Licencja na zabieganie
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Pozbierałem trochę cyferek z ostatniego półrocza.
Najskromniej wypadł kilometraż - raptem 50 km na tydzień. Na tym etapie to chyba jednak w sam raz.
Więcej jeśli chodzi o podsumowanie:
Do przerwy 3:0, czyli IZI, BIZI i ZAYEAHBIZI
http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Q.
Najskromniej wypadł kilometraż - raptem 50 km na tydzień. Na tym etapie to chyba jednak w sam raz.
Więcej jeśli chodzi o podsumowanie:
Do przerwy 3:0, czyli IZI, BIZI i ZAYEAHBIZI
http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Staram się rozrooszać po 20 maja:
Niedziela - 8km w tym 5 km po 4'08"/km, czyli taki tępy run.
Poniedziałek - Przerwały
2,5 km - 4'50"/km
5 x 1 km - średnie tempo - 3'35"/km. Brejki - 4'.
2,5 km wleczonego
Trudno było, ale tak trochę z...premedytacją za szybko pobiegłem. Czasami trzeba coś sprawdzić w organizmie. Dziś było to "czasami".
Najważniejsze, że stopa już chyba odpuściła. Za to ja odpuszczę jutro, bo co za dużo to nie za mało.
Zdrovaś!
Quentino
Niedziela - 8km w tym 5 km po 4'08"/km, czyli taki tępy run.
Poniedziałek - Przerwały
2,5 km - 4'50"/km
5 x 1 km - średnie tempo - 3'35"/km. Brejki - 4'.
2,5 km wleczonego
Trudno było, ale tak trochę z...premedytacją za szybko pobiegłem. Czasami trzeba coś sprawdzić w organizmie. Dziś było to "czasami".
Najważniejsze, że stopa już chyba odpuściła. Za to ja odpuszczę jutro, bo co za dużo to nie za mało.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Do wieczora lekko czułem te wczorajsze za szybkie (na tym etapie) Tałzeny. Ale dziś z rańca już wszystko wróciło do sprawności.
Sporą przerwę sobie zrobiłem jeśli idzie o Żelazową Wolę. Tuż przed Toruniem nie chciałem już się dodatkowo obciążać.
Dziśday, raptem 35 minut na rozgrzewkę, tak aby resztki mięśni zawału nie odnotowały.
Uświadomiłem sobie, że jeszcze żaden zmoraton nie dał mi się tak we znaki jak ta ostatnia cholera. Pod każdym względem.
W najbliższym czasie nie planuję żadnych startów, skupiam się prostu na pracy u podstaw.
Zaczynam od krótszych dystansów. Większość treningów będzie krótka, ale w miarę szybka.
W zasadzie prawie same akcenty, z dużą ilością dni wolnych.
Jem prawie dwa razy tyle co jeszcze miesiąc temu. Z 76-77 kg do których doszedłem z 82 kg, chcę w najbliższym czasie poskoczyć do 80.
To powinno być blisko mojego optimum. Mam nadzieję, że waga wzrośnie a przy okazji...prędkości. W zasadzie jestem o tym przekonany.
Smacznego!
Zdrovaś!
Q.
Sporą przerwę sobie zrobiłem jeśli idzie o Żelazową Wolę. Tuż przed Toruniem nie chciałem już się dodatkowo obciążać.
Dziśday, raptem 35 minut na rozgrzewkę, tak aby resztki mięśni zawału nie odnotowały.
Uświadomiłem sobie, że jeszcze żaden zmoraton nie dał mi się tak we znaki jak ta ostatnia cholera. Pod każdym względem.
W najbliższym czasie nie planuję żadnych startów, skupiam się prostu na pracy u podstaw.
Zaczynam od krótszych dystansów. Większość treningów będzie krótka, ale w miarę szybka.
W zasadzie prawie same akcenty, z dużą ilością dni wolnych.
Jem prawie dwa razy tyle co jeszcze miesiąc temu. Z 76-77 kg do których doszedłem z 82 kg, chcę w najbliższym czasie poskoczyć do 80.
To powinno być blisko mojego optimum. Mam nadzieję, że waga wzrośnie a przy okazji...prędkości. W zasadzie jestem o tym przekonany.
Smacznego!
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Po maratonie były już Przerwały w postaci Tałzenów, to teraz pora na 400 metrówki.
2 km - 4'45"/km
10 x 400m - pierwsze 8 sztuk po 80", przedostatni - 76", ostatni last - 73". Brejki - 2'.
2 km - wleczonego
Starałem się trzymać pion, aby nie zaniżyć poziomu.
Zdrovaś!
Q.
2 km - 4'45"/km
10 x 400m - pierwsze 8 sztuk po 80", przedostatni - 76", ostatni last - 73". Brejki - 2'.
2 km - wleczonego
Starałem się trzymać pion, aby nie zaniżyć poziomu.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Po środowym bieganiu byłem w super dyspozycji i takimże samopoczuciu. W czwartek zrobiłem sobie brejka, aby być świeżutkim na sobotni test na Olimpii na 5000m.
W piątek tylko kilka kaemów + parę fastków...tak przynajmniej miało być, a tu zonk. Wybiegłem sobie do lasu i już pod koniec pierwszego kaema poczułem ból w prawym biodrze. Łodefak?! Jak, skąd, że niby co...W lesie się nasiliło. Spróbowałem kilka szybszych odcinków i nie było już wątpliwości.
Bardziej doświadczony kolega biegowy powiedział mi, że to wylazło coś z tego feralnego i felernego maratonu w Toruniu...Nie wiem, nie znam się.
Wczoraj kilka razy porozciągałem biodrówki a'la feldMarszałek. Jeszcze się rano łudziłem, że tak jak izi kam tak też izi goł, skąd żeś się wziął.
Niestety, dziś biegania nie będzie. Szkoda, bo już zacząłem nabierać świeżości jak wędliny w supermarkecie.
Mam nadzieję, że to chwilówka, bo chęci ci u mnie dostatek.
W ramach rekompensaty powyciskam trochę żelastwa i rozciągnę bioderka.
Zdrovaś!
Q.
W piątek tylko kilka kaemów + parę fastków...tak przynajmniej miało być, a tu zonk. Wybiegłem sobie do lasu i już pod koniec pierwszego kaema poczułem ból w prawym biodrze. Łodefak?! Jak, skąd, że niby co...W lesie się nasiliło. Spróbowałem kilka szybszych odcinków i nie było już wątpliwości.
Bardziej doświadczony kolega biegowy powiedział mi, że to wylazło coś z tego feralnego i felernego maratonu w Toruniu...Nie wiem, nie znam się.
Wczoraj kilka razy porozciągałem biodrówki a'la feldMarszałek. Jeszcze się rano łudziłem, że tak jak izi kam tak też izi goł, skąd żeś się wziął.
Niestety, dziś biegania nie będzie. Szkoda, bo już zacząłem nabierać świeżości jak wędliny w supermarkecie.
Mam nadzieję, że to chwilówka, bo chęci ci u mnie dostatek.
W ramach rekompensaty powyciskam trochę żelastwa i rozciągnę bioderka.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Niestety, bioderko się dziś odzywało, a nawet pyskowało. Jutro przerwa i rozciąganie.
Wczorajsze popołudnie i wieczór spędziłem w bardzo miłym towarzystwie. Zbyt miłym.
Byłem dziś podczas biegania dysponowany inaczej. Tak to jest, gdy człowiek na co dzień nie pije alkoholu, tylko piwo.
Przynajmniej nie miałem dylematu co pobiec.
Procenty - 15%
2,5 km - 4'54"/km
6 km - 4'15"/km +1,5' fastka. Razem 27 minut + 15%.
2,5 km wleczonego
Mam nadzieję, że z tym biodrem to tylko taki incydent i popłuczyny pomaratońskie.
Zdrovaś!
Q.
Wczorajsze popołudnie i wieczór spędziłem w bardzo miłym towarzystwie. Zbyt miłym.
Byłem dziś podczas biegania dysponowany inaczej. Tak to jest, gdy człowiek na co dzień nie pije alkoholu, tylko piwo.
Przynajmniej nie miałem dylematu co pobiec.
Procenty - 15%
2,5 km - 4'54"/km
6 km - 4'15"/km +1,5' fastka. Razem 27 minut + 15%.
2,5 km wleczonego
Mam nadzieję, że z tym biodrem to tylko taki incydent i popłuczyny pomaratońskie.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Ten tydzień to głównie testowanie i obserwacja prawego biodra.
Biegać mogę, ale przeszkadzajka jest włączona.
Wczoraj zrobiłem więcej niż porządną Siłaczkę.
3 km - 4'35"/km
Syzyfy - 15 x 130m/6m. Tempo pierwszych 10 - 3'28"/km. Ostatnie 5 - 3'20"/km.
5 Nagórków - 60 m na maxa. 120 m KKK.
3 km wleczonego
Łącznie blisko 2,5 km siły. Biodro dokuczało, ale pozostałe elementy mej konstrukcji wytrzymały i nawet sobie chwaliły.
To wczoraj, bo dzisiaj rano pierwszy raz od dawien dawna poczułem potreningowo czwórki i pośladkowe wszelakie. Czyli dotarło.
Zdrovaś!
Q.
Biegać mogę, ale przeszkadzajka jest włączona.
Wczoraj zrobiłem więcej niż porządną Siłaczkę.
3 km - 4'35"/km
Syzyfy - 15 x 130m/6m. Tempo pierwszych 10 - 3'28"/km. Ostatnie 5 - 3'20"/km.
5 Nagórków - 60 m na maxa. 120 m KKK.
3 km wleczonego
Łącznie blisko 2,5 km siły. Biodro dokuczało, ale pozostałe elementy mej konstrukcji wytrzymały i nawet sobie chwaliły.
To wczoraj, bo dzisiaj rano pierwszy raz od dawien dawna poczułem potreningowo czwórki i pośladkowe wszelakie. Czyli dotarło.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Nogi jakieś "niemoje" od wczoraj, ale i tak postanowiłem zrobić sobie tempo z runa.
1,5 km - 4'35"/km
20 minut - 5070 m. Tempo 3'57"/km.
1,5 km wleczonego
Nie wyszło to perfekcyjnie, ale widocznie taki dzień.
Z prawym biodrem mamy ciche dni, ale myślę, że się dogadamy.
Zdrovaś!
Q.
1,5 km - 4'35"/km
20 minut - 5070 m. Tempo 3'57"/km.
1,5 km wleczonego
Nie wyszło to perfekcyjnie, ale widocznie taki dzień.
Z prawym biodrem mamy ciche dni, ale myślę, że się dogadamy.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
W niedzielę tak jak i w sobotę miała być przerwa biodrowa. Ale...
Obudziłem się rano i miałem taką "chcicę" na bieganie, że musiałem porzucić rozsądek.
Tym bardziej, że jutro mogę mieć problemy z wolnym czasem, no i ta pogoda - taka na łelkam.
Ale przyczepów biodrowych oszukać nie można. Nawet Procentami:
1,5 km 4'49"/km
Procenty 25% - 45 minut - 10,62 km. Tempo - 4'14"/km.
2 km wleczonego
Ciężko i ciepło.
Pod koniec wleczonego spotkałem Biegowych Braci z poznańskiego BeBeLowa.- Roberta i Łukasza.
Na świeżość chyba będę musiał jeszcze poczekać. Toruń trzyma (się) mocno.
Zdrovaś!
Quentino
Obudziłem się rano i miałem taką "chcicę" na bieganie, że musiałem porzucić rozsądek.
Tym bardziej, że jutro mogę mieć problemy z wolnym czasem, no i ta pogoda - taka na łelkam.
Ale przyczepów biodrowych oszukać nie można. Nawet Procentami:
1,5 km 4'49"/km
Procenty 25% - 45 minut - 10,62 km. Tempo - 4'14"/km.
2 km wleczonego
Ciężko i ciepło.
Pod koniec wleczonego spotkałem Biegowych Braci z poznańskiego BeBeLowa.- Roberta i Łukasza.
Na świeżość chyba będę musiał jeszcze poczekać. Toruń trzyma (się) mocno.
Zdrovaś!
Quentino
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Jestem.
Zezem po oczach, czyli moje własne Iten. - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Q.
Zezem po oczach, czyli moje własne Iten. - http://quentino.pl/niecodziennik.html
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Niedzielny poranek, 26 C, sunecznie na maxa.
Pomysły były różne na ten trening, ale ostatecznie padło na tempo z runa.
Tym razem jednak, nie standardowe 20 minut, ale...6 kilometrów.
2,5 km po 4'57"/km
6 km po 3'58"/km - ciugewa 23:47
2,5 km wleczonego
Łatwe to to nie było, bo gdyby było to bym pobiegł 8 km, albo po 3'48"/km.
Ile to kryzysów można mieć na niewinnych 6 kaemach...
Fat na razie wytapia się bardzo powoli, ale mam jeszcze sporo tygodni na podkręcenie palnika.
Trochę dziwne uczucie - niby przygotowuję się do pilskiego halfa i Poznania, ale pewności nie mam czy w ogóle gdziekolwiek wystartuję.
Nic to, robię swoje a reszta "w rękach konia".
Zdrovaś!
Q.
Pomysły były różne na ten trening, ale ostatecznie padło na tempo z runa.
Tym razem jednak, nie standardowe 20 minut, ale...6 kilometrów.
2,5 km po 4'57"/km
6 km po 3'58"/km - ciugewa 23:47
2,5 km wleczonego
Łatwe to to nie było, bo gdyby było to bym pobiegł 8 km, albo po 3'48"/km.
Ile to kryzysów można mieć na niewinnych 6 kaemach...
Fat na razie wytapia się bardzo powoli, ale mam jeszcze sporo tygodni na podkręcenie palnika.
Trochę dziwne uczucie - niby przygotowuję się do pilskiego halfa i Poznania, ale pewności nie mam czy w ogóle gdziekolwiek wystartuję.
Nic to, robię swoje a reszta "w rękach konia".
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Normalnie w poniedziałki nie biegam, ale do normalności u mnie ostatnio dość daleko, więc ruszyłem zadencję bez wybrzydzania.
Czasu miałem mało, chęci i pomysłów dużo, a to oznaczało cuda-wianki.
1 km rozgrzewkowo
8 Syzyfów! Syzyfów silnia.
4 Syzyfy
4 Nagórki
Fastki - 200m, 160m, 120m, 80m, 40m
1 km wleczonego
Kilka słów wyjaśnienia.
Syzyfy silnia - podbieg 125m/4m biegany wte i wewte, bez przerwy, jednym tempem 4:15/km. Razem 2 km, ostatni podbieg i zbieg na przyspieszeniu. Razem 8:22. Cyferkowo nie wygląda to imponująco...proponuję zrobić takie cuś. Ja się zmechaciłem.
Chwila oddechu i zrobiłem już klasyczne 4 Syzyfy. Do tego 4 Nagórki.
Na deser 5 fastków na różnych długościach. Skąd te dziwne metry?
Okoliczności przyrody - tam gdzie wczoraj biegałem, mam do dyspozycji odcinek 450m wliczając w to podbieg. Wyczaiłem, że latarnie są rozstawione co 40m.
Biegałem od latarni do latarni, jak taka ostatnia latarnica.
Warunki pogodowe jak wszędzie - 29C. Przy tak krótkim treningu mój organizm daje radę.
Zdrovaś!
Q.
Czasu miałem mało, chęci i pomysłów dużo, a to oznaczało cuda-wianki.
1 km rozgrzewkowo
8 Syzyfów! Syzyfów silnia.
4 Syzyfy
4 Nagórki
Fastki - 200m, 160m, 120m, 80m, 40m
1 km wleczonego
Kilka słów wyjaśnienia.
Syzyfy silnia - podbieg 125m/4m biegany wte i wewte, bez przerwy, jednym tempem 4:15/km. Razem 2 km, ostatni podbieg i zbieg na przyspieszeniu. Razem 8:22. Cyferkowo nie wygląda to imponująco...proponuję zrobić takie cuś. Ja się zmechaciłem.
Chwila oddechu i zrobiłem już klasyczne 4 Syzyfy. Do tego 4 Nagórki.
Na deser 5 fastków na różnych długościach. Skąd te dziwne metry?
Okoliczności przyrody - tam gdzie wczoraj biegałem, mam do dyspozycji odcinek 450m wliczając w to podbieg. Wyczaiłem, że latarnie są rozstawione co 40m.
Biegałem od latarni do latarni, jak taka ostatnia latarnica.
Warunki pogodowe jak wszędzie - 29C. Przy tak krótkim treningu mój organizm daje radę.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Powiało. Wróciłem na moment do Poznania i chciałem z rana pobiegać w lesie, a tu mały zonk, akacjozonk. Na mojej głównej krzywej prostej powaliło spore drzewo. Do tego stopnia, że nawet przecisnąć się nie można, o bieganiu nie wspominając.
PROCENTY - 25%
2,3 km - 4'53"/km
10,62 km - 45 minut. Tempo 4'14"/km
2 km wleczonego
To doskonały przykład skali upadku. Pomiędzy majem, gdy potrafiłem zrobić 17-18 km w takim tempie, a sierpniem, gdy niespełna 11 km sprawia problemy.
Biodro, achilles, waga, deficyt czasu biegowego. Czyli wszystko prawidłowo i w normie.
Tragedii nie ma, ale szału tym bardziej. Myślę, że przyszły tydzień da mi odpowiedzi na kilka pytań.
Muszę wrócić do żelastwa. Wczoraj dziabnąłem tego trochę podczas 50 minut.
Ostatnie miesiące to też spore zaniedbania w tym temacie.
Najważniejsze, że wiem gdzie są braki.
Krok baj step, mam zamiar nadrobić zaległości.
Będzie dobrze, albo lepiej.
Zdrovaś!
Q.
PROCENTY - 25%
2,3 km - 4'53"/km
10,62 km - 45 minut. Tempo 4'14"/km
2 km wleczonego
To doskonały przykład skali upadku. Pomiędzy majem, gdy potrafiłem zrobić 17-18 km w takim tempie, a sierpniem, gdy niespełna 11 km sprawia problemy.
Biodro, achilles, waga, deficyt czasu biegowego. Czyli wszystko prawidłowo i w normie.
Tragedii nie ma, ale szału tym bardziej. Myślę, że przyszły tydzień da mi odpowiedzi na kilka pytań.
Muszę wrócić do żelastwa. Wczoraj dziabnąłem tego trochę podczas 50 minut.
Ostatnie miesiące to też spore zaniedbania w tym temacie.
Najważniejsze, że wiem gdzie są braki.
Krok baj step, mam zamiar nadrobić zaległości.
Będzie dobrze, albo lepiej.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Dzisiaj miałem wyjątkowo mało czasu, jedynie tyle co na jakiś skromny myk.
Jeśli mało tzn. musi być szybko.
Pobiegłem sobie NSD - Naprawdę Szybką Dychę. Znaczy, 10 minut bardzo mocno, ale nie zahaczając o śmierć kliniczną.
A potem kilka Zayobów i do roboty.
1,5 km - 4'57"/km
10 minut - 2670m - tempo 3'45"/km
1 km wleczonego
6 Zayobów
1,5 km wleczonego
Raz na jakiś czas mam zamiar taką szybką dyszkę uskuteczniać.
Boli, ale 600 sekund to nie 10 800 sekund...
10 minut to taki Cooper bez kupra.
Zdrovaś!
Q.
Jeśli mało tzn. musi być szybko.
Pobiegłem sobie NSD - Naprawdę Szybką Dychę. Znaczy, 10 minut bardzo mocno, ale nie zahaczając o śmierć kliniczną.
A potem kilka Zayobów i do roboty.
1,5 km - 4'57"/km
10 minut - 2670m - tempo 3'45"/km
1 km wleczonego
6 Zayobów
1,5 km wleczonego
Raz na jakiś czas mam zamiar taką szybką dyszkę uskuteczniać.
Boli, ale 600 sekund to nie 10 800 sekund...
10 minut to taki Cooper bez kupra.
Zdrovaś!
Q.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1168
- Rejestracja: 07 lut 2011, 13:26
- Życiówka na 10k: 41:27
- Życiówka w maratonie: 3:24:39
- Kontakt:
Powolny powrót do Żelazowej Woli. Ostatnimi czasy ciężko mi wpleść cokolwiek w harmonogram dnia, ale z dwojga złego wybieram wczesny ranek.
50 minut pracy nad korpusem i przerzucania żelastwa. Kilka miesięcy leżało to odłogiem, czego bardzo żałuję, zwłaszcza, że widać to zarówno na wadze jak i w lustrze.
Oponka ściele się gęsto. Ale opanujemy cholerę i będzie git.
Jutro zasadzam się na połówkę + pół połówki. Trzydziestkę chciałbym udreptać, bo też już kilka miesięcy minęło od ostatniej.
Zresztą...w ostatnim czasie to dość często robiłem trzydziestki. W skali tygodnia.
Mityczne chondria mogą mi tego nie wybaczyć.
Achilles jest codziennie chłodzony. Mam z nim pewien problem, ale jak widzę "się nie pogarsza".
Na pilskiego halfa się jeszcze nie zapisałem, bo pewności nie mam czy dam radę. Najbliższy tydzień pokaże.
To rozważę.
Zdrovaś!
Q.
50 minut pracy nad korpusem i przerzucania żelastwa. Kilka miesięcy leżało to odłogiem, czego bardzo żałuję, zwłaszcza, że widać to zarówno na wadze jak i w lustrze.
Oponka ściele się gęsto. Ale opanujemy cholerę i będzie git.
Jutro zasadzam się na połówkę + pół połówki. Trzydziestkę chciałbym udreptać, bo też już kilka miesięcy minęło od ostatniej.
Zresztą...w ostatnim czasie to dość często robiłem trzydziestki. W skali tygodnia.
Mityczne chondria mogą mi tego nie wybaczyć.
Achilles jest codziennie chłodzony. Mam z nim pewien problem, ale jak widzę "się nie pogarsza".
Na pilskiego halfa się jeszcze nie zapisałem, bo pewności nie mam czy dam radę. Najbliższy tydzień pokaże.
To rozważę.
Zdrovaś!
Q.