie zrobil 
moja opinia to tez mniej a czaesciej i stopniowo dochodzic do celu

natalka biegalas dzisiaj ??
u mnie kompletne dno z forma
 dzis biegalem 10km ,przy tetnie 150 czasy wychodzily 5'30'' a przy ostatnich dwuch kilometrach po 6'/km
 dzis biegalem 10km ,przy tetnie 150 czasy wychodzily 5'30'' a przy ostatnich dwuch kilometrach po 6'/km 
niepamietam kiedy mialem tak fatalny dzien w bieganiu,czasem sie zdazalu gorsze dni ale czasy wychodzily najgorsze 5'30''/km,wyszedlem na trening wypoczety ,zjadlem to co zawsze,ciekawe jak jotro bedzie na treningu,jotro moze bedize lepiej :)
jak radzisz sobie z takimi dolami formy??masz czasem takei cos??
- natalijka
- Wyga 
- Posty: 75
- Rejestracja: 20 mar 2005, 11:11
pewnie że zdarzają mi sie takie kiepskie dni. To normalne - poprostu organizm dopomina sie odpoczynku i lepiej mu odpuścic ten jeden dzień. Zato nastepnego dnia jakiego sie ma powera! Wiem że to trudno nie trenować kiedy sie zaplanowało bieganie ale trzeba pamietać też o regeneracji. A tak wogule to 5,30/1km to wcale nie jest tak źle. 
Pobiegałam dziś zakresiki : 4km I + 3km II p. 7min + 3km II. Podobno w mim wieku nie można robić II zakresu w formie ciagłej, dlatego zawsze wykonujemy go w seriach. Tylko że zrobiłam mały błąd, tetno po tych 3km było o wiele za wysokie - nawet 30/10ud . Chyba ciutke przesadziłam
            
			
									
									
						Pobiegałam dziś zakresiki : 4km I + 3km II p. 7min + 3km II. Podobno w mim wieku nie można robić II zakresu w formie ciagłej, dlatego zawsze wykonujemy go w seriach. Tylko że zrobiłam mały błąd, tetno po tych 3km było o wiele za wysokie - nawet 30/10ud . Chyba ciutke przesadziłam

- vlad
- Wyga 
- Posty: 132
- Rejestracja: 27 kwie 2005, 18:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: slask
ciekawe masz treningi , ja w przyszlym miesiacu doloze 2km na 2zakres ,
a dlaczego w twoim wieku nierobi sie ciagle??a;e z drugiej strony 6km na 2zakresiku to duzo ,ale ostatnio znajomy wlasnei mi tlumaczyl ze musze robic bardziej biegac wyzsze zakresy pod moj dystans ,
jotro trening wiec ciekawe jak pojdzie ale natalka ja mam 4dni biegowe a 3 trening ogolnorozwoowy,wyglada to tak
p-ogolnorozwojowka
w-bieg-
s-ogolnorozwojowka
cz-bieg
p-ogolnorozwojowka
s-bieg
n-bieg
jedno zmeczenie to jedynie praca,bo zmeczenie treningiem wykluczam
            
			
									
									
						a dlaczego w twoim wieku nierobi sie ciagle??a;e z drugiej strony 6km na 2zakresiku to duzo ,ale ostatnio znajomy wlasnei mi tlumaczyl ze musze robic bardziej biegac wyzsze zakresy pod moj dystans ,
jotro trening wiec ciekawe jak pojdzie ale natalka ja mam 4dni biegowe a 3 trening ogolnorozwoowy,wyglada to tak
p-ogolnorozwojowka
w-bieg-
s-ogolnorozwojowka
cz-bieg
p-ogolnorozwojowka
s-bieg
n-bieg
jedno zmeczenie to jedynie praca,bo zmeczenie treningiem wykluczam
- 
				tomasz
A też się przyjączę do was, jeśli nie macie nic przeciwo  Wiecie co, ja jak mam kiepski dzień to biegam... więcej. Wydawałoby się, że to jest zażynanie organizmu i nadmierna jego eksploatacja. Jedak paradoksalnie, jak mi się ciężko biegnie i co metr ma ochotę się zatrzymać, to biegnę dalej. Dlaczego? Zawsze, dosłownie zawsze to przechodzi, ciężko jest zazwyczaj przez 30-40 minut, a potem jakby wszystko puszcza. Tętno mi opada, przyspieszam i wszystko jest na swoim miejscu. W sumie trenujemy nie tylko nasz organizm od strony fizjilogi, ale różnież od strony psychicznej. Dobrze jest pokonuwać własne blokady psychinczne. Oczwiście każdy z nas wie, kiedy trzeba odpocząć - więc zawsze można po takim dniu zrobić sobie 30` I zakresu i iść do domu
 Wiecie co, ja jak mam kiepski dzień to biegam... więcej. Wydawałoby się, że to jest zażynanie organizmu i nadmierna jego eksploatacja. Jedak paradoksalnie, jak mi się ciężko biegnie i co metr ma ochotę się zatrzymać, to biegnę dalej. Dlaczego? Zawsze, dosłownie zawsze to przechodzi, ciężko jest zazwyczaj przez 30-40 minut, a potem jakby wszystko puszcza. Tętno mi opada, przyspieszam i wszystko jest na swoim miejscu. W sumie trenujemy nie tylko nasz organizm od strony fizjilogi, ale różnież od strony psychicznej. Dobrze jest pokonuwać własne blokady psychinczne. Oczwiście każdy z nas wie, kiedy trzeba odpocząć - więc zawsze można po takim dniu zrobić sobie 30` I zakresu i iść do domu 
A... wiecie na jeśli jesteśmy przy paradoksach Słuchajcie macie czasami tak, że biegniecie w II zakresie, macie prędkość z III zakresu, a męczycie się jak w I ? W ogóle to czasami mam dziwne uczucie, że bieg szybszy jest mniej męczący :D może przez to, że codzienne kilometru w I zakresie są... torchę nudne i monotonne? Albo może przy szybkim płynniejszym technicznie biegu jest większa ekonomizajca ruchu?
 Słuchajcie macie czasami tak, że biegniecie w II zakresie, macie prędkość z III zakresu, a męczycie się jak w I ? W ogóle to czasami mam dziwne uczucie, że bieg szybszy jest mniej męczący :D może przez to, że codzienne kilometru w I zakresie są... torchę nudne i monotonne? Albo może przy szybkim płynniejszym technicznie biegu jest większa ekonomizajca ruchu? 
Poprostu czasami tak mam, i chciałem zapytać czy też tak macie?
            
			
									
									
						 Wiecie co, ja jak mam kiepski dzień to biegam... więcej. Wydawałoby się, że to jest zażynanie organizmu i nadmierna jego eksploatacja. Jedak paradoksalnie, jak mi się ciężko biegnie i co metr ma ochotę się zatrzymać, to biegnę dalej. Dlaczego? Zawsze, dosłownie zawsze to przechodzi, ciężko jest zazwyczaj przez 30-40 minut, a potem jakby wszystko puszcza. Tętno mi opada, przyspieszam i wszystko jest na swoim miejscu. W sumie trenujemy nie tylko nasz organizm od strony fizjilogi, ale różnież od strony psychicznej. Dobrze jest pokonuwać własne blokady psychinczne. Oczwiście każdy z nas wie, kiedy trzeba odpocząć - więc zawsze można po takim dniu zrobić sobie 30` I zakresu i iść do domu
 Wiecie co, ja jak mam kiepski dzień to biegam... więcej. Wydawałoby się, że to jest zażynanie organizmu i nadmierna jego eksploatacja. Jedak paradoksalnie, jak mi się ciężko biegnie i co metr ma ochotę się zatrzymać, to biegnę dalej. Dlaczego? Zawsze, dosłownie zawsze to przechodzi, ciężko jest zazwyczaj przez 30-40 minut, a potem jakby wszystko puszcza. Tętno mi opada, przyspieszam i wszystko jest na swoim miejscu. W sumie trenujemy nie tylko nasz organizm od strony fizjilogi, ale różnież od strony psychicznej. Dobrze jest pokonuwać własne blokady psychinczne. Oczwiście każdy z nas wie, kiedy trzeba odpocząć - więc zawsze można po takim dniu zrobić sobie 30` I zakresu i iść do domu 
A... wiecie na jeśli jesteśmy przy paradoksach
 Słuchajcie macie czasami tak, że biegniecie w II zakresie, macie prędkość z III zakresu, a męczycie się jak w I ? W ogóle to czasami mam dziwne uczucie, że bieg szybszy jest mniej męczący :D może przez to, że codzienne kilometru w I zakresie są... torchę nudne i monotonne? Albo może przy szybkim płynniejszym technicznie biegu jest większa ekonomizajca ruchu?
 Słuchajcie macie czasami tak, że biegniecie w II zakresie, macie prędkość z III zakresu, a męczycie się jak w I ? W ogóle to czasami mam dziwne uczucie, że bieg szybszy jest mniej męczący :D może przez to, że codzienne kilometru w I zakresie są... torchę nudne i monotonne? Albo może przy szybkim płynniejszym technicznie biegu jest większa ekonomizajca ruchu? Poprostu czasami tak mam, i chciałem zapytać czy też tak macie?
- outsider
- Zaprawiony W Bojach 
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Oczywiście, że szybszy bieg jest mniej męczący, tak samo jak  wchodzenie po schodach po 2-3 stopnie niż po jednym. Szybciej pokona się ten sam dystans. 
 
A tak w ogóle to ja biegam, bez żadnych gadżetów, pulsometrów itp. Tętno sprawdzam tylko przy tempówkach (tempówki bez pulsometru:lalala: to raczej należałoby napisać a la tempówki), za pomocą palcy i zwykłego zegarka. Zresztą ten ostatni jest mi chyba bardziej potrzebny do pilnowania czasu przerw.
 Tętno sprawdzam tylko przy tempówkach (tempówki bez pulsometru:lalala: to raczej należałoby napisać a la tempówki), za pomocą palcy i zwykłego zegarka. Zresztą ten ostatni jest mi chyba bardziej potrzebny do pilnowania czasu przerw.
Z tych pomiarów i subiektywnych odczuć to wynika, że tempo w trakcie którego wchodzę w taki rytmiczny bieg, jakbym biegł bez wysiłku, to jest gdzieś w II zakresie.
            
			
									
									 
 A tak w ogóle to ja biegam, bez żadnych gadżetów, pulsometrów itp.
 Tętno sprawdzam tylko przy tempówkach (tempówki bez pulsometru:lalala: to raczej należałoby napisać a la tempówki), za pomocą palcy i zwykłego zegarka. Zresztą ten ostatni jest mi chyba bardziej potrzebny do pilnowania czasu przerw.
 Tętno sprawdzam tylko przy tempówkach (tempówki bez pulsometru:lalala: to raczej należałoby napisać a la tempówki), za pomocą palcy i zwykłego zegarka. Zresztą ten ostatni jest mi chyba bardziej potrzebny do pilnowania czasu przerw.Z tych pomiarów i subiektywnych odczuć to wynika, że tempo w trakcie którego wchodzę w taki rytmiczny bieg, jakbym biegł bez wysiłku, to jest gdzieś w II zakresie.

Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
						- Acid
- Zaprawiony W Bojach 
- Posty: 303
- Rejestracja: 22 lis 2003, 10:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bedlno k/Kutna
no cóż przez 2 lata biegania też bawiłem się w pomiar ręczny tętna, jednak trzeba było się zatrzymywać i to mnie wybijało z uderzenia. Od kilku miesięcy biegam z pulsometrem i nie wyobrażam sobie innej metody pomiaru pulsu, po pierwsze wygodnie po drugie dokładnie, pewnie pojawią sie głosy że pulosmetr to niepotrzebny gadżet jednak ja obstaję przy swoim, nie mówiac już o poprwie wyników biegania, naprawdę warto. Minus, trzeba wydać trochę  kasy.
            
			
									
									Greg
						- vlad
- Wyga 
- Posty: 132
- Rejestracja: 27 kwie 2005, 18:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: slask
pulsometr jest okej,mi pomaga (czasem zwalnia) trzymac odpowiednie tempo przy 2i3 zakresie,zawsze mialem tendencje do zwalniania przy tych zakresach a teraz niema "ze boli"  :)
            
			
									
									
						- 
				tomasz
Ja nie mam pulsometru, ale się zastanawiam czy sobie kupić. Tylko czy w 100% jest pewność, że on poprawi moją formę? Słyszy się głosy, że pulsometr zwalnia, ale analogicznie to wolniejsze tempo powinno być bardziej właściwe skoro tak każe zakres. Więc mam pytanie: czy ewentualne wolniejsze bieganie będzie bardziej efektywne? Czy może bieganie "trochę" mocniejsze będzie lepsze?
            
			
									
									
						- outsider
- Zaprawiony W Bojach 
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Formy nie poprawia pulsometr, leginsy,najdroższe buty kupione w Berlinie czy odżywki.
Poprawić ją może dobrze dobrany trening.
I tutaj zaczyna się problem: ile? co? jakie środki treningowe? kiedy więcej, kiedy mniej?itd
*******
Wolniejsze bieganie czy "trochę" mocniejsze będzie bardziej efektywne.?
A dla kogo? Dla sprintera czy dla maratończyka?
Zawodnika klubowego czy amatora?
W przypadku zawodowców to jest specjalizacja pod konkretny dystans i konskekwentne przestrzeganie planu treningowego (włącznie ze zmianami wprowadzanymi w trakcie niego)
Zresztą są różne szkoły i to nawet przy tym samym dystansie może być odmienne podejście do formy treningu.
A w przypadku amatora, który biega rekreacyjnie lub startuje ale raz w maratonie następnym razem 5km a kolejnym w przełajach to już inna bajka.
Jeśli nie będzie sobie robił z treningów zawodów, jeśli nie będzie padać po nich na pysk, jeśli nie będą one monotonne- za każdym razem to samo, jeśli to "trochę" szybciej będzie tempem w którym będzie się dobrze czuć, będzie swobodnie biegł, to nic mu, nie powinno się stać.
A czy będzie to bardziej efektywne?
A czy przy bieganiu amatorskim efektywność musi być nadrzędnym celem?
            
			
									
									Poprawić ją może dobrze dobrany trening.
I tutaj zaczyna się problem: ile? co? jakie środki treningowe? kiedy więcej, kiedy mniej?itd
*******
Wolniejsze bieganie czy "trochę" mocniejsze będzie bardziej efektywne.?
A dla kogo? Dla sprintera czy dla maratończyka?
Zawodnika klubowego czy amatora?
W przypadku zawodowców to jest specjalizacja pod konkretny dystans i konskekwentne przestrzeganie planu treningowego (włącznie ze zmianami wprowadzanymi w trakcie niego)
Zresztą są różne szkoły i to nawet przy tym samym dystansie może być odmienne podejście do formy treningu.
A w przypadku amatora, który biega rekreacyjnie lub startuje ale raz w maratonie następnym razem 5km a kolejnym w przełajach to już inna bajka.
Jeśli nie będzie sobie robił z treningów zawodów, jeśli nie będzie padać po nich na pysk, jeśli nie będą one monotonne- za każdym razem to samo, jeśli to "trochę" szybciej będzie tempem w którym będzie się dobrze czuć, będzie swobodnie biegł, to nic mu, nie powinno się stać.
A czy będzie to bardziej efektywne?
A czy przy bieganiu amatorskim efektywność musi być nadrzędnym celem?
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
						- 
				tomasz
Na uwadze mam dość specyficzną kwestię. Jak biegnę wolno, to mnie to męczy. Jak biegnę "trochę" szybciej, to męczy mnie to tylko przez krótką chwilę, później jest już o wiele lepiej - niż bym w ogóle nie przyspieszał.
            
			
									
									
						- outsider
- Zaprawiony W Bojach 
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
A jak jest pi razy oko z tętnem? Który to jest mniej więcej zakres?
Istotne jest abyś się nie zakwaszał. Czyli pisząc mądrzej nie przekraczał progu mleczanowego (80% HRmax)
            
			
									
									Istotne jest abyś się nie zakwaszał. Czyli pisząc mądrzej nie przekraczał progu mleczanowego (80% HRmax)
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.
						
 





